[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakoż zwróciliśmy się w tej sprawie do srebrnowłosego starca, który lekko drżąc, podpierał w kącie ścianę.Zapytany, jął nam długo i szeroko opowiadać o swych dzieciach i wnuczętach, a potem przeszedł do podróży kosmicznych, których doświadczył bez liku podczas dziewięćdziesięciu bodajże lat żywota.Tej, która się właśnie odbywa i była dla nas jedynie ważna, starzec nie pamiętał w ogóle, wskutek ogólnej sklerozy i podniecenia, jednakże był tak zadufały, że nie chciał się do tego za nic przyznać i wciąż odpowiadał wymijająco, uporczywie wracając do swych wysokich koneksji, orderów i wnucząt, że w końcu zakrzyczeliśmy go i nakazaliśmy mu milczenie.Dwa następne wiry okrutnie przetrzebiły zebranych.Po trzecim nie tylko zrobiło się luźniej, ale znikli też wszyscy w skafandrach.Został tylko jeden pusty skafander, który komisyjnie powiesiliśmy w korytarzu i wróciliśmy na obrady.Po nowej bitce o zawładnięcie tym tak cennym ubiorem przyszedł nowy wir i nagle zrobiło się pusto.Siedziałem na podłodze z zapuchniętymi oczami, w dziwnie przestronnej kajucie, pośród strzaskanych sprzętów, strzępów odzieży i podartych książek.Podłoga zasypana była kartkami głosowania.Mapa powiedziała mi, że przebyłem już całą strefę grawitacyjnych wirów.Nie mogąc liczyć na duplikację, a więc i na usunięcie defektu, popadłem w odrętwienie i rozpacz.Kiedy wyjrzałem w jakąś godzinę potem na korytarz, ze zdumieniem zauważyłem brak skafandra.Przypomniałem sobie wtedy jak przez mgłę, że tuż przed ostatnim wirem dwaj malcy ukradkiem wysunęli się na korytarz.Czyżby we dwóch włożyli jeden skafander?! Rażony nagłą myślą, podbiegłem do sterów.Działały! A zatem ci malcy naprawili uszkodzenie, podczas gdy myśmy grzęźli w jałowych sporach.Przypuszczam, że jeden włożył ręce w rękawice skafandra, a drugi — w jego nogawki; w ten sposób mogli trzymać równocześnie klucze dokręcające śruby z obu stron sterów.Pusty skafander odkryłem w komorze ciśnień, za klapą.Wniosłem go do wnętrza rakiety niczym relikwię, czując w sercu niezmierną wdzięczność dla tych dzielnych chłopaków, którymi byłem tak dawno temu! Tak się zakończyła ta, bodaj jedna z najbardziej osobliwych moich przygód.Doleciałem szczęśliwie do celu, dzięki inteligencji i odwadze, które przejawiłem jako dwoje dzieci.Powiadano potem, że historię tę zmyśliłem, a co złośliwsi pozwalali sobie na insynuację, jakobym miał słabość do alkoholu, skrzętnie ukrywaną na Ziemi, której hołduję śmiało w ciągu długich lat podróży kosmicznych.Bóg jeden wie, jakie jeszcze plotki rozpowszechniano na ten temat — ale tacy już są ludzie: dają chętniej wiarę najbardziej nieprawdopodobnym bzdurom aniżeli autentycznym faktom, które pozwoliłem sobie tu przedstawić.Библиотека «Артефакт» — http://artefact.lib.ru8Библиотека «Артефакт» — http://artefact.lib.ru [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •