[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ty, jesteś tym,który przyprowadził szkarłatnego i wpuścił go do domu.Wszystkozaplanowałeś, każdy szczegół, wszystko.- 141 -Welon północy- Uważaj na swoje słowa kobieto, uważaj kogo oskarżasz.- GłosLex był słabym warczeniem.- Teraz ja jestem tym, który tu wydajerozkazy.Uważaj, nie zrób jakiejś głupiej rzeczy, twoje życie teraznależy do mnie.Wkurz mnie, a mogę skrócić twoją głupią ludzkąegzystencję tak łatwo, jak łatwo wysłałem tego pieprzonegowojownika do celi śmierci.Och, Boże.Nie.Fala nagłego bólu zmroziła jej serce i całąklatkę piersiowa.- On nie żyje?- Będzie martwy, całkiem niedługo - Lex powiedział.- %7łyczę mutego z całego serca, zważywszy na to jakie atrakcje przewidzieli dlaniego lekarze Terrabonne, mają z nim zapewne świetną zabawę.Lepiej dla niego jak umrze szybko, mniej bólu.- O czym ty mówisz? Jacy lekarze? Myślałam, że zatrzymano gow celu wyjaśnienia morderstwa.Lex zachichotał pogardliwie.- Wojownik jest w drodze do więzienia Agencji, lecz nikt nigdygo tam nie zobaczy.Zmiało możemy powiedzieć, że już nikt o nim nieusłyszy.Nigdy.Pogarda dla Lexa i wściekłość wrzała w Renacie, wściekłość nasamą siebie, słyszała co mówił Nikolai, nie uwierzyła mu, terazwidziała swą własną niechlubna rolę jaką odegrała w tychwydarzeniach, przecież to ona pomogła go oskarżyć.Niesłusznieoskarżyć.Teraz nie było ani jego, ani Miry, odeszli od niej oboje, aLex stał uśmiechając się zadowolony z siebie, pełen próżnościprzechwalał się intrygą którą udało mu się wymyślić i zaaranżować.- Budzisz we mnie odrazę, brzydzę się tobą Lex.Jesteś potworemkurwa, Lex.Jesteś pieprzonym potworem.Jesteś obrzydliwytchórzem.- Zrobiła kilka małych kroków w jego stronę.Lex ruchempodbródka wydał rozkaz strażnikom.Natychmiast dwa olbrzymiewampiry wstały od stołu i zablokowały jej drogę.Próbowali jąprzestraszyć, chcieli ją onieśmielić swoja postawą, by nie znalazła wsobie dość odwagi by mogła zrobić coś szalonego, jakiegoślekkomyślnego ruch.Renata przyjrzała się im, widząc w tych twardych twarzach dwalata niesnasków i animozji, wiedziała, że ta grupa mężczyzn Rasy nie- 142 -Welon północydarzyła jej sympatią, nie współczuli jej, nie obchodziło ich to wcale, anajmniej jej złe stosunki z Lexem, to że on wyżywał się na niej.Oni jej nienawidzili.Nienawidzili jej siłę i to było jasne, że każdy z nich z radościąpowitałby okazję do włożenia w jej głowę kilku kulek.- Zabierz ją sprzed moich oczu - Rozkazał Lex.- Wez sukę do jejpokoju i zamknij ją tam, niech w nim siedzi cały dzień.Wieczorem,może nam dostarczyć odrobinę rozrywki.Renata nie pozwolił się dotknąć strażnikom.Gdy wstali, żeby jąpochwycić, każdego z nich ogarnął paskudny, przeszywający ból, toRenata posłała im swoją furie, zamieniła ją w falę bólu.Odskakiwaliod niej jak najdalej, krzycząc i wijąc się z bólu.Do chwili w której zaatakował ją Lex, rzucił się na nią w pełnejtransformacji aż wrzał od złości którą czuł w stosunku do Renaty.Silne palce pochwyciły i ścisnęły jej ramiona.Masa jego ciała uderzyłją w plecy, tak że poderwała jej nogi w górę.Był wściekły, przerzucałnią jakby nic nie ważyła, jakby była lekkim piórkiem.Jego siła iszybkość pchnęła ją przez całą podłogę, tak ze zatrzymała się podoknem na przeciwległej ścianie.Silna stabilna ściana przejęła uderzenie od kręgosłupa i ud.GłowaRenaty uderzyła z głuchym trzaskiem w drewniane okiennice.Jejoddech był płytki, płuca nie miały ani grama powietrza.Kiedyotworzyła oczy, twarz Lexa majaczyły jej przed oczyma, jego oczykipiały ze złości, nabierały bursztynowego koloru, a zrenice zwęziłysię do cienkich szparek.Wyciągnął rękę i pochwycił w żelaznymuścisku jej twarz, specjalnie używając więcej siły niż potrzeba było,tylko po to by zostawić jej swoje sine ślady na twarzy.Zmusił ją by na niego patrzyła.Jego kły były ogromne, ostre jak sztylety i.Obnażoneniebezpiecznie blisko jej gardła.- To było bardzo głupia rzecz, Renata to był gruby błąd -Warknął, pozwalając swym szpiczastym kłom dotknąć jej skóry,kiedy mówił dalej - Powinienem cię osuszyć, wypić do ostatniejkropli krwi.Faktycznie, myślę, że tak właśnie zrobię.Renata wezbrała w sobie każdy gram energii który jeszcze miała iwysłała Lexowi falę bólu, zaatakowała jego umysł, długą, bezlitosnąfalą udręki.- 143 -Welon północy- Aaagh! - Jego wrzask brzmiał niczym wycie demona śmierci.A Renata kontynuowała nadal swój atak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.To ty, jesteś tym,który przyprowadził szkarłatnego i wpuścił go do domu.Wszystkozaplanowałeś, każdy szczegół, wszystko.- 141 -Welon północy- Uważaj na swoje słowa kobieto, uważaj kogo oskarżasz.- GłosLex był słabym warczeniem.- Teraz ja jestem tym, który tu wydajerozkazy.Uważaj, nie zrób jakiejś głupiej rzeczy, twoje życie teraznależy do mnie.Wkurz mnie, a mogę skrócić twoją głupią ludzkąegzystencję tak łatwo, jak łatwo wysłałem tego pieprzonegowojownika do celi śmierci.Och, Boże.Nie.Fala nagłego bólu zmroziła jej serce i całąklatkę piersiowa.- On nie żyje?- Będzie martwy, całkiem niedługo - Lex powiedział.- %7łyczę mutego z całego serca, zważywszy na to jakie atrakcje przewidzieli dlaniego lekarze Terrabonne, mają z nim zapewne świetną zabawę.Lepiej dla niego jak umrze szybko, mniej bólu.- O czym ty mówisz? Jacy lekarze? Myślałam, że zatrzymano gow celu wyjaśnienia morderstwa.Lex zachichotał pogardliwie.- Wojownik jest w drodze do więzienia Agencji, lecz nikt nigdygo tam nie zobaczy.Zmiało możemy powiedzieć, że już nikt o nim nieusłyszy.Nigdy.Pogarda dla Lexa i wściekłość wrzała w Renacie, wściekłość nasamą siebie, słyszała co mówił Nikolai, nie uwierzyła mu, terazwidziała swą własną niechlubna rolę jaką odegrała w tychwydarzeniach, przecież to ona pomogła go oskarżyć.Niesłusznieoskarżyć.Teraz nie było ani jego, ani Miry, odeszli od niej oboje, aLex stał uśmiechając się zadowolony z siebie, pełen próżnościprzechwalał się intrygą którą udało mu się wymyślić i zaaranżować.- Budzisz we mnie odrazę, brzydzę się tobą Lex.Jesteś potworemkurwa, Lex.Jesteś pieprzonym potworem.Jesteś obrzydliwytchórzem.- Zrobiła kilka małych kroków w jego stronę.Lex ruchempodbródka wydał rozkaz strażnikom.Natychmiast dwa olbrzymiewampiry wstały od stołu i zablokowały jej drogę.Próbowali jąprzestraszyć, chcieli ją onieśmielić swoja postawą, by nie znalazła wsobie dość odwagi by mogła zrobić coś szalonego, jakiegoślekkomyślnego ruch.Renata przyjrzała się im, widząc w tych twardych twarzach dwalata niesnasków i animozji, wiedziała, że ta grupa mężczyzn Rasy nie- 142 -Welon północydarzyła jej sympatią, nie współczuli jej, nie obchodziło ich to wcale, anajmniej jej złe stosunki z Lexem, to że on wyżywał się na niej.Oni jej nienawidzili.Nienawidzili jej siłę i to było jasne, że każdy z nich z radościąpowitałby okazję do włożenia w jej głowę kilku kulek.- Zabierz ją sprzed moich oczu - Rozkazał Lex.- Wez sukę do jejpokoju i zamknij ją tam, niech w nim siedzi cały dzień.Wieczorem,może nam dostarczyć odrobinę rozrywki.Renata nie pozwolił się dotknąć strażnikom.Gdy wstali, żeby jąpochwycić, każdego z nich ogarnął paskudny, przeszywający ból, toRenata posłała im swoją furie, zamieniła ją w falę bólu.Odskakiwaliod niej jak najdalej, krzycząc i wijąc się z bólu.Do chwili w której zaatakował ją Lex, rzucił się na nią w pełnejtransformacji aż wrzał od złości którą czuł w stosunku do Renaty.Silne palce pochwyciły i ścisnęły jej ramiona.Masa jego ciała uderzyłją w plecy, tak że poderwała jej nogi w górę.Był wściekły, przerzucałnią jakby nic nie ważyła, jakby była lekkim piórkiem.Jego siła iszybkość pchnęła ją przez całą podłogę, tak ze zatrzymała się podoknem na przeciwległej ścianie.Silna stabilna ściana przejęła uderzenie od kręgosłupa i ud.GłowaRenaty uderzyła z głuchym trzaskiem w drewniane okiennice.Jejoddech był płytki, płuca nie miały ani grama powietrza.Kiedyotworzyła oczy, twarz Lexa majaczyły jej przed oczyma, jego oczykipiały ze złości, nabierały bursztynowego koloru, a zrenice zwęziłysię do cienkich szparek.Wyciągnął rękę i pochwycił w żelaznymuścisku jej twarz, specjalnie używając więcej siły niż potrzeba było,tylko po to by zostawić jej swoje sine ślady na twarzy.Zmusił ją by na niego patrzyła.Jego kły były ogromne, ostre jak sztylety i.Obnażoneniebezpiecznie blisko jej gardła.- To było bardzo głupia rzecz, Renata to był gruby błąd -Warknął, pozwalając swym szpiczastym kłom dotknąć jej skóry,kiedy mówił dalej - Powinienem cię osuszyć, wypić do ostatniejkropli krwi.Faktycznie, myślę, że tak właśnie zrobię.Renata wezbrała w sobie każdy gram energii który jeszcze miała iwysłała Lexowi falę bólu, zaatakowała jego umysł, długą, bezlitosnąfalą udręki.- 143 -Welon północy- Aaagh! - Jego wrzask brzmiał niczym wycie demona śmierci.A Renata kontynuowała nadal swój atak [ Pobierz całość w formacie PDF ]