X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiemtylko, czy mój obraz na nią zasługuje.- Och, wspaniale uchwyciłaś podobieństwo, pani - za�chwyciła się lady Catherine.- Chciałabym, żebyś w przy-205 szłości namalowała miniaturę ze mną i sir Nicholasem.Tobędzie niespodzianka dla mojego męża.- Z ogromną przyjemnością - powiedziała Anne Ma�rie.- Mam już kilka szkiców, a resztę mogę domalowaćz pamięci.Pożegnały się z gospodynią i pojechały do domu po�wozem, który wydawał się Anne Marie niezbyt wygod�ny, ale teściowa odmówiła jazdy wierzchem.Obie świet�nie się bawiły i z uśmiechem wysiadały z powozu, kiedyprzybiegł do nich zapłakany Jack.- Pobił go! - krzyknął bez powitania, ciągnąc AnneMarie za rękaw.- Pobił go bardzo mocno! Edward leżyna łóżku i płacze.- O co tu chodzi? - spytała lady Sara, patrząc na syna,ale Anne Marie już pospieszyła w stronę domu.- Co sięstało, Jack?- Pan Mountjoy pobił Edwarda, bo Anne Marieostrzegła go, żeby tego nie robił bez jej zgody! Ciągleto powtarzał, kiedy go bił! Mówił, że to go oduczy skar�żenia się, ale to nie Edward powiedział Anne Marie, żepan Mountjoy go ciągle bije, tylko ja.- Pójdę do Edwarda - rzekła roztrzęsiona lady Sara.-Muszę zobaczyć.Wbiegła do domu za synową, a Jack ruszył za nią,ocierając łzy z policzków.Anne Marie myślała tylko o tym, jak zawiodła się nabakałarzu.Szybko przeszła też do jego komnaty przyle�gającej do szkolnej izby i otworzyła drzwi na oścież.Za�stała go pochylonego nad pracami chłopców.Spojrzałna nią, gdy weszła, i wstał.Pobladł, gdy zorientował się,jak jest rozgniewana.206 - On na to zasługiwał - rzekł łamiącym się głosem.-yle pracował, a sir Christopherowi bardzo zależy.- Nie mówimy tutaj o pracy Edwarda - przerwa�ła władczo Anne Marie.- Przekroczyłeś, panie, swojeuprawnienia.Miałeś uczyć chłopców tego, co sprawied�liwe, a posunąłeś się do okrucieństwa i zemsty.- Zobacz, pani, sama, jak nieporządnie napisał esej.-Wyciągnął kartkę w jej stronę.- Nie dosyć, że treść jestniedobra, to jeszcze pełno tu błędów.Edward jest leniwyi trzeba go zmusić do pracy.- Otrzymałeś wcześniej polecenie i nie uznałeś zastosowne się podporządkować - powiedziała zimno.-Miałeś nie bić Edwarda bez porozumienia ze mną.- Nigdzie cię nie było, pani - wyjaśnił protekcjonalnie,jakby miał do czynienia z prowincjuszką, która nie znasię na sprawach nauki.- To naturalne, że jako kobietamasz czułe serce, ale.- Jesteś zwolniony, panie - rzekła Anne Marie, niepozwalając mu skończyć.- Dostaniesz miesięczne wy�nagrodzenie i wyjedziesz jutro rano.Do tego czasu niewolno ci nawet zbliżyć się do chłopców.- Nie możesz tego zrobić, pani.Tylko sir Christophermoże mnie zwolnić - zaoponował pan Mountjoy.- Wobec tego opuścisz ten dom natychmiast - orze�kła Anne Marie.- Chciałam ci dać referencje, ale w tejsytuacji nie dostaniesz nic poza pieniędzmi.- Nie możesz.- Lady Hamilton może zrobić, co jej się podoba - ode�zwała się lady Sara, która stanęła w drzwiach.- Pod nie�obecność męża to ona zarządza majątkiem, a ja sprawu�ję pieczę nad moimi nieletnimi synami.Sir Christopher207 zatrudnił cię, panie, w moim imieniu, a ja już nie po�trzebuję twoich usług.Jesteś bestią.Zawiodłam się natobie, panie.Anne Marie spojrzała z wdzięcznością na teściową,a potem przeniosła wzrok na bakałarza.- Jeśli z własnej woli nie opuścisz domu, służba ci po�może - dodała stanowczo lady Sara.Mountjoy zacisnął pięści w bezsilnej złości.- Wyjadę z prawdziwą radością.Twoi synowie, pani,to nieuki i łobuzy.Traciłem tylko czas.- Być może lepiej wykorzystasz go gdzie indziej -wtrąciła Anne Marie, widząc, że lady Sara zaniemówiłana tak otwartą bezczelność.- Marnujesz się w tej pro�fesji, a przecież w kraju brakuje katów.Mam nadzieję,że już nigdy nie będziesz uczył dzieci.Masz godzinę, byzebrać się i ruszyć w swoją drogę.Potem służba wyrzu�ci cię z majątku.Po tych słowach wzięła teściową pod rękę i wyprowa�dziła ją z pokoju.Szła wolno, starając się zapanować nadgniewem, i zatrzymała się dopiero w salonie.- Gdybyśmy zostały choć chwilę dłużej, sama bym gopobiła - powiedziała Anne Marie.- Ten człowiek niejest nawet wart naszej złości.Jak miewa się Edward?- Jest bardzo obolały, ale nie zgodził się, bym go do�kładnie obejrzała - odrzekła lady Sara.- Posłałam doniego nianię.Sally zawsze się nim zajmowała, kiedydziało się coś złego.Na pewno pozwoli się jej opatrzyć.- Może się ruszać? - upewniła się Anne Marie i ode�tchnęła z ulgą, kiedy lady Sara kiwnęła głową.- Bałamsię, że to coś gorszego, kiedy Jack do nas przybiegł.- Ten człowiek to brutal.Sama nie wiem, co mógłby208 zrobić mojemu synowi, gdyby mu na więcej pozwolić.Aż dziw, że Edward nie dał się złamać.Anne Marie uśmiechnęła się lekko.- Nie tak łatwo go złamać.Ma charakter Kita.Powie�działam Mountjoyowi, żeby nie ważył się go bić bez mo�jej zgody.Dałam mu szansę, ale on był na tyle głupi, żeją zaprzepaścił.Zachował się jak barbarzyńca.Powin�nam go była zwolnić zaraz po tym, jak dowiedziałam sięo tym, że bije Edwarda.Lady Sara pokręciła głową.- Nie mogłaś przecież wiedzieć, że zechce się zemścić.Prawdę mówiąc, sama uległam jego czarowi.Byłamświadoma, że ich czasami bije, ale niekiedy sama mu�szę to robić.Nie miałam pojęcia, że może się posunąćdo czegoś takiego!- Dobrze, że się go pozbyłyśmy, ale musimy koniecz�nie znalezć nowego bakałarza.Nie możemy pozwolić,by chłopcy znowu się rozbrykali.Tym razem należy za�chować ostrożność.Lady Sara zamyśliła się na chwilę.- Wyślę wiadomość do sir Nicholasa.Może zna kogoś,kto by się nadał.- Zwietny pomysł - przyklasnęła Anne Marie.- Możezrobisz, pani, okład Edwardowi - dodała.- Właśnie miałam taki zamiar, ale kiedy dowiedziałamsię od Jacka o twojej wcześniejszej rozmowie z Moun-tjoyem, domyśliłam się, co zechcesz zrobić, i pospieszy�łam ci na pomoc.- Dziękuję.Naprawdę się przydała.- Wydaje mi się, że poradziłabyś sobie beze mnie.Ni�gdy nie widziałam cię aż tak rozgniewanej.209 - Nie można bić niewinnych dzieci.- Edward nie jest bez winy, moja droga.Sama to zro�zumiesz, kiedy dojdzie do siebie.- Och, już zdążyłam się o tym przekonać.Ale to, cosię działo, było niesprawiedliwe.- Oczywiście, kochanie.- Bardzo cię lubię, pani.Ciebie i twoją rodzinę.- Tęsknisz za Kitem? Cóż, miejmy nadzieję, że nie�długo wróci.- Codziennie modlę się o jego bezpieczny powrót -wyznała Anne Marie.- Wiem, że naraża się na niebez�pieczeństwo i wolę nie myśleć o tym, co bym poczęła,gdyby do nas nie wrócił.- Powinnaś zachować spokój, choćby ze względu nadziecko - rzekła z westchnieniem teściowa i objęła jąmocno.- Kochamy cię, Anne Marie.Niezależnie od te�go, co się stanie, należysz do naszej rodziny.Edward musiał zostać w łóżku przez parę dni.Wezwa�no do niego medyka, który nie stwierdził złamań czy po�ważniejszych ran, ale zalecił odpoczynek i okłady.Wkrótcechłopak całkowicie wydobrzał i zaczął się wraz z Jackiemoddawać różnym figlom.Obaj zaniedbywali obowiązkii ganiali po polach od rana do wieczora.Anne Marie wie�działa, że taka sytuacja nie powinna długo trwać.Na szczęście pod koniec drugiego tygodnia od nie�chlubnego wyjazdu Mountjoya, zawitał do nich sir Ni�cholas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.