[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Grzechy ojców przechodzą na dzieci.Możesz zostać ukarany za swojezbrodnie, jeżeli tak postanowię.Co zrobisz, Gideonie, gdy runy twojego brata iTatiany zostaną wypalone? Będziesz stał i patrzył na to?Prawa ręka Gabriela drgnęła; był pewny, że wyciągnąłby ją i zacisnął na gardleKonsula, jeśli Gideon nie chwyciłby go za nadgarstek.- Czego od nas chcesz? - spytał Gideon, kontrolując swój głos.- Nieprzyprowadziłeś nas tutaj, żeby nam po prostu grozić, nie, jeżeli chcesz czegoś wzamian.A jeżeli chciałbyś spytać o coś, co jest legalne i proste, dostałbyś to wCichym Mieście.- Bystry chłopak - zaczął Konsul - Chcę, żebyście coś dla mnie zrobili.Zróbcieto, a ja zobaczę co da się zrobić, bo chociaż dom Lightwoodów może zostaćskonfiskowany, możecie zachować swój honor i imię, jak i swoje ziemie w Idrisie, atakże miejsce wśród Nocnych Aowców.- Czego od nas chcesz?- Chciałbym, żebyście obserwowali Charlotte.Najbardziej zależy mi na jejkorespondencji.Będziecie mi mówić jakie listy wysyła i odbiera, zwłaszcza z i doIdrisu.- Chcesz, żebyśmy ją szpiegowali - stwierdził Gideon stłumionym głosem.- Nie chcę żadnych niespodzianek, jak ta z waszym ojcem.- powiedział Konsul- Nigdy nie powinna ukrywać przede mną swoich sekretów.- Musiała - zaczął Gideon - To był warunek jaki mieli.Konsul zacisnął wargi.- Charlotte Branwell nie miała prawa do zawierania umów w tym zakresie bezkonsultacji ze mną.Jestem jej przełożonym.Nie powinna i nie może podejmowaćtakich decyzji.Ona i ta grupa w Instytucie zachowuje się tak, jakby byli w ichwłasnym kraju, w którym obowiązują ich prawa.Zobaczcie, co stało się z JessamineLovelance.Zdradziła nas wszystkich, doprowadzając prawie do naszej zagłady.James Carstairs jest umierającym narkomanem.Gray, dziewczyna która jestodmieńcem, czy też czarownicą, dla której nie ma miejsca w Instytucie, jestzaręczona, co zostanie potępione.I Will Herondale, który jest kłamcą irozpieszczonym bachorem, który wyrośnie na kryminalistę, jeżeli w ogóle kiedyśdorośnie.- Konsul urwał, oddychając ciężko.- Charlotte może to miejsce traktowaćjako swoją własność, ale nim nie jest.To jest Instytut, z którego powinny przychodzićraporty do Konsula.I tak będzie.- Charlotte nie zrobiła nic, by zasłużyć na zdradę z mojej strony - powiedziałGideon.Konsul wskazał palcem w jego kierunku.- Właśnie o tym mówię.Twoja lojalność nie powinna być skierowanawzględem niej, tak nie może być.Powinna być skierowana do mnie.Rozumiesz to?- A jeżeli powiem nie ?- Wtedy stracisz wszystko.Dom, ziemie, nazwisko, swoje pochodzenie, cel.- Zrobimy to - powiedział Gabriel, zanim Gideon miał szansę coś powiedzieć.-Będziemy ją obserwować dla ciebie.- Gabriel.- zaczął Gideon.Gabriel odwrócił się do brata.- Nie - przerwał mu.- To zbyt wiele.Nie chcesz być kłamcą, rozumiem to.Alenasza lojalność jest na pierwszym miejscu, lojalność wobec rodziny.RodzinaBlackthorn może wyrzucić Tati na ulicę, gdzie nie przetrwa długo.Ona i dziecko.Gideon zbladł.- Tatiana będzie mieć dziecko?Mimo grozy sytuacji Gabriel poczuł chwilowe zadowolenie, że wiedział coś, oczym nie miał pojęcia jego brat.- Tak - zaczął - Wiedziałbyś o tym, gdybyś był nadal częścią naszej rodziny.Gideon rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając znajomych twarzy, następniespojrzał bezradnie na brata i Konsula.- Ja.Wayland uśmiechnął się chłodno do Gabriela, a następnie do jego brata.- Mamy umowę, panowie?Po dłuższej chwili Gideon przytaknął.- Zrobimy to.Gabriel nie zapomni szybko o wyrazie twarzy Konsula.Była w niejsatysfakcja, jak i lekkie zaskoczenie.Było jasne, że nie oczekiwał nic innego - niclepszego - od chłopaków Lightwood.***- Bułeczki? - spytała z niedowierzaniem Tessa.Usta Sophie drgnęły, a następnie wygięły się w uśmiechu.Klęczała napodłodze ze szmatką w dłoni i wiadrem pełnym wody z mydłem, które stało kołoniej.- Można mnie było rozłożyć na łopatki, taka byłam zaskoczona.Dziesiątkibułeczek.- potwierdziła.- Pod jego łóżkiem, wszystkie twarde jak skała.- Mój Boże - powiedziała Tessa, przesuwając się na brzeg łóżka, gdzie oparłasię w tyle na rękach.Ilekroć Sophie sprzątała w jej pokoju, Tessa chciała jej pomóc,w ścieraniu kurzów, czy też z krzesiwem.Próbowała to zrobić przy kilku okazjach,ale po tym, jak Sophie powiedziała czwarty raz Tessie delikatnie, ale stanowczo, żenie potrzebuje jej pomocy, poddała się.- Byłaś zła? - spytała Tessa.- Oczywiście, że tak! Dołożył mi pracy, którą było donoszenie bułeczek poschodach.Nie zdziwi mnie, jeżeli wraz z końcem jesieni będziemy mieć myszy.Tessa skinęła głową, poważnie rozważając potencjalne zagrożenie gryzoniami.- Ale nie jest to w pewnym aspekcie pochlebianie, że posunął się do tego, byciebie zobaczyć?Sophie usiadła prosto.- To nie jest pochlebianie.On nie myślał.Jest Nocnym Aowcą, a jaPrzyziemną.Nie mogę niczego od niego oczekiwać.W najlepszym wypadkuzaoferuje mi stanie się jego kochanką, gdy poślubi Nocną Aowczynię.Gardło Tessy zacisnęło się, gdy przypomniała sobie Willa na dachu, któryoferował jej to, wstyd i hańbę, przez co czuła się bezwartościowa, jakby była nikim.To było kłamstwo, ale to wspomnienie wciąż wywoływało u niej ból.- Nie - zaczęła Sophie, patrząc z powrotem w dół na jej czerwone, zniszczonepracą dłonie.- Będzie lepiej, jeżeli nigdy nie będę mieć okazji podejmować takiejdecyzji.Wtedy nikt nie będzie zawiedziony.- Mężczyzni z rodziny Lightwood nie są tacy - stwierdziła Tessa.Sophie odgarnęła włosy z twarzy, a jej palce delikatnie dotknęły blizny, któraszpeciła jej policzek.- Czasami myślę, że wcale tak nie jest.***Ani Gideon ani Gabriel nie rozmawiali, gdy ich powóz jechał przez West Endw drodze do Instytutu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Grzechy ojców przechodzą na dzieci.Możesz zostać ukarany za swojezbrodnie, jeżeli tak postanowię.Co zrobisz, Gideonie, gdy runy twojego brata iTatiany zostaną wypalone? Będziesz stał i patrzył na to?Prawa ręka Gabriela drgnęła; był pewny, że wyciągnąłby ją i zacisnął na gardleKonsula, jeśli Gideon nie chwyciłby go za nadgarstek.- Czego od nas chcesz? - spytał Gideon, kontrolując swój głos.- Nieprzyprowadziłeś nas tutaj, żeby nam po prostu grozić, nie, jeżeli chcesz czegoś wzamian.A jeżeli chciałbyś spytać o coś, co jest legalne i proste, dostałbyś to wCichym Mieście.- Bystry chłopak - zaczął Konsul - Chcę, żebyście coś dla mnie zrobili.Zróbcieto, a ja zobaczę co da się zrobić, bo chociaż dom Lightwoodów może zostaćskonfiskowany, możecie zachować swój honor i imię, jak i swoje ziemie w Idrisie, atakże miejsce wśród Nocnych Aowców.- Czego od nas chcesz?- Chciałbym, żebyście obserwowali Charlotte.Najbardziej zależy mi na jejkorespondencji.Będziecie mi mówić jakie listy wysyła i odbiera, zwłaszcza z i doIdrisu.- Chcesz, żebyśmy ją szpiegowali - stwierdził Gideon stłumionym głosem.- Nie chcę żadnych niespodzianek, jak ta z waszym ojcem.- powiedział Konsul- Nigdy nie powinna ukrywać przede mną swoich sekretów.- Musiała - zaczął Gideon - To był warunek jaki mieli.Konsul zacisnął wargi.- Charlotte Branwell nie miała prawa do zawierania umów w tym zakresie bezkonsultacji ze mną.Jestem jej przełożonym.Nie powinna i nie może podejmowaćtakich decyzji.Ona i ta grupa w Instytucie zachowuje się tak, jakby byli w ichwłasnym kraju, w którym obowiązują ich prawa.Zobaczcie, co stało się z JessamineLovelance.Zdradziła nas wszystkich, doprowadzając prawie do naszej zagłady.James Carstairs jest umierającym narkomanem.Gray, dziewczyna która jestodmieńcem, czy też czarownicą, dla której nie ma miejsca w Instytucie, jestzaręczona, co zostanie potępione.I Will Herondale, który jest kłamcą irozpieszczonym bachorem, który wyrośnie na kryminalistę, jeżeli w ogóle kiedyśdorośnie.- Konsul urwał, oddychając ciężko.- Charlotte może to miejsce traktowaćjako swoją własność, ale nim nie jest.To jest Instytut, z którego powinny przychodzićraporty do Konsula.I tak będzie.- Charlotte nie zrobiła nic, by zasłużyć na zdradę z mojej strony - powiedziałGideon.Konsul wskazał palcem w jego kierunku.- Właśnie o tym mówię.Twoja lojalność nie powinna być skierowanawzględem niej, tak nie może być.Powinna być skierowana do mnie.Rozumiesz to?- A jeżeli powiem nie ?- Wtedy stracisz wszystko.Dom, ziemie, nazwisko, swoje pochodzenie, cel.- Zrobimy to - powiedział Gabriel, zanim Gideon miał szansę coś powiedzieć.-Będziemy ją obserwować dla ciebie.- Gabriel.- zaczął Gideon.Gabriel odwrócił się do brata.- Nie - przerwał mu.- To zbyt wiele.Nie chcesz być kłamcą, rozumiem to.Alenasza lojalność jest na pierwszym miejscu, lojalność wobec rodziny.RodzinaBlackthorn może wyrzucić Tati na ulicę, gdzie nie przetrwa długo.Ona i dziecko.Gideon zbladł.- Tatiana będzie mieć dziecko?Mimo grozy sytuacji Gabriel poczuł chwilowe zadowolenie, że wiedział coś, oczym nie miał pojęcia jego brat.- Tak - zaczął - Wiedziałbyś o tym, gdybyś był nadal częścią naszej rodziny.Gideon rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając znajomych twarzy, następniespojrzał bezradnie na brata i Konsula.- Ja.Wayland uśmiechnął się chłodno do Gabriela, a następnie do jego brata.- Mamy umowę, panowie?Po dłuższej chwili Gideon przytaknął.- Zrobimy to.Gabriel nie zapomni szybko o wyrazie twarzy Konsula.Była w niejsatysfakcja, jak i lekkie zaskoczenie.Było jasne, że nie oczekiwał nic innego - niclepszego - od chłopaków Lightwood.***- Bułeczki? - spytała z niedowierzaniem Tessa.Usta Sophie drgnęły, a następnie wygięły się w uśmiechu.Klęczała napodłodze ze szmatką w dłoni i wiadrem pełnym wody z mydłem, które stało kołoniej.- Można mnie było rozłożyć na łopatki, taka byłam zaskoczona.Dziesiątkibułeczek.- potwierdziła.- Pod jego łóżkiem, wszystkie twarde jak skała.- Mój Boże - powiedziała Tessa, przesuwając się na brzeg łóżka, gdzie oparłasię w tyle na rękach.Ilekroć Sophie sprzątała w jej pokoju, Tessa chciała jej pomóc,w ścieraniu kurzów, czy też z krzesiwem.Próbowała to zrobić przy kilku okazjach,ale po tym, jak Sophie powiedziała czwarty raz Tessie delikatnie, ale stanowczo, żenie potrzebuje jej pomocy, poddała się.- Byłaś zła? - spytała Tessa.- Oczywiście, że tak! Dołożył mi pracy, którą było donoszenie bułeczek poschodach.Nie zdziwi mnie, jeżeli wraz z końcem jesieni będziemy mieć myszy.Tessa skinęła głową, poważnie rozważając potencjalne zagrożenie gryzoniami.- Ale nie jest to w pewnym aspekcie pochlebianie, że posunął się do tego, byciebie zobaczyć?Sophie usiadła prosto.- To nie jest pochlebianie.On nie myślał.Jest Nocnym Aowcą, a jaPrzyziemną.Nie mogę niczego od niego oczekiwać.W najlepszym wypadkuzaoferuje mi stanie się jego kochanką, gdy poślubi Nocną Aowczynię.Gardło Tessy zacisnęło się, gdy przypomniała sobie Willa na dachu, któryoferował jej to, wstyd i hańbę, przez co czuła się bezwartościowa, jakby była nikim.To było kłamstwo, ale to wspomnienie wciąż wywoływało u niej ból.- Nie - zaczęła Sophie, patrząc z powrotem w dół na jej czerwone, zniszczonepracą dłonie.- Będzie lepiej, jeżeli nigdy nie będę mieć okazji podejmować takiejdecyzji.Wtedy nikt nie będzie zawiedziony.- Mężczyzni z rodziny Lightwood nie są tacy - stwierdziła Tessa.Sophie odgarnęła włosy z twarzy, a jej palce delikatnie dotknęły blizny, któraszpeciła jej policzek.- Czasami myślę, że wcale tak nie jest.***Ani Gideon ani Gabriel nie rozmawiali, gdy ich powóz jechał przez West Endw drodze do Instytutu [ Pobierz całość w formacie PDF ]