[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może nie zostawią ciała żadnego dowodu.Nie mam po-jęcia, co będą próbowali zrobić.Jednak jeśli otrzymasz ten list,będzie to oznaczało, że w końcu im się udało.Mogę jedynie mieć nadzieję, że dostaniesz ten list.Nie jestemtego pewny.Ludzie, którzy próbują mnie powstrzymać, mająmożliwość przechwytywania e-maili.Z tego, co o nich wiem,wynika, że są zdolni do o wiele gorszych rzeczy.Zatem jednakopia pójdzie na Twój służbowy adres e-mailowy, a druga na91prywatny.Mam nadzieję, że otrzymasz przynajmniej jedną znich.Jestem pewny, że oni potrafią przeczytać ten list i że tozrobią.Czy zdołam się uratować, czy nie, poczyniłem odpowiedniekroki, aby ochronić Ciebie i Gabe'a aby dać Ci możliwośćpowstrzymania ich.Będziesz wiedziała, co mam na myśli.Jednak cokolwiek zrobisz, nie możesz nikomu ufać.Długo zastanawiałem się nad napisaniem osobnego e-maiłado Gabe'a, ale ostatecznie postanowiłem zostawić to Tobie.Będziesz wiedziała, jak sobie z tym poradzić.Powiedz mu, couważasz za najlepsze.Tylko pamiętaj, żeby mu powiedzieć, jakbardzo go kocham.I że jeśli jest jakieś życie po śmierci, będę godopingował, i wiem, że wyrośnie na wspaniałego mężczyznę.I proszę, wybacz mi wszystko to, co namieszałem w Twoimżyciu ten bałagan, jaki za sobą zostawiam.Tak bardzo Cię kocham.RogerPS Proszę, pożegnaj bibliotekarkę.Kiedy skończyłem czytać, siedziałem przez minutę i gapiłem się naekran w stanie lekkiej katatonii.Nagle usłyszałem głos Lauren i odwróciłem się. Chce ciebie powiedziała.Zajęło mi kilka sekund, żeby zrozumieć, że miała na myśli Gabe'a.16.Pokój Gabe'a śmierdział potem i brudną bielizną.Bywałem w pa-wilonach małp w zoo, w których pachniało ładniej.Sterty brudnychubrań piętrzyły się wszędzie: na podłodze, na biurku Gabe'a, na od-twarzaczu CD z wielkimi głośnikami.Lauren dawno temu przestałasprzątać po synu, a ich gospodyni, która przychodziła trzy razy wtygodniu, odmówiła wchodzenia do jego pokoju.Ledwo udało mi siędotrzeć do jego łóżka.Jedynym wolnym miejscem wydawało się to nabiurku, przed komputerem.Zciany były pomalowane na jasnopomarańczowo, tak jak chciałGabe, i obwieszone dziwacznym zestawem plakatów.Ten z filmuMroczny rycerz z Heathem Ledgerem wypacykowanym kredką dooczu i szminką, na którym jedynym słowem było Ha , ociekającekrwią.Plakat z filmu Strażnicy: gość wyrzucony z wielkiego budynku,lecące w ślad za nim odłamki szkła, unoszący się w powietrzu żółtyguzik emotikonowo uśmiechniętej twarzy opryskanej krwią.I słowa:SPRAWIEDLIWOZ DOPADNIE NAS WSZYSTKICH.OBO-JTNIE CO ZROBIMY.Na jego biurku zalegały stosy komiksóworaz duży album w miękkich okładkach z pracami rysownika WillaEisnera.Gabe leżał na łóżku, czytając broszurowe wydanie książki Joker,napisanej przez Briana Azzarello.Na okładce znajdowało się grote-skowe zbliżenie złowrogiego uśmiechu Jokera, z wyszczerbionymiżółtymi zębami i rozmazaną szminką.Gabe miał na uszach słuchawki93podłączone do iPoda.Muzyka była nastawiona tak głośno, że mogłemją usłyszeć, metaliczna, zniekształcona i naprawdę okropna.Wciąż nie mogłem zebrać myśli, usiłując zrozumieć sens dziwnegoi zagadkowego e-maila od Rogera.Jednak jeśli otrzymasz ten list,będzie to oznaczało, że w końcu im się udało, napisał.Zatem spo-dziewał się, że zostanie zabity.Poczyniłem odpowiednie kroki, abyochronić Ciebie i Gabe 'a napisał.Dać Ci możliwość powstrzymaniaich.Co to mogło być? Może Lauren będzie wiedziała? I co miałooznaczać to dziwaczne postscriptum Proszę, pożegnaj bibliotekar-kę! Jakiś szyfr, na pewno, ale jaki?Usiadłem na skraju łóżka Gabe'a, a on ściągnął słuchawki i wcisnąłklawisz pauzy na swoim iPodzie. Czego słuchasz? zapytałem. Slipknot. No tak, oczywiście.Jakiego kawałka? Wait and Bleed odpowiedział. Przecież wiesz.Nie uśmiechnął się, ale miał błysk w oku.Lubił tę grę.Wiedział, żenie rozumiem i nigdy nie zechcę zrozumieć tych okropnych wrza-sków, których ostatnio zaczął słuchać. Ty to nazywasz muzyką? zapytałem.Dokładnie tak jak starepierdziele od pokoleń mówią nastoletnim dzieciakom.Pewnie ojciecMozarta też mu to mówił. A czego ty słuchasz? zapytał Gabe. Nie, poczekaj, daj mizgadnąć.Coldplay, prawda?Trafiony, zatopiony.Jednak przeszyłem go stalowym spojrzeniem. I czego jeszcze? Styx? ABBA? No dobra, wygrałeś rzekłem. Jak ci idzie z komiksem? To powieść graficzna zjeżył się. To chyba to samo, prawda? Wcale nie. Kiedy będę mógł ją zobaczyć?Zarumienił się i wzruszył ramionami.94 Nie do publicznej konsumpcji, tak?Ponownie wzruszył ramionami. Bardzo chciałbym ją kiedyś przeczytać. W porządku.Może.Zobaczę. No dobrze.Chciałeś ze mną pogadać?Wiercił się na łóżku, aż udało mu się usiąść.Zauważyłem, że ma nasobie czarny podkoszulek z Homerem Simpsonem patrzącym na lufępistoletu do wstrzeliwania gwozdzi.Napis głosił UWAGA! TU SIPRACUJE.Na łóżku obok niego leżał pluszak, sfatygowana żyrafaBeanie Baby, którą nazwał %7łafa.Gabe niewątpliwie był dziwnym dzieckiem.Miał czternaście lat,prawie piętnaście, i właśnie wszedł w okres dojrzewania.Był uta-lentowanym artystą, samoukiem, i większość swojego czasu kiedynie czytał książek z komiksami spędzał na szkicowaniu supercien-kim czarnym długopisem.Był przerazliwie bystry, doskonały z ma-tematyki oraz innych przedmiotów ścisłych i pozował na zmęczonegożyciem cynika.Jednak od czasu do czasu w tej kruchej skorupie po-jawiało się pęknięcie, przez które można było dostrzec małegochłopca.Chyba nie miał żadnych przyjaciół.Kiedyś powiedział mi, żew szkole nazywają go palantem i ofermą.Było mu przykro z powodutego, przez co musiał przechodzić.Okres dojrzewania jest wystar-czająco trudny dla zwykłego dzieciaka.Nie był łatwy w pożyciu, dlatego starałem się spędzać z nim jaknajwięcej czasu.Zabierałem go do Muzeum Lotnictwa i Kosmosu, doMuzeum Historii Naturalnej oraz do zoo lub też po prostu na spacery.Kiedy był młodszy, nauczyłem go, jak rzucać piłkę w baseballu, iprzez jeden nieudany sezon trenowałem jego drużynę Małej Ligi (wkońcu doszedł do wniosku, że nie jest stworzony do bycia sportow-cem).Raz próbowaliśmy wędkowania, ale obu nas to nudziło.Ostat-nio często zabierałem go do sklepów z komiksami, a raz, mniej więcejprzed rokiem, namówił mnie, żebym go zawiózł na konwent miło-śników komiksów w Quality Inn gdzieś w Wirginii, za co naprawdęnależał mi się medal Purple Heart. Ten e-mail dotyczył taty, prawda?95Spoglądałem na niego przez kilka sekund, zastanawiając się, co mupowiedzieć. Nie musisz mi mówić rzekł. Domyśliłem się. Szpiegowałeś mamę? Oczywiście, że nie.Nie muszę. Nie czytasz jej e-maili, prawda? W żadnym razie. W porządku.To dobrze. Wujku Nicku.Zostawił nas, prawda? Uciekł z kimś. Czemu tak mówisz, do licha? Nie jestem dzieckiem.Wiem to i owo.Co napisał w tym liście? O tym musisz porozmawiać z mamą.Jednak nie, on nie uciekł.Nic w tym stylu. Nie okłamuj mnie, wujku Nicku. Nie zamierzam.I nie robię tego. Czy ty też znikniesz? Co masz na myśli? Tak jak tata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.A może nie zostawią ciała żadnego dowodu.Nie mam po-jęcia, co będą próbowali zrobić.Jednak jeśli otrzymasz ten list,będzie to oznaczało, że w końcu im się udało.Mogę jedynie mieć nadzieję, że dostaniesz ten list.Nie jestemtego pewny.Ludzie, którzy próbują mnie powstrzymać, mająmożliwość przechwytywania e-maili.Z tego, co o nich wiem,wynika, że są zdolni do o wiele gorszych rzeczy.Zatem jednakopia pójdzie na Twój służbowy adres e-mailowy, a druga na91prywatny.Mam nadzieję, że otrzymasz przynajmniej jedną znich.Jestem pewny, że oni potrafią przeczytać ten list i że tozrobią.Czy zdołam się uratować, czy nie, poczyniłem odpowiedniekroki, aby ochronić Ciebie i Gabe'a aby dać Ci możliwośćpowstrzymania ich.Będziesz wiedziała, co mam na myśli.Jednak cokolwiek zrobisz, nie możesz nikomu ufać.Długo zastanawiałem się nad napisaniem osobnego e-maiłado Gabe'a, ale ostatecznie postanowiłem zostawić to Tobie.Będziesz wiedziała, jak sobie z tym poradzić.Powiedz mu, couważasz za najlepsze.Tylko pamiętaj, żeby mu powiedzieć, jakbardzo go kocham.I że jeśli jest jakieś życie po śmierci, będę godopingował, i wiem, że wyrośnie na wspaniałego mężczyznę.I proszę, wybacz mi wszystko to, co namieszałem w Twoimżyciu ten bałagan, jaki za sobą zostawiam.Tak bardzo Cię kocham.RogerPS Proszę, pożegnaj bibliotekarkę.Kiedy skończyłem czytać, siedziałem przez minutę i gapiłem się naekran w stanie lekkiej katatonii.Nagle usłyszałem głos Lauren i odwróciłem się. Chce ciebie powiedziała.Zajęło mi kilka sekund, żeby zrozumieć, że miała na myśli Gabe'a.16.Pokój Gabe'a śmierdział potem i brudną bielizną.Bywałem w pa-wilonach małp w zoo, w których pachniało ładniej.Sterty brudnychubrań piętrzyły się wszędzie: na podłodze, na biurku Gabe'a, na od-twarzaczu CD z wielkimi głośnikami.Lauren dawno temu przestałasprzątać po synu, a ich gospodyni, która przychodziła trzy razy wtygodniu, odmówiła wchodzenia do jego pokoju.Ledwo udało mi siędotrzeć do jego łóżka.Jedynym wolnym miejscem wydawało się to nabiurku, przed komputerem.Zciany były pomalowane na jasnopomarańczowo, tak jak chciałGabe, i obwieszone dziwacznym zestawem plakatów.Ten z filmuMroczny rycerz z Heathem Ledgerem wypacykowanym kredką dooczu i szminką, na którym jedynym słowem było Ha , ociekającekrwią.Plakat z filmu Strażnicy: gość wyrzucony z wielkiego budynku,lecące w ślad za nim odłamki szkła, unoszący się w powietrzu żółtyguzik emotikonowo uśmiechniętej twarzy opryskanej krwią.I słowa:SPRAWIEDLIWOZ DOPADNIE NAS WSZYSTKICH.OBO-JTNIE CO ZROBIMY.Na jego biurku zalegały stosy komiksóworaz duży album w miękkich okładkach z pracami rysownika WillaEisnera.Gabe leżał na łóżku, czytając broszurowe wydanie książki Joker,napisanej przez Briana Azzarello.Na okładce znajdowało się grote-skowe zbliżenie złowrogiego uśmiechu Jokera, z wyszczerbionymiżółtymi zębami i rozmazaną szminką.Gabe miał na uszach słuchawki93podłączone do iPoda.Muzyka była nastawiona tak głośno, że mogłemją usłyszeć, metaliczna, zniekształcona i naprawdę okropna.Wciąż nie mogłem zebrać myśli, usiłując zrozumieć sens dziwnegoi zagadkowego e-maila od Rogera.Jednak jeśli otrzymasz ten list,będzie to oznaczało, że w końcu im się udało, napisał.Zatem spo-dziewał się, że zostanie zabity.Poczyniłem odpowiednie kroki, abyochronić Ciebie i Gabe 'a napisał.Dać Ci możliwość powstrzymaniaich.Co to mogło być? Może Lauren będzie wiedziała? I co miałooznaczać to dziwaczne postscriptum Proszę, pożegnaj bibliotekar-kę! Jakiś szyfr, na pewno, ale jaki?Usiadłem na skraju łóżka Gabe'a, a on ściągnął słuchawki i wcisnąłklawisz pauzy na swoim iPodzie. Czego słuchasz? zapytałem. Slipknot. No tak, oczywiście.Jakiego kawałka? Wait and Bleed odpowiedział. Przecież wiesz.Nie uśmiechnął się, ale miał błysk w oku.Lubił tę grę.Wiedział, żenie rozumiem i nigdy nie zechcę zrozumieć tych okropnych wrza-sków, których ostatnio zaczął słuchać. Ty to nazywasz muzyką? zapytałem.Dokładnie tak jak starepierdziele od pokoleń mówią nastoletnim dzieciakom.Pewnie ojciecMozarta też mu to mówił. A czego ty słuchasz? zapytał Gabe. Nie, poczekaj, daj mizgadnąć.Coldplay, prawda?Trafiony, zatopiony.Jednak przeszyłem go stalowym spojrzeniem. I czego jeszcze? Styx? ABBA? No dobra, wygrałeś rzekłem. Jak ci idzie z komiksem? To powieść graficzna zjeżył się. To chyba to samo, prawda? Wcale nie. Kiedy będę mógł ją zobaczyć?Zarumienił się i wzruszył ramionami.94 Nie do publicznej konsumpcji, tak?Ponownie wzruszył ramionami. Bardzo chciałbym ją kiedyś przeczytać. W porządku.Może.Zobaczę. No dobrze.Chciałeś ze mną pogadać?Wiercił się na łóżku, aż udało mu się usiąść.Zauważyłem, że ma nasobie czarny podkoszulek z Homerem Simpsonem patrzącym na lufępistoletu do wstrzeliwania gwozdzi.Napis głosił UWAGA! TU SIPRACUJE.Na łóżku obok niego leżał pluszak, sfatygowana żyrafaBeanie Baby, którą nazwał %7łafa.Gabe niewątpliwie był dziwnym dzieckiem.Miał czternaście lat,prawie piętnaście, i właśnie wszedł w okres dojrzewania.Był uta-lentowanym artystą, samoukiem, i większość swojego czasu kiedynie czytał książek z komiksami spędzał na szkicowaniu supercien-kim czarnym długopisem.Był przerazliwie bystry, doskonały z ma-tematyki oraz innych przedmiotów ścisłych i pozował na zmęczonegożyciem cynika.Jednak od czasu do czasu w tej kruchej skorupie po-jawiało się pęknięcie, przez które można było dostrzec małegochłopca.Chyba nie miał żadnych przyjaciół.Kiedyś powiedział mi, żew szkole nazywają go palantem i ofermą.Było mu przykro z powodutego, przez co musiał przechodzić.Okres dojrzewania jest wystar-czająco trudny dla zwykłego dzieciaka.Nie był łatwy w pożyciu, dlatego starałem się spędzać z nim jaknajwięcej czasu.Zabierałem go do Muzeum Lotnictwa i Kosmosu, doMuzeum Historii Naturalnej oraz do zoo lub też po prostu na spacery.Kiedy był młodszy, nauczyłem go, jak rzucać piłkę w baseballu, iprzez jeden nieudany sezon trenowałem jego drużynę Małej Ligi (wkońcu doszedł do wniosku, że nie jest stworzony do bycia sportow-cem).Raz próbowaliśmy wędkowania, ale obu nas to nudziło.Ostat-nio często zabierałem go do sklepów z komiksami, a raz, mniej więcejprzed rokiem, namówił mnie, żebym go zawiózł na konwent miło-śników komiksów w Quality Inn gdzieś w Wirginii, za co naprawdęnależał mi się medal Purple Heart. Ten e-mail dotyczył taty, prawda?95Spoglądałem na niego przez kilka sekund, zastanawiając się, co mupowiedzieć. Nie musisz mi mówić rzekł. Domyśliłem się. Szpiegowałeś mamę? Oczywiście, że nie.Nie muszę. Nie czytasz jej e-maili, prawda? W żadnym razie. W porządku.To dobrze. Wujku Nicku.Zostawił nas, prawda? Uciekł z kimś. Czemu tak mówisz, do licha? Nie jestem dzieckiem.Wiem to i owo.Co napisał w tym liście? O tym musisz porozmawiać z mamą.Jednak nie, on nie uciekł.Nic w tym stylu. Nie okłamuj mnie, wujku Nicku. Nie zamierzam.I nie robię tego. Czy ty też znikniesz? Co masz na myśli? Tak jak tata [ Pobierz całość w formacie PDF ]