[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciążnosiła się prosto, a w jej twarzy, pomimo spirali na policzku, znać było ślady wielkiejurody, o której niegdyś śpiewano po brzegach Wewnętrznego Morza.Rozpuszczone,śnieżnosiwe włosy opadały na plecy, ujęte nad czołem jedynie drobną, srebrzystąobejmą, zaś suknia była biała i równie prosta w kroju, jak świątynna szata Firlejki,która w milczeniu przysiadła na skraju łoża.Skalmierka była blada, jakby wypłowiała pod południowym słońcem, jakbyczas wytrawił z niej wszelkiebarwy; jedynie oczy pozostały błękitne niczym niezabudki i dziwnieintensywne.Od powrotu z Wysp Zwajeckich nie widywano jej w stołecznychdworach: Suchywilk obdarował ją wystarczająco hojnie, aby zdołała kupić sobieschronienie w klasztorze, jak czynią świątobliwe skalmierskie wdowy.Tyle że córkadoży nie pogrzebała małżonka, choć najpewniej z całych sił pragnęła to uczynić.Kobiety, pomyślała Lelka, z rzadka są wspaniałomyślne dla mężczyzn, którychkochają, a ona nie pozwoliła sobie na najdrobniejszą ulgę.Każdego poranka, kiedyspoglądała w zwierciadło - na ciemną spiralę w poprzek policzka i rozpuszczonewłosy - wszystko zaczynało się na nowo.Kiedy wiązała pas w poczwórny węzeł, napamiątkę czterech synów, których jej odebrano.Kiedy zdobiła kolejną sukniędrobnym zwajeckim haftem.Jakby sama pamięć nie wystarczała, jakby musiałanosić na sobie własną hańbę niczym płaszcz.Tamtego lata, kiedy Suchywilk najechał pałac jej ojca, najstarszą córkę doży,delikatną, wiotką dziewczynę o oczach błękitnych jak niezabudki, przyobiecanojednemu z książąt Przerwanki.W wyprawnych skrzyniach czekały starannie złożonepłaszcze z ciężkiego brokatu i jedwabne suknie, nawitki wyszywane perłami iwysokie skalmierskie kołnierze, połyskujące od złota i drogich kamieni.Kołyska znajczystszego srebra, talerze, kubki i dzbany.Kunsztownie rzezbione szkatułki zróżanego drzewa, gdzie pomiędzy flakonami perfum jej matka ukryła napój, którypomoże jej w poślubną noc zdobyć względy męża.Księga w ciężkiej oprawie - traktatjej ojca o sztuce polowania z sokołami, dar dla małżonka córki.Psałterz z modlitwamido Sen Silvara Od Wichrów, by mogła chwalić własnego boga w obcej ziemi.Idrobna książeczka w błękitnym safianie, pełna najsmutniejszych wersówskalmierskich trubadurów.Tuzin niewolnic i tyleż szlachetnych skalmierskich panienpostanowiono wyprawić w jej orszaku ku Górom %7łmijowym, by znalazły mężówpośród szlachty Przerwanki.Cedrowe łoże pobłogosławione w świątyni boga, abyuczynić ją płodną.Spis możnych na dworze jej małżonka: ci, na których przychylnośćmoże liczyć, ci, których przekupi srebrem i ci, naktórych ma ściągnąć niełaskę.I przesycone trucizną rękawiczki, które mawręczyć małżonkowi, kiedy urodzi mu pierworodnego syna.Wszystko, czegooczekiwano po córce doży.Wszystko, czym był Skalmierz.Nie miała więcej niż piętnaście zim, wspomniała Lelka, kiedy horda pijanychzwajeckich wojowników wpadła w nocy do jej komnaty.Wiotka, delikatna córka doży,która nigdy nie wyszła samotnie dalej niż w krużganki ojcowskiego pałacu, boskalmierskie dziewczęta nie chadzają swobodnie ulicami miasta.Jedna z wielu,bardzo wielu, którą okręty uwiozły na północ.Ta jednak musiała wystarczającodobrze rozumieć, czym są targowiska w cieniu Hałuńskiej Góry, aby znalezć drogędo łożnicy najwyższego zwajeckiego kniazia.Dość gibka, by nagiąć się, nie złamać.Dość rozumna, by przyjąć imię nałożnicy i władzę żony.Dość urodziwa, by utrzymaćgo przy sobie dłużej niż tuzin lat.Dość nieostrożna, by zapomnieć, że Zwajcy nigdy nie przyjmą jej za swoją.Pozostawiła w dworcu Suchywilka czterech synów i suknię, którą całą zimęwyszywała w srebrne kwiaty, ślubny dar Suchywilka dla jasnej Selli.W przeddzieńwesela jedna ze służebnych przymierzyła ją dla zabawy, a nasączona palącątrucizną materia przeżarła ją aż do kości.Nie darmo ze wszystkich KrainWewnętrznego Morza w Skalmierzu najbardziej kochano kunsztowną sztukęskrytobójstwa.Córka doży podniosła chłodne spojrzenie na brzuch Firlejki.- Widzę, że treglańskie kapłanki godnie zakrzątnęły się wedle sinoborskiegowładztwa - zauważyła.- Lepiej niż wyście się, pani, zatroszczyli wokół waszego! - syknęładziewczyna.Palce Lelki zacisnęły się wokół jej nadgarstka jak szpony.- Może i prawda, dziewczyno - Skalmierka wzruszyła ramionami.- Ale niegdyśi ja dumnie obnosiłam wydęty brzuch pomiędzy panami północy i nie przywiodło mnieto dalej niż na śmiech ludzki i poniżenie.Dziewki kniaziów - przymrużyła oczy, gdy natwarz Firlejki wolno wypełznął rumieniec - z rzadka oglądają swoje potomstwona tronach.A w moim kraju kapłanki, które zerwały śluby, żywcem pali się nastosach.Jak wiedzmy.- A w moim kraju - chrapliwie odezwała się Lelka -za ubliżanie kapłankomwyrywają język i wyłupiają oczy.Czy będziemy obrzucać się obelgami, niczymdzieci?- Nie - córka doży uśmiechnęła się, sięgając ku inkrustowanej macicą perłowąskrzyni.- Raczej dobijemy targu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wciążnosiła się prosto, a w jej twarzy, pomimo spirali na policzku, znać było ślady wielkiejurody, o której niegdyś śpiewano po brzegach Wewnętrznego Morza.Rozpuszczone,śnieżnosiwe włosy opadały na plecy, ujęte nad czołem jedynie drobną, srebrzystąobejmą, zaś suknia była biała i równie prosta w kroju, jak świątynna szata Firlejki,która w milczeniu przysiadła na skraju łoża.Skalmierka była blada, jakby wypłowiała pod południowym słońcem, jakbyczas wytrawił z niej wszelkiebarwy; jedynie oczy pozostały błękitne niczym niezabudki i dziwnieintensywne.Od powrotu z Wysp Zwajeckich nie widywano jej w stołecznychdworach: Suchywilk obdarował ją wystarczająco hojnie, aby zdołała kupić sobieschronienie w klasztorze, jak czynią świątobliwe skalmierskie wdowy.Tyle że córkadoży nie pogrzebała małżonka, choć najpewniej z całych sił pragnęła to uczynić.Kobiety, pomyślała Lelka, z rzadka są wspaniałomyślne dla mężczyzn, którychkochają, a ona nie pozwoliła sobie na najdrobniejszą ulgę.Każdego poranka, kiedyspoglądała w zwierciadło - na ciemną spiralę w poprzek policzka i rozpuszczonewłosy - wszystko zaczynało się na nowo.Kiedy wiązała pas w poczwórny węzeł, napamiątkę czterech synów, których jej odebrano.Kiedy zdobiła kolejną sukniędrobnym zwajeckim haftem.Jakby sama pamięć nie wystarczała, jakby musiałanosić na sobie własną hańbę niczym płaszcz.Tamtego lata, kiedy Suchywilk najechał pałac jej ojca, najstarszą córkę doży,delikatną, wiotką dziewczynę o oczach błękitnych jak niezabudki, przyobiecanojednemu z książąt Przerwanki.W wyprawnych skrzyniach czekały starannie złożonepłaszcze z ciężkiego brokatu i jedwabne suknie, nawitki wyszywane perłami iwysokie skalmierskie kołnierze, połyskujące od złota i drogich kamieni.Kołyska znajczystszego srebra, talerze, kubki i dzbany.Kunsztownie rzezbione szkatułki zróżanego drzewa, gdzie pomiędzy flakonami perfum jej matka ukryła napój, którypomoże jej w poślubną noc zdobyć względy męża.Księga w ciężkiej oprawie - traktatjej ojca o sztuce polowania z sokołami, dar dla małżonka córki.Psałterz z modlitwamido Sen Silvara Od Wichrów, by mogła chwalić własnego boga w obcej ziemi.Idrobna książeczka w błękitnym safianie, pełna najsmutniejszych wersówskalmierskich trubadurów.Tuzin niewolnic i tyleż szlachetnych skalmierskich panienpostanowiono wyprawić w jej orszaku ku Górom %7łmijowym, by znalazły mężówpośród szlachty Przerwanki.Cedrowe łoże pobłogosławione w świątyni boga, abyuczynić ją płodną.Spis możnych na dworze jej małżonka: ci, na których przychylnośćmoże liczyć, ci, których przekupi srebrem i ci, naktórych ma ściągnąć niełaskę.I przesycone trucizną rękawiczki, które mawręczyć małżonkowi, kiedy urodzi mu pierworodnego syna.Wszystko, czegooczekiwano po córce doży.Wszystko, czym był Skalmierz.Nie miała więcej niż piętnaście zim, wspomniała Lelka, kiedy horda pijanychzwajeckich wojowników wpadła w nocy do jej komnaty.Wiotka, delikatna córka doży,która nigdy nie wyszła samotnie dalej niż w krużganki ojcowskiego pałacu, boskalmierskie dziewczęta nie chadzają swobodnie ulicami miasta.Jedna z wielu,bardzo wielu, którą okręty uwiozły na północ.Ta jednak musiała wystarczającodobrze rozumieć, czym są targowiska w cieniu Hałuńskiej Góry, aby znalezć drogędo łożnicy najwyższego zwajeckiego kniazia.Dość gibka, by nagiąć się, nie złamać.Dość rozumna, by przyjąć imię nałożnicy i władzę żony.Dość urodziwa, by utrzymaćgo przy sobie dłużej niż tuzin lat.Dość nieostrożna, by zapomnieć, że Zwajcy nigdy nie przyjmą jej za swoją.Pozostawiła w dworcu Suchywilka czterech synów i suknię, którą całą zimęwyszywała w srebrne kwiaty, ślubny dar Suchywilka dla jasnej Selli.W przeddzieńwesela jedna ze służebnych przymierzyła ją dla zabawy, a nasączona palącątrucizną materia przeżarła ją aż do kości.Nie darmo ze wszystkich KrainWewnętrznego Morza w Skalmierzu najbardziej kochano kunsztowną sztukęskrytobójstwa.Córka doży podniosła chłodne spojrzenie na brzuch Firlejki.- Widzę, że treglańskie kapłanki godnie zakrzątnęły się wedle sinoborskiegowładztwa - zauważyła.- Lepiej niż wyście się, pani, zatroszczyli wokół waszego! - syknęładziewczyna.Palce Lelki zacisnęły się wokół jej nadgarstka jak szpony.- Może i prawda, dziewczyno - Skalmierka wzruszyła ramionami.- Ale niegdyśi ja dumnie obnosiłam wydęty brzuch pomiędzy panami północy i nie przywiodło mnieto dalej niż na śmiech ludzki i poniżenie.Dziewki kniaziów - przymrużyła oczy, gdy natwarz Firlejki wolno wypełznął rumieniec - z rzadka oglądają swoje potomstwona tronach.A w moim kraju kapłanki, które zerwały śluby, żywcem pali się nastosach.Jak wiedzmy.- A w moim kraju - chrapliwie odezwała się Lelka -za ubliżanie kapłankomwyrywają język i wyłupiają oczy.Czy będziemy obrzucać się obelgami, niczymdzieci?- Nie - córka doży uśmiechnęła się, sięgając ku inkrustowanej macicą perłowąskrzyni.- Raczej dobijemy targu [ Pobierz całość w formacie PDF ]