[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem powstrzymałam się, by w niego nie cisnąć talerzem  po to,by przerwać ten ruch, irytujący mnie do granic, oraz by zetrzeć z jego twarzywyraz zadowolenia, od którego powoli zaczynałam się dusić.Bardzomożliwe, że gdyby nie Niamh, posłuchałabym podszeptu szatana  a możeanioła stróża?  i jednak rzuciła w męża tym talerzem.Do dziśzastanawiam się, jaki skutek by to przyniosło, czy moje życie odmieniłobysię na gorsze czy na lepsze?Nie odważywszy się tego zrobić, nazajutrz zabrałam się do bieleniakurnika.Dręczące mnie pragnienie dramatycznej zmiany nie znalazło spełnieniajeszcze przez pewien czas, wystawiając moją i tak kiepską cierpliwość naciężką próbę.RS 115Rozdział dwudziesty pierwszyNowy Jork, 2004Dlaczego tak jest, że kiedy ma się coś wprost pod nosem, wcale się tegonie dostrzega? Choćbym stanęła na głowie, nie potrafię zrobić chleba BabciBernadine, a przecież tyle razy widziałam, jak zagniata ciasto przykuchennym stole w Fal Iochtar.Robiła to dzień w dzień  ostatni bochenekw tygodniu piekła w sobotni wieczór, tak by w niedzielę móc pospać niecodłużej i po wstaniu nie zaprzątać sobie głowy niczym innym jak tylkoprzygotowaniami do mszy o jedenastej.Całymi latami nie dawałam za wygraną, próbując w myślach odtworzyćkrok po kroku każdy jej ruch, każdy gest, dzięki któremu powstawał chlebwyborny i jedyny w swoim rodzaju, lecz gdy w efekcie swych próbotrzymywałam coś niewiadomego kształtu i smaku, w końcu musiałam siępogodzić z porażką.Nie dają mi spokoju wspomnienia zapachu snującego się po domostwieDziadków, podczas gdy żar z pieca zasnuwał mgiełką pary wewnętrznąstronę szyb (dla zaczerpnięcia oddechu stawałam w uchylonych tylnychdrzwiach).Pamiętam, jak podrygiwałam niespokojnie u boku Babci, kiedyodwijała ściereczkę z przestudzonego bochenka i sięgała po nóż onadpalonym trzonku i ostrzu tak cienkim od ciągłego ostrzenia na osełce, żeniemal wklęsłym.Nie odrywałam oczu od Babcinych dłoni, gdy odkrawałygrubą pajdę i smarowały ją świeżym masłem, które na moich oczach topiłosię na wciąż letnim miąższu.Mimo że minęło tyle lat, nadal czuję w ustachsmak chrupiącej skórki, słono-kwaśny z domieszką słodyczy od dżemu,zabawnie ślizgającego się na maśle.Moje kubki smakowe szaleją z rozkoszy, a ślinianki podejmują wzmożonąpracę na samo wspomnienie, tym bardziej więc żałuję, że nie jestem w staniepowtórzyć cudu kreacji.Do licha! myślę sobie.Dlaczego nieprzypatrywałam się uważniej? Czy to nie dziwne, że jedyne co w dalszymciągu widzę oczyma duszy, to jak Babcia przebiega czubkami palców poblacie stołu i zbiera niesforne kawałki ciasta, by dodać je do wyrobionej jużmasy?  Chleba się nie wyrzuca", mawiała.Pewnie miała rację, toteż jest miwstyd, że zmarnowałam całą górę mąki i hektolitry najlepszej maślanki, jakąbyłam w stanie zdobyć, wszystko na próżno.A może jednak nie? W ramach pokuty postanowiłam zabrać swójnieudany wypiek, idąc do teściowej na obiad w najbliższą niedzielę.WRS 116kolejną niedzielę.Sama nie mogłam uwierzyć, że się na to zgodziłam jakby ten pierwszy niedzielny obiad w rodzinnym gronie nie okazał sięcałkowitą klapą.Po komunii Deirdre nie miałam już złudzeń: ja i Eileen toogień i woda, więc lepiej nas nie mieszać.Potem niestety przyszły urodzinyktóregoś z siostrzeńców, jakaś rocznica, pierwszy grill w sezonie i tak dalej,i tak dalej.Dan posunął się nawet do tego, że wyciągnął mnie do jaskini lwa,a raczej lwicy, pod pretekstem, że lwica czuje się samotna po tym, jak Kay iConnie udały się na trzytygodniowe wakacje.Dałam się nabrać: zrobiłamdobrą minę do złej gry i naszykowałam koszyk pełen pyszności, żeby(przynajmniej kulinarnie) rozerwać starszą panią, lecz nie dano mi szansy na miejscu jak zwykle grasowała horda krewnych.Tak czy inaczej t aniedziela miała być siódmą z kolei   siedem" jak w  siódmy krąg piekieł".Nasze wizyty u mamy Mullins stały na porządku dziennym, tak że za wielkizaszczyt poczytywałam sobie, kiedy miałam święty dzień dla siebie (a chybapowinno być na odwrót, prawda?).Początkowy strach uległ stłumieniu, jegomiejsce zajął zdrowy sarkazm.Ciekawe, co będzie do jedzenia?zapytywałam siebie (rzadziej Dana) [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •