[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.351Roman Zimand (1926-1992), historyk literatury, krytyk.Absolwent socjologii UniwersytetuWarszawskiego, w latach 1954-1956 pracował w  Trybunie Ludu , a od 1956 do 1957 w redakcji  Po prostu.W 1957 usunięty z PZPR.Od 1958 do 1992 był pracownikiem naukowym IBL PAN.W latach osiemdziesiątychwspółpracował z prasą drugiego obiegu.Zob.R.Zimand, Ach ta chata rozśpiewana.[w:]  PrzeglądKulturalny 1955 nr 15. Bandrowska352 z tym dziwnym mężem, Brzechwa353, Zawieyski354, Kumanieccy355 i kilkainnych osób.Tulcia bardzo się podobała.Zawieyski mi powiedział, że na rekolekcjach wLaskach wzięto za motto to, co napisałam o kulcie Boga we fragmentach dziennika.Zaistenieoczekiwane.[.]Z prawdziwą rozpaczą myślę o szkole, dziś szkoła to burdel.Tulcia wróciła zpłaczem, że chłopcy ją szczypią i zaczepiają.Zewsząd słyszy się o ciążach dwunastoletnichdziewczynek, bestializacji i histerii seksualnej.Zaczyna się to od siódmego roku życia.Wtych warunkach koedukacja jest zbrodnią.Maryjki jeszcze nie ma.Oczekuję jej jutro.2 VII [1955]Przedwczoraj o siódmej wieczorem przyleciałam z Helsinek.Byliśmy tam dziesięćdni.Więcej doświadczenia i kontaktów niż z jakiegokolwiek dotąd pobytu.[.]Doświadczenie ogromne.Mniej byłam czynna niż w Berlinie, nie przemówiłam publicznieani słowa, za to dużo rozmawiałam z Włochami, Francuzami.Ambasada wydawała bankietydla zawiązania kontaktów.Starałam się spełnić swój obowiązek.Nie istniejemy jako kulturadla świata.Wszystko jest do zrobienia.Ale kim będą ci, co by to zrobić mogli? Naszeambasady obsadzone są przez niewiele wiedzących.Taki ambasador Lato w Helsinkachbyłby może dobrym urzędnikiem powiatowym.Zespoły innych ambasad nie o wielesilniejsze.Jest coś prowincjonalnie staroświeckiego w formach bycia demokracji ludowych.Przemówienia Bułgarów i Rumunów zawstydzająco płaszczące się.Powinny być zakazaneprzez propagandę - są oskarżeniem systemu i zależności.Narody te przemawiają jak kobiety zharemu do pana swego.Nie czuć ducha rewolucyjnego, tylko płaszczenie się, przymilanie.Widok twarzy warszawiaków po twarzach Finów i Duńczyków przygnębiający.Złe cery,ziemiste, ubrania brzydkie, brudne.Wszystko jakieś hołotne i nędzne.Z pobytu w Helsinkachnajważniejsze dla mnie to Wanda Wasilewska.Ale to już osobna historia.352Ewa Bandrowska-Turska (1894-1979), śpiewaczka (sopran).W latach 1918-1960 występowała nawielu scenach operowych krajowych i zagranicznych, m.in.była świetną wykonawczynią pieśni XX wieku(impresjonistów, Karola Szymanowskiego).W 1923 poślubiła Mariana Turskiego.353Jan Brzechwa (1900-1966), poeta, autor utworów dla dzieci, satyryk, tłumacz.354Jerzy Zawieyski (1902-1969), dramatopisarz, prozaik, katolicki działacz społeczny.Po wojnieczłonek zespołów redakcyjnych  Tygodnika Powszechnego (1946-1952) i  Znaku (1947-1950).W latach1957-1969 poseł na Sejm PRL z ramienia Koła Znak, od 1957 do 1968 członek Rady Państwa, prezeswarszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej (1957-1969).W marcu 1968 był współautorem interpelacji KołaPosłów Znak w obronie młodzieży akademickiej, represjonowanej przez milicję po akcjach protestacyjnych wzwiązku ze zdjęciem Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka z afisza Teatru Narodowego.355Kazimierz Kumaniecki (1905-1977), filolog klasyczny, tłumacz.Od 1937 profesor UniwersytetuWarszawskiego, od 1956 - członek PAN.W 1964 podpisał List 34, lecz pózniej swój podpis wycofał. 6 VII [1955]W niedzielę w Chylicach.Tulcia zle sypia.Jest podniecona.Zdaje się, że męczy jąbardzo ten tryb życia skoszarowanego.Pierwszy raz jest wśród obcych.Jest w niej coś, comnie niepokoi.Wielką szkodę wyrządził jej ten rok.[.]18 VII [1955]Wczoraj w Chylicach.Jazda kolejką - piekło.Ten pobyt wypadł w kolorze karykatury- matki-kwoki rozsiadłe nad brzegiem Jeziorki, zazdrośnie, zawistnie porównujące, czy ichcórka jest opalona i tłusta - jak inne.I każda z zaciekłością tłumacząca innym matkom - żenie.W sobotę pojechało czternaście dziewczynek koniem do lasu.Te, które przystąpiły dokomunii.Oto handel sakramentami zacnych sióstr. Niebieska siostra chuda, wysoka, pasie krowę.Nieruchoma.Z pochyloną głową.Nacienistym błoniu.Trzyma w ręku łańcuch jak różaniec.Przesuwa ogniwa.Może na tymłańcuchu odmawia różaniec?10 VIII [1955], PiwnicznaOstatnie tygodnie były jakąś karuzelą.Goście, jury, telefony, upał duszny, wreszcieTulcia męcząca się w mieszkaniu.Nie mogłam się doczekać wyjazdu, który przemienił sięprawie w ucieczkę.Tu jest dobrze.Mam dużo samotności, Tula śpi z Ewą356, która jak dobryduch zajmuje się nią w cichy, skuteczny sposób.[.] Czytam T.Manna Lotte in Weimar.Genialne, choć po germańsku ciężkie.Nieprawdopodobne, a prawdziwe.U każdego innegobyłby to zakalec, piła - a tu czyta się z napięciem.To lektura ważna i uwalniającajednocześnie od przesądów rzemiosła.[.]Byłam w Warszawie u Jerzego Morawskiego357 w KC za wstawiennictwem WandyMarkowskiej prosić o willę dla Maryjki.Zobaczymy, co z tego wyniknie.WizytaAndrzejewskiego i Szymańskich w przeddzień wyjazdu.Oczekują dobrych zmian.WizytaJanka Kotta po powrocie z Anglii - tylko o sobie, że jezdził jak lord.12 VIII [1955]356Ewa (ur.1938), córka Antoniny i Tadeusza Teslarów, wyszła za mąż za inżyniera Marka Mazaraki,zamieszkali w Australii.357Jerzy Morawski (ur.1918), działacz polityczny, publicysta.W latach 1945-1947 poseł do KRN orazw latach 1947-1965 na Sejm Ustawodawczy i na Sejm PRL.Od lutego 1954 do marca 1956 kierownik WydziałuPropagandy i Agitacji KC PZPR.W latach 1955-1956 i 1957-1960 sekretarz KC PZPR, od 1956 do 1960 -członek Biura Politycznego KC PZPR, w 1956 redaktor naczelny  Trybuny Ludu. Leje beznadziejnie.Dziś tydzień, jakeśmy przyjechały.Z tego tylko niedziela byłaprawdziwie pogodnym dniem.[.]Trzy listy od Maryjki, znakomite listy, przyniosły wieści ze świata.Konferencjaenergii atomowej w Genewie zdaje się być wielkim wydarzeniem.Myślę, że ten rok będziejakimś zwrotnym rokiem, chociaż w kraju nie czuje się nic oprócz zmęczenia i zniechęcenia.Polska ma teraz kompleks sublokatora - nie chce jej się żyć.21 VIII [1955]Lśniąca, diamentowo-szafirowa pogoda.Tula z Ewą zdobywają szczyty, kąpiele wstrumieniu i Popradzie.Jest dobrze.Trudno lepiej w pensjonacie.Odpoczywam.%7łyjęzmniejszonym płomykiem, ot tak, wewnętrznie na uboczu.Ożywiam się, gdy dostaję listy odMaryjki.Niezwykle interesujące niezależnie od osobistych wartości dla mnie.Jakiż będzieten rok dla Tulci, dla nas, dla mnie? Nie mogę już myśleć o Fryczu, wciąż w myśli sceny zżycia szkoły.Czuję to, widzę.Opowiadanie miałoby tytuł Z kluczem na szyi - treść: romanstrzynastoletniej, zabawa w szkole.Matki: Kottowa, Ważykowa, Wertheimowa: rozmowy ociuchach, co sobie myślą gosposie, o tym, jacy głupi są Polacy.Nic nie wiedzą o kulturzepolskiej.Wstręt i obcość wobec chłopa i robotnika.Ekskluzywny światek nie bez wpływu namężów zajmujących ważne pozycje.Drugi świat:  solidna małomiasteczkowa sitwa: ksiądz, adwokat, lekarz, towarzystwood brydża, kombinacji, oszustw.Bóg i ojczyzna w tle.Na co dzień - dobre jedzenie, dobreubranie, trochę młodopolskich smaków w literaturze.23 VIII [1955]Tęsknię za Maryjką, za wspólnym życiem, które mimo trudności, a są i nie byle jakie,jest czymś jedynym.Trudność to niechęć M.do Tulci, nierozumienie jej natury, sekowaniedziecka, co jako rykoszet [powoduje] zamknięcie się, dzikość, bunt u dziecka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •