[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.J.Alex długowpatrywał się w fotografię.W artykule nazwano P.J.dziedziczką. Dziedziczka wielkiej fortuny", napisano o niej. Jesienią, podobnie jakdwójka jej starszego rodzeństwa, podejmie studia na UniwersytecieStanforda".W pierwszej chwili zatrząsł się z oburzenia.Co ona sobie właściwiewyobraża, udając zwykłą kobietę w zwyczajnej pracy? Jednak oburzenieustąpiło miejsca rozbawieniu.Przecież robiła dokładnie to samo, co on.Jak tu się na nią złościć? Gotów był się założyć, że wszystko, co mumówiła, było prawdą.No, no.To wszystko zmienia.Czy jednak na pewno? Gdyby się,koniec końców, ożenił z P.J., nikt nie mógłby jej zarzucić, że wyszła zaniego dla pieniędzy.Wiedział już połowę tego, czego chciał siędowiedzieć.Był także prawie pewny, że pozostałej połowy dowie się odRicka.Postanowił, że przy pierwszej nadarzającej się okazji pociągnie goza język.78RS Okazja trafiła się jednak dopiero we środę.Jedli w bufecie lunch iRick powołał się na coś, co kiedyś powiedziała P.J.Kiedy skończyłmówić, Alex zagadnął:- Dawno chciałem cię o to zapytać.Wiesz coś o P.J.?Rick, który właśnie odgryzł spory kęs hamburgera, przeżuł gostarannie i przełknął, po czym spojrzał z domyślnym uśmiechem naAleksa.- Ja wiem, że ona ci się podoba.- Jestem po prostu zwyczajnie ciekawy.Przyznasz, że nie wygląda nakogoś, kogo człowiek spodziewa się spotkać w magazynie.- Tak - zgodził się Rick.- Dawno temu doszedłem do wniosku, żeona musi pochodzić z innego środowiska niż większość kobietzatrudnionych w naszym centrum.Sądzę, że ma lepsze wykształcenie.-Przyjrzał się uważnie Aleksowi.- Podobnie jak ty.- Ja?- Przecież to oczywiste, że jesteś o wiele lepiej wykształcony niż całanasza reszta.Szczerze mówiąc, chłopaki dziwią się, co robisz w takimmiejscu.Alex żachnął się.A już mu się wydawało, że tak dobrze sięwpasował.- Nie przejmuj się - ciągnął Rick.- Większość uważa, że masz jakieśpowody, żeby tu pracować.Wracając do P.J., moim zdaniem, jej rodzinama duże pieniądze.Ona udaje, że jest jedną z nas, ale pochodzi zwyższych sfer.To przecież widać.Nawet mówi inaczej.Z pewnością tozauważyłeś? Coś musiało się wydarzyć, skoro tu wylądowała - dorzucił.- Masz na myśli rodzinne kłopoty?79RS - Tak.Może zle ze sobą żyją?Alex pokiwał głową.A jednak tego wieczoru, kiedy spotkał P.J.wparku, wspomniała mu, że jest umówiona z siostrą na kolację, a innegowieczoru, w tajskiej restauracyjce, powiedziała, że cała jej rodzinamieszka w tych stronach.Nic w jej słowach nie wskazywało na to, że sąskłóceni.Z drugiej strony, mogła dojść do wniosku, że nie znają się na tyledobrze, żeby rozmawiać o rodzinnych problemach.- Czy ona w ogóle o nich mówi? - zapytał.- Kiedyś powiedziała tylko, że się nie widują.Mogło się to wiązać zróżnicą zdań na temat pracy,jaką sobie wybrała.Alex przypomniał sobie,że napomknęła coś na ten temat.Przyczyna mogła też tkwić głębiej.Możema matkę taką jak ja? - pomyślał.- Od jak dawna pracuje w firmie? - zapytał.- Przyszła sześć miesięcy przede mną.Przez jakiś czas pracowaliśmyw tej samej ekipie.Alex zaczął się zastanawiać, czy Rick nie ma pretensji, że P.J.awansowała na kierownicze stanowisko, a on nie.- Od początku było jasne, że nie będzie zbyt długo pracownikiemfizycznym - kontynuował Rick.- Jest na to za bystra.- Czy miałeś wtedy żal? Ona dostała awans, a ty nie?- Ja? - Rick osłupiał.- Nie chciałbym być kierownikiem i rządzićludzmi.Nie lubię mieć za dużo spraw na głowie.Alex uśmiechnął się.W gruncie rzeczy zarządzanie personelem byłonajmniej lubianym przez niego elementem pracy w fundacji.Miałszczęście, że trafił mu się taki skarb jak Marti, która potrafiła nakłonićludzi do pracy, nie lekceważąc ich problemów.80RS - P.J.jest dobrym szefem.O wiele lepszym, niż ja byłbym na jejmiejscu - oświadczył Rick.- Ciekawe, dlaczego nie wyszła za mąż - rzucił Alex, jakbymimochodem.- Ona nie wierzy w małżeństwo.Kiedyś przyznała, że nie wyobrażasobie, żeby jakiś facet mógł nią rządzić.Alex parsknął śmiechem.Cała P.J.- Czy ona naprawdę tak myśli?- P.J.to szczera osoba; mówi to, co myśli.W tym momencie rozległ się znajomy głos za plecami Aleksa:- Kto to przywołuje moje imię nadaremno?Alex odwrócił się i zobaczył P.J.Stała, ujmując się pod boki, zkpiącą miną.- Właśnie mówiliśmy, jakim jesteś świetnym kierownikiem, szefowo- oznajmił Rick.- Akurat!- Ależ tak.- Czy to prawda, Alex? - zapytała.- Słowo skauta - odparł, podnosząc prawą rękę.P.J.spróbowała zachować powagę, ale jej się to nie udało i całatrójka głośno się roześmiała.- Kiedy następnym razem będziecie wypełniać ankietę na tematnaszego działu, musicie to koniecznie umieścić - powiedziała P.J.- Możewreszcie dadzą mi podwyżkę.- Pomachała im na pożegnanie i odeszła.- Fajna babka - stwierdził z uśmiechem Rick.81RS Alex pokiwał głową.Podziwiał sposób, w jaki traktowałapodwładnych.Profesjonalnie, a zarazem życzliwie.Widać było, żewszyscy ją tutaj szanują.Zaczął się zastanawiać, co by sobie pomyśleli,gdyby znali prawdę o jej pochodzeniu.- Jest taka miła - dorzucił Rick.- To prawda - przyznał Alex.- To przyzwoity człowiek.Pomogła wielu osobom finansowo.Synekjednej z pracownic z działu wysyłkowego zachorował tak ciężko, żedziewczyna musiałaby wziąć zwolnienie, by się nim zaopiekować, albozatrudnić opiekunkę.Nie było jej stać ani na jedno, ani na drugie.KiedyP.J.o tym usłyszała, zrobiła wszystko, żeby pomóc Ewie.-Ale jak?- Uruchomiła pulę zwolnień chorobowych.Uzyskała odzwierzchników zgodę na to, aby każdy pracownik mógł przekazać częśćnależnego mu zwolnienia chorobowego na konto Ewie, żeby dziewczynamogła zostać w domu, nie tracąc zarobków.Ona sama zresztą przekazałanajwięcej.Słyszałem też, że nawet dała Ewie trochę pieniędzy.Im więcej Rick opowiadał o P.J., tym bardziej Alex ją.podziwiał.Wyglądało na to, że uznają ten sam system wartości.Oto kobieta, jakiejzawsze pragnął.Pozostawało mu tylko jedno: przekonać ją, że warto wyjśćza mąż, i to za niego, Aleksa Hunta.- Hej, Alex, interesuje cię partyjka pokera? - zapytał Rick póznympopołudniem.- Gram, jak tylko nadarzy się okazja.82RS - Tutaj też mamy pokerową paczkę.Spotykamy się dwa razy wmiesiącu.Jutro wieczorem Chick, który grywa regularnie, nie przyjdzie,więc może chcesz go zastąpić?- Bardzo chętnie.- Spotykamy się u Wayne'a.Powiem ci, jak tam trafić.Gdynastępnego dnia wieczorem Alex wszedł do parterowego domku Wayne'aCrowdera, pierwszą osobą, jaką zobaczył, była P.J [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •