[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy, każdy z was – ponieważ przez chwilę wierzyliście, że to jest możliwe – stłukliście ją w waszych kosmosach, by to, co wam obiecałem, uczynić rzeczywistym.Zamilkł.Nikt inny się nie odezwał.–W porządku.Zrozumcie zatem, że każdy z was ma wszechświat, w którym może zrobić co chce - niech ci, którzy podnieśli już po kawałku lampy spojrzą na potrzaskane fragmenty w swoich rękach, a reszta niech też podniesie i mu się przyjrzy.Myślcie.Zrobiliście to nie wstając z krzeseł, nawet bez potrzeby wchodzenia na ścianę i stawania na suficie! Rozumiecie teraz? Rozumiecie, że wasz wszechświat jest miejscem, w którym możecie zrobić wszystko, co chcecie, jeśli dysponujecie tym, czego do tego potrzeba, to znaczy wiarą i odwagą, a także wiedzą, jaką w tym wypadku jest przekonanie, że lampy łatwo się tłuką? Jeślibym polecił Reho wybić dziurę w suficie, moglibyście się tak nie spieszyć z uwierzeniem w to i z uczynieniem tego w waszych kosmosach.–Mógłbyś to wyłączyć? – zapytał Mayne.–Dobra, zróbcie jak powiedziałem, podnieście to…Głos Jatheda umilkł nagle.–To ciekawe – odezwał się Amid.– Dlaczego chciałeś wyłączyć nagranie i to właśnie w tym miejscu, Hal?–Bo powiedział coś bardzo interesującego.Jak to właśnie zauważyłeś – Mayne uśmiechnął się do starszego mężczyzny.– Chciałbym trochę czasu, żeby to przemyśleć.–A co zainteresowało cię szczególnie, jeśli wolno spytać? – ciągnął Mistrz Gildii.–To, że każde z nich jest we własnym wszechświecie – odparł Hal.– Nie pytaj mnie, jeśli łaska, dlaczego właśnie to.Jedyna odpowiedź, jakiej mógłbym ci udzielić, jest zbyt długa i skomplikowana, a w tej chwili nawet nie jestem pewien, czy byłaby satysfakcjonująca.–Jeśli chcesz – powiedział Amid – to inne taśmy z nagraniami Jatheda są dostępne w każdej chwili, gdybyś tylko miał ochotę ich posłuchać.–Dziękuję – rzekł Mayne.– A teraz, skoro jest po kolacji, za którą jesteśmy wdzięczni, to może lepiej, żebyśmy poszli z Amandą do twojego gabinetu.To był długi dzień, a wędrówka w górę ciężka.–Wyobrażam sobie – rzekł Amid.– Dobranoc, zatem.Bardzo mi miło widzieć was oboje.Szczególnie ciebie Hal, gdyż od chwili, gdy Amanda powiedziała mi, że chce cię tu sprowadzić, nie byłem pewny, czy zobaczę cię jeszcze po opuszczeniu przeze mnie Encyklopedii.–Żadne spotkanie nie jest nigdy niemożliwe – stwierdził Mayne.–Racja.Zatem dobrej nocy, jak powiadam.Artur pokaże wam, gdzie jest biuro, i dopatrzy, żebyście się tam wygodnie ulokowali.Prawda, Arturze?–Oczywiście – odparł wysoki mężczyzna.Rozdział 16Gabinet Amida – Mistrza Gildii, jak to Artur powiedział – okazał się wystarczająco duży, by pomieścić dwa stanowiska pracy; i to było mniej więcej wszystko.Jednak podłoga pozwalała na rozłożenie dwuosobowego materaca.–No cóż – odezwała się dziewczyna chwilę później, tuż przed położeniem się spać.– Powiesz mi, dlaczego to nagranie Jatheda wprawiło cię w tak dobry humor? Promieniującą z ciebie radość czułam aż po drugiej stronie stołu.Prawdopodobnie czułabym ją wyraźnie, będąc nawet na zewnątrz pomieszczenia.–Chodzi o to, co powiedziałem Amidowi, a co uderzyło mnie w wypowiedzi Jatheda na temat indywidualnego kosmosu dla każdego osobnika – odparł Hal.– Nie brakowało mi na to dowodów.W moim poszukiwaniu Kreatywnego Wszechświata podążałem właściwym tropem.Ale od kilku lat nie zyskiwałem na to żadnych nowych potwierdzeń, aż tu nagle zjawia się człowiek, który zgadza się ze mną.–Pod jakim względem? – spytała Amanda.Leżeli obok siebie na plecach, w ciemności, odrzuciwszy wszystkie przykrycia, gdyż oboje byli mocno spoceni.Trzymali się za ręce.– Mówił o wielu wszechświatach.Ty mówiłeś zawsze tylko o jednym.–To nieważne – odparł Hal.– Wielki kosmos, w którym każdy ma przestrzeń, by tworzyć w niej to, co chce; lub jeden wszechświat dla każdego.To sprowadza się do tego samego…Urwał nagle.–O co chodzi? – spytała Amanda.Słuchając siebie samego wnioskuję, że obie koncepcje sprowadzają się do jednego.Przemijające i wieczne są tym samym.Podobieństwo przypomniało mi o Prawie Jatheda; to wszystko.W każdym razie Jathed wyraźnie ciągnie za drugi róg tego samego koca.Człowiekowi dodaje to otuchy, kiedy jego odkrycia zyskują potwierdzenie.–Cieszę się zatem razem z tobą – Amanda ścisnęła jego dłoń.– Ale szczerze mówiąc, nadal nie rozumiem tej historii ze stłuczoną lampą.Czy pozostałaby „nie pęknięta” dla kogoś, kogo nie byłoby w pokoju, dla kogoś, kto wszedłby tam po fakcie… Czy co?–Nie wiem – odparł Hal.– Ale może dlatego mam rację, że istnieje jeden wielki wszechświat, w którym jest przestrzeń na nieograniczoną liczbę aktów twórczych, a nie nieskończona ilość osobistych kosmosów, jak to powiedział Jathed; i tu tkwi błąd w jego teorii.Albo może miał rację, twierdząc, że pewne rzeczy dokonane w Kreatywnym Wszechświecie wymagają istnienia jej w tym naszym – na przykład stworzony w umyśle artysty obraz, który pojawia się w tym, co ludzie przypuszczalnie zawsze nazwą realnym kosmosem.–Ale ty wiesz, dlaczego obraz pojawia się w rzeczywistym wszechświecie.Możesz obserwować, jak powstaje.–Nie – zaprzeczył Hal.– Tym, co dostrzegasz, są esencje rozmaitych barw, nakładane na równą, pionową powierzchnię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •