[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyrazniej była prawdziwa.- Augusta Edith? - zrewanżował się Hurst.- To imiona moich ciotecznych babek - odrzekła, nie doczekawszy się wyjaśnienia jego dwóchbrzmiących z włoska imion.- Skontaktuję się z bankiem i załatwię transfer funduszy.- Pan Benson wstał i zebrał dokumenty.- Czymogę pani służyć podwiezieniem, lady Maude?- Dziękuję, mam powóz.Pochylił się nad jej dłonią, a następnie włożył na głowę kapelusz.- %7łyczę państwu miłego dnia.Eden wciąż stał, tymczasem Maude ponownie usiadła na krześle.- Czy chciałaby pani rozejrzeć się trochę po teatrze?- Tak, chętnie, ale najpierw.- Najpierw chciała z nim porozmawiać w cztery oczy, na przeszkodzieczemu stała pewna wścibska pokojówka, przyczajona w rogu pokoju niczym pies-stróż.- Z rozkosząwypiłabym filiżankę herbaty.Anna może poszukać pańskiej służącej Millie, nie mylę się? Idz izapytaj Doggetta, gdziemożna ją znalezć, Anno.Wrodzone posłuszeństwo kazało służącej poderwać się z miejsca.Dopiero w połowie drogi do drzwiuzmysłowiła sobie konflikt w wydanych jej poleceniach.- Ależ, jaśnie pani, hrabia Pangbourne kazał.- Doskonale sobie ze wszystkim radzisz, Anno - pochwaliła ją Maude.- Nie omieszkam mu tegopowtórzyć.- Tak, jaśnie pani.- Rozpromieniona dziewczyna wybiegła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi.68Louise Allen- A więc ojciec postarał się o przyzwoitkę? Nie wygląda szczególnie groznie.- Hurst obszedł biurko,oparł się o jego krawędz i spojrzał z góry na Maude.- Nie jest grozna, lecz traktuje swoje obowiązki niezwykle poważnie.Chciałam panu podziękować zaponiedziałkowy wieczór.Nie próbował nawet udawać, że jej nie rozumie.- Za fałszywego angielskiego dżentelmena?- Za dżentelmena w każdym calu - poprawiła go.- Doprawdy? Spodziewała się pani, że założę kolczyk albo coś jeszcze gorszego, mam rację?- Tak - przyznała Maude.- Właściwie kolczyk nawet mi się podoba, ale inni mogliby na iiiego krzywopatrzeć.- Muszę się pani do czegoś przyznać.Czułem ogromną pokusę, żeby odegrać przed panią rolękomicznie przerysowanego dyrektora teatru.- Dlaczego pan tego nie zrobił? - spytała zaintrygowana.- Po namyśle doszedłem do wniosku, że nie chcę zaszokować pani ojca tak bardzo, aby zabronił paniwszelkiego kontaktu z teatrem.Jest pani przecież moją łyżką dziegciu w beczce miodu.Nadmiarcukru mi nie służy.Wyraznie usiłował ją sprowokować.Kontakt z jego teatrem, dobre sobie! Nie połknęła haczyka, niemówiąc już o reakcji na porównanie jej do gorzkiego dziegciu.- Jak zamierzał pan skarykaturować samego siebie? - zapytała.- Włożyłbym koszulę tak obficie zmarszczoną, żeby wyglądała jak suknia balowa, bardzo obcisłewieczorowe spodnie i dopasowany surdut z przesadnie dużymi satynowymi klapami.- Opowiadając,żywo gestykulował.- Wykradłbym z garde-Król sceny69roby madame największy brylantowy kolczyk i lokówkę.Do tego odrobina sadzy dla podkreśleniaoczu i oczywiście oliwa.- Oliwa?- Tak, z oliwek.Natarłbym sobie włosy i skórę.Na mój widok pan hrabia przerzuciłby panią przezramię i w te pędy uciekł z teatru, proszę mi wierzyć.- Wierzę.Pewnego dnia chciałabym pana zobaczyć w takim wydaniu.Ale oliwa?- Podaruję pani trochę.Importuję ją na własny użytek.W Anglii jest prawie nieużywana, choćpowinna być zarówno do gotowania, jak i sałatek.Za to madame kąpie się w niej i stosuje dopielęgnacji włosów.Oliwa ma zbawienne działanie na suchą skórę, szczególnie zimą.- A co z okropnym zapachem? - Maude zmarszczyła nos, przypominając sobie woń olejów dogotowania, z którymi miała do tej pory styczność.- Proszę.- Sięgnął do drewnianej skrzynki, stojącej przy jego biurku, i wydobył z niej butelkęwypełnioną zielonkawo-złocistym płynem.- Niedawno otrzymałem świeżą dostawę.-Wyciągnąłkorek.- Proszę podać mi rękę.Widząc niezdecydowanie Maude, sam sięgnął po jej dłoń.Kropla chłodnego płynu spłynęła w jejzagłębienie.- Niech pani powącha.- Odstawił na bok butelkę, ale przez cały czas przytrzymywał dłoń Maude.Pochyliła głowę i mocno się zaciągnęła.- Pachnie ziemią, owocami i.zielenią.- Proszę spróbować.- Nie.- Pokręciła przecząco głową, jakby był czarodziejem, zmuszającym ją do wypicia magicznejmikstury.Słysząc odmowę, pochylił się i zlizał kroplę oliwy wprost70Louise Allenz dłoni Maude.Lekki okrzyk wyrwał się jej z gardła.Próbowała cofnąć dłoń, lecz Eden nie wypuściłjej z uścisku.- Ostrożnie, pobrudzi pani suknię.- Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i wytarł do czysta dłoń Maude.-Na pewno nie chce pani spróbować? - Jego usta, błyszczące od złocistej oliwy, znajdowały się bardzoblisko jej warg.Miała wielką ochotę posmakować oliwy rozgrzanej ciepłem jego warg.Czerpiąc z pokładów silnejwoli, o których istnieniu dotąd nie wiedziała, Maude odparła spokojnie:- Dlatego właśnie ojciec nalegał na obecność przyzwoitki, panie Hurst.Eden zajrzał jej głęboko w oczy.- Rozsądny z niego człowiek, Maude [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Najwyrazniej była prawdziwa.- Augusta Edith? - zrewanżował się Hurst.- To imiona moich ciotecznych babek - odrzekła, nie doczekawszy się wyjaśnienia jego dwóchbrzmiących z włoska imion.- Skontaktuję się z bankiem i załatwię transfer funduszy.- Pan Benson wstał i zebrał dokumenty.- Czymogę pani służyć podwiezieniem, lady Maude?- Dziękuję, mam powóz.Pochylił się nad jej dłonią, a następnie włożył na głowę kapelusz.- %7łyczę państwu miłego dnia.Eden wciąż stał, tymczasem Maude ponownie usiadła na krześle.- Czy chciałaby pani rozejrzeć się trochę po teatrze?- Tak, chętnie, ale najpierw.- Najpierw chciała z nim porozmawiać w cztery oczy, na przeszkodzieczemu stała pewna wścibska pokojówka, przyczajona w rogu pokoju niczym pies-stróż.- Z rozkosząwypiłabym filiżankę herbaty.Anna może poszukać pańskiej służącej Millie, nie mylę się? Idz izapytaj Doggetta, gdziemożna ją znalezć, Anno.Wrodzone posłuszeństwo kazało służącej poderwać się z miejsca.Dopiero w połowie drogi do drzwiuzmysłowiła sobie konflikt w wydanych jej poleceniach.- Ależ, jaśnie pani, hrabia Pangbourne kazał.- Doskonale sobie ze wszystkim radzisz, Anno - pochwaliła ją Maude.- Nie omieszkam mu tegopowtórzyć.- Tak, jaśnie pani.- Rozpromieniona dziewczyna wybiegła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi.68Louise Allen- A więc ojciec postarał się o przyzwoitkę? Nie wygląda szczególnie groznie.- Hurst obszedł biurko,oparł się o jego krawędz i spojrzał z góry na Maude.- Nie jest grozna, lecz traktuje swoje obowiązki niezwykle poważnie.Chciałam panu podziękować zaponiedziałkowy wieczór.Nie próbował nawet udawać, że jej nie rozumie.- Za fałszywego angielskiego dżentelmena?- Za dżentelmena w każdym calu - poprawiła go.- Doprawdy? Spodziewała się pani, że założę kolczyk albo coś jeszcze gorszego, mam rację?- Tak - przyznała Maude.- Właściwie kolczyk nawet mi się podoba, ale inni mogliby na iiiego krzywopatrzeć.- Muszę się pani do czegoś przyznać.Czułem ogromną pokusę, żeby odegrać przed panią rolękomicznie przerysowanego dyrektora teatru.- Dlaczego pan tego nie zrobił? - spytała zaintrygowana.- Po namyśle doszedłem do wniosku, że nie chcę zaszokować pani ojca tak bardzo, aby zabronił paniwszelkiego kontaktu z teatrem.Jest pani przecież moją łyżką dziegciu w beczce miodu.Nadmiarcukru mi nie służy.Wyraznie usiłował ją sprowokować.Kontakt z jego teatrem, dobre sobie! Nie połknęła haczyka, niemówiąc już o reakcji na porównanie jej do gorzkiego dziegciu.- Jak zamierzał pan skarykaturować samego siebie? - zapytała.- Włożyłbym koszulę tak obficie zmarszczoną, żeby wyglądała jak suknia balowa, bardzo obcisłewieczorowe spodnie i dopasowany surdut z przesadnie dużymi satynowymi klapami.- Opowiadając,żywo gestykulował.- Wykradłbym z garde-Król sceny69roby madame największy brylantowy kolczyk i lokówkę.Do tego odrobina sadzy dla podkreśleniaoczu i oczywiście oliwa.- Oliwa?- Tak, z oliwek.Natarłbym sobie włosy i skórę.Na mój widok pan hrabia przerzuciłby panią przezramię i w te pędy uciekł z teatru, proszę mi wierzyć.- Wierzę.Pewnego dnia chciałabym pana zobaczyć w takim wydaniu.Ale oliwa?- Podaruję pani trochę.Importuję ją na własny użytek.W Anglii jest prawie nieużywana, choćpowinna być zarówno do gotowania, jak i sałatek.Za to madame kąpie się w niej i stosuje dopielęgnacji włosów.Oliwa ma zbawienne działanie na suchą skórę, szczególnie zimą.- A co z okropnym zapachem? - Maude zmarszczyła nos, przypominając sobie woń olejów dogotowania, z którymi miała do tej pory styczność.- Proszę.- Sięgnął do drewnianej skrzynki, stojącej przy jego biurku, i wydobył z niej butelkęwypełnioną zielonkawo-złocistym płynem.- Niedawno otrzymałem świeżą dostawę.-Wyciągnąłkorek.- Proszę podać mi rękę.Widząc niezdecydowanie Maude, sam sięgnął po jej dłoń.Kropla chłodnego płynu spłynęła w jejzagłębienie.- Niech pani powącha.- Odstawił na bok butelkę, ale przez cały czas przytrzymywał dłoń Maude.Pochyliła głowę i mocno się zaciągnęła.- Pachnie ziemią, owocami i.zielenią.- Proszę spróbować.- Nie.- Pokręciła przecząco głową, jakby był czarodziejem, zmuszającym ją do wypicia magicznejmikstury.Słysząc odmowę, pochylił się i zlizał kroplę oliwy wprost70Louise Allenz dłoni Maude.Lekki okrzyk wyrwał się jej z gardła.Próbowała cofnąć dłoń, lecz Eden nie wypuściłjej z uścisku.- Ostrożnie, pobrudzi pani suknię.- Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i wytarł do czysta dłoń Maude.-Na pewno nie chce pani spróbować? - Jego usta, błyszczące od złocistej oliwy, znajdowały się bardzoblisko jej warg.Miała wielką ochotę posmakować oliwy rozgrzanej ciepłem jego warg.Czerpiąc z pokładów silnejwoli, o których istnieniu dotąd nie wiedziała, Maude odparła spokojnie:- Dlatego właśnie ojciec nalegał na obecność przyzwoitki, panie Hurst.Eden zajrzał jej głęboko w oczy.- Rozsądny z niego człowiek, Maude [ Pobierz całość w formacie PDF ]