[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz, żebym przyprowadził jeszcze dwie osoby? - Tak, bardzo proszę - odparła.- Bardzo cię proszę, Luke.O kurczę, mówiła poważnie!Na progu odwróciłem się i skłoniłem przesadnie.- A zatem załatwione.Odezwę się i wszystko ustalimy.- Znaczącomrugnąłem okiem.- Dzięki za wszystko, Luke.Naprawdę.Kiedy szedłem do skutera, kręciło mi się w głowie.Po kim jak po kim,ale po Christine się czegoś takiego nie spodziewałem.Pozbawiłem jądziewictwa i od razu uwolniłem seksdemona!A niech to!Ale niby dlaczego miałbym narzekać? Dobrze się dzisiaj bawiłem.Zprzyjemnością wprowadziłem ją w świat seksu, a Christine najwyrazniejzaufała mi na tyle, że powierzyła spełnienie jej kolejnego marzenia.Niezłe marzenie!O tak, z chęcią jej pomogę.Jakkolwiek by było, bez względu na to,czego sobie zażyczyła, zarezerwowała kolejną sesję.Nie przeraziłem jej,przeciwnie, odkryłem przed nią całkiem nowy świat doznań.Wsiadającna skuter, wyjąłem telefon z kieszeni kurtki.Po co komu Karen, skoromam nieskomplikowane, chętne klientki takie jak Christine?Zablokowałem połączenia od Karen.Nie była mi do niczego potrzebna. Jill ponownieTrzeci tydzień wrześniaCzułem na sobie ramię Jill.Spała jak kamień.Musiałem już iść,chciałem wymknąć się niepostrzeżenie, nie budząc jej, jeśli to możliwe.Najchętniej wymykałem się po sesjach całonocnych, gdy klientki jeszczeleżały w łóżku, jeszcze drzemały i śniły o mnie.W każdym razie wolałemto niż pożegnanie w zimnym świetle poranka, gdy obserwowały mnie imyślały o tym, co robiliśmy.Usiłowałem się odsunąć, ale jej bezwładne ramię przygważdżało mniedo materaca.Nie miałem wyjścia, musiałem je zepchnąć.- Jill, skarbie - szepnąłem czule, chcąc ograniczyć jej dyskomfort dominimum.- Muszę już iść.Oprzytomniała błyskawicznie.Oczywiście zaraz zacząłem sięzastanawiać, czy już wcześniej wyczuła, że nie śpię.- Luke - zaczęła błagalnie.- Ale jeszcze nie teraz? Oboje usiedliśmy.Pokręciłem głową.- Nie mogę dłużej zostać, muszę już iść.Nie miałem zamiaru się jej z niczego tłumaczyć, więc wysunąłemnogę spod kołdry w poszukiwaniu podłogi.Już miałem wstać, gdy Jill gwałtownie złapała mnie za ramię.- Ale w sobotę przyjdziesz, prawda? Siri i Ralph nas zaprosili.Litości.Gwałtownie odwróciłem głowę i wbiłem w nią gniewne spojrzenie.- Jill, wiesz przecież, że nie mogę.Pamiętaj, że mam też inne klientki.Wyrwałem się z jej uścisku.Pokonana, bezwładnie opuściła ręce naposłanie.Opuściła głowę, ale cały czas patrzyła na mnie - jak księżnaDiana na zdjęciach.- Przecież nas zaprosili - jęknęła cicho, dziecinnie, aż przeszył mniedreszcz.- W takim razie po prostu powiesz im, że nie mogłem, tak? -warknąłem.Jakiej odpowiedzi właściwie oczekiwała, do cholery?- Ale to będzie wyglądało podejrzanie, jeśli nie przyjdziesz.Przecieżzaprosili nas jako parę.Tego było mi już za wiele.Odwróciłem się i stanowczym gestemopuściłem drugą nogę na wykładzinę.- Tylko że my nie jesteśmy parą, prawda, Jill? - powiedziałem tonajwyrazniej, najdobitniej, jak umiałem, nie tracąc panowania nad sobą.Czułem, jak gotuję się wewnętrznie i ciskam pioruny z oczu, alesiedziałem tyłem do Jill, więc niczego nie widziała.Odruchowopomyślałem o Ninie, o tym, że moja praca negatywnie wpływa na rozwójnaszego związku.To ironia losu, że Jill uznała, że jesteśmy parą akuratteraz, gdy my z Niną, choć uważaliśmy, że jesteśmy razem, nie mieliśmywłaściwie czasu, żeby się spotykać.Nie chciałem, by tak było, ba, niechciałem tego nawet przyznać, ale wyglądało na to, że o wiele łatwiejbyło się ze mną spotkać klientce za pieniądze niż mojej dziewczynie.Choć Nina oczywiście o tym nie wiedziała.Jill nie dawała zawygraną.- Ale jeśli przyjdę sama, będą o ciebie pytać, a przecież nie powiem imprawdy - jęczała.I tu miała rację.Sama złapała się we własną sieć kłamstw.Im bardziejstarała się przekonać wszystkich dokoła i samą siebie, że naprawdęjesteśmy parą, tym głębiej wpadała w pułapkę.Ba, ona sama zakładałasobie pętlę na szyję i jeszcze odbezpieczała zapadnię.Ale nie bardzo wiedziałem, co mógłbym na to poradzić, Jeśli chodzi oto, Jill już podjęła decyzję.- Ile dostaniesz za sobotni wieczór?Nie czekała nawet na moją odpowiedz - oczywiście zakładając, że wogóle chciałbym jej udzielić.Nie chciałem, bo to, co robię z innymiklientkami - i ile sobie za to liczę - to nie jej zakichany interes.%7łe już nie wspomnę o Ninie.Odkąd zaczęliśmy się spotykać, byłemboleśnie świadomy, że muszę umiejętnie żonglować życiem osobistym izawodowym, jeśli chcę, by nasz związek jakoś się rozwijał.Niestety,łatwiej powiedzieć niż zrobić.- Wiesz co? - Jill mówiła dalej, nie zająknęła się ani na moment [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •