[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pośrod-193 ku komnaty ciągnął się długi rząd stołów oraz obitych popękaną skórą taboretów.Całość robiła dośćkoszarowe wrażenie. To chyba szkoła?  odezwał się Wężownik, który spędził dwa lata w podobnym otoczeniu.To znaczy stancja  poprawił natychmiast.Szkolne sypialnie podobne są do siebie jak ptasie jaja, niezależnie od miasta czy kraju. Może być  ocenił Stalowy. Pomieścimy się wszyscy.Zakłopotany przewodnik tłumaczył tymczasem we własnym języku, iż rzeczywiście była towspólna sypialnia synów urzędników dworskich i pomniejszego rycerstwa.W tej chwili najmłodsichłopcy zostali odesłani do domów, a starsi praktykują u wyznaczonych patronów.Komnata prze-znaczona, do odmalowania i niezbyt tu wytwornie, ale skoro panowie nalegają.Panowie nalegali.Promień nieco wyniośle oznajmił, że istotnie na razie domagają się jedynieciepłego posiłku, czystych prześcieradeł i takiego miejsca, które nadawałoby się do praktykowaniamagii. Demony często rujnują podłogę albo ryczą i przeszkadza to sąsiadom  ciągnął beznamięt-nie, a tymczasem twarz zarządcy pokrywała się kredową bladością. Węże się rozłażą.A pewnekomponenty eliksirów, hmm.nigdy nie wiadomo, co człowiekowi ubędzie lub przybędzie, jeślichoćby tego dotknie.W najlepszym interesie tutejszych mieszkańców leży, byśmy mieli tu spokój.194  Oczywiście, oczywiście.!  nerwowo potwierdził zarządca, wycofując się tyłem. Mi-łego dnia życzę.Przyślę kogoś do posługi.tak, oczywiście.%7łegnam wielmożnych panów.Zamknął za sobą drzwi nieco gwałtowniej, niż jest to przyjęte, jakby chciał jak najszybciej od-grodzić się od czyhającego nań niebezpieczeństwa.Młodzi magowie parsknęli śmiechem.Tylko Myszka zapytał z niezadowoleniem: Po co go straszyłeś? I tak nas tu nie lubią. Ale nikt nie będzie nam przetrząsał rzeczy w czasie naszej nieobecności.* * *Kiedy zjawili się zapowiedziani przez rządcę posługacze, ze zdziwieniem oraz pewnym rozcza-rowaniem stwierdzili, że zbędne sprzęty z komnaty już piętrzą się na korytarzu i można je zacząćprzenosić do składu.Tak samo zaciekawione cztery służące  przysłane z tacami zastawionymi je-dzeniem, z ręcznikami, dwoma miednicami do mycia rąk i dzbankami gorącej wody  miały okazjęzerknąć do środka jedynie przez chwilę.Ciemnowłosi cudzoziemcy odebrali im brzemiona w progu.Widać było tylko, że w środku panuje ożywiony ruch i gwar obcej mowy.Zasapana piąta służka,która dogoniła towarzyszki, dzwigając wielki kosz polan na rozpałkę, trafiła jeszcze gorzej, z pew-195 nego punktu widzenia oczywiście.Drzwi otwarły się znowu na moment, musiała oddać drewno,a kiedy odwracała się do pozostałych dziewcząt, bezczelny młodzieniec klepnął ją w pośladek. Oni myślą, że im wszystko wolno!  prychnęła ze złością, odruchowo wygładzając popielatąspódnicę i poprawiając godnym ruchem chusteczkę na ramionach. Pewno, że wolno! Kamlasowi o tak ręce chodziły, jak o posługi wołał.Boi się sam, a nas toposyła, kiedy tu mrokołaki nastały. Ten na mrokołaka nie wyglądał  odezwała się trzecia, kręcąc zalotnie biodrami. Poprawdzie to śliczny jak jaka figura z ogrodu Najjaśniejszej Pani albo taka malowanka, co je damyw piórnikach chowają. Ale ja muszę koszyk nazad zabrać!  załamała ręce pierwsza. Zapukać, czy co? Czy onipo ludzku rozumieją? Odda mi? Odda, odda!  zapewniła ją koleżanka ze złośliwym uśmieszkiem. I jeszcze co dołoży zafatygę ani się nie zasapie!Zapewne pokojówki nie pozwoliłyby sobie na tak dosadne wyrażenia, gdyby wiedziały, że przed-miot ich rozmowy stoi właśnie oparty o drzwi po drugiej stronie i doskonale się bawi, śledząc ichpaplaninę.Gryf rozpoczął bowiem układanie w myślach nowej listy podbojów, umieszczając na po-196 czątku cztery rumiane buzie.A najwięcej uwagi oczywiście poświęcił tej, która należała do małejrozpustnicy o ciętym języku.Ocenił ją jako bardzo łatwopalny materiał.* * *Osobisty sekretarz króla Northlandu był postacią dalece różniącą się od obiegowych wyobrażeńo dworzanach.Doskonale przeciętny  średniego wzrostu, w nieokreślonym wieku między trzy-dziestką a pięćdziesiątką, o burych włosach i wąsach sterczących modnie niczym jaskółcze skrzy-dła.Był to zresztą jego jedyny ukłon w stronę tutejszej mody.Nie pudrował twarzy i nie malowałpowiek.Jego czarną szatę, choć uszytą zapewne z bardzo drogiej materii, należało raczej nazwaćpraktyczną niż szykowną.Sekretarz ginął w jej obfitych fałdach jak w namiocie.Jedyną oznakę ran-gi królewskiego urzędnika stanowiła duża, owalna brosza z wyobrażeniem skrzydlatego jaszczurai dwóch pałek skrzyżowanych nad potworem.Mężczyzna przedstawił się jako Berilan Wyrn O hore,lecz jakoś trudno było myśleć o nim inaczej niż jako po prostu o  Sekretarzu.Sekretarz zdziwił się, że magowie nie chcieli skorzystać z okazalszych komnat, lecz po krót-kim namyśle ocenił dawną sypialnię paziów jako  dość zadowalającą.W ciągu niespełna trzechgodzin niewiele dało się zrobić z jej wyglądem, lecz przynajmniej na palenisku trzaskał już ogień,na posłaniach leżały czyste prześcieradła i kołdry.Osiem prostych łóżek stało pod witrażowymi197 oknami, a stoły przesunięto pod ścianę przeciwległą, zostawiając dużo miejsca pośrodku.W kącieposługaczka kończyła szorować posadzkę.Poza tym komnata nie leżała w bezpośrednim sąsiedz-twie ministerialnego skrzydła, więc stwarzało to nadzieję, iż dworzan nie będzie niepokoić obecność czarowników [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •