[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakiś wampir owinął mu taśmą klejącą nadgarstki i kostki.Na koniec Shepherd przerzucił gosobie przez ramię, jakby Lucas był nie człowiekiem, lecz workiem.- Wejdz po drabince - poleciła Charity i Shepherd zaczął się wspinać na trampolinę,wciąż trzymając Lucasa.Podeszła na brzeg pustego basenu.Poszłam za nią, wciąż nierozumiejąc, co się dzieje.Ale kiedy zajrzałam do basenu, zrobiło mi się niedobrze.Jasnobłękitne dno było usiane niezliczonymi, brązowymi ze starości plamami krwi.- Czasami tym, którzy nam się znudzą, dajemy szansę ucieczki.Mówimy im, że jeśli przeżyją skok, puścimy ich wolno - szepnęła Charity i z zadowoleniem przyglądała sięprzerażeniu malującemu się na mojej twarzy.Zabawnie jest oglądać ich na trampolinie.Płaczą, krzyczą i błagają, ale w końcu wszyscy decydują się na skok.Oszukują sami siebie, żemają jakieś szanse.A potem lecą w dół.Taka szkoda.Tyle zmarnowanej krwi.- Jesteś odrażająca.- Czasami umierają godzinami.Czasami przez kilku dni.Jeden biedny głupiec jęczałtam przez cały tydzień.Jak myślisz, jak długo będzie cierpiał Lucas? - Ciemne oczy Charityrozbłysły na wspomnienie cierpienia innych.- Błagaj.- To i tak nie zadziała.Nie stanę się wampirem, jeśli nie odbiorę komuś życia.- Jeśli wypiję twoją krew.Jeśli wypiję jej dostatecznie dużo, będziesz takrozpaczliwie potrzebowała krwi, że rzucisz się na pierwszego napotkanego człowieka.Obiecuję, że będziemy cię trzymali z daleka od twojego ukochanego, chociaż w takim stanieto nie będzie ci robiło żadnej różnicy.Przypomniałam sobie, do jakiego szaleństwa doprowadzał mnie brak krwi, zwłaszczaw czasie pobytu w Czarnym Krzyżu.Zdarzało się, że byłam bliska utraty panowania nadsobą.Nie miałam wątpliwości, że Charity mówi prawdę.- Nie rób tego - ostrzegał Lucas.- Ona i tak mnie zabije.- Nie.Przysięgam.Wyświadczyłaś mi kiedyś przysługę, pamiętam o tym.- Nieśmiałyuśmiech na jej twarzy był ufny i dziewczęcy jak zawsze.- Naprawdę możesz wybrać.Możeszstąd odejść cała i zdrowa.I żyć swoim życiem jako.Hm, jako to, czym teraz jesteś.Zanim go zrzucimy, pozwolimy ci odejść na tyle daleko, żebyś nic nie słyszała.Zacisnęłam powieki.Tak bardzo pragnęłam znalezć się gdzie indziej.Gdziekolwiek,byle nie tutaj.- Albo możesz być grzeczną dziewczynką i uprzejmie mnie poprosić.A wtedypuścimy twojego chłopca wolno - ciągnęła Charity.- Oczywiście będzie musiał zobaczyć, jakumierasz.Inaczej by nam nie uwierzył.Ale wypuścimy go żywego.Masz moje słowo.Co najdziwniejsze, uwierzyłam jej.Charity dotrzymywała umów i zobowiązań.Pozatym była sadystką.Gdyby po prostu chciała zamienić mnie w wampira, a potem i tak zabićLucasa, albo zmusić innie, żebym go zabiła, powiedziałaby to i napawała się przyjemnościąpatrzenia na moje cierpienie.Nie, naprawdę miałam szansę ocalić życie Lucasowi.Musiałamz niej skorzystać.- Proszę - wykrztusiłam powoli.- Bianco, nie! - Szarpnął się w uścisku Shepherda, ale nic nie mógł zrobić.Charity uśmiechnęła się do mnie czule, jakbym była skruszonym dzieckiemwracającym do domu. - Proszę?- Proszę.przyjmij mnie do swojego plemienia.Czy to wystarczy? Nienawidziłamkażdego z tych słów.Każde uderzenie serca wydawało mi się bezcenne, ponieważwiedziałam, że już niedługo nie będę ich czuła.Zdruzgotana pomyślałam, że umrę w swojeurodziny.Zupełnie jak Szekspir, przypomniałam sobie.Moje życie zostanie mi odebrane.Aja musiałam jeszcze o to prosić!- Proszę, zamień mnie w wampira.- Chcesz zostać ze mną na zawsze? - Charity ujęła w dłonie moją twarz.- Będziemysiostrami? Wtedy Balthazar zobaczy, że jesteś moja, a nie jego.Pokażemy mu.Proszę,powiedz  tak.Och, proszę, powiedz, że właśnie tego chcesz.To dlatego chciała, żebym ją błagała.%7łeby mogła przekonać samą siebie, że to jestprawda i że odbudowuje swoją rodzinę.Nie zamierzała oddać mnie Balthazarowi.Chciała,żebym go zastąpiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •