[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hiszpańska hrabina uśmiechnęła się na ten prywatny żart, po czymwyminęła błazna i ruszyła dalej, ku komnatom królowej.RL Dworka, która wyszła jej na spotkanie, zatoczyła wkoło ręką, wskazu-jąc okazały antyszambr, i oznajmiła: Wasza hrabiowska mość zechce tutaj zaczekać.Jane dotknęła dłonią obolałego krzyża, po czym przeszła ku szerokiemuparapetowi we wnęce okiennej.Nie widząc nigdzie krzesła, ławy czychoćby zwykłego zydla, na którym mogłaby przysiąść, oparła się o występmuru i czekała.Minuty mijały.Osa, przebudzona z zimowego snu, poderwała się do lo-tu i zaczęła obijać o szybki w oknie, by po chwili poddać się i ponownieupaść na parapet.Jane w milczeniu przestępowała z nogi na nogę.Ból, któ-ry z początku doskwierał jej tylko w okolicach krzyża, promieniował terazniżej, docierając nawet do drętwiejących łydek.Zdawało jej się, że z każ-dym zaczerpniętym oddechem wokół niej robi się duszniej.Stała jednakwytrwale nadal, to wspinając się na palce, to opadając na pięty, starając sięnie zemdleć.W którejś chwili poczuła, że dziecko w jej łonie porusza się imocno kopie ją w brzuch, przyłożyła więc dłoń do luzno zawiązanego gor-setu, aby je uspokoić, i odwróciła się twarzą do okna, by mieć na czymzawiesić wzrok, wszelako nawet widok ją rozczarował.Z antyszambru wi-dać było niewielki wewnętrzny dziedziniec Whitehallu, który sam w sobiebył labiryntem różnej wysokości budynków i budyneczków oraz łączącychje żwirowanych ścieżek i wysypanych piachem placów.Pośrodku wolnejprzestrzeni stało samotne drzewo orzecha otoczone okrągłą ławką.Wchwili gdy Jane tam spojrzała, para służących znalazła pięć minut wy-tchnienia od ciągłej pracy, kradnąc kilka cennych momentów i wymienia-jąc się ploteczkami, by zaraz w trwodze poderwać się i wrócić do swoichspraw.Jane uśmiechnęła się na ten widok z rozczuleniem.Spędziła na dworzekrólewskim wiele lat i nie było chyba miejsca w pałacu, którego by dobrzenie znała, lecz właśnie to drzewo i ta ławka wywoływały w niej najżywszewspomnienia.Iły i za panowania kołowej Marii taki czas, krótki, acz radosny  wtrakcie pierwszego lata po jej ślubie z Filipem Hiszpańskim, kiedy to miło-ściwa pani ogłosiła, iż spodziewa się potomka i następcy tronu  gdy naRL dworze rozbrzmiewały śmiechy i wesołe głosy, a Londyn sprzymierzony zToledo uważano za stolicę świata.Zaprzyjaznione ze sobą damy dworuwiele godzin każdego dnia spędzały w ogrodach i tam właśnie, pod tymdrzewem i na tej ławce, Jane Dormer poznała hrabiego Ferie, którego póz-niej poślubiła.Zmierć Marii Tudor, niewiasty, która po wielu trudach osiągnęła to, cojej się z mocy prawa należało, i bardzo szybko to utraciła, położyła kresogólnej radości oraz nadziejom Jane na spokojne życie pod bokiem swojejukochanej królowej.Teraz na tronie Anglii zasiadała sprytna, podstępnaElżbieta, nie mająca obiekcji, by wbić szpilę ulubionej dworce swojejzmarłej siostry, mimo iż ta była brzemienna.Co za małostkowość  myślała umęczona Jane  niegodna prawdzi-wej monarchini!Jej rozmyślania przerwało bicie dzwonów na pałacowej wieży.Zamie-rzała złożyć wizytę królowej przed wieczerzą, tak by zdążyć wrócić doswoich komnat i posilić się przed główną ucztą, lecz została już przetrzy-mana na nogach równe pól godziny.Kręciło jej się w głowie z głodu i mo-gła mieć tylko nadzieję, że nie zasłabnie w chwili, kiedy zostanie popro-szona do komnaty gościnnej najjaśniejszej pani.Dzwony przebrzmiały, czas mijał nieubłaganie, a ona nadal czekała.Wktórejś chwili zaczęła się zastanawiać, czy zostałoby poczytane za wielkąobrazę majestatu, gdyby zwyczajnie się stamtąd zabrała.Być może, gdybybyła zwykłą dworką albo zwykłą hiszpańską hrabiną, uczyniłaby to, mającna względzie dobro dziecka, jednakże jako żona ambasadora nic mogłasobie na coś takiego pozwolić.Jej czyn byl zdolny wywołać międzynaro-dowy skandal.To, że jej oczekiwanie na przyjęcie przez królową się prze-dłużało, stanowiąc obelgę nic tylko dla pamięci zmarłej Marii, jej samej,ale nawet dla całej Hiszpanii, nikogo nie interesowało.Jane westchnęła ipomyślała, że Elżbietę doprawdy wciąż musi przepełniać gorycz, skoroodgrywa się na Bogu ducha winnej osobie.Po kolejnych dłużących się w nieskończoność minutach drzwi nareszciesię otworzyły i wysunęła się zza nich ta sama dworka, która ją przywitałaponad godzinę temu.RL  Wasza hrabiowska mość raczy wybaczyć.Tędy, proszę.Jane postąpiła krok do przodu i poczuła, że ziemia się pod nią kołysze.Zacisnęła mocno pięści, tak że paznokcie wbiły jej się w ciało i ból, któryją poraził, zapobiegł zemdleniu, a w dodatku okazał się lekiem na doskwie-rający krzyż i skurcze mięśni.Już niedługo  mówiła do siebie w duchu przecież przyszłam się tylko pożegnać, to potrwa tylko chwilkę, a po-tem nareszcie będę mogła usiąść.W komnacie gościnnej Elżbiety było duszno i gorąco.Prowadząca jądworka przeciskała się pomiędzy gęsto ustawionymHudzmi, z których ma-ło kto uśmiechał się na widok hiszpańskiej hrabiny.Królowa nawet jejjeszcze nie zauważyła  tak bardzo była pogrążona w rozmowie z jednymze swych doradców.Dworka doprowadziła Jane przed oblicze miłościwejpani, opromienione jasnym wiosennym słońcem wpadającym przez okno, idygnęła.W dalszym ciągu nie było żadnej reakcji.Jane stała jak słup, nieprzestając wbijać paznokci w ciało.Po jakimś czasie Elżbieta przerwała ożywioną rozmowę i rozejrzała siędokoła. Hrabino!  wykrzyknęła. Mam nadzieję, że nie kazałam ci zbytdługo czekać?Jane Dormer rozciągnęła usta w uśmiechu i odrzekła: Ależ skąd, wasza wysokość!W głowie jej dudniło, w ustach czuła suchość.Drżała ze strachu, że za-raz zemdleje u stóp znienawidzonej Elżbiety, dając jej tym satysfakcję, ichyba tylko silne uczucie niechęci utrzymało ją na nogach.W oczach jejsię mąciło, zresztą ostre światło nie pozwalało wyraznie dostrzec szczegó-łów twarzy królowej, jednakże nie miała cienia wątpliwości, że widzi zło-śliwy uśmiech i oczy miotające błyski. Czyżbyś była przy nadziei?  spytała słodkim głosem najjaśniejszapani. Bliska rozwiązania, jeśli mnie oczy nie mylą?Rozgwar panujący w de ścielił jak nożem uciął.Bliskie rozwiązanieoznaczało, że dziecko zostało poczęte jeszcze przed ślubem.Mając tegoświadomość, Jane zebrała ostatki sił i bez zająknienia odparła:RL  Dziedzic hrabiego Ferii narodzi się dopiero jesienią  czym za-mknęła usta Elżbiecie.Potem przeszła do rzeczy:  Jestem tu, aby się ztobą pożegnać, wasza wysokość.Mój małżonek wraca do kraju, a gdzieGajusz, tam i ja, Gaja  poinformowała z lodowatą kurtuazją. A, tak. powiedziała królowa. Słyszałam, że zostałaś Hiszpan-ką pełną gębą. Dwuznaczność jej słów wywołała następną falę szeptów. Ja zostałam hiszpańską hrabiną  sparowała gładko Jane  a ty an-gielską monarchinią.Doprawdy pozycja każdej z nas znacznie się zmieniłaod ostatniego spotkania.Aczkolwiek była to prawda, Elżbieta wolałaby o tym nie pamiętać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •