[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ozdobny wzór wyglądał jakbyrękojeści owinęły pędy winorośli i pięknych kwitnących kwiatów,jednak kiedy dokładnie obejrzał wszystkie cztery ostrza, zauważył nanich jeszcze wygrawerowane napisy, na każdym inny, jakby zczułością ktoś nadał im imiona już w czasie ich projektowania.Każdysztylet nosił swoje: Wiara, Odwaga, Honor, Ofiara.Credo wojownika? Zastanowił się.Chyba, że to były jej osobiste zasady, jej prywatny dekalogktórym kierowała się w życiu?Nikolai myślał o pocałunku, był odwzajemniony.Aatwopowiedzieć, że był odwzajemniony, sposób w jaki doszło dopocałunku, w jaki dostał się do jej ust, był czystą finezją.- Jak towarowy pociąg pośpieszny.Nie zamierzał jej pocałować, nie chciał.Tak, tylko kogo usiłował oszukać?Jednak nie mógł powstrzymać pocałunku, kiedy już go rozpoczął.Nie, żeby to było jakieś usprawiedliwienie.I to, że Renata nie dała mu żadnej szansy na wyjaśnienie,usprawiedliwienie, czy chociaż przeprosiny.Nikolai nadal widział przerażenie w jej oczach, niesmak jaki doniego czuła po tym co zrobił.Mógł nadal wyczuć szczerość grozby,którą wysyczała do niego na odchodne, kiedy już wychodziła zbudynku.Urażona część jego męskiego ego, tłumaczyła sobie, żepewnie ona naprawdę nienawidzi mężczyzn, gardzi nimi, tak w ogóle.- 68 -Welon północyAlbo, być może ona była tylko zimną suką, jak o niej myślał Lex,bezpłciowy, zimny żołnierz, któremu tylko zdarzyło się mieć twarz iciało anioła, ciało które prowokowało umysł do grzechu.Zbyt wielegrzechów, a każdy następny bardzie kuszący i grzeszny odpoprzedniego.Nikolai posiadał swoisty urok osobisty, który roztaczał wokół,urok który bardzo działał na kobiety, nie żeby się chwalił, aleobiektywnie stwierdza fakt, fakt poparty wnioskami do którychdoszedł już dawno, które wyciągnął na podstawie wielu latdoświadczeń.Kiedy podchodził do kobiet zawsze osiągał swój cel,podboje przychodziły mu łatwo i bez jakiegokolwiek wysiłku, polubiłte nieskomplikowane tymczasowe związki na chwilę.Pogonie,podboje i miłosne walki były zabawne, ale najbardziej rajcowała goprawdziwa walka, krwawa walka z szkarłatnymi szumowinami, lubinnymi Wrogami Zakony i Rasy.To były pogonie, polowania iwyzwania które dawały mi najwięcej radości.Tak, tylko dlaczego teraz zwalczał w sobie to pragnienie, toczyłwewnętrzną walkę sam z sobą, by stłumić ten pęd do Renaty, tę chęćroztopienia jej lodów, które tak mocno ją zmroziły?Ponieważ był idiotą i to jest odpowiedz dlaczego.Cholernymidiotą, agresywnym dupkiem, który zasługuje na śmierć.Czas zejść jejz drogi, usunąć się i pozwolić żyć tak jak chce.Bez znaczenia byłypotrzeby jego ciała, preferencje, przyciąganie, bez znaczenia było toco zobaczył w oczach Miry.Miał robotę do wykonania, miał misjęktóra zlecił mu Zakon i to był jedyny powód dla którego tu był.Nikolai ostrożnie zawinął sztylety Renaty w skrawek aksamitu ischował do jedwabnego woreczka i umieścił je w beli słomy, tamgdzie jest ich miejsce, niech czekają na Renatę.Wyszedł z szopki i ruszył w ciemność, musiał dokończyćprzeszukiwanie terenu posesji Yakuta.Rosnący księżyc, wisiał samotny na nocnym niebie, ukryty przedwścibskim wzrokiem cienką warstwą ciemnych chmur.Wiał lekkipółnocny wietrzyk, ciepłe powietrze przenikało przez igły sosen iporuszały liśćmi dębów, które otaczały posiadłość.Zapachy mieszałysię w ciepłym letnim powietrzu: odrobina zapachu świerku, zapachsosny, zapach zapleśniałej wilgotnej ziemi i torfu, zapach zdrowych,świeżych owoców i minerałów, czystej wody w strumieniu który- 69 -Welon północynajwyrazniej płynął przez teren Yakuta niedaleko od miejsca wktórym stał Nikolai.Nic nadzwyczajnego.Nic co by nie było naswoim miejscu.Aż do&Nikolai podniósł podbródek i przechylił głowę nieznacznie nazachód.Coś bardzo dziwnego i.Niespodziewanego, coś co dryfowałwolno przez jego mózg, co drażniło zmysły.Coś, co nie mogło, niepowinno tu być, co tu nie przynależało.To była śmierć, którą tu wyczuwał.Subtelny, stary& ale pewny zapach.Skręcił w jego kierunku, prowadził go zapach.Wchodził głębiej w las.Jakieś sto jardów od domkumyśliwskiego, wysondował głębiej zarośla.Nikolai zwolnił, osiągnąłjuż swój cel, miejsce od którego rozchodził się zapach, jego nozdrzapalił smród rozkładu.Pod stopami, leżały liście, zaplątane dzikie winorośla, a ziemiaopadała do głębokiego i stromego wąwozu.Nikolai spojrzał w dół dorozpadliny, widok przyprawił go o mdłości, zanim jeszcze jego oczyzdążył zarejestrować obraz rzezi.- Wielki Boże - Wymamrotał, niskim szeptem.Dół śmierci zlokalizowany był na dnie wąwozu.Ludzkieszkielety.Tuziny ciał, niepogrzebane, zapomniane, wyrzucone poprostu jak jakieś śmieci.Dużo, za dużo, nie było możliwościpoliczenia wszystkich ciał.Dorośli.Dzieci.Okrutna rzez, którapokazała, że oprawca nikogo nie dyskryminował, nie było litości wdoborze ofiar.Rzez, która mogłaby trwać latami, zanim ustała, o ileustała.Stos kości bielał w słabym świetle księżyca, nogi i ręce ofiarsplatały się razem w miejscu w którym spadły do wąwozu, martweoczy w czaszkach wpatrywały się w górę, w wprost w Niko, a ustawykrzywione były w makabrycznym, martwym krzyku przerażenia.To co zobaczył wystarczyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ozdobny wzór wyglądał jakbyrękojeści owinęły pędy winorośli i pięknych kwitnących kwiatów,jednak kiedy dokładnie obejrzał wszystkie cztery ostrza, zauważył nanich jeszcze wygrawerowane napisy, na każdym inny, jakby zczułością ktoś nadał im imiona już w czasie ich projektowania.Każdysztylet nosił swoje: Wiara, Odwaga, Honor, Ofiara.Credo wojownika? Zastanowił się.Chyba, że to były jej osobiste zasady, jej prywatny dekalogktórym kierowała się w życiu?Nikolai myślał o pocałunku, był odwzajemniony.Aatwopowiedzieć, że był odwzajemniony, sposób w jaki doszło dopocałunku, w jaki dostał się do jej ust, był czystą finezją.- Jak towarowy pociąg pośpieszny.Nie zamierzał jej pocałować, nie chciał.Tak, tylko kogo usiłował oszukać?Jednak nie mógł powstrzymać pocałunku, kiedy już go rozpoczął.Nie, żeby to było jakieś usprawiedliwienie.I to, że Renata nie dała mu żadnej szansy na wyjaśnienie,usprawiedliwienie, czy chociaż przeprosiny.Nikolai nadal widział przerażenie w jej oczach, niesmak jaki doniego czuła po tym co zrobił.Mógł nadal wyczuć szczerość grozby,którą wysyczała do niego na odchodne, kiedy już wychodziła zbudynku.Urażona część jego męskiego ego, tłumaczyła sobie, żepewnie ona naprawdę nienawidzi mężczyzn, gardzi nimi, tak w ogóle.- 68 -Welon północyAlbo, być może ona była tylko zimną suką, jak o niej myślał Lex,bezpłciowy, zimny żołnierz, któremu tylko zdarzyło się mieć twarz iciało anioła, ciało które prowokowało umysł do grzechu.Zbyt wielegrzechów, a każdy następny bardzie kuszący i grzeszny odpoprzedniego.Nikolai posiadał swoisty urok osobisty, który roztaczał wokół,urok który bardzo działał na kobiety, nie żeby się chwalił, aleobiektywnie stwierdza fakt, fakt poparty wnioskami do którychdoszedł już dawno, które wyciągnął na podstawie wielu latdoświadczeń.Kiedy podchodził do kobiet zawsze osiągał swój cel,podboje przychodziły mu łatwo i bez jakiegokolwiek wysiłku, polubiłte nieskomplikowane tymczasowe związki na chwilę.Pogonie,podboje i miłosne walki były zabawne, ale najbardziej rajcowała goprawdziwa walka, krwawa walka z szkarłatnymi szumowinami, lubinnymi Wrogami Zakony i Rasy.To były pogonie, polowania iwyzwania które dawały mi najwięcej radości.Tak, tylko dlaczego teraz zwalczał w sobie to pragnienie, toczyłwewnętrzną walkę sam z sobą, by stłumić ten pęd do Renaty, tę chęćroztopienia jej lodów, które tak mocno ją zmroziły?Ponieważ był idiotą i to jest odpowiedz dlaczego.Cholernymidiotą, agresywnym dupkiem, który zasługuje na śmierć.Czas zejść jejz drogi, usunąć się i pozwolić żyć tak jak chce.Bez znaczenia byłypotrzeby jego ciała, preferencje, przyciąganie, bez znaczenia było toco zobaczył w oczach Miry.Miał robotę do wykonania, miał misjęktóra zlecił mu Zakon i to był jedyny powód dla którego tu był.Nikolai ostrożnie zawinął sztylety Renaty w skrawek aksamitu ischował do jedwabnego woreczka i umieścił je w beli słomy, tamgdzie jest ich miejsce, niech czekają na Renatę.Wyszedł z szopki i ruszył w ciemność, musiał dokończyćprzeszukiwanie terenu posesji Yakuta.Rosnący księżyc, wisiał samotny na nocnym niebie, ukryty przedwścibskim wzrokiem cienką warstwą ciemnych chmur.Wiał lekkipółnocny wietrzyk, ciepłe powietrze przenikało przez igły sosen iporuszały liśćmi dębów, które otaczały posiadłość.Zapachy mieszałysię w ciepłym letnim powietrzu: odrobina zapachu świerku, zapachsosny, zapach zapleśniałej wilgotnej ziemi i torfu, zapach zdrowych,świeżych owoców i minerałów, czystej wody w strumieniu który- 69 -Welon północynajwyrazniej płynął przez teren Yakuta niedaleko od miejsca wktórym stał Nikolai.Nic nadzwyczajnego.Nic co by nie było naswoim miejscu.Aż do&Nikolai podniósł podbródek i przechylił głowę nieznacznie nazachód.Coś bardzo dziwnego i.Niespodziewanego, coś co dryfowałwolno przez jego mózg, co drażniło zmysły.Coś, co nie mogło, niepowinno tu być, co tu nie przynależało.To była śmierć, którą tu wyczuwał.Subtelny, stary& ale pewny zapach.Skręcił w jego kierunku, prowadził go zapach.Wchodził głębiej w las.Jakieś sto jardów od domkumyśliwskiego, wysondował głębiej zarośla.Nikolai zwolnił, osiągnąłjuż swój cel, miejsce od którego rozchodził się zapach, jego nozdrzapalił smród rozkładu.Pod stopami, leżały liście, zaplątane dzikie winorośla, a ziemiaopadała do głębokiego i stromego wąwozu.Nikolai spojrzał w dół dorozpadliny, widok przyprawił go o mdłości, zanim jeszcze jego oczyzdążył zarejestrować obraz rzezi.- Wielki Boże - Wymamrotał, niskim szeptem.Dół śmierci zlokalizowany był na dnie wąwozu.Ludzkieszkielety.Tuziny ciał, niepogrzebane, zapomniane, wyrzucone poprostu jak jakieś śmieci.Dużo, za dużo, nie było możliwościpoliczenia wszystkich ciał.Dorośli.Dzieci.Okrutna rzez, którapokazała, że oprawca nikogo nie dyskryminował, nie było litości wdoborze ofiar.Rzez, która mogłaby trwać latami, zanim ustała, o ileustała.Stos kości bielał w słabym świetle księżyca, nogi i ręce ofiarsplatały się razem w miejscu w którym spadły do wąwozu, martweoczy w czaszkach wpatrywały się w górę, w wprost w Niko, a ustawykrzywione były w makabrycznym, martwym krzyku przerażenia.To co zobaczył wystarczyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]