[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki szczęśliwy.Pojechał do Atlantyna przesłuchanie, a kiedy Cissy spytała go, jak poszło, uśmiechnął się szeroko. Poczekamy, zobaczymy  odrzekł. Sama się przekonasz.Nigdy nie wiadomo, co z Dede wykręcimy.On nie rozumie  myślała Cissy, niepewna, czy sama coś366 z tego pojmuje.Dede nie mogła mieć bardziej nieszczęśliwejminy.To Cissy rozumiała.Siostra cierpiała.Bała się i bardzocierpiała.Pogrzeb dziadka Byrda odbył się na cmentarzu Holy Redeemer.Michael przyprowadził Amandę, która jakby nie uświadamiała sobie, co się wokół niej dzieje.Nie zadała sobie nawettrudu, żeby pobiec za małym Michaelem, który popędził doDede i Nolana.Jean i Mim stały razem z Cissy.Pani Stoneprzyniosła im starą, białą Biblię z domu dziadka, ale Deliaudała, że w ogóle jej nie dostrzega.Michael wetknął zatemBiblię pod pachę i na czas modlitwy posadził sobie chłopcówna kolanach.Kiedy żałobnicy odeszli od grobu, przy stercieprzykrywających go kwiatów została tylko Delia.Na TerrillRoad zjawiła się, gdy wszyscy już dobrą godzinę temu rozsiedlisię na podwórzu w cieniu leszczyny.Michael zaprowadził doniej synów.Nic nie mówiąc, kiwnął głową i usiadł na krześle,które Delia zamierzała odnowić.Wziął Gabe'a na kolana, tymczasem mały Michael wciąż biegał tam i z powrotem, od ojcado najdalszego drzewa na podwórzu.Gabe wymachiwał ramionkami i mruczał  mmm-mmm".Po chwili Delia kiwnęłado niego ręką.Uszczęśliwiony, próbował chwycić ją za dłoń.Udało mu się za trzecim razem, a wtedy ojciec zdjął go z kolani oddał w ramiona babci.Wtuliła twarz we włoski wnukai mocno go uścisnęła.Michael wstał i podszedł do drzewa, podktórym jego starszy syn układał orzechy w stos.Odwrócił siędopiero wówczas, gdy usłyszał chichot Gabe'a, któremu zawtórował śmiech Delii.20Największym plusem tymczasowego gospodarowania u Amandy było to, że Cissy musiała zrezygnować z pracyw agencji.Z początkiem roku zatrudniono ją do spisywania367 danych dla okręgowej agencji pośrednictwa sprzedaży nieruchomości i spędzała tam trzy popołudnia w tygodniu.Jednakżez biegiem czasu coraz częściej się spózniała i wślizgiwała dobiura dopiero wówczas, gdy pozostali pracownicy już dawnoposzli do domu.Wkrótce też uznała, że nie ma na świecie nicgorszego od przepisywania na maszynie długich stron pełnychskrótów, wymiarów i nie kończących się powtórzeń tych samych utartych zwrotów.Na okrągło pisała na przykład to: Zacisznie usyt., 2 syp., 2 łaz., kominek, odnow., wspan.widok, n.dach, parkiet, n.sanit., uroczy, do pilnej sprzedaży".Ceny ulegały zmianie, pośrednicy obejmowali kolejne działki,na listy trafiały nowe domy i nigdy nie brakowało irytującychuwag od rozmaitych agentów.A bo to Cissy zapomniała napisać o budynkach gospodarczych, a bo to nie wspomniałao komórce, która liczyła się jako pokój gościnny, a bo to niewymieniła ozdobnych okiennic lub innych atutów posesji,takich jak choćby ogród w angielskim stylu, czyli  zdaniemCissy  zwyczajna zarośnięta działka, która oparła się zapędompołudniowców znanych z tego, że wszędzie zakładali trawnikii klomby.Zawsze popełniała błędy: pisała nieortograficznie,pomijała wymiary, nie umieszczała  specjalnego" domu na specjalnej" liście.Interesy w okręgu kulały.Handel nieruchomościami leżał.Trzeba to było jakoś wytłumaczyć i z uwagadresowanych do Cissy wynikało niezbicie, że winę za ten stanrzeczy ponosi ona, ponieważ niedbale wpisywała dane.Cissy zastanawiała się, czy nie byłoby jej lżej, gdyby pracowała jako kelnerka.Nie znosiła wślizgiwania się na zapleczebiura, unikania personelu i zasiadania do stosu upstrzonychuwagami formularzy oraz doklejonych kolorowych fiszek z danymi uzupełniającymi. Zapomniałaś". Nie wpisałaś". Pamiętaj o." Miała to być łatwa praca, przysługa wyświadczonacórce Delii, dziewczynie, która mieszkała z matką i potrzebowała skromnego dochodu, żeby utrzymać się w miejskim college'u, okazało się jednak, że w okręgu sprzedawano więcejbudynków, niż Cissy mogła to sobie wyobrazić, jeszcze więcejdziałek, farm i opuszczonych chat.A ona musiała je wszystkieopisywać  i to na maszynie  ustalać ich notowania i umieszczać na ciągle aktualizowanych listach.O wiele, o wiele lepiejbyło jej wtedy, gdy oddawszy chłopców pod opiekę Michaela,368 siedziała na ganku u Nolana, popijała wodę sodową z plasterkami pomarańczy, słuchała muzyki klarnetu i rodzinnych opowieści.Nolan trzymał na kolanach swój cenny instrument: BuffetR13 z ustnikiem Selmera.Pocierał jego czarną powierzchnięmiękką szmatką i uśmiechał się z zadowoleniem, patrząc, jakdrewno granatu nabiera blasku. Afrykańska czerń  powiedział pan Clausen, wręczającmu klarnet. Granat i srebro najwyższej próby.Czyść goi poleruj, a będzie ci służył przez wieki.Kiedy Nolan zagrał na buffecie pierwszy raz, Nadine uśmiechnęła się doń z taką radością, że obraz ten wrył mu sięw pamięć na zawsze.Pamiętał jej uśmiech nawet wtedy, gdymusiał liczyć każdą ćwierćdolarówkę, żeby zapłacić rachunki wystarczyło, że zerknął na swój nowy klarnet.Stary sprzedał;był to Vito Leblanc z czarnego plastiku   Dzwięcznie, Nolan,dzwięcznie!"  co wzbogaciło domowy budżet o dwieściedolarów, których bardzo w minionym roku potrzebował.Dowiedział się, że używany buffet kosztował pana Clausena i grupęjego muzyków około tysiąca dolarów, ale choć z trudem wiązałkoniec z końcem, tylko raz przemknęło mu przez myśl, żemoże powinien go sprzedać.To, że nie został do tego zmuszony, zaliczał do niewielu rzeczy, za które był losowi nieskończenie wdzięczny. Mama dobrze się czuje?  zapytał. Na pogrzebie wyglądała trochę dziwnie. Dobrze  odrzekła Cissy. Ona się nie zmienia.Mogłabyzwalić się na nią góra, a ona podniosłaby się i poszła do zakładu.Nolan skinął głową. W przyszłym tygodniu mam przesłuchanie.Jadę do Atlanty na cały dzień i spotykam się w Emory z kierownikiemorkiestry.Spojrzała na niego.Mówił bardzo ostrożnie i patrzył naswój klarnet.Dlaczego wspomniał o przesłuchaniu? Ciągle nanie jezdził, a ona nie towarzyszyła mu tak często jak dawniej. Chcesz, żebym z tobą pojechała?  Zmarszczyła czoło.Umówiła się z dziewczętami, że w przyszłym tygodniu jeszczeraz zejdą do Little Mouth, żeby znalezć przejście do Paula'sLost.369  Nie, nie.- Potrząsnął głową. Ja tylko tak.Chciałem cipowiedzieć, że jadę.- Umilkł, polerując instrument.- Ale tymrazem będzie inaczej - dodał nieoczekiwanie.- Jeśli zaproponują mi pracę, zastanowię się, czy jej nie przyjąć.Choć tylekroć sama go do tego zachęcała, była skonsternowana, nawet przerażona, że mógłby ją zostawić. Wyjechałbyś z Cayro?!Nolan poczuł się nieswojo. Możliwe.Kto wie. Obrócił klarnet w palcach.- Gdybymi się udało, znalazłbym tam sobie jakieś mieszkanie i urządziłmamę.Oczywiście wszystko zależy od Dede, od tego, czyspodoba jej się ten pomysł.Ostatnio jest bardzo niespokojna.Ciągle ćwiczy strzelanie z pistoletu, który dostała od Craiga [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •