[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyrażam mu tą drogą słowauznania.Te oczy, te oczy niebieskie i te rzęsy.Ewa: Cisną mi się na usta słowa, których nie wypowiem, cojeszcze mógł umieć hydraulik.Kasia: Najważniejsza jest wyobraznia, przecież wszystkichsię nie sprawdzi i nie o to chodzi.Ewa: To prawda.Taki żart chciałam zrobić.Kasia: Zredni.Opowiadaj dalej.Ewa: Miałam opowiadać o tym, co mnie zachwyca, ale mójrepertuar się już chyba wyczerpał.Natomiast mogępowiedzieć, czego nie lubię: zdecydowanie nie gustuję wniewielkich męż czyznach.Och, jeszcze mnie zachwyca taki typ patriarchalno-kolonialny.Duży mężczyzna o ciepłym spojrzeniu, dużychdłoniach, co umie strzelać z łuku i bynajmniej nie jestdrwalem.Kasia: Czy pamiętasz taki warsztat terapii metodąHellingera, kiedy w ustawieniu znalazło się trzechmocnych, przystojnych mężczyzn? Stali jeden za drugim ireprezentowali czyichś pra dziadów.Czuło się falę bliskościmiędzy nimi.Ich dojrzałość, dorosłość, pewność.Jakzobaczyłaś rząd takich wspaniałych mężczyzn jakoprzodków albo wyobraziłaś sobie, że są to bracia, którzy sięwspierają w życiu, albo mężowie, na których naprawdęmożna liczyć, w kobiecym sercu wywoływało to żywątęsknotę do takich już niestety nieco zamierzchłych mężczyzn.Niemal wszystkie kobiety zwróciły na to uwagę,bo to jest tak rzadki widok, bliscy, serdeczni sobiemężczyzni.Ewa:.z których każdy jest jakąś osobowością.Jest kimś, jestmocny sam w sobie.Kasia: Przede wszystkim jest sobą.Na swój sposób.To byłobardzo dobre przeżycie.Rozmawiałam o tym z kobietami,które patrzyły na to z tą samą co ja przyjemnością.Ewa: My wtedy dostrzegamy tę męską, pozytywną siłę.Dopiero wtedy, gdy ich jest wielu, jeden wspiera drugiego.Nie ma w tym rywalizacji.Mogą być razem, ale i osobno.Kasia: Bardzo dużo straciłyśmy na tym, że tylu tychwspaniałych mężczyzn wybili.W wojnach, w powstaniach,w partyzantkach.Nie przypadkiem zdjęcia rodzinnepokazują mocnych pewnych mężczyzn.Choć też prawda,że oni są tak na nich upozowani.Tatuś rodziny stoi,przeważnie z surowym obliczem, żona siedzi na fotelu, aon jeszcze dłonią ten fotel obejmuje, chroni ją.I z troskąsię zajmuje.Patriarchalne, ale miejscami przyjemne.Ewa: A z drugiej strony myślę sobie o Hrabalu: o panupiwowarze i jego żonie, która była szalona i niezależna, ajednocześnie ten facet pełnił rolę takiej prawdziwej ostoi.Kasia: Pełnił, bo też i musiał, ale wcale mu z tym łatwo niebyło.Do tej pory nie jest.Bo z jednej strony mężczyzniotrzymują ten stary, tradycyjny przekaz, że muszą byćostoją, i wiele kobiet od nich tego oczekuje, a z drugiejprzekaz się przeciera, bo kobiety coraz częściej same są dlasiebie wsparciem albo równymi im partnerami,równoważną ostoją dla domu.Wojny pokazały, że tokobiety brały na siebie gospodarstwa, folwarki czy nawetfabryki.Ewa: Brały odpowiedzialność za przeżycie swoich rodzin.Kasia: I radziły sobie zawsze. Solidarność też wzięły nasiebie i sobie poradziły, tylko potem historia, czytajpatriarchat, lubi o nich zapominać.Ewa: Ty pamiętasz.Kasia: Coraz więcej kobiet, mam nadzieję, o tym wie.Ewa: My, kobiety, dużo tracimy też na tym, że mężczyzni sięwzajemnie nie wspierają.Najczęściej mają konflikty zojcem, braćmi.Ten obraz z hellingerowskiego ustawieniadlatego tak przykuł naszą uwagę, że to praktycznie niewystępuje w naturze.Kasia: A szkoda wielka.Kiedy widzę mężczyzn-przyjaciół,którzy się ze sobą witają serdecznym uściskiem, którzy sięcałują, patrzą sobie w oczy, to mnie to wzrusza i cieszy.Najczęściej chłopy się klepną lub sobie rękę podadzą, ależeby tak bliżej, to gdzie tam.Jeszcze ich kto o homoposądzi.Ewa: Tak, to na pewno jest przyczyna tego zażenowania, którewystępuje w bliskim kontakcie mężczyzny z mężczyzną, alenie jedyna.A ciekawe jest, co mówi Hellinger, że mężczyzniczerpią swą męską siłę z przebywania z mężczyznami, akobiety z kobietami.Kasia: To oczywiste.Dla obu płci jest to zbiornik energii.Kobiety mogłyby to lepiej rozumieć i zacząć popieraćprzebywanie swoich mężczyzn z innymi mężczyznami, czyto na piłce, czy nawet na tym nieszczęsnym piwie, czy nawycieczkach.A już najfajniej, jak tata z synem gdzieśrazem wychodzą.Ogromnie mi się podobają ojcowie zdziećmi ci będący w rzeczywistym kontakcie z nimi, co topogadają, pobawią się, wytłumaczą, pozwolą się wypłakać,wytarzają się razem, a ojcostwa nie gubią.Ewa: Wszystkim się podobają.A i jeszcze nauczą synaróżnych chłopczarskich umiejętności.Choćby robaka nahaczyk nakładać albo nożem rzucać.Kasia: Tak, to zbyt rzadki asortyment mężczyzniany.Ewa: Bardzo mnie zmartwiło, że mnie się tych chłopów takmało podoba.A jeszcze bardziej zasmuciło mniepoczynione odkrycie, że ja wcale mężczyzn tak za bardzonie lubię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wyrażam mu tą drogą słowauznania.Te oczy, te oczy niebieskie i te rzęsy.Ewa: Cisną mi się na usta słowa, których nie wypowiem, cojeszcze mógł umieć hydraulik.Kasia: Najważniejsza jest wyobraznia, przecież wszystkichsię nie sprawdzi i nie o to chodzi.Ewa: To prawda.Taki żart chciałam zrobić.Kasia: Zredni.Opowiadaj dalej.Ewa: Miałam opowiadać o tym, co mnie zachwyca, ale mójrepertuar się już chyba wyczerpał.Natomiast mogępowiedzieć, czego nie lubię: zdecydowanie nie gustuję wniewielkich męż czyznach.Och, jeszcze mnie zachwyca taki typ patriarchalno-kolonialny.Duży mężczyzna o ciepłym spojrzeniu, dużychdłoniach, co umie strzelać z łuku i bynajmniej nie jestdrwalem.Kasia: Czy pamiętasz taki warsztat terapii metodąHellingera, kiedy w ustawieniu znalazło się trzechmocnych, przystojnych mężczyzn? Stali jeden za drugim ireprezentowali czyichś pra dziadów.Czuło się falę bliskościmiędzy nimi.Ich dojrzałość, dorosłość, pewność.Jakzobaczyłaś rząd takich wspaniałych mężczyzn jakoprzodków albo wyobraziłaś sobie, że są to bracia, którzy sięwspierają w życiu, albo mężowie, na których naprawdęmożna liczyć, w kobiecym sercu wywoływało to żywątęsknotę do takich już niestety nieco zamierzchłych mężczyzn.Niemal wszystkie kobiety zwróciły na to uwagę,bo to jest tak rzadki widok, bliscy, serdeczni sobiemężczyzni.Ewa:.z których każdy jest jakąś osobowością.Jest kimś, jestmocny sam w sobie.Kasia: Przede wszystkim jest sobą.Na swój sposób.To byłobardzo dobre przeżycie.Rozmawiałam o tym z kobietami,które patrzyły na to z tą samą co ja przyjemnością.Ewa: My wtedy dostrzegamy tę męską, pozytywną siłę.Dopiero wtedy, gdy ich jest wielu, jeden wspiera drugiego.Nie ma w tym rywalizacji.Mogą być razem, ale i osobno.Kasia: Bardzo dużo straciłyśmy na tym, że tylu tychwspaniałych mężczyzn wybili.W wojnach, w powstaniach,w partyzantkach.Nie przypadkiem zdjęcia rodzinnepokazują mocnych pewnych mężczyzn.Choć też prawda,że oni są tak na nich upozowani.Tatuś rodziny stoi,przeważnie z surowym obliczem, żona siedzi na fotelu, aon jeszcze dłonią ten fotel obejmuje, chroni ją.I z troskąsię zajmuje.Patriarchalne, ale miejscami przyjemne.Ewa: A z drugiej strony myślę sobie o Hrabalu: o panupiwowarze i jego żonie, która była szalona i niezależna, ajednocześnie ten facet pełnił rolę takiej prawdziwej ostoi.Kasia: Pełnił, bo też i musiał, ale wcale mu z tym łatwo niebyło.Do tej pory nie jest.Bo z jednej strony mężczyzniotrzymują ten stary, tradycyjny przekaz, że muszą byćostoją, i wiele kobiet od nich tego oczekuje, a z drugiejprzekaz się przeciera, bo kobiety coraz częściej same są dlasiebie wsparciem albo równymi im partnerami,równoważną ostoją dla domu.Wojny pokazały, że tokobiety brały na siebie gospodarstwa, folwarki czy nawetfabryki.Ewa: Brały odpowiedzialność za przeżycie swoich rodzin.Kasia: I radziły sobie zawsze. Solidarność też wzięły nasiebie i sobie poradziły, tylko potem historia, czytajpatriarchat, lubi o nich zapominać.Ewa: Ty pamiętasz.Kasia: Coraz więcej kobiet, mam nadzieję, o tym wie.Ewa: My, kobiety, dużo tracimy też na tym, że mężczyzni sięwzajemnie nie wspierają.Najczęściej mają konflikty zojcem, braćmi.Ten obraz z hellingerowskiego ustawieniadlatego tak przykuł naszą uwagę, że to praktycznie niewystępuje w naturze.Kasia: A szkoda wielka.Kiedy widzę mężczyzn-przyjaciół,którzy się ze sobą witają serdecznym uściskiem, którzy sięcałują, patrzą sobie w oczy, to mnie to wzrusza i cieszy.Najczęściej chłopy się klepną lub sobie rękę podadzą, ależeby tak bliżej, to gdzie tam.Jeszcze ich kto o homoposądzi.Ewa: Tak, to na pewno jest przyczyna tego zażenowania, którewystępuje w bliskim kontakcie mężczyzny z mężczyzną, alenie jedyna.A ciekawe jest, co mówi Hellinger, że mężczyzniczerpią swą męską siłę z przebywania z mężczyznami, akobiety z kobietami.Kasia: To oczywiste.Dla obu płci jest to zbiornik energii.Kobiety mogłyby to lepiej rozumieć i zacząć popieraćprzebywanie swoich mężczyzn z innymi mężczyznami, czyto na piłce, czy nawet na tym nieszczęsnym piwie, czy nawycieczkach.A już najfajniej, jak tata z synem gdzieśrazem wychodzą.Ogromnie mi się podobają ojcowie zdziećmi ci będący w rzeczywistym kontakcie z nimi, co topogadają, pobawią się, wytłumaczą, pozwolą się wypłakać,wytarzają się razem, a ojcostwa nie gubią.Ewa: Wszystkim się podobają.A i jeszcze nauczą synaróżnych chłopczarskich umiejętności.Choćby robaka nahaczyk nakładać albo nożem rzucać.Kasia: Tak, to zbyt rzadki asortyment mężczyzniany.Ewa: Bardzo mnie zmartwiło, że mnie się tych chłopów takmało podoba.A jeszcze bardziej zasmuciło mniepoczynione odkrycie, że ja wcale mężczyzn tak za bardzonie lubię [ Pobierz całość w formacie PDF ]