[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Znam cię.Jesteś z natury szczera, może nawet aż do przesady.Masz też miękkie serce i nie chciałabyś zranić, moich uczuć.Ale ja chcę teraz usłyszeć prawdę.Słysząc o szczerości, poczuła wyrzuty sumienia.Przez chwilęgorączkowo zastanawiała się, jak odpowiedzieć.W końcu roz-luzniła się pod jego ciężarem i postanowiła użyć jego własnychsłów.- Szaleję za tobą, Jason,Sprytnie, pomyślał i uśmiechnął się.Szybko rozpiął jej stanik zprzoduj zbliżył usta do zagłębienia między piersiami.Mam się tym zadowolić?Ja się zadowoliłam - odparła i syknęła, gdy jego wargi odnalazływrażliwy czubek piersi - kiedy powiedziałeś mi to samo.SR Zamknęła oczy, rozkoszując się jego pieszczotą, dotykiem dło-ni, które delikatnie zsuwały bluzkę i stanik, rozpinały szorty iściągały je z jej nóg.Jej palce bawiły się guzikami dżinsów,rozpinały powoli jeden po drugim, Ocierając się o ciało.Zlepepożądanie wzięło w nim górę nad chęcią wyciągnięcia wyja-śnień.Szumiało mu w głowie, co było ostrzeżeniem, że tracikontrolę nad sobą.Kiedy próbował się odsunąć na tyle, żebymóc zebrać myśli, nie pozwoliła na to.Zwiadomość, że onapragnie go równie mocno jak on, napełniła radością wszystkiekomórki jego ciała.Rzucił się na jej usta, pełen uczuć, do któ-rych żadne z nich nie chciało otwarcie się przyznać.Mówili o swych uczuciach wargami, dłońmi, wreszcie całymciałem.%7łar pożądania trawił ich do głębi i tylko dotykając się,mogli go ugasić.Wpiła się paznokciami w jego plecy, naprężyłasię i z jękiem wyszeptała jego imię, jakby to był ostatni jej od-dech.Potem długo leżeli spleceni ze sobą, zgrzani i wyczerpani.W końcu Jason zsunął się z niej i spytał:-Czy myślałaś już o tym, co zrobisz, kiedy skończysz z jaski-niami?Laura unosiła się na fali erotycznego spełnienia, czując mrowie-nie w rozbudzonych członkach, więc pytanie Jasona dotarło doniej dopiero po chwili.Przekonała się już, że Jason łatwo nierezygnuje.Jeżeli wcześniej jakaś myśl nie dawała mu spokoju,to z pewnością zamierza do niej wrócić.Przez chwilę patrzyłana kołyszący się nad ich głowami łapacz snów, potem uśmiech-nęła się i okryła swą nagość.-Spędzę trochę czasu w Austin, a potem może pojadę do domuprzed rozpoczęciem zajęć.Jason podłożył ręce pod głowę.SR -Pojedziesz odwiedzić rodzinę?Kiwnęła głową, nie mając siły mówić i obawiając się trochętego wątku rozmowy.On wyczuł, nie patrząc, jej skinienie.Czy myślałaś.Czy mogłabyś pomyśleć o rym, żeby tu zostać?W Dwóch Rzekach?Tak.Ale nie z Ginny i Mattem ani w wynajętym pokoju w mie-ście, tylko.-głos uwiązł mu w gardle -tutaj ze mną.Przez chwilę leżała bez ruchu, a potem przekręciła się na bok,mając na końcu języka zręczną odpowiedz - powstrzymała sięjednak, widząc jego zdenerwowanie i niepewność.Uśmiechnęłasię słodko.Nadeszła odpowiednia chwila, żeby wszystko mupowiedzieć.Jason podparł się na łokciu i spojrzał na nią.^ Lauro, nie chcę, żebyś zniknęła z mojego życia, a ja nie mogęprzeprowadzić się do Austin z powodu strusi i tego.- Machnąłręką, Wskazując pokój.Laura najwyrazniej chciała mówić dalej,ale uciszył ją pocałunkiem, a potem rzekł: - Nie chcecie naci-skać; żebyś zrobiła coś, co nie będzie ci odpowiadało, ale za-stanów się nad tym, dobrze?Sięgnął po słoiki stojące na stoliku i podał jej jeden.Laura byłagłęboko wstrząśnięta, Raz za razem powtarzała sobie w myślachjego prośbę.Potem uśmiechnęła się, patrząc w sufit.Ty głupia,pomyślała, przecież to on się boi.Boi się, że odrzucę jego pro-pozycję.Bardzo wątpiła, czy kiedykolwiek prosił jakąś kobietę,żeby z nim razem zamieszkała, a więc teraz ona może się trosz-kę zabawić.Pociągnęła łyk ciepłego szampana i spytała:-Czy prosisz mnie, żebym z tobą zamieszkała?SR -Wiem, że nie masz zajęć codziennie.Mogłabyś dojeżdżać nauniwersytet.Mamy tu jeszcze do odwalenia kawał roboty.Ze zdenerwowania mówił szybciej niż zwykle.-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - przypomniała Laura.-Chcesz, żebym z tobą zamieszkała? Czy właśnie o to prosisz,czy też chodzi ci wyłącznie o tanią siłę roboczą?Lęk przed odtrąceniem tak oślepił Jasona, że początkowo niepoznał się na żarcie.Roześmiał się, gdy przejrzał jej grę.Chciałabyś wyrwać jakiś kąsek dla siebie?Pewnie, że tak.Chciała usłyszeć propozycję małżeństwa, ale nie zdobyła się, byo tym wspomnieć.Zaczęła się śmiać, gdy raptem chwycił ją wramiona.-Co sobie pomyśli twoja rodzina i przyjaciele? -spytał.- Bę-dziesz musiała im powiedzieć.Słowo rodzina napełniło ją głębokim niepokojem.Jeszcze się nie zgodziłam, Jason - przypomniała.Ale się zgodzisz?Pogłaskała go po szorstkim policzku.- Taki jesteś pewien swe-go?Nie - odparł poważniejąc.- To tylko moje pobożne życzenia.Zgodzisz się?Nie wiem.- Przemknęło jej przez myśl tysiąc powodów do od-mowy, a drugie tyle ponaglało, aby się poddać.Ale życie niejest takie proste.Chciała mieć dom, dzieci i poczucie bezpie-czeństwa, choćby i ograniczone.Nie mogła wyrazić zgody, po-wiedzieć tak lub nie, dopóki nie wyzna wszystkiego Jasonowi.Odetchnęła głęboko.Nadszedł właściwy moment, aby powie-dzieć mu, coSR ukrywa, lecz on właśnie wtedy ją pocałował, a kiedy puścił,chwila sprzyjająca zwierzeniom minęła.-Zastanów się nad tym, Lauro.Nie przespana noc dała znać o sobie i oboje, znużeni i szczęśli-wi, usnęli w swoich objęciach.Pierwszy ocknął się Jason, prze-czuwając, że coś jest nie tak.Usiadł i spójrzał na budzik.Jużmiał wyskoczyć z łóżka, gdy przypomniał sobie o zwiniętejobok Laurze.Przez chwilę z przyjemnością na nią patrzył, apotem pocałował ciepłe, nagie ramię.Lauro - szepnął, sunąc ustami wzdłuż jej szyi.-Lauro, musimywstać.Matt i Ginny spodziewają się nas na kolacji.- Roześmiałsię, gdy schowała się głębiej w pościeli i naciągnęła kołdrę nagłowę, żeby go nie słyszeć.- Jeżeli się nie pospieszymy, napewno przyjdzie po nas Austin.Idz, Jason.Ja nie jestem głodna.Ma więc w łóżku marudę.Nie znał Laury od tej strony.,Zszelmowskim uśmiechem odchylił brzeg kołdry i powiedział:- Obiecałaś Austinowi, że zrobicie po kolacji lody brzoskwi-niowe.Wiesz, że nie zapomni o niczym, co ma związek z jegożołądkiem.Laura usiadła, ziewnęła i przeczesała palcami włosy.- Miałam niezwykły sen, w którym powiedziałeś, że szalejesz namoim punkcie i chcesz, żebym z tobą zamieszkała.Dziwne,prawda?Jason zdecydowanym ruchem odrzucił kołdrę i przeskoczył nadLaurą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •