[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjechał. Dokąd?Pan Karol wzruszył ramionami: %7łebym ja to wiedział? Pewnego dnia spakował swojerzeczy, wsiadł na pociąg i tyle go widziałem.Nie wiem anigdzie, ani po co pojechał. Nie pisał? Ani słówka.Ale może pan major pozwoli do pokoju.Nie będziemy tak stali w drzwiach.Nowakowski wszedł do domu.Gospodarz wprowadził go dodość schludnego i przyzwoicie umeblowanego pomieszczenia. Tu właśnie mieszkał Janusz. Słyszałem, że miał sobie pobudować własny dom wOlecku. A tak.Nawet kupił plac na tej samej ulicy.Zwiózł tamcegły i piasek, ale pózniej coś mu się odmieniło. Miał taksówkę? Nie.To mój wóz.On tylko był  zmiennikiem.AleJanusz projektował, że jak się pobuduje i sprowadzirodzinę, to kupi własną taksę.Mówił, że najlepiej jakiśduży wóz, nawet używany, bo wtedy dużo się zarabia naweselach.To zresztą prawda.U nas w Olecku państwomłodzi nie chcą warszawą jechać do urzędu czy dokościoła.Musi być najmarniej wołga albo opel. Tak nagle wszystkie plany zostały zmienione.Dla-czego? Ja tam nic nie wiem.Pan major przecież jest z mi-licji.Może go szukacie.Mnie to nic nie obchodzi.Niemiałem z nim nic wspólnego.Tyle, że mieszkał u mnieprzez parę miesięcy i jezdził na moim wozie. W porządku.Nic do pana nie mamy.Ani też do Ja -nusza Pliszki.Chcieliśmy tylko wyjaśnić kilka sprawzwiązanych z napadem na samochód Zakładów Metalurgicznych, gdzie Janusz Pliszka wtedy pracował.Słyszał pan chyba o tym napadzie? Tak.Brat opowiadał mi o tym.Został wtedy ranny wrękę.Pokazywał ślad od kuli.Trochę obok i dostałby wsamo serce.A co, złapaliście tego drania listonosza? Jeszcze nie  major uważał, że nie należy się mijać zprawdą, jeśli to nie jest konieczne dla dobra śledztwa.Ale jesteśmy na tropie.Dlatego właśnie chciałem uzyskaćod pańskiego brata pewne wyjaśnienia.Być może, mogły-by one pomóc do wykrycia bandyty.Karol Pliszka zamyślił się.Ale widocznie siwe włosy i okrągła,dość pełna twarz majora budziła zaufanie, bo po chwiliwahania powiedział, odruchowo zniżając głos: Ja również myślę, panie majorze, że ten nagły wyjazdJanusza związany jest z tym napadem.Brat po prostu wyjechałtak nagle, bo, przypuszczam, że się bał. Bał? Kogo? No tego listonosza.Tego, co strzelał wtedy. Dlaczego? Nie wiem.Może ten człowiek chciał dokonać popraw-ki i dokończyć tego, co mu się wówczas w czasie napadunie udało.Ale podejrzewam, że on tu był. W Olecku? To chyba niemożliwe. A jednak  Karol Pliszka stawał się coraz bardzie,rozmowny. Pewnego ranka, tak właśnie jak pan majordzisiaj, przyjechał tu jakiś człowiek.Również do brata.Od tej wizyty Janusz bardzo się zmienił.Zrobił się jakiśniespokojny, nerwowy.Całkiem inny człowiek niżprzedtem.Głowę mogę dać, że on się bał. Brat znał tego człowieka? Nie.Byłem w tym momencie przy nich.Tamten też.musiał go nie znać, bo właśnie zapytał się Janusza, gdziemieszka  obywatel Janusz Pliszka. Co było dalej? Kiedy Janusz stwierdził, że to właśnie on, nieznajomyzaproponował,  chciałbym z panem porozmawiać, możesię trochę przejdziemy.Poszli tam, nad jezioro.Janusz wrócił po dwóch godzinach.Był bardzo blady.Prosiłmnie, żebym mu pożyczył dziesięć tysięcy złotych. Dał mu pan? Tak.Janusz wiedział, że mam w domu właśnie taką sumę. Czy brat miał pieniądze? Trochę miał.Przecież kupił plac i materiały budow-lane, a także projektował kupno taksówki.Więc miał go-tówkę.Opowiadał, że ma jakieś oszczędności i dostał teżmały spadek.Ale wtedy widocznie nie miał lub nie mógł szybkozdobyć takiej sumy, a bardzo mu zależało na czasie. Czy te pieniądze przeznaczone były dla człowieka,który przyjechał do brata? Tego też nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •