[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tata wysyła mnie dopana Hannona, żebym oddał kopyto i młotek. Dobry Boże, a co to się stało z twoimi butami?!  wykrzykuje pani Hannon.Zmieje się,a pan Hannon kręci głową, więc czuję się bardzo zawstydzony.Następnego dnia nie chcę iśćdo szkoły i udaję, że jestem chory.Ale tata zrywa nas z łóżka, daje nam pieczony chleb iherbatę, przekonuje, że powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle mamy buty, bo przecież wnaszej szkole są chłopcy, którzy nawet w zimne dni chodzą boso.W drodze do szkołychłopcy śmieją się z nas, bo kawałki gumy są bardzo grube i podwyższają nas o kilka cali.Słyszymy okrzyki: Jakie tam powietrze na górze?W mojej klasie jest sześciu czy siedmiu chłopców, którzy chodzą boso; oni nic nie mówią,a ja się zastanawiam, czy lepiej mieć buty z kawałkami gumowej opony, na której chodzi sięniepewnie i z trudem, czy w ogóle nie mieć butów.Gdybym w ogóle nie miał butów, wszyscybosi byliby po mojej stronie.A w butach z gumową oponą jestem tylko z bratem i samimusimy staczać walki.Siedzę na ławce w komórce na szkolnym boisku, zdejmuję buty ipończochy.Kiedy wchodzę do klasy, nauczyciel chce wiedzieć, gdzie są moje buty.Wie, żenie należę do grupy bosonogich, więc każe mi wrócić na boisko, przynieść buty i z powrotemje włożyć.A potem zwraca się do klasy: Słyszę tu jakieś szyderstwa i drwiny z nieszczęścia innych.Czy ktoś w tej klasie uważa,że jest doskonały? Niech podniesie rękę.Nie podnosi się żadna ręka. Czy ktoś w tej klasie pochodzi z bogatej rodziny, gdzie jest tyle pieniędzy, że można jewydawać na buty? Niech podniesie rękę.Nie podnosi się żadna ręka. Są tu chłopcy, którzy muszą reperować buty, jak się da.Są w tej klasie chłopcy, którzyich w ogóle nie mają.To nie ich wina i nie żaden wstyd.Pan Jezus nie miał butów.Umarł bezbutów.Czy widzieliście, żeby wisiał na krzyżu, popisując się butami? Widzieliście? Nie, proszę pana. A więc czego nie widzieliście u Pana Jezusa? %7łeby wisiał na krzyżu, popisując się butami. Jeżeli usłyszę, że ktokolwiek w tej klasie drwi i szydzi z braci McCourtów z powodu ichbutów, kij będzie w robocie.Co będzie w robocie? Kij, proszę pana. Poczujecie kij.Witka jesionowa będzie w powietrzu i wyląduje na tylnej części ciałachłopca, który drwi, który szydzi.Gdzie wyląduje ta witka? Na chłopcu, który szydzi, proszę pana.  I na kim jeszcze? Na chłopcu, który drwi, proszę pana.Chłopcy już więcej nam nie dokuczali; chodziliśmy w butach z gumową oponą przez kilkatygodni, aż do Wielkanocy, kiedy Stowarzyszenie Zwiętego Wincentego podarowało namnowe.Jeśli muszę wstać w środku nocy, żeby sikać do kubła, staję na szczycie schodów i patrzęw dół, czy na siódmym stopniu nie ma przypadkiem anioła.Czasami jestem zupełnie pewien,że widzę tam światło, więc jeśli wszyscy śpią, siadam na tym stopniu na wypadek, gdybyanioł akurat przyniósł kolejne dziecko albo wpadł z wizytą.Spytałem mamę, czy anioł poprostu przynosi dzieci, a potem o nich zapomina. Oczywiście, że nie! Anioł nigdy nie zapomina o dzieciach i wraca, żeby się upewnić,czy dziecko jest szczęśliwe.Mógłbym zadać aniołowi różne pytania i jestem pewien, że by odpowiedział, gdyby niebył aniołem dziewczynką.Ale właściwie to jestem pewien, że i taki anioł by mi odpowiedział.Nigdy nie słyszałem, że anioły nie odpowiadają na pytania.Długo przesiaduję na siódmym stopniu i jestem pewien, że anioł tam przychodzi.Mówięmu to, czego nie można powiedzieć mamie ani ojcu w obawie, że trzepną po głowie albo każąiść się bawić.Opowiadam mu wszystko o szkole i o tym, jak się boję nauczyciela i jego kija,kiedy ryczy na nas po irlandzku, a ja nie mam pojęcia, o czym mówi, bo przyjechałem zAmeryki, a inni chłopcy uczyli się irlandzkiego rok przede mną.Siedzę na siódmym stopniu, dopóki nie zrobi się zbyt zimno albo dopóki tata nie wstanie inie każe mi wracać do łóżka.To przecież on powiedział, że anioł przychodzi na siódmystopień, więc powinien wiedzieć, dlaczego ja tam siaduję.Jednej nocy powiedziałem mu, żeczekam na anioła, a on na to: Och, Francis! Ale z ciebie marzyciel!Wracam do łóżka i słyszę, jak tata szepcze do mamy: Biedny dzieciak siedział na schodach i gadał do anioła.Tata wybucha śmiechem, mamateż, a ja sobie myślę, czy to nie dziwne, że dorośli śmieją się z anioła, który przyniósł imnowe dziecko.Przed Wielkanocą przenosimy się na dół, do Irlandii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •