[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak duch znikł on na spiralnych schodach wieży, zamykającejkorytarz.Cofnęła się do pokoju i cicho zamknęła za sobą drzwi.Sercewaliło jej jak młotem, dłonie zwilgotniały od potu.Nie wiedziała, kimbył ten człowiek, ale jedno nie ulegało dla niej wątpliwości: zpewnością nie chciał zostać zauważony, poruszał się bowiem tak, byrobić jak najmniej hałasu, wolał też nie korzystać z głównychschodów do sieni, gdzie zdecydowanie trudniej byłoby przemknąć sięniepostrzeżenie.Komu zachciało się w środku nocy skorzystać ze schodów wewschodniej wieży? Mógł to być naturalnie ktoś ze służby,mieszkającej piętro wyżej.Verity uważała jednak to przypuszczenieza wysoce nieprawdopodobne, ponieważ służący nie musiałbyprzechodzić przez pierwsze piętro, lecz raczej od razu skorzystał zeschodów w wieży.To zaś oznaczało, że widziała jednego z czterechludzi, którzy mieli sypialnie na pierwszym piętrze we wschodnimskrzydle, czyli rządcę, pana Drummonda, osobistego służącegohrabiego, pana Ashfielda, kamerdynera, pana Peacocka, lub samegohrabiego.176R S Ponieważ kamerdyner był krępym, starszym człowiekiem,natychmiast znalazł się poza podejrzeniami.To nie jego sylwetkęVerity zauważyła.Zostało więc trzech kandydatów.Tu jednak niebyła pewna, na kogo powinien paść wybór.Położyła się, lecz nie zdmuchnęła świecy i nie zaciągnęła zasłon,wiedziała bowiem, że i tak trudno byłoby jej zasnąć.Przemknęło jejprzez myśl, że w tej postaci było coś niepokojąco znajomego, co wdodatku nie łączyło się z żadnym z trzech mieszkańców piętra.Jednaknie była w stanie ukonkretnić tego odczucia.Niestety, nie przestawałojej ono dręczyć, skutecznie przeszkadzając w zaśnięciu.W końcu jednak, gdy przez dłuższy czas w domu trwała cisza, ajej serce odzyskało zwykły rytm, powieki znów jej opadły.Pogrążyłasię w niespokojnym śnie przerywanym przykrymi wizjami.Wpewnym momencie uświadomiła sobie, że z korytarza znowu do-chodzi odgłos cichych kroków.Początkowo sądziła, że wciąż śni.Potem półprzytomniepomyślała, że ktoś idzie do jednej z dwóch wspólnych łazienek, aleprzypomniała Sobie, że wszystkie sypialnie na piętrze są wyposażonew stojaki na miskę i nocniki.Dopiero po dłuższej chwili stwierdziła,że ten, kto wykradł się wcześniej, korzystając ze schodów w wieży, napewno teraz wraca.Wstała z łóżka, wzięła świecę i znów podeszła do drzwi, abybardzo ostrożnie uchylić je na kilka cali.Mimo jej starań drzwi głośnozaskrzypiały, raptownie otworzyły się na całą szerokość, po czym177R S ponownie się zamknęły.Ostrożne kroki skręciły do jej pokoju iucichły u stóp łoża.Przerażona Verity nagle całkiem otrzezwiała.Jej ciało okryło siępotem, ze ściśniętego gardła nie wydobyłby się najcichszy szept.Pojęła, że wszystko to jej się przyśniło.I tylko odgłos otwieranychdrzwi i kroków w jej pokoju nie były sennym majakiem.Ktoś lub coś naprawdę weszło do jej sypialni!Chciała wezwać pomocy, ale skamieniała z trwogi.Intruzniewątpliwie stał przy nogach jej łóżka i bacznie ją obserwował.Zrozumiała, że musiał to być jeden z trzech mężczyzn mającychsypialnię na pierwszym piętrze, a skoro zakradł się do niej w takisposób, to z pewnością nie w uczciwych zamiarach.Zaryzykowała spojrzenie w głąb pokoju.Na nocnym stolikuwłaśnie dogasała migocząca świeca, ale to, co zdołała zobaczyć w jejświetle Verity, wystarczyło, by zabrakło jej tchu.Coś białego i eterycznego zdawało się unosić w nogach łoża.Tonie był człowiek z krwi i kości, lecz zjawa!,,Tamsyn.Tamsyn.twoje życie jest w wielkimniebezpieczeństwie.Musisz natychmiast opuścić to miejscenaznaczone śmiercią".Verity była bliska omdlenia.W tej samej chwili skwierczącaświeca na stoliku zgasła i w sypialni ponownie zapadła nieprzenik-niona ciemność.Verity zaczęła krzyczeć.178R S ROZDZIAA JEDENASTYPewne sekrety wychodzą na jawTrzy osoby mogą dotrzymać tajemnicy, jeśli dwie z nich nie żyją. Poor Richard's Almanach", 1735 (July) Benjamin FranklinJest starsza niż skały, pośród których siedzi; jak wampir byławiele razy martwa i poznała tajemnice grobu; była też nurkiem wgłębinach morskich i przechowuje ich miniony dzień. The Renaissance, Leonardo da Vinci (Mona Lisa)"Walter Pater(1) Nie nadwerężaj zdrowia;(2) nie łam przykazań bożych;(3) nie tykaj spraw państwowych;(4) nie zdradzaj tajemnic;(5) nie wzniecaj kłótni;(6) nie czyń porównań;(7) nie trwaj przy niepochlebnych opiniach;(8) nie obracaj się w złym towarzystwie;(9) nie zachęcaj do występku;(10) nie przeciągaj posiłków;179R S (11) nie powtarzaj słów pełnych urazy;(12) nie zawieraj zakładów. Dwanaście złotych reguł" przypisywane Karolowi I, królowiAngliiKrzyczała ile sił, a złowieszczy odgłos kroków zdawał się jąosaczać ze wszystkich stron.Pulsująca krew dudniła jej w uszach idopiero po chwili Verity usłyszała, że ktoś dobija się do jej pokoju.Nagle drzwi stanęły otworem i światło zalało sypialnię.Do środkaweszli hrabia i pani Wickersham, a w korytarzu zobaczyła panówDrummonda, Ashfielda i Peacocka, wszystkich ze świecami wdłoniach.- Co się stało, panno Collier? Czy jest pani ranna? - spytałzaniepokojony hrabia, który pokonał przestrzeń garderoby i znalazłsię w sypialni, wysoko unosząc świecę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •