[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie jednostki są szczególnie nara\one na ataki, gdy\ stoją długo na kotwicy wjednym miejscu, tam gdzie prowadzą wiercenia podwodne, i zapewniają wsparcie pojazdomna uwięzi lub batyskafom.Nieruchomy statek jest dla piratów łatwym celem. 92Beck i jego ludzie z SEAL weszli na pokład Atlantisa po podpisaniu umowy z działemoperacji technicznych Instytutu Oceanograficznego Woods Hole.Po kilkudniowychbadaniach Zaginionego Miasta Atlantis miał wyruszyć na Ocean Indyjski.Wynajęto zespółTriple S do ochrony.Beck uczestniczył w operacjach zawsze, kiedy mógł, chciał, \eby załogastatku i jego ludzie byli dobrze przygotowani.Przeczytał o Zaginionym Mieście w magazynienaukowym i zapalił się do udziału w ekspedycji.Beck zbli\ał się do sześćdziesiątki.Był szpakowaty, miał kurze łapki pod szarymi oczami.Walczył z nadwagą, stosując dietę i ćwiczenia, ale wcią\ był w dobrej kondycji, którapozwalała mu kiedyś wytrzymywać mordercze treningi komandosów SEAL.W jego firmieobowiązywała wojskowa dyscyplina.Podczas rejsu Beck i jego trzyosobowy zespół byłych komandosów SEAL szkolili załogęi naukowców według standardowego programu.Ostrzegali ich, \e szybkość i zaskoczenie tonajwięksi sprzymierzeńcy piratów.Uczyli marynarzy, jak zmieniać program rejsu, ograniczaćw porcie wstęp na statek, podró\ować w dzień, rozpoznawać ewentualne zagro\enie, u\ywaćszperaczy, zachowywać wzmo\oną czujność na nocnych wachtach i odpierać aborda\ zapomocą wę\y stra\ackich.I wpajali zasadę, \e jeśli wszystko zawiedzie, nale\y oddaćpiratom to, czego \ądają.śaden komputer na statku nie jest wart \ycia.Szkolenie szło dobrze, ale kiedy naukowcom na pokładzie przybyło zajęć badawczych,bezpieczeństwo zeszło na dalszy plan.W przeciwieństwie do wód wokół Azji Południowo-Wschodniej i Afryki, obszarów wzdłu\ Grzbietu Zródatlantyckiego uwa\ano za rejon, wktórym piraci nie działają.Opuszczeniu w głąb morza Alvina towarzyszyło pewnepodniecenie, ale do czasu jego ponownego wynurzenia niewiele było do roboty.Potem zaczęły się problemy z Alvinem i pojawił się dziwny frachtowiec.Beck niewierzył, \e to przypadek.Choć wiedział, \e Atlantis nie jest na niebezpiecznych wodach, a w wyglądzie izachowaniu frachtowca nie było nic szczególnie podejrzanego, obserwował go uwa\nie,odkąd tamten statek się zatrzymał.Potem wspiął się na mostek, \eby porozmawiać zkapitanem.Kiedy wszedł do sterowni, usłyszał głos przez radio.- SOS, SOS.Odbiór.Kapitan trzymał w ręku mikrofon i starał się odpowiedzieć.- Przyjąłem.Tu statek badawczy Atlantis.Proszę podać, jaka jest sytuacja.Wezwanie o pomoc powtarzało się bez \adnego wyjaśnienia.Kiedy kapitan próbowałnawiązać kontakt, znów bez skutku, z pokładu frachtowca zaczął się unosić gęsty czarnydym.Kapitan przyjrzał się statkowi przez lornetkę.- To wygląda na po\ar w jednej z ładowni.Kazał sternikowi podpłynąć bli\ej do frachtowca, który wcią\ wzywał pomocy. Atlantiszatrzymał się kilkaset metrów od płonącego statku.Beck popatrzył przez lornetkę.Z ładowniwcią\ wydobywał się dym, ale ku jego zaskoczeniu na pokładzie nie było \ywej duszy.Skorostatek się palił, załoga powinna się tłoczyć przy relingach i próbować zwrócić na siebieuwagę, wsiadać do szalup lub skakać za burtę.Beck stał się nagle czujny.- Co pan o tym myśli? - zapytał kapitana.Kapitan opuścił lornetkę.- Nic z tego nie rozumiem.Po\ar nie pozbawiłby całej załogi mo\liwości działania.Jeszcze kilka minut temu ktoś prowadził tamten statek.I ktoś najwyrazniej jest na mostku,skoro nadaje SOS.Lepiej wyślę kogoś, \eby sprawdził, co się tam dzieje.Mo\e jednakrzeczywiście załoga jest niezdolna do działania lub uwięziona pod pokładem.- Wykorzystajmy moich ludzi - zaproponował Beck.- Są przeszkoleni w aborda\u iudzielaniu pomocy medycznej.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Poza tym robią się leniwi iprzyda im się trochę ćwiczeń. 93- Proszę bardzo.Mam juz dość kłopotów z samym Alvinem - odrzekł kapitan i kazałpierwszemu oficerowi przygotować małą łódz.Ludzie Becka obserwowali z pokładu płonący frachtowiec.Beck kazał im wziąć broń iamunicję.- Tracicie formę, chłopaki - powiedział.- Potraktujcie to jako ćwiczenia, ale trzymajciebroń w pogotowiu.Cały czas bądzcie czujni.Komandosi zabrali się do roboty.Znudziła im się bezczynność i z zadowoleniemprzywitali odmianę.Navy SEAL są znani z niekonwencjonalnego stroju.Bystre okorozpoznałoby chusty zawiązane jak opaski na włosach, ich nieoficjalne nakrycia głowy, którewolą nosić zamiast tradycyjnych miękkich czapek.Ale zamienili panterki na d\insy i koszulerobocze.Nawet taki mały oddział SEAL, jak zespół Becka, mógł dysponować du\ą siłą ognia.Jegokomandosi owinęli broń kawałkami tkaniny, \eby nie rzucała się w oczy.Beck najbardziejlubił krótkolufową strzelbę kaliber.12.Strzał z tej broni mógł przeciąć człowieka na pół.Jegoludzie mieli czarne car-15, kompaktowe wersje M-16, preferowane przez wielu komandosówSEAL.Beck i jego zespół wsiedli do pontonu z silnikiem zaburtowym i szybko pokonaliodległość między dwoma statkami.Beck siedział za sterem i wykonał manewr mylący wkierunku frachtowca.Nikt ich nie ostrzelał, więc podpłynął bli\ej.W końcu skierował pontonku drabince, która zwisała z kadłuba blisko dziobu.Pod osłoną stromych burt statku wło\yli maski gazowe i zarzucili broń na ramię.Potemwspięli się na zadymiony pokład.Beck wziął ze sobą najmniej doświadczonego komandosa,dwóch pozostałych wysłał na przeciwną stronę.Mieli iść ku rufie.Spotkali się chwilę pózniej.Nie zauwa\yli \ywej duszy.Ruszyli w kierunku mostka.Posuwali się \abimi skokami, jedna para osłaniała drugą.- SOS, SOS.Odbiór.Głos dochodził z otwartych drzwi sterowni.Ale kiedy weszli do środka, nie zastali tamnikogo.Beck obejrzał włączony magnetofon obok mikrofonu.Odtwarzał w kółko tę samą nagranąwiadomość.W głowie Becka zabrzmiał dzwonek alarmowy.- Niech to szlag! - powiedział jeden z jego ludzi.- Co to za smród, do cholery?Odór przenikał przez ich maski.- Niewa\ne - odrzekł cicho Beck i przeładował strzelbę.- Wracać do łodzi.Biegiem.Ledwo wypowiedział te słowa, sterownię wypełnił wrzask mro\ący krew w \yłach.Przezdrzwi wpadła jakaś przera\ająca postać.Beck zadziałał instynktownie, uniósł broń jednymruchem i strzelił z biodra.Następne wrzaski zmieszały się z krzykami jego ludzi.Wokół zaroiło się od napastnikówz długimi białymi włosami, \ółtymi zębami i \arzącymi się czerwonymi oczami.Wytrącili mu z rąk strzelbę.Pomarszczone dłonie chwyciły go za gardło i przewróciły napokład.Jego nozdrza wypełnił odór gnijącego ciała. 9419Rolls-royce silver cloud mknął wśród zalanych słońcem pól, mijał wiejskie domy,falujące zielone łany zbó\ i \ółte stogi siana.Przed odlotem do Prowansji Darnayzaproponował, \eby skorzystali z jego samochodu.W przeciwieństwie do swojego kolegi,Dirka Pitta, miłośnika egzotycznych aut, Austin jezdził w Stanach przeciętnymi pojazdami zgara\y NUMA.Kiedy rolls zjechał ze wzgórza w dolinę, Austin poczuł się jak za steramilatającego dywanu.Skye siedziała obok niego.Przez otwarte okna wpadał ciepły wiatr i rozwiewał jej włosy.Zauwa\yła uśmiech na twarzy Austina.- O czym myślisz? - zapytała.- Gratulowałem sobie szczęścia.Prowadzę wspaniały samochód, wokoło urzekającyfrancuski krajobraz, który mógłby zainspirować Van Gogha, obok siebie mam piękną kobietę.I NUMA jeszcze mi za to płaci.Skye popatrzyła tęsknym wzrokiem na mijaną okolicę.- Szkoda, \e ci za to płacą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Takie jednostki są szczególnie nara\one na ataki, gdy\ stoją długo na kotwicy wjednym miejscu, tam gdzie prowadzą wiercenia podwodne, i zapewniają wsparcie pojazdomna uwięzi lub batyskafom.Nieruchomy statek jest dla piratów łatwym celem. 92Beck i jego ludzie z SEAL weszli na pokład Atlantisa po podpisaniu umowy z działemoperacji technicznych Instytutu Oceanograficznego Woods Hole.Po kilkudniowychbadaniach Zaginionego Miasta Atlantis miał wyruszyć na Ocean Indyjski.Wynajęto zespółTriple S do ochrony.Beck uczestniczył w operacjach zawsze, kiedy mógł, chciał, \eby załogastatku i jego ludzie byli dobrze przygotowani.Przeczytał o Zaginionym Mieście w magazynienaukowym i zapalił się do udziału w ekspedycji.Beck zbli\ał się do sześćdziesiątki.Był szpakowaty, miał kurze łapki pod szarymi oczami.Walczył z nadwagą, stosując dietę i ćwiczenia, ale wcią\ był w dobrej kondycji, którapozwalała mu kiedyś wytrzymywać mordercze treningi komandosów SEAL.W jego firmieobowiązywała wojskowa dyscyplina.Podczas rejsu Beck i jego trzyosobowy zespół byłych komandosów SEAL szkolili załogęi naukowców według standardowego programu.Ostrzegali ich, \e szybkość i zaskoczenie tonajwięksi sprzymierzeńcy piratów.Uczyli marynarzy, jak zmieniać program rejsu, ograniczaćw porcie wstęp na statek, podró\ować w dzień, rozpoznawać ewentualne zagro\enie, u\ywaćszperaczy, zachowywać wzmo\oną czujność na nocnych wachtach i odpierać aborda\ zapomocą wę\y stra\ackich.I wpajali zasadę, \e jeśli wszystko zawiedzie, nale\y oddaćpiratom to, czego \ądają.śaden komputer na statku nie jest wart \ycia.Szkolenie szło dobrze, ale kiedy naukowcom na pokładzie przybyło zajęć badawczych,bezpieczeństwo zeszło na dalszy plan.W przeciwieństwie do wód wokół Azji Południowo-Wschodniej i Afryki, obszarów wzdłu\ Grzbietu Zródatlantyckiego uwa\ano za rejon, wktórym piraci nie działają.Opuszczeniu w głąb morza Alvina towarzyszyło pewnepodniecenie, ale do czasu jego ponownego wynurzenia niewiele było do roboty.Potem zaczęły się problemy z Alvinem i pojawił się dziwny frachtowiec.Beck niewierzył, \e to przypadek.Choć wiedział, \e Atlantis nie jest na niebezpiecznych wodach, a w wyglądzie izachowaniu frachtowca nie było nic szczególnie podejrzanego, obserwował go uwa\nie,odkąd tamten statek się zatrzymał.Potem wspiął się na mostek, \eby porozmawiać zkapitanem.Kiedy wszedł do sterowni, usłyszał głos przez radio.- SOS, SOS.Odbiór.Kapitan trzymał w ręku mikrofon i starał się odpowiedzieć.- Przyjąłem.Tu statek badawczy Atlantis.Proszę podać, jaka jest sytuacja.Wezwanie o pomoc powtarzało się bez \adnego wyjaśnienia.Kiedy kapitan próbowałnawiązać kontakt, znów bez skutku, z pokładu frachtowca zaczął się unosić gęsty czarnydym.Kapitan przyjrzał się statkowi przez lornetkę.- To wygląda na po\ar w jednej z ładowni.Kazał sternikowi podpłynąć bli\ej do frachtowca, który wcią\ wzywał pomocy. Atlantiszatrzymał się kilkaset metrów od płonącego statku.Beck popatrzył przez lornetkę.Z ładowniwcią\ wydobywał się dym, ale ku jego zaskoczeniu na pokładzie nie było \ywej duszy.Skorostatek się palił, załoga powinna się tłoczyć przy relingach i próbować zwrócić na siebieuwagę, wsiadać do szalup lub skakać za burtę.Beck stał się nagle czujny.- Co pan o tym myśli? - zapytał kapitana.Kapitan opuścił lornetkę.- Nic z tego nie rozumiem.Po\ar nie pozbawiłby całej załogi mo\liwości działania.Jeszcze kilka minut temu ktoś prowadził tamten statek.I ktoś najwyrazniej jest na mostku,skoro nadaje SOS.Lepiej wyślę kogoś, \eby sprawdził, co się tam dzieje.Mo\e jednakrzeczywiście załoga jest niezdolna do działania lub uwięziona pod pokładem.- Wykorzystajmy moich ludzi - zaproponował Beck.- Są przeszkoleni w aborda\u iudzielaniu pomocy medycznej.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Poza tym robią się leniwi iprzyda im się trochę ćwiczeń. 93- Proszę bardzo.Mam juz dość kłopotów z samym Alvinem - odrzekł kapitan i kazałpierwszemu oficerowi przygotować małą łódz.Ludzie Becka obserwowali z pokładu płonący frachtowiec.Beck kazał im wziąć broń iamunicję.- Tracicie formę, chłopaki - powiedział.- Potraktujcie to jako ćwiczenia, ale trzymajciebroń w pogotowiu.Cały czas bądzcie czujni.Komandosi zabrali się do roboty.Znudziła im się bezczynność i z zadowoleniemprzywitali odmianę.Navy SEAL są znani z niekonwencjonalnego stroju.Bystre okorozpoznałoby chusty zawiązane jak opaski na włosach, ich nieoficjalne nakrycia głowy, którewolą nosić zamiast tradycyjnych miękkich czapek.Ale zamienili panterki na d\insy i koszulerobocze.Nawet taki mały oddział SEAL, jak zespół Becka, mógł dysponować du\ą siłą ognia.Jegokomandosi owinęli broń kawałkami tkaniny, \eby nie rzucała się w oczy.Beck najbardziejlubił krótkolufową strzelbę kaliber.12.Strzał z tej broni mógł przeciąć człowieka na pół.Jegoludzie mieli czarne car-15, kompaktowe wersje M-16, preferowane przez wielu komandosówSEAL.Beck i jego zespół wsiedli do pontonu z silnikiem zaburtowym i szybko pokonaliodległość między dwoma statkami.Beck siedział za sterem i wykonał manewr mylący wkierunku frachtowca.Nikt ich nie ostrzelał, więc podpłynął bli\ej.W końcu skierował pontonku drabince, która zwisała z kadłuba blisko dziobu.Pod osłoną stromych burt statku wło\yli maski gazowe i zarzucili broń na ramię.Potemwspięli się na zadymiony pokład.Beck wziął ze sobą najmniej doświadczonego komandosa,dwóch pozostałych wysłał na przeciwną stronę.Mieli iść ku rufie.Spotkali się chwilę pózniej.Nie zauwa\yli \ywej duszy.Ruszyli w kierunku mostka.Posuwali się \abimi skokami, jedna para osłaniała drugą.- SOS, SOS.Odbiór.Głos dochodził z otwartych drzwi sterowni.Ale kiedy weszli do środka, nie zastali tamnikogo.Beck obejrzał włączony magnetofon obok mikrofonu.Odtwarzał w kółko tę samą nagranąwiadomość.W głowie Becka zabrzmiał dzwonek alarmowy.- Niech to szlag! - powiedział jeden z jego ludzi.- Co to za smród, do cholery?Odór przenikał przez ich maski.- Niewa\ne - odrzekł cicho Beck i przeładował strzelbę.- Wracać do łodzi.Biegiem.Ledwo wypowiedział te słowa, sterownię wypełnił wrzask mro\ący krew w \yłach.Przezdrzwi wpadła jakaś przera\ająca postać.Beck zadziałał instynktownie, uniósł broń jednymruchem i strzelił z biodra.Następne wrzaski zmieszały się z krzykami jego ludzi.Wokół zaroiło się od napastnikówz długimi białymi włosami, \ółtymi zębami i \arzącymi się czerwonymi oczami.Wytrącili mu z rąk strzelbę.Pomarszczone dłonie chwyciły go za gardło i przewróciły napokład.Jego nozdrza wypełnił odór gnijącego ciała. 9419Rolls-royce silver cloud mknął wśród zalanych słońcem pól, mijał wiejskie domy,falujące zielone łany zbó\ i \ółte stogi siana.Przed odlotem do Prowansji Darnayzaproponował, \eby skorzystali z jego samochodu.W przeciwieństwie do swojego kolegi,Dirka Pitta, miłośnika egzotycznych aut, Austin jezdził w Stanach przeciętnymi pojazdami zgara\y NUMA.Kiedy rolls zjechał ze wzgórza w dolinę, Austin poczuł się jak za steramilatającego dywanu.Skye siedziała obok niego.Przez otwarte okna wpadał ciepły wiatr i rozwiewał jej włosy.Zauwa\yła uśmiech na twarzy Austina.- O czym myślisz? - zapytała.- Gratulowałem sobie szczęścia.Prowadzę wspaniały samochód, wokoło urzekającyfrancuski krajobraz, który mógłby zainspirować Van Gogha, obok siebie mam piękną kobietę.I NUMA jeszcze mi za to płaci.Skye popatrzyła tęsknym wzrokiem na mijaną okolicę.- Szkoda, \e ci za to płacą [ Pobierz całość w formacie PDF ]