[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz, że on też chciałby się tu przeprowadzić, żebybyć blisko ciebie, kiedy się pobierzemy? Odłożyła widelec.Nastąpiło jakieś okropne nieporozumienie.Chciała uniknąć konfrontacji, lecznie miała wyjścia.Sam przestał jeść i słuchał uważnie.- Tyler, strasznie mi przykro, jeśli zle mnie zrozumiałeś.Ty i Sam jesteście moimi bliskimiprzyjaciółmi, którzy są mi bardzo drodzy.Jestem ci wdzięczna za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś,za wsparcie i zaufanie, ale nie mogę być twoją żoną.Bardzo mi przykro, ale nie traktuję ciebie w tensposób.Sam siedział bez ruchu, trzymając w rączce na wpół ogryzione żeberko.- Powinniśmy chyba przeprowadzić tę rozmowę, kiedy Sam pójdzie już spać, nie uważasz? -Zmusiła się do uśmiechu.- Dlaczego? To dotyczy również jego.Becky, on chce, żebyś była jego matką.Powiedziałem mu,że przyjedziesz tu, żeby zostać już na zawsze.- Porozmawiamy o tym pózniej.Tyler, proszę cię.Sam wbił wzrok w talerz.Był bardzo blady.- Dobrze - zgodził się Tyler.- Położę go na kanapie w M łonie.Sam, co o tym myślisz?Sam nie powiedział, co o tym myśli.- Zaraz wracam, Becky.Wziął Sama na ręce i wyniósł go z kuchni.Becky zadrżała Wydało jej się nagle, że w domu jestchłodno.Zastanawiała się, czy Samowi nie będzie zimno pod jednym kocem, czy się najadł, czyTyler wytarł mu palce.Co ma teraz zrobić? Czy to jej coś się pomyliło? Czyżby dała Tylerowi jakąś fałszywą nadzieję?Wiedziała, że jest zazdrosny o Adama, więc już wcześniej zaczęła się wycofywać ze zbyt częstychkontaktów i zbyt przyjacielskich stosunków.A mimo to zle ją zrozumiał, mimo to wierzył, że onachce zostać jego żoną.Jak to możliwe? Nie zrobiła przecież niczego, co mogłoby go naprowadzić nataki pomysł.W dodatku do swoich planów używał Sama, a to było nikczemne.Sam.Z nim działo się coś bardzo złego, do czego, jak przypuszczała, przyczyniło się równieżporwanie przez Krimakowa.Nagle usłyszała kroki Tylera.Cóż, nie ma rady, musi szybko zakończyćtę sprawę, a także pomyśleć, w jaki sposób pomóc chłopcu.Sherlock podała jej nazwisko bardzodobrego dziecięcego psychologa w B angor.Od tego rozpocznie rozmowę.Ale Tyler pozbawił ją szansy rozpoczynania jakiejkolwiek rozmowy.- Kocham cię, Becky - powiedział, stając w drzwiach. 32Nie, Tyler, nie.Uśmiechnął się tylko, lecz ten zmysłowy uśmiech zmroził ją do szpiku kości.- Pokochałem cię już tego dnia, kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem w college'u w Dartmouth.Byłaś taka zagubiona Nie przypominała sobie tego spotkania.- Nie kochałeś mnie, Tyler.Spotykałeś się z wieloma dziewczynami w college'u.Ożeniłeś się zAnn, matką Sama Kochałeś ją.Wszedł do kuchni i usiadł przy stole, naprzeciwko niej.- Kochałem ją przez jakiś czas, ale ona mnie opuściła.Chciała nawet zabrać Sama, tylko że na tonie pozwoliłem.- Przykro mi, że zle oceniłeś sytuację, Tyler.Proszę cię, uwierz mi.Jestem twoją przyjaciółką imam nadzieję, że zawsze tak będzie.Nie chciałabym stracić z oczu Sama.- Będziesz jego matką, więc nie stracisz go z oczu.Od czasu, jak jego matka odeszła, stał sięcichy i zamknięty w sobie.- Napijesz się jeszcze kawy?- Chętnie.Nie spuszczał z niej wzroku, kiedy parzyła kawę.- Opowiedz mi o Ann - poprosiła.Chciała odwrócić jego myśli od siebie, chciała, żeby przypomniał sobie kobietę, którą kochał.Dlaczego Ann go opuściła? Dlaczego nie zabrała ze sobą Sama? Przecież był jej dzieckiem, a niejego.- Była piękna - powiedział po chwili milczenia.- Była żoną faceta, który rzucił ją, kiedydowiedział się, że jest w ciąży.Poznaliśmy się przypadkiem.Nie mogła sobie poradzić z nakrętką dowlewu benzyny, więc jej pomogłem.Potem poszliśmy do restauracji.Po dwóch miesiącach byliśmyjuż po ślubie.- Co się pózniej wydarzyło? Nie odpowiadał.- Kawa gotowa - powiedziała po dłuższej chwili i napełniła filiżanki.- Początkowo była szczęśliwa, a potem już nie.- Wzruszył ramionami.- Odeszła.I to wszystko,Becky.Posłuchaj, przysięgam, że będziesz ze mną szczęśliwa.Nigdy nie przyjdzie ci na myśl, żebyodejść.Możemy mieć własne dzieci.Sam jest dzieckiem Ann.- Wychodzę za Adama.Rzucił w nią filiżanką.Zerwał się od stołu.- Nie, nie wyjdziesz za tego cholernego łobuza! Jesteś moja, rozumiesz? Jesteś moja, ty przeklętasuko!Kawa nie była już bardzo gorąca, ale trochę ją jednak bolało, bo oblał jej szyję i całą bluzkę.Skoczył do niej z rozpostartymi ramionami.- Tyler, nie!Uciekała, on jednak blokował dostęp do drzwi.Mogłaby zbiec do piwnicy, ale wtedy znalazłaby się w pułapce.Nagle przypomniała sobie, że były tam drzwi do ogrodu, przez które wnoszononiegdyś drewno do kominków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •