[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na plus czy na minus? -spytał.Olga pomyślała o Klubie Dobrej Wiadomości, o dziewczynach, o Cyrylu, o znajomychz wydawnictwa, nawet o Karolku.- Na plus.- No cóż.Wracamy zatem do punktu wyjścia, do twojego udanego związku.Do Marka.- Przerwał na chwilę.Spojrzał jej w oczy i zaczął łagodnie: - Olga, nie musisz mi odpowiadaćna to pytanie.Możesz po prostu skłamać.Ale prędzej czy pózniej będziesz musiałaodpowiedzieć sobie samej.Czy ty go jeszcze kochasz?Zapadła tak długa cisza, że Rafałowi zdawało się, iż nigdy nie usłyszy odpowiedzi. - Nie wiem - wyznała w końcu bardzo cicho.Gdy na niego spojrzała, dostrzegł w jejoczach łzy.- To okropne, ale nie wiem.Przestała ze sobą walczyć i udawać opanowanie.Rozpłakała się z żalu, bezradności ilęku.Rafał odczekał chwilę, potem zbliżył się, pogłaskał ją po głowie i przytulił - jak wielelat temu, gdy przeżywała swoje ogromne dziecięce problemy.Wiesz, maleńka.Oczywiście,że wiesz - pomyślał ze współczuciem.Dlatego płaczesz.Płacz, każda miłość zasługuje na łzy.Nawet ta zbyt krótka, zbyt pózna, nieudana, niespełniona, nieprawdziwa.Nawet ta, któratylko udawała miłość.Słońce powoli chyliło się już ku zachodowi, a oni siedzieli oparci o drewnianą ścianękaplicy, wsłuchani we własne myśli, zapatrzeni we wspomnienia, próbując poukładaćprzynajmniej w wyobrazni poszczególne elementy swego losu.W milczeniu schodzili kamienistym szlakiem.Czerwone słońce podświetlało chmury,tworząc różową poświatę na całej zachodniej części nieba.Zwiat powoli ogarniała taniezwykła cisza, która spada na ziemię wraz ze zmierzchem.Nie chcieli jej płoszyć rozmową.Zresztą, dość już sobie powiedzieli.Było im razem dobrze, w tej ciszy, w tej wieczornejgodzinie, z dala od miejskiego zgiełku, w tym świecie, gdzie tak łatwo było odnalezćpogubione myśli.I w tej chwili tylko to się liczyło.Był już pózny wieczór, gdy przebrani i odświeżeni wchodzili do kawiarni Anemon przyKrupówkach.Przyćmione światło i elegancki wystrój tworzyły swoisty klimat.Rafał rozejrzałsię po sali i ruszył wprost do ostatniego stolika, przy którym siedział samotny mężczyzna.Teraz podniósł się na ich powitanie.Uścisnęli sobie dłonie z Rafałem, po czym nastąpiłaprezentacja:- Nie wiem, czy pamiętasz moją siostrę.Była z nami kilka lat temu na Orlej.Coprawda, ona się wypiera tej znajomości, ale nie bardzo jej wierzę.Olga nie zamierzała ani oburzać się na brata, ani zaprzeczać.Wystarczyło jej jednospojrzenie na siedzącego przy stoliku mężczyznę, żeby tamten letni dzień sprzed sześciu latwrócił do niej żywym wspomnieniem.Namówiona przez Rafała, zdecydowała się zmierzyć z Orlą Percią - najtrudniejszymtatrzańskim szlakiem.Towarzyszyło im dwóch zakopiańskich przyjaciół brata, jednym z nichbył właśnie Igor, z zawodu fotograf, ale również ratownik TOPR - u.Rafał śmiał się, że wrazie czego będą mieli zapewnioną natychmiastową fachową pomoc.Ale jej wcale nie byłodo śmiechu.Początek wyprawy był męczący, lecz bezpieczny, kiedy jednak dotarli na Zawrat iruszyli w stronę Koziego Wierchu, Olga zrozumiała, że przeceniła swoje możliwości.Nigdynie odczuwała lęku wysokości, ale też nigdy nie sprawdzała tego w tak ekstremalnychwarunkach.Przez moment opanował ją paraliżujący strach.Przestraszyła się, że nie podoławyzwaniu, że wszystko zepsuje.Być może miała to wypisane na twarzy, bo Igor podszedł doniej i zaczął coś opowiadać.Nie słuchała go dokładnie, ale poszła za jego głosem.I za jegospojrzeniem.Nikt nigdy nie patrzył na nią w ten sposób.Może ratownicy się tego uczą, żebymóc niemal hipnotycznie wpływać na ludzi, których góry zle potraktowały, zagłuszać ich lęki wymuszać współpracę.Nie umiała tego wytłumaczyć, ale trzymała się spojrzenia Igoraniczym liny asekuracyjnej.Jego wzrok podtrzymywał ją, kiedy dłonie kurczowo ściskałyłańcuch, kiedy stopy szukały oparcia, a poniżej ziała grozą i ciszą ogromna przepaść.Przeszładzięki niemu cały szlak pozornie bez większych trudności, choć wydawało jej się, że duszawcale nie metaforycznie siedzi jej na ramieniu i szepcze modlitwy.Przełomowy moment nastąpił na Zmarzłej Przełęczy, gdy nagle stwierdziła, że niepotrafi zrobić dalej ani kroku.Rafał szedł przed nią i niczego nie zauważył.Wtedy usłyszałaza plecami głos Igora:  Jestem przy tobie.Spokojnie.Dasz radę".I wystarczyło.Zeszła zeszlaku przepełniona ulgą i triumfalną radością, z mocnym postanowieniem, że nigdy tam nie wróci.To wszystko przypomniała sobie teraz w ciągu kilku sekund, patrząc w uśmiechniętątwarz Igora, czując mocny uścisk jego dłoni i słysząc znajomy głos:- Oczywiście, że pamiętam Olgę.Zwietnie sobie wtedy poradziła.Całe szczęście, że w przyćmionym świetle nie było widać jej rumieńców.Usiedli przystoliku.Rafał chciał zamówić dla wszystkich drinki, ale Igor się sprzeciwił.- O nie.Jesteście na moim terenie, więc pozwólcie, że to ja was ugoszczę.Panowie znali się od dawna i lubili, a Olga szybko dopasowała się do lekkiego tonu ichrozmowy.Słuchała, jak wspominają wspólne wyprawy, plotkują o znajomych, których imionw ogóle nie kojarzyła, żartują i śmieją się.Nagle spytała:- A właściwie to jak wy na siebie trafiliście?Rafał się uśmiechnął.- Oj, to było strasznie dawno temu.Gdzieś na początku studiów.- Aha - potwierdził Igor.- Jakieś trzynaście, czternaście lat temu.- W sumie to spotkanie było logiczne, choć zajmowaliśmy się zupełnie różnymirzeczami.Ja byłem już w szkole policyjnej, a Igor studiował.Zaraz, co ty właściwie wtedystudiowałeś?Igor się roześmiał.- Różnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •