[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.LRT Ostrzega się wszystkich lokatorów, że z dniem dzisiejszym komorne zostaje obni-żone o pięćdziesiąt procent podjęła rozmarzonym tonem pani Trapes. Panie Geoffreyu,nauczyłam się tego na pamięć.Ciekawa jestem, dlaczego pisze: ostrzega się ? Przecież towygląda po prostu na żart i gdyby papier nie był urzędowy, to można by podejrzewać, że ktośżartował.Słyszałam, że podnoszono czynsz, ale żeby go spuszczać o pięćdziesiąt procent!Nie, nie, to cud.Po tej uwadze pani Trapes przeszła do kuchni, ale po chwili była już z powrotem. Pan nie ma pojęcia, jak nam ułatwi życie obniżenie komornego.Niektórzy będą sięczuli prawie zamożni.Pięćdziesiąt procent!Zawróciła do kuchni i zaczęła się krzątać przy kolacji.Zanim Ravenslee zdążył wypalićfajkę, pani Trapes była znowu w pokoju. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć! Ale wszyscy lokatorzy dostali takie samepisma, więc chyba to jest prawda, jak pan uważa? Nie ulega żadnym wątpliwościom. Ale palącym pytaniem, którego nie przestaję sobie zadawać, jest co to za zarząd byłych domów Mulligana.Sugeruje, że Mulligan jest już były. Aha. Więc myślę i myślę, kto jest teraz właścicielem kamienic? Kto jest naszym dobro-czyńcą.Kto? Echo pani odpowie, kochana pani Trapes.Ale co słychać z łososiem? Boże! Boję się, że się rozgotuje.Zapomniałam go odstawić z ognia.Wreszcie Ravenslee otrzymał posiłek, który zjadł z wielkim apetytem.Pani Trapes od-czytała raz jeszcze okólnik ku swojej wielkiej satysfakcji.Zastanawiała się bezustannie nadjego treścią i nad tym, kto jest obecnie właścicielem bloku domów Mulligana.Wejście paniBowker przerwało tok głośnych myśli zacnej gospodyni. Dobry wieczór, panie Geoffreyu rzekła pani Bowker.Była mniej blada niż zwykle,a w jej oczach płonęły radosne światełka. Moja Hazel posyła panu serdeczne pozdrowienia i dziękuje za ostatnie cukierki.Aleani pan, ani ty, Anno, nie zgadniecie nigdy, co mnie tu sprowadza.Przyszłam pożegnać się zwami! Wyprowadzamy się. Wyprowadzacie się! zawołała pani Trapes, składając ręce. Wyprowadzacie się, kiedy obniżono komorne o pięćdziesiąt procent. Właśnie, wyprowadzamy się! Powiedz, Anno, czy to nie jest cudowne?LRT Cudowne! powtórzyła pani Trapes, opadając ciężko na fotel. Cudowne! Zobaczymy znowu drzewa, kwiaty i będziemy żyli wśród nich! Anno, je-stem szczęśliwa! Samanto Bowker, gadasz od rzeczy, mów wyrazniej! Kochana Anno, mój mąż otrzymał wreszcie posadę ogrodnika w majątku jakiegośpana.Piętnaście dolarów tygodniowo i domek z opałem i światłem.Hazel szaleje z radości, jateż.Pani Trapes zaczęła wachlować się fartuchem. Jeżeli lada dzień nie nadejdzie koniec świata, to ze mną będzie zle! Posada ogrodnika!Domek na wsi.Czy nie marzyliście o tym od pierwszej chwili, kiedy was poznałam? A terazmarzenie wasze ziściło się! I ta zniżka komornego.Wielki Boże! Kiedy jedziecie na wieś? Jutro z rana.Nie chcę stracić ani godziny.Doktor, który leczy Hazel, mówił, że wieś jąuzdrowi.Prawda, panie Geoffreyu? To pan sprowadził tego doktora, i.przy panu mówił owsi? Tak jest, pani Bowker. Mój mąż jest taki podniecony, że nie mógł jeść kolacji.Czytałaś, Anno w gazecie to,co napisali o Mulliganie? Nie.Co takiego? Co jeszcze nas dziś spotka? zapytała słabym głosem pani Trapes. Proszę, czytaj.Pani Bowker rozłożyła gazetę i pokazała: O tu, czytaj, Anno.Pani Trapes odetchnęła głęboko i zaczęła czytać: Dowiadujemy się, że GeoffreyRavenslee, znany sportowiec; i milioner, zeszłoroczny zwycięzca międzynarodowych wy-ścigów samochodowych i mistrz w biegach pobił ostatnio wszystkie rekordy na innym polu.Zakupił pewien blok domów przy Dziesiątej Alei, za cenę, która przekracza nie tylko wartośćtych domów, ale wszystkie granice wyobrazni.Jesteśmy proszeni o dyskrecję, więc zazna-czamy tylko, że cena jest bajeczna. Bajeczna! powtórzyła pani Trapes, kichając. Nigdy nie miałam specjalnegoprzekonania do milionerów; są przeważnie skąpcami lub wariatami; ten zaś z pewnością jestwariatem.Nikt nie dałby wiele za domy Mulligana.Ale teraz, gdy powtarzam sobie: ostrzegasię, że czynsz będzie zmniejszony o pięćdziesiąt procent , to mówię wam, niech będzie bło-gosławiony ten milioner.Anna Angelina Trapes poleca go gorąco Najwyższemu.Amen.LRTROZDZIAA XXVIII To jest naprawdę niezwykłe, moja droga Anno, ale teraz wszystko jest takie niezwy-kłe. Co masz na myśli, Hermy?Hermy była właśnie zajęta artystycznym cerowaniem skarpetek Spike a, a pani Trapessiedziała w fotelu, pijąc herbatę. Co i od kiedy jest takie niezwykłe, moja Hermy? Wszystko, Anno. Już mi powiedziałaś, że wszystko jest niezwykłe, a teraz zacznij wyliczać po kolei.Iczemu się rumienisz? Anno, droga Anno!Bawełna, igła, robota spadły na ziemię.Hermiona objęła panią Trapes za szyję: Anno, jestem taka szczęśliwa! Szczęśliwa? Aha odrzekła pani Trapes, gładząc głowę dziewczyny to obniżepiekomornego napełnia cię taką radością? Tak, moja gołąbeczko? Kochana Anno, nie możesz zgadnąć? Nie mogę, kochanie odparła dziwnie pieszczotliwym i miękkim głosem gdyżodgadłam to już dawno.Kochasz go, Hermy? Czy go kocham! powtórzyła i umilkła.Nie powiedziała nic więcej, ale przytuliła się mocniej do pani Trapes. Kiedy mówił z tobą? W poniedziałek. Co ci powiedział? Powiedział, że chce się ze mną ożenić. Więc mówił o małżeństwie.Czy powiedział przypadkowo słowo: żona? Nie raz, ale wiele razy.LRT Doskonale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.LRT Ostrzega się wszystkich lokatorów, że z dniem dzisiejszym komorne zostaje obni-żone o pięćdziesiąt procent podjęła rozmarzonym tonem pani Trapes. Panie Geoffreyu,nauczyłam się tego na pamięć.Ciekawa jestem, dlaczego pisze: ostrzega się ? Przecież towygląda po prostu na żart i gdyby papier nie był urzędowy, to można by podejrzewać, że ktośżartował.Słyszałam, że podnoszono czynsz, ale żeby go spuszczać o pięćdziesiąt procent!Nie, nie, to cud.Po tej uwadze pani Trapes przeszła do kuchni, ale po chwili była już z powrotem. Pan nie ma pojęcia, jak nam ułatwi życie obniżenie komornego.Niektórzy będą sięczuli prawie zamożni.Pięćdziesiąt procent!Zawróciła do kuchni i zaczęła się krzątać przy kolacji.Zanim Ravenslee zdążył wypalićfajkę, pani Trapes była znowu w pokoju. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć! Ale wszyscy lokatorzy dostali takie samepisma, więc chyba to jest prawda, jak pan uważa? Nie ulega żadnym wątpliwościom. Ale palącym pytaniem, którego nie przestaję sobie zadawać, jest co to za zarząd byłych domów Mulligana.Sugeruje, że Mulligan jest już były. Aha. Więc myślę i myślę, kto jest teraz właścicielem kamienic? Kto jest naszym dobro-czyńcą.Kto? Echo pani odpowie, kochana pani Trapes.Ale co słychać z łososiem? Boże! Boję się, że się rozgotuje.Zapomniałam go odstawić z ognia.Wreszcie Ravenslee otrzymał posiłek, który zjadł z wielkim apetytem.Pani Trapes od-czytała raz jeszcze okólnik ku swojej wielkiej satysfakcji.Zastanawiała się bezustannie nadjego treścią i nad tym, kto jest obecnie właścicielem bloku domów Mulligana.Wejście paniBowker przerwało tok głośnych myśli zacnej gospodyni. Dobry wieczór, panie Geoffreyu rzekła pani Bowker.Była mniej blada niż zwykle,a w jej oczach płonęły radosne światełka. Moja Hazel posyła panu serdeczne pozdrowienia i dziękuje za ostatnie cukierki.Aleani pan, ani ty, Anno, nie zgadniecie nigdy, co mnie tu sprowadza.Przyszłam pożegnać się zwami! Wyprowadzamy się. Wyprowadzacie się! zawołała pani Trapes, składając ręce. Wyprowadzacie się, kiedy obniżono komorne o pięćdziesiąt procent. Właśnie, wyprowadzamy się! Powiedz, Anno, czy to nie jest cudowne?LRT Cudowne! powtórzyła pani Trapes, opadając ciężko na fotel. Cudowne! Zobaczymy znowu drzewa, kwiaty i będziemy żyli wśród nich! Anno, je-stem szczęśliwa! Samanto Bowker, gadasz od rzeczy, mów wyrazniej! Kochana Anno, mój mąż otrzymał wreszcie posadę ogrodnika w majątku jakiegośpana.Piętnaście dolarów tygodniowo i domek z opałem i światłem.Hazel szaleje z radości, jateż.Pani Trapes zaczęła wachlować się fartuchem. Jeżeli lada dzień nie nadejdzie koniec świata, to ze mną będzie zle! Posada ogrodnika!Domek na wsi.Czy nie marzyliście o tym od pierwszej chwili, kiedy was poznałam? A terazmarzenie wasze ziściło się! I ta zniżka komornego.Wielki Boże! Kiedy jedziecie na wieś? Jutro z rana.Nie chcę stracić ani godziny.Doktor, który leczy Hazel, mówił, że wieś jąuzdrowi.Prawda, panie Geoffreyu? To pan sprowadził tego doktora, i.przy panu mówił owsi? Tak jest, pani Bowker. Mój mąż jest taki podniecony, że nie mógł jeść kolacji.Czytałaś, Anno w gazecie to,co napisali o Mulliganie? Nie.Co takiego? Co jeszcze nas dziś spotka? zapytała słabym głosem pani Trapes. Proszę, czytaj.Pani Bowker rozłożyła gazetę i pokazała: O tu, czytaj, Anno.Pani Trapes odetchnęła głęboko i zaczęła czytać: Dowiadujemy się, że GeoffreyRavenslee, znany sportowiec; i milioner, zeszłoroczny zwycięzca międzynarodowych wy-ścigów samochodowych i mistrz w biegach pobił ostatnio wszystkie rekordy na innym polu.Zakupił pewien blok domów przy Dziesiątej Alei, za cenę, która przekracza nie tylko wartośćtych domów, ale wszystkie granice wyobrazni.Jesteśmy proszeni o dyskrecję, więc zazna-czamy tylko, że cena jest bajeczna. Bajeczna! powtórzyła pani Trapes, kichając. Nigdy nie miałam specjalnegoprzekonania do milionerów; są przeważnie skąpcami lub wariatami; ten zaś z pewnością jestwariatem.Nikt nie dałby wiele za domy Mulligana.Ale teraz, gdy powtarzam sobie: ostrzegasię, że czynsz będzie zmniejszony o pięćdziesiąt procent , to mówię wam, niech będzie bło-gosławiony ten milioner.Anna Angelina Trapes poleca go gorąco Najwyższemu.Amen.LRTROZDZIAA XXVIII To jest naprawdę niezwykłe, moja droga Anno, ale teraz wszystko jest takie niezwy-kłe. Co masz na myśli, Hermy?Hermy była właśnie zajęta artystycznym cerowaniem skarpetek Spike a, a pani Trapessiedziała w fotelu, pijąc herbatę. Co i od kiedy jest takie niezwykłe, moja Hermy? Wszystko, Anno. Już mi powiedziałaś, że wszystko jest niezwykłe, a teraz zacznij wyliczać po kolei.Iczemu się rumienisz? Anno, droga Anno!Bawełna, igła, robota spadły na ziemię.Hermiona objęła panią Trapes za szyję: Anno, jestem taka szczęśliwa! Szczęśliwa? Aha odrzekła pani Trapes, gładząc głowę dziewczyny to obniżepiekomornego napełnia cię taką radością? Tak, moja gołąbeczko? Kochana Anno, nie możesz zgadnąć? Nie mogę, kochanie odparła dziwnie pieszczotliwym i miękkim głosem gdyżodgadłam to już dawno.Kochasz go, Hermy? Czy go kocham! powtórzyła i umilkła.Nie powiedziała nic więcej, ale przytuliła się mocniej do pani Trapes. Kiedy mówił z tobą? W poniedziałek. Co ci powiedział? Powiedział, że chce się ze mną ożenić. Więc mówił o małżeństwie.Czy powiedział przypadkowo słowo: żona? Nie raz, ale wiele razy.LRT Doskonale [ Pobierz całość w formacie PDF ]