[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kryty nie lubiłskomplikowanych sytuacji.Lubił sytuacje jasne i klarowne, w których toon zawsze był górą.Maciek przez cały dzień był milczący.Przygasł, z jego oczu zniknęłydawne ciepłe błyski.Siedział w kuchni i palił papierosa za papierosem,szklanym wzrokiem wpatrując się w wydmuchiwany dym.Widać było, żeporwanie tej dziewczyny bardzo go przybiło. To musi być miłość ,pomyślał Kryty.To uczucie nie było mu całkowicie obce.Kochał w życiujeden raz, jedną osobę.Swoją matkę.Kiedy umarła, nic już nie było takiejak dawniej.Wszystko mocno pociemniało, zupełnie tak, jakby ktoś zbiłjedyną w jego życiu żarówkę.Kryty miał wtedy dwanaście lat i jegoprosty świat zawalił się jednej nocy.Musiał sobie stworzyć nowy świat,musiał go odbudować, jeśli miał dalej żyć.A przecież musiał żyć, wtedynie widział dla siebie innego wyjścia.Nigdy jednak Krytemu nie zdarzyłosię pokochać kogoś obcego, dlatego nie rozumiał Maćka.Myślał nawet, żemoże to być blef, że wymyślili to, żeby zwiać Krytemu z kasą, żeby go oszukać, właśnie teraz, kiedy jest już tak blisko swojej wymarzonej,dostatniej emerytury w tropikach.Musiał być czujny, musiał pilnować Maćka, musiał mieć oko na tegognojka ochroniarza, którego najchętniej by zabił bez zbędnych ceregieli.Aprzede wszystkim musiał wyciągnąć od Maćka dostęp do konta wGenewie, na które w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin miałyspłynąć pieniądze z szantażu.Maciek może się dać zabić, jeśli chce i jeślisprawi mu to radość.Kryty musi jednak mieć pełny dostęp do swoichciężko zarobionych pieniędzy.Wszystko inne nic go teraz nie obchodzi.Kryty spędził czas na czyszczeniu i przeglądzie broni.Najwięcejuwagi poświęcił karabinowi snajperskiemu, który, jak przypuszczał, możemu się dzisiaj wieczorem najbardziej przydać.Wszystko zależało od tego,gdzie porywacze wyznaczą miejsce spotkania.Przejrzał też i sprawdziłnoktowizor.Na szczęście na razie śnieg nie padał, ale mogło zacząć sypaćw każdej chwili i to by mocno ograniczyło możliwości obserwacji Maćkapodczas spotkania z porywaczami.W końcu Kryty idzie do Maćka, wciąż tkwiącego w kuchni, dosiadasię do stołu i zapala papierosa.Maciek milczy, jakby nie zauważył jegoobecności.- Musisz mi dać dostęp do konta w Genewie.Jak już cię zabiją, niechciałbym zostać na lodzie bez kasy.Maciek bez słowa wyjmuje z kieszeni niewielką kartkę.Widać, żejest na to przygotowany.Podaje ją Krytemu.Ten wpatruje się chwilę wkilka rzędów nic niemówiących cyfr.Odwraca kartkę i widzi napisanedrukowanymi literami nazwę i adres banku w Genewie.Patrzy na Maćkapytająco, nie bardzo wie, jak tą karteczką się posłużyć.W końcu Maciekbudzi się z letargu.- To numeryczne, tajne konto w banku ATD Credit Geneva wGenewie.Z jednej strony masz nazwę i adres banku, z drugiej jestnumeryczny kod klienta i numeryczne hasło dostępu do salda.- Nazwisko, identyfikacja, dokumenty, odcisk palca nie sąpotrzebne?- Nie - Maciek uśmiecha się smutno.- To klasyczne złodziejskiekonto, oficjalnie ten bank nie świadczy takich usług.Ale oczywiścienieoficjalnie świadczy usługi, jakie chcesz.Konto jest anonimowe, naokaziciela.Każdy, kto się do nich zgłosi i przeczyta z kartki  Sezamie,otwórz się , dostanie dostęp do salda.Kryty patrzy na Maćka i nie potrafi ukryć zdumienia.- I tak po prostu mi to dajesz? Maciek chwilę milczy.Zapala kolejnego papierosa.- A co? Zamierzasz mnie okraść?- No nie.ale jestem trochę zdziwiony, że.- Ze tak łatwo poszło - Maciek znowu uśmiecha się krótko doKrytego.- Robienie interesów bez choćby niewielkiej ilości zaufania jestniemożliwe.A my przecież robimy interes, nie?- Chyba tak.- Niezależnie od tego, ile jutro czy pojutrze będzie na tym koncie, topołowa należy do mnie, połowa do ciebie.Taka była umowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •