[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zrobiłabyś to, prawda? Zawsze mnie nienawidziłaś! - Zagryzła usta i dodała spo-kojnie.- Najpierw podbiegłam do okna.Czy to nie jest naturalny odruch? Kiedy zoba-czyłam.jak możesz winić mnie za to zdenerwowanie? Chwyciłam z fotela szlafrok, apotem wydało mi się, że słyszę tupot na schodach! Tak się bałam! Narzuciłam więc szla-frok i wybiegłam z pokoju.- Dokąd?- Co cię to obchodzi? Nie jesteś.- Mów dalej - ponagliłam ją bezlitośnie, a ona opuściła ponuro głowę i przesunęłapo dywanie bosą stopą.- Nie pamiętam.Wpadłam w histerię.Krzyczałam coś i wypadłam z pokoju! Jaknajdalej od tego straszliwego widoku! Na górę.Do pokoju Marka.Waliłam w drzwi, wo-łałam jego imię, aż przypomniałam sobie, że widziałam go tam na dole.A potem.och,nie pamiętam! Usiadłam na podłodze skulona i płakałam.SRJej pełen nienawiści wzrok mówił: Spróbuj dowieść, że było inaczej!".- Bez namysłu potrafisz wymyślać sprytne kłamstwa - mruknęłam ze złością.Czułam, że kłamie, choć nie mogłam odczytać tego z jej twarzy.- Dlaczego nie przyznasz, że nie chcesz mi uwierzyć? Chciałabyś mnie usunąć zeswej drogi, prawda? Ty i papa.- Czy rzeczywiście uważasz, że musiałabym cię usunąć, aby zrealizować swój cel?Nie mogłam znieść jej widoku.Odwróciłam głowę i ujrzałam łóżko z wilgotnym,wygniecionym prześcieradłem.Po jednej stronie upchnięto poduszki, skopana kołdra wa-lała się na podłodze.Podeszłam bliżej jak przyciągnięta magnesem.Z tyłu usłyszałam histeryczny pisk Flo.- Co znowu? Co ci się nie podoba? Spałam, przecież już to wiesz!Czułam, że coś ukrywa!Zrobiłam krok naprzód i zwierzęcy kopulacyjny zapach podrażnił moje nozdrza.- Powiedz mi coś.Czy wystrzelił przed czy po? Czy przyglądałaś się, jak celuje ipociąga za cyngiel?Położyła dłoń na ustach i zerknęła na łóżko.- Ja.ja nie.- Dokąd uciekł?- Znowu zaczynasz! Atakujesz mnie! Rzucasz oskarżenia.Nagle opuściły mnie siły, poczułam ucisk w żołądku.Musiałam usiąść.Nie na łóż-ku.Jak zwierzęta.ta myśl nie dawała mi spokoju.Nic dziwnego, że nie chciała mi to-warzyszyć tego ranka.Wiedziała, gdzie jest, wiedziała, że przyjdzie, gdy tylko zniknę.Zagłębiłam się w małym, pluszowym fotelu przed toaletką i podparłam dłońmipodbródek.Pomyślałam, że odniosła pewne zwycięstwo.Oczy Flo miotały błyskawice.- Nie wstyd ci? Jesteś złośliwa i występna! Papa leży tam ranny, a ty próbujesz sięmścić!- Przestań, Flo! - nakazałam spokojnym tonem, a ona przerwała w połowie zdania.- Czy masz mnie za idiotkę? Wiem, co się wydarzyło w tym pokoju.na tym łóżku.CałySRpokój przesiąknięty jest waszym zwierzęcym pożądaniem! Jak mogłaś to zrobić? Jakmogłaś pozwolić, by cię dotykał? Zwłaszcza po.- Po czym? No po czym? Powiedz mi, ty zarozumiała i oziębła dziwko, skąd mo-żesz wiedzieć jak to jest? - obrzuciła mnie stekiem wyzwisk i podeszła bliżej, zionąc nie-nawiścią.- Ach, teraz się wydało! Oskarżasz mnie, udając świętą, a sama przez całyczas.- Zaśmiała się piskliwie.- Boże! Co za hipokrytka! Poczekaj, aż powiem papie.IMarkowi! A może to któryś z nich? Ile razy twoje łóżko wyglądało i pachniało w tensposób, lady Roweno?Spojrzałam na nią obojętnie.- Ja przynajmniej nie poszłam do łóżka z mordercą.Gdzie on jest, Flo? Czy strzelałz tego okna?Zmierzyła mnie zuchwale wzrokiem, a ja wzruszyłam ramionami, wstałam i ruszy-łam w stronę drzwi.Pobiegła za mną.- Dokąd idziesz? Niech cię diabli!- Po szeryfa.Ubierz się, zanim wrócimy.- Nie! Nie ośmielisz się! Ja im powiem.- Co im powiesz, Flo Jeffords? To ja opowiem im pewną historię.- Nie, zaczekaj! - Chwyciła mnie palcami za rękaw.- Poczekaj! Powiem ci wszystko, ale obiecaj, że nie zdradzisz im ani słowa! Niemożesz! To by się nie spodobało papie! Wolałby raczej umrzeć, niż ponownie mieć doczynienia z tym starym skandalem.Zatrzymałam się i oparłam o drzwi, bo nie chciałam, by zauważyła, że z emocjidrżą mi kolana.- W porządku, to prawda.Widziałam się z Luke'em.Domyślałaś się tego, prawda?Powiedział mi, że znalazłaś ten czerwony skrawek jedwabiu i że musimy bardziej uwa-żać.- A dzisiaj?Popatrzyła na mnie z urazą.- Tak.Pojawił się tutaj! Wiedziałam, że przyjedzie do miasta, rozmawiałam z nim,ale ty nie byłaś na tyle sprytna, by się tego domyślić.Opracowaliśmy inny sygnał i kiedySRtylko wyszłaś, przyszedł do mnie.Jej oczy przybrały dziki blask.- Wiesz, nie mógł bezemnie żyć! Nie zdajesz sobie sprawy, co ryzykował, by mnie zobaczyć! Jest mężczyzną,rozumiesz? Nie masz pojęcia, co to znaczy być z prawdziwym mężczyzną, jeśli musiszsypiać z grubym, brzuchatym staruchem o lepkich dłoniach!- Nie interesują mnie te plugawe szczegóły! Obchodzi mnie tylko dzień dzisiejszy.Flo wzruszyła posępnie ramionami.- Byłam z Luke'em, ale musieliśmy się śpieszyć, bo ty mogłaś nadejść w każdejchwili.Wyszedł.A po chwili usłyszałam strzał! Mówiłam prawdę! Spałam, kiedy gousłyszałam, a potem wybiegłam, tak jak już powiedziałam!- Szukałaś go, prawda? - oskarżyłam ją.- Widziałaś, co się stało i wiedziałaś, że onto zrobił!- Być może go szukałam.Może nie.Zgaduj sobie aż do utraty tchu, ale to wszyst-ko!Zalała się prawdziwie histerycznymi łzami.Wyszłam z pokoju, słysząc za sobą jej łkanie.Nie wiedziałam dokąd pójść.We-szłam po schodach do pokoju Marka.Drzwi otworzyły się bez trudu, kiedy przekręciłamklamkę.Kolejne kłamstwo.Byłam jednak zbyt znużona i wyczerpana, by o tym myśleć.Siadłam w fotelu przy oknie i czekałam.SRCzęść trzeciaPrzemoc i pokójRozdział 14Powróciliśmy do SD w minorowych nastrojach.Mark powtarzał mi, że się zmieni-łam.Z niepokojem i smutkiem próbował wyperswadować mi mój lodowaty chłód".Straciłam cierpliwość.- Nie zmieniłam się.Czy ty tego nie widzisz, Mark? To przez moje lenistwo.Da-łam się ponieść emocjom.To nie powinno było się wydarzyć.Zapomniałam o moim roz-sądku.- Jesteś kobietą, Roweno!- Czy z tego powodu muszę okazywać słabość?Nikt już nie posądzi mnie o słabość.W tym upalnym klimacie całkowicie się za-niedbałam; nadmiernie zaufałam ludziom.I co z tego wynikło! Todd został ranny i mimogłośnych protestów zatrzymano go w Silver City.A ja, rozleniwiona i rozmarzona wsłońcu, zostałam nowym szefem SD.Sam Todd nalegał, bym przyjęła tę nominację.- Mark ci pomoże.Sporo wie o prowadzeniu rancza.Ale i ty możesz nauczyć sięprowadzenia interesów, panienko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Zrobiłabyś to, prawda? Zawsze mnie nienawidziłaś! - Zagryzła usta i dodała spo-kojnie.- Najpierw podbiegłam do okna.Czy to nie jest naturalny odruch? Kiedy zoba-czyłam.jak możesz winić mnie za to zdenerwowanie? Chwyciłam z fotela szlafrok, apotem wydało mi się, że słyszę tupot na schodach! Tak się bałam! Narzuciłam więc szla-frok i wybiegłam z pokoju.- Dokąd?- Co cię to obchodzi? Nie jesteś.- Mów dalej - ponagliłam ją bezlitośnie, a ona opuściła ponuro głowę i przesunęłapo dywanie bosą stopą.- Nie pamiętam.Wpadłam w histerię.Krzyczałam coś i wypadłam z pokoju! Jaknajdalej od tego straszliwego widoku! Na górę.Do pokoju Marka.Waliłam w drzwi, wo-łałam jego imię, aż przypomniałam sobie, że widziałam go tam na dole.A potem.och,nie pamiętam! Usiadłam na podłodze skulona i płakałam.SRJej pełen nienawiści wzrok mówił: Spróbuj dowieść, że było inaczej!".- Bez namysłu potrafisz wymyślać sprytne kłamstwa - mruknęłam ze złością.Czułam, że kłamie, choć nie mogłam odczytać tego z jej twarzy.- Dlaczego nie przyznasz, że nie chcesz mi uwierzyć? Chciałabyś mnie usunąć zeswej drogi, prawda? Ty i papa.- Czy rzeczywiście uważasz, że musiałabym cię usunąć, aby zrealizować swój cel?Nie mogłam znieść jej widoku.Odwróciłam głowę i ujrzałam łóżko z wilgotnym,wygniecionym prześcieradłem.Po jednej stronie upchnięto poduszki, skopana kołdra wa-lała się na podłodze.Podeszłam bliżej jak przyciągnięta magnesem.Z tyłu usłyszałam histeryczny pisk Flo.- Co znowu? Co ci się nie podoba? Spałam, przecież już to wiesz!Czułam, że coś ukrywa!Zrobiłam krok naprzód i zwierzęcy kopulacyjny zapach podrażnił moje nozdrza.- Powiedz mi coś.Czy wystrzelił przed czy po? Czy przyglądałaś się, jak celuje ipociąga za cyngiel?Położyła dłoń na ustach i zerknęła na łóżko.- Ja.ja nie.- Dokąd uciekł?- Znowu zaczynasz! Atakujesz mnie! Rzucasz oskarżenia.Nagle opuściły mnie siły, poczułam ucisk w żołądku.Musiałam usiąść.Nie na łóż-ku.Jak zwierzęta.ta myśl nie dawała mi spokoju.Nic dziwnego, że nie chciała mi to-warzyszyć tego ranka.Wiedziała, gdzie jest, wiedziała, że przyjdzie, gdy tylko zniknę.Zagłębiłam się w małym, pluszowym fotelu przed toaletką i podparłam dłońmipodbródek.Pomyślałam, że odniosła pewne zwycięstwo.Oczy Flo miotały błyskawice.- Nie wstyd ci? Jesteś złośliwa i występna! Papa leży tam ranny, a ty próbujesz sięmścić!- Przestań, Flo! - nakazałam spokojnym tonem, a ona przerwała w połowie zdania.- Czy masz mnie za idiotkę? Wiem, co się wydarzyło w tym pokoju.na tym łóżku.CałySRpokój przesiąknięty jest waszym zwierzęcym pożądaniem! Jak mogłaś to zrobić? Jakmogłaś pozwolić, by cię dotykał? Zwłaszcza po.- Po czym? No po czym? Powiedz mi, ty zarozumiała i oziębła dziwko, skąd mo-żesz wiedzieć jak to jest? - obrzuciła mnie stekiem wyzwisk i podeszła bliżej, zionąc nie-nawiścią.- Ach, teraz się wydało! Oskarżasz mnie, udając świętą, a sama przez całyczas.- Zaśmiała się piskliwie.- Boże! Co za hipokrytka! Poczekaj, aż powiem papie.IMarkowi! A może to któryś z nich? Ile razy twoje łóżko wyglądało i pachniało w tensposób, lady Roweno?Spojrzałam na nią obojętnie.- Ja przynajmniej nie poszłam do łóżka z mordercą.Gdzie on jest, Flo? Czy strzelałz tego okna?Zmierzyła mnie zuchwale wzrokiem, a ja wzruszyłam ramionami, wstałam i ruszy-łam w stronę drzwi.Pobiegła za mną.- Dokąd idziesz? Niech cię diabli!- Po szeryfa.Ubierz się, zanim wrócimy.- Nie! Nie ośmielisz się! Ja im powiem.- Co im powiesz, Flo Jeffords? To ja opowiem im pewną historię.- Nie, zaczekaj! - Chwyciła mnie palcami za rękaw.- Poczekaj! Powiem ci wszystko, ale obiecaj, że nie zdradzisz im ani słowa! Niemożesz! To by się nie spodobało papie! Wolałby raczej umrzeć, niż ponownie mieć doczynienia z tym starym skandalem.Zatrzymałam się i oparłam o drzwi, bo nie chciałam, by zauważyła, że z emocjidrżą mi kolana.- W porządku, to prawda.Widziałam się z Luke'em.Domyślałaś się tego, prawda?Powiedział mi, że znalazłaś ten czerwony skrawek jedwabiu i że musimy bardziej uwa-żać.- A dzisiaj?Popatrzyła na mnie z urazą.- Tak.Pojawił się tutaj! Wiedziałam, że przyjedzie do miasta, rozmawiałam z nim,ale ty nie byłaś na tyle sprytna, by się tego domyślić.Opracowaliśmy inny sygnał i kiedySRtylko wyszłaś, przyszedł do mnie.Jej oczy przybrały dziki blask.- Wiesz, nie mógł bezemnie żyć! Nie zdajesz sobie sprawy, co ryzykował, by mnie zobaczyć! Jest mężczyzną,rozumiesz? Nie masz pojęcia, co to znaczy być z prawdziwym mężczyzną, jeśli musiszsypiać z grubym, brzuchatym staruchem o lepkich dłoniach!- Nie interesują mnie te plugawe szczegóły! Obchodzi mnie tylko dzień dzisiejszy.Flo wzruszyła posępnie ramionami.- Byłam z Luke'em, ale musieliśmy się śpieszyć, bo ty mogłaś nadejść w każdejchwili.Wyszedł.A po chwili usłyszałam strzał! Mówiłam prawdę! Spałam, kiedy gousłyszałam, a potem wybiegłam, tak jak już powiedziałam!- Szukałaś go, prawda? - oskarżyłam ją.- Widziałaś, co się stało i wiedziałaś, że onto zrobił!- Być może go szukałam.Może nie.Zgaduj sobie aż do utraty tchu, ale to wszyst-ko!Zalała się prawdziwie histerycznymi łzami.Wyszłam z pokoju, słysząc za sobą jej łkanie.Nie wiedziałam dokąd pójść.We-szłam po schodach do pokoju Marka.Drzwi otworzyły się bez trudu, kiedy przekręciłamklamkę.Kolejne kłamstwo.Byłam jednak zbyt znużona i wyczerpana, by o tym myśleć.Siadłam w fotelu przy oknie i czekałam.SRCzęść trzeciaPrzemoc i pokójRozdział 14Powróciliśmy do SD w minorowych nastrojach.Mark powtarzał mi, że się zmieni-łam.Z niepokojem i smutkiem próbował wyperswadować mi mój lodowaty chłód".Straciłam cierpliwość.- Nie zmieniłam się.Czy ty tego nie widzisz, Mark? To przez moje lenistwo.Da-łam się ponieść emocjom.To nie powinno było się wydarzyć.Zapomniałam o moim roz-sądku.- Jesteś kobietą, Roweno!- Czy z tego powodu muszę okazywać słabość?Nikt już nie posądzi mnie o słabość.W tym upalnym klimacie całkowicie się za-niedbałam; nadmiernie zaufałam ludziom.I co z tego wynikło! Todd został ranny i mimogłośnych protestów zatrzymano go w Silver City.A ja, rozleniwiona i rozmarzona wsłońcu, zostałam nowym szefem SD.Sam Todd nalegał, bym przyjęła tę nominację.- Mark ci pomoże.Sporo wie o prowadzeniu rancza.Ale i ty możesz nauczyć sięprowadzenia interesów, panienko [ Pobierz całość w formacie PDF ]