[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapózno zorientował się, iż powinien był wprowadzić Bahadura w sztukę strzel-niczą.Wtedy chłopak nie musiałby prosić o pomoc tego krzywonogiego Sy-biraka.Doszedł do wniosku, że Bahadur stanowi najmniejszy z problemów, któ-re miał obecnie na głowie, i wrócił do swych obowiązków.Zwołał swój przyszły zastęp i zlustrował przybyłych.Oddział był zbyt duży,by razem z Wanią mogli nim samodzielnie dowodzić.Przechadzając się wśródszeregów mężczyzn, kazał przedstawić się tym, którzy według niego mogli wy-glądać na przywódców.Jednocześnie myślał, jak wspaniale byłoby mieć terazprzy sobie Stiepana Raskina i pozostałych przyjaciół z oficerskiego grona wSankt Petersburgu.Bahadurowi brak było doświadczenia i nie mógł przekazaćmu dowództwa nad żadnym pododdziałem.W tej sytuacji wybrał trzech męż-czyzn, których mianował swymi zastępcami.Pierwszy wybór padł na Kanga,wodza Kałmuków, przywódcę trzystu ludzi, tworzących ponad połowę całegooddziału.Następnie wyznaczył Baszkira Iszmeta, który bądz co bądz przypro-wadził ze sobą stu dwudziestu ludzi.Na końcu współplemieńcowi Bahadura, Ki-cakowi, postanowił przekazać dowództwo nad pozostałą zbieraniną zabijaków,liczącą ponad setkę mężczyzn.Ostatnia decyzja nie przyszła mu łatwo, bowiemdrażniła go rodzinna poufałość panująca pomiędzy jego podchorążym i Tatarem.Lecz wkrótce pojął, że uczynił słusznie, bowiem podkomendni Ki caka zarazzaakceptowali dowódcę, którego zdecydowane, mocne ruchy i pokryta bliznamitwarz świadczyły o tym, że był twardym wojownikiem.Dla Bahadura Siergiej miał równie ważne zadanie.Choć niewielka armiaskładała się jedynie z hordy oberwanych wojowników ze stepu, to przecież bylioni również żołnierzami rosyjskiego wojska i mieli prawo do własnej chorągwi.W którymś ze schowków, szukając zapasów żywności, Siergiej natrafił na sztan-dar z podobizną świętego Jerzego pokonującego smoka i kazał Wani przymoco-wać go do żerdzi. Bahadurze, będziesz trzymał chorągiew.Dzięki temu staniesz się wreszcieprawdziwym podchorążym oświadczył wesoło, choć nie był w zbyt radosnymnastroju.Szirina obejrzała sceptycznie barwne płótno i zerknęła pytająco na Siergieja. Co mam z tym zrobić? To nasz symbol na polu walki! Wania postara się jeszcze o mocowanie,żebyś nie musiał jej cały czas dzwigać.Gdy wyruszymy, a mam nadzieję, że na-stąpi to wkrótce, będziesz wiózł ją wyprostowaną przed sobą.Masz jechać zamną o długość konia.Na czele oddziału.Szirina nie rozumiała sensu polecenia, mimo to skinęła twierdząco.Lecz ka-pitan już na nią nie patrzył.Oddalał się długimi krokami, dając znak Kangowi,Iszmetowi i Kicakowi, by za nim poszli. Najpózniej za godzinę chcę ruszać.Postarajcie się, żeby wasi ludzie byligotowi!Kicak roześmiał się. Gdybyś powiedział natychmiast , wówczas musielibyśmy się pewno po-spieszyć.Ale przez godzinę stepowy wojownik zje posiłek, jeszcze raz prześpisię z żonami, pożegna wszystkich przyjaciół, spakuje juki i mimo to się nie spóz-ni.Stojący wokół jezdzcy roześmiali się, a i Siergiej, który miał zamiar udzielićmu ostrej reprymendy, dał się ponieść ogólnej wesołości. W takim razie rób to, coś powiedział, ale za godzinę masz razem z innymisiedzieć w siodle, zrozumiano? Za godzinę my w siodle! zakrzyknął Kang, który jako dowódca więk-szej części oddziału nie chciał okazać się gorszy od Kicaka.Jego rosyjskibrzmiał koszmarnie i Siergiej po raz kolejny zastanowił się, dlaczego Baha duri Kicak władają jego językiem prawie tak płynnie jak prawdziwi Rosjanie, choćich plemię, w odróżnieniu od Kałmuków, nie miewało właściwie kontaktów zludzmi z carstwa.Ta kwestia musi mieć związek z ową rosyjską niewolnicą, októrej wspominał Bahadur.Musiała mieć dla niego o wiele większe znaczenie,niż chciał przyznać.Siergiej wydał swoim zastępcom jeszcze kilka rozkazów i rozpoczął przy-gotowania do wymarszu.Przy pakowaniu skąpych zapasów, które oddział miałzabrać w drogę, przypomniał sobie, że powinien całej trójce solidnie przykazaćukrócenie wszelkich międzyplemiennych zatargów.Jeśli chcą sobie skakać dogardeł, to mają się wstrzymać do zakończenia wojny, inaczej zostaną wykluczeniz oddziału.Jednocześnie zastanawiał się, jaką rolę pełni.Armia licząca pięciusetludzi powinna być postawiona pod rozkazy pułkownika, nie zaś człowieka wrandze kapitana.Z drugiej strony chodziło tu o oddział wspierający, a takimi do-wodzili zwykle wodzowie plemienni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Zapózno zorientował się, iż powinien był wprowadzić Bahadura w sztukę strzel-niczą.Wtedy chłopak nie musiałby prosić o pomoc tego krzywonogiego Sy-biraka.Doszedł do wniosku, że Bahadur stanowi najmniejszy z problemów, któ-re miał obecnie na głowie, i wrócił do swych obowiązków.Zwołał swój przyszły zastęp i zlustrował przybyłych.Oddział był zbyt duży,by razem z Wanią mogli nim samodzielnie dowodzić.Przechadzając się wśródszeregów mężczyzn, kazał przedstawić się tym, którzy według niego mogli wy-glądać na przywódców.Jednocześnie myślał, jak wspaniale byłoby mieć terazprzy sobie Stiepana Raskina i pozostałych przyjaciół z oficerskiego grona wSankt Petersburgu.Bahadurowi brak było doświadczenia i nie mógł przekazaćmu dowództwa nad żadnym pododdziałem.W tej sytuacji wybrał trzech męż-czyzn, których mianował swymi zastępcami.Pierwszy wybór padł na Kanga,wodza Kałmuków, przywódcę trzystu ludzi, tworzących ponad połowę całegooddziału.Następnie wyznaczył Baszkira Iszmeta, który bądz co bądz przypro-wadził ze sobą stu dwudziestu ludzi.Na końcu współplemieńcowi Bahadura, Ki-cakowi, postanowił przekazać dowództwo nad pozostałą zbieraniną zabijaków,liczącą ponad setkę mężczyzn.Ostatnia decyzja nie przyszła mu łatwo, bowiemdrażniła go rodzinna poufałość panująca pomiędzy jego podchorążym i Tatarem.Lecz wkrótce pojął, że uczynił słusznie, bowiem podkomendni Ki caka zarazzaakceptowali dowódcę, którego zdecydowane, mocne ruchy i pokryta bliznamitwarz świadczyły o tym, że był twardym wojownikiem.Dla Bahadura Siergiej miał równie ważne zadanie.Choć niewielka armiaskładała się jedynie z hordy oberwanych wojowników ze stepu, to przecież bylioni również żołnierzami rosyjskiego wojska i mieli prawo do własnej chorągwi.W którymś ze schowków, szukając zapasów żywności, Siergiej natrafił na sztan-dar z podobizną świętego Jerzego pokonującego smoka i kazał Wani przymoco-wać go do żerdzi. Bahadurze, będziesz trzymał chorągiew.Dzięki temu staniesz się wreszcieprawdziwym podchorążym oświadczył wesoło, choć nie był w zbyt radosnymnastroju.Szirina obejrzała sceptycznie barwne płótno i zerknęła pytająco na Siergieja. Co mam z tym zrobić? To nasz symbol na polu walki! Wania postara się jeszcze o mocowanie,żebyś nie musiał jej cały czas dzwigać.Gdy wyruszymy, a mam nadzieję, że na-stąpi to wkrótce, będziesz wiózł ją wyprostowaną przed sobą.Masz jechać zamną o długość konia.Na czele oddziału.Szirina nie rozumiała sensu polecenia, mimo to skinęła twierdząco.Lecz ka-pitan już na nią nie patrzył.Oddalał się długimi krokami, dając znak Kangowi,Iszmetowi i Kicakowi, by za nim poszli. Najpózniej za godzinę chcę ruszać.Postarajcie się, żeby wasi ludzie byligotowi!Kicak roześmiał się. Gdybyś powiedział natychmiast , wówczas musielibyśmy się pewno po-spieszyć.Ale przez godzinę stepowy wojownik zje posiłek, jeszcze raz prześpisię z żonami, pożegna wszystkich przyjaciół, spakuje juki i mimo to się nie spóz-ni.Stojący wokół jezdzcy roześmiali się, a i Siergiej, który miał zamiar udzielićmu ostrej reprymendy, dał się ponieść ogólnej wesołości. W takim razie rób to, coś powiedział, ale za godzinę masz razem z innymisiedzieć w siodle, zrozumiano? Za godzinę my w siodle! zakrzyknął Kang, który jako dowódca więk-szej części oddziału nie chciał okazać się gorszy od Kicaka.Jego rosyjskibrzmiał koszmarnie i Siergiej po raz kolejny zastanowił się, dlaczego Baha duri Kicak władają jego językiem prawie tak płynnie jak prawdziwi Rosjanie, choćich plemię, w odróżnieniu od Kałmuków, nie miewało właściwie kontaktów zludzmi z carstwa.Ta kwestia musi mieć związek z ową rosyjską niewolnicą, októrej wspominał Bahadur.Musiała mieć dla niego o wiele większe znaczenie,niż chciał przyznać.Siergiej wydał swoim zastępcom jeszcze kilka rozkazów i rozpoczął przy-gotowania do wymarszu.Przy pakowaniu skąpych zapasów, które oddział miałzabrać w drogę, przypomniał sobie, że powinien całej trójce solidnie przykazaćukrócenie wszelkich międzyplemiennych zatargów.Jeśli chcą sobie skakać dogardeł, to mają się wstrzymać do zakończenia wojny, inaczej zostaną wykluczeniz oddziału.Jednocześnie zastanawiał się, jaką rolę pełni.Armia licząca pięciusetludzi powinna być postawiona pod rozkazy pułkownika, nie zaś człowieka wrandze kapitana.Z drugiej strony chodziło tu o oddział wspierający, a takimi do-wodzili zwykle wodzowie plemienni [ Pobierz całość w formacie PDF ]