[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie BorysAndriejewicz opuścił nas, by porozstawiać swych ludzi na warcie.Wwypadku ataku mieli użyć broni palnej tylko w ostateczności.Wszyscyuzbrojeni byli w noże.Przykucnęłam w krzakach, trzymając w dłoni rewolwer.Kiedy słońcewzeszło wysoko na niebie, zrobiło mi się gorąco i niewygodnie.Jadłamjeżyny i oganiałam się przed muszkami i mrówkami.Ogarnęła mniesenność.Obawy, nadzieje, zgryzoty ostatnich miesięcy zlały się w jednoprzemożne życzenie.Zwinęłam się na ziemi, jedną rękę podłożyłam podgłową, drugą ścisnęłam rewolwer i usnęłam.Spałam jak pogrążona w letargu.Skwar dnia słabł; od zatoki zaczęła wiaćchłodna bryza.A ja wciąż spałam i nie poruszyłam się nawet, gdyusłyszałam jak przez mgłę ostrzegawcze gwizdnięcie, odgłos walki wręczi cichy warkot motorówki.Wzdrygnąwszy się otworzyłam oczy iujrzałam najprawdziwszego marynarza wznoszącego nade mną bagnet.Rękę z rewolwerem miałam poniżej piersi.Wycelowałam w jegobłyszczącą, czerwoną twarz z długimi bakami i obnażonymi zębami,przypominającymi kły foki, i wystrze- liłam.Karabin wypadł mu z ręki, osunął się na mnie, obryzgując mniekrwią.Odepchnęłam jego ciało i zerwałam się z ziemi.Ale w tym samymmomencie poczułam gwałtowny ból od ciosu w tyl głowy.Chwyciłymnie mdłości, zakręciło mi się w głowie i ogarnęło mnie ogromneznużenie, w którym pogrążyłam się z zadowoleniem.Oto umieram iwkrótce złożą mnie u boku ojca, bym już na wieki mogła spać spokojniew jego grobie. 27Moim pierwszym uczuciem po odzyskaniu przytomności był żal.Jakaszkoda, że nie umarłam, pomyślałam.Jak kiedyś, podczas choroby, gdymiałam dziesięć lat, próbowałam znów usnąć w nadziei, że może jeszczeumrę.Ale dokuczał mi ból głowy i nudności, więc otworzyłam oczy.Leżałam w piwnicy.Z wąskiej szczeliny wysoko w ścianie przenikałomleczne światło.Nade mną pochylała się twarz z krzaczastymi brwiami isokolim nosem. Tatiano Pietrowno, jak się pani czuje?  spytał sokół.Przypomniałamsobie obrzydliwe uczucie, które mnieogarnęło, gdy zwaliło się na mnie olbrzymie cielsko.Uniosłam się nałokciach, przeszył mnie gwałtowny ból i dostałam torsji.Niania podsunęła miskę, a potem otarła mi twarz.Do generała, któryzmienił mi zakrwawiony opatrunek, powiedziała: Proszę jej o nic nie pytać, Wasza Ekscelencjo.Jej stan się od tegopogarsza. Nianiu. wyszeptałam. Widzi Wasza Ekscelencja, poznała mnie.Tak, moja duszko, o cochodzi? Chcę do swego łóżka.Chcę do taty. Dobrze, dobrze, spróbuj usnąć  powiedziała niania, ale BorysMajski, przerwał jej: Nie wolno jej teraz spać.Musi odzyskać pamięć.Tatiano Pietrowno,poznaje mnie pani? Tak, Borysie Andriejewiczu Majski.Czy spadłam z konia?  Nie, nie spadła pani z konia, Tatiano Pietrowno.Uderzono panią kolbąkarabinu w tył głowy.Siemion zabił czerwonogwardzistę, który paniązaatakował.Otoczono naszą motorówkę i nie mogliśmy do panidopłynąć.Reszta naszych ludzi uciekła.Fiodor przyniósł panią dopiwnicy pani willi.On i Siemion są razem z nami.Będziemy się tu pótyukrywali, póki nie będziemy mogli stąd uciec.Czy rozumie pani, co doniej mówię, Tatiano Pietrowno? Nigdzie się stąd nie ruszę.Będę czekała na tatusia. Tatiano Pietrowno  Borys Andriejewicz położył mi dłoń naramieniu  pani ojciec nie żyje, został rozstrzelany przez bolszewików.Pochowaliśmy go w pani obecności.Nie jest pani małą dziewczynką, mapani dwadzieścia jeden lat.Przeżyła pani wielki wstrząs, otrzymała panicios w głowę, ale teraz musi pani wrócić do świata rzeczywistego. Jeśli Pan Bóg w swym miłosierdziu chce oszczędzić naszejksiężniczce świadomości o śmierci jej ojca  odezwała się niania może nie powinniśmy Mu w tym przeszkadzać, Wasza Ekscelencjo?Kiedy uzna za stosowne, przywróci jej pamięć, tak jak ją teraz jejpozbawił.Siemion ochoczo zabrał się do służenia swemu nowemu panu.Przyniesiono z góry prześcieradła i pościel, w spiżarni odkryto zapasyprzetworów i puszek, w cysternie  deszczówkę.Przez środekpomieszczenia zrobiono przepierzenie z koców, oddzielając mój kąt odczęści zajmowanej przez mężczyzn.Przerobiono drzwi do piwnicy tak,by można je było otwierać tylko od środka i zamaskowano je skrzynkamioraz beczkami.Siemion i Fiodor na zmianę pełnili wartę na wieżyczcewilli, skąd obserwować można było wszystkich, którzy próbowaliby siędostać na teren majątku, zarówno od strony lądu, jak i od strony morza.Dzień minął spokojnie, ale o zmierzchu Fiodor zameldował, że od stronyKronsztadu płynie w kierunku naszego mola motorówka.Zatrzaśnięto zanim drzwi, a generał Majski usiadł tuż koło mnie, by w razie czegostłumić moje jęki. Niania powiedziała, że willę zaatakowali piraci i że musimy zachowaćciszę.Kiedy tupot nóg i odgłosy głosów tuż za ścianą umilkły, generał Majskioświadczył: Tatiano Pietrowno, to nie zabawa.Ci piraci to szukający nasczerwonogwardziści.Zabili pani ojca i zabiją również nas, jeśli niebędziemy ostrożni. To nieprawda.Tatuś niedługo wróci do domu! O, Boże! - jęknął Majski.- Nie możemy, niestety, sprowadzić doktora!Na froncie zetknąłem się z kilkoma takimi przypadkami amnezji,wywołanymi szokiem.Księżniczce potrzebny jest jedynie spokój.Przeszło miesiąc leżałam chora na podłodze piwnicy.Kiedy ból i mdłościzelżały, generał Majski zadecydował, że szybciej powrócę do zdrowia,jeśli będę zażywała świeżego powietrza.Podczas gdy Siemionobserwował okolicę z wieżyczki, a generał Majski pełnił straż, Fiodorwynosił mnie do zapuszczonego ogrodu, gdzie ukrywał mnie dziki gąszczjeżyn i traw.Zaakceptował mój stan, tak jak zaakceptowali go niania iSiemion.Jedynie wykształcony generał Majski nalegał, by starać sięprzywrócić mi pamięć.Ale po każdej takiej próbie krzyczałam w nocyprzez sen.W nocnych koszmarach ścigał mnie człowiek o mongolskich rysachBiedłowa, ale z wąsami i kłami foki.Biegłam przez miasto, które byłojednocześnie Warszawą i Piotrogrodem.W pewnej chwili dostrzegłamprzed sobą dżentelmena o wyglądzie belfra, śpieszącego dokądśszybkimi, drobnymi kroczkami."Aleksandrze - wołałam - to ja, Tania!"Odwracał się i wtedy okazywało się, że to wcale nie Aleksander, aleBiedłow-Foka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •