[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez chwilę.Podniosłem wzrok a jejoczy były spokojne, szczere, raczej jak przejrzysty staw lśniący czernią, bezwietrzny, pogodny,opanowany, czekający.Piękny.Czekający, żeby odbić chmurę, żeby wzdrygnąć się deszczem.Nie mogłem złapać oddechu.Otwartość, prostota istnienia tych oczu wydała mi się odważna i przerażająca.Chybacofnąłem dłoń.Uśmiechnęła się do siebie i wróciła do łuskania grochu.Podejrzewam, żeinternista spotyka się z różnymi odruchowymi reakcjami, nic go nie zaskakuje.Mieliśmy dość sarniny, nie było powodu jeść baraniny ani wołowiny, więc nie jedliśmy.Tatko uważał, że niektórym zwierzętom uda się przetrwać bez niczyjej pomocy, jeśli pózniejspadnie deszcz, jeśli zima będzie równie łagodna jak poprzednia.Kiedy sytuacja się poprawi,możemy wrócić, powiedział.Nikt inny nie odezwał się ani słowem.Tatko nie miał w zwyczajumydlić sobie oczu, a jednak, każdy człowiek potrzebuje jakichś złudzeń.Kolejny tydzień, dwa.Niektóre wewnętrzne supły zaczęły puszczać.Wcześniej nie maszpojęcia, jak mocno trzymają.Tatko poszedł rąbać drzewo.Przed kolacją rozpaliłem dla niejogień w zewnętrznym palenisku i siedzieliśmy na pniakach i patrzyliśmy, jak się roznieca.Kołysał się i szeptał w rytmie wiatru.O tej porze dnia wiało z góry strumienia jak wszędzie w tejokolicy, ale przez kształt kanionu wiatr zaczynał krążyć i kluczyć, więc dym z ogniska stalezmieniał kierunek.Już dwa razy się przesiadaliśmy.Płakałem od dymu.Od dymu łzawią oczy, a potem człowiek wpada w rozpacz, powiedziałem.Jakz krojeniem cebuli.Zawsze byłem potem smutny.Uśmiechnęła się.Nigdy nie byłem w Nowym Jorku.Podobało ci się tam?Bardzo.Bardzo.Kojarzysz, jak niektórzy ludzie mówią, że chcieliby mieć dwa życia,żeby w jednym być kowbojem, a w drugim aktorem? Czy coś takiego? Ja chciałam mieć dważycia, żeby w jednym mieszkać w Heights Brooklyn Heights a w drugim powiedzmy w EastVillage.Miałam nienasycony apetyt na to miasto.Chciałam chodzić na mecze Jankesów Jankesów nie Metsów i do teatrów off-off-Broadway i na slamy poetyckie i zgubić sięw Metropolitan Museum of Art.Jeszcze raz.Chodziłam na retrospektywy wszystkich artystów.Zajadałam się sabrettami, dopóki nie zrobiło mi się niedobrze.Sabrettami?Hot-dogami.Z kiszoną kapustą, grillowaną cebulką, musztardą, bez ogórków.Czasemwieczorem szłam Court Street do Carroll Gardens i z powrotem.Poznałam wszystkichstraganiarzy przy składanych stolikach, którzy handlowali apaszkami, książkami dla dziecii podróbkami markowych zegarków.Myślałam: Kiedy będziemy mieć dzieci pierwsze książkikupimy im właśnie tu.Za dwa dolary! Mafia pewnie kradła je z ciężarówek, co?Pewnie tak.Zwiat, w którym działa mafia.Wydało mi się to urocze.Stare dobre czasy.Powiedziałem:A koniec? Miałaś szansę cokolwiek zobaczyć?Pokręciła głową.Pochyliła się i wetknęła czubek patyka w ognisko, a wtedy luznakoszula zsunęła się z jej obojczyków i znów zobaczyłem te piersi pełniejsze niż powinny być,mocno opalone i piegowate na górze, a mleczne niżej.Nie mogłem przestać dziś o nich myśleć.Jakby ta część mnie właśnie się obudziła.Pewnie miałeś ją w sobie przez cały czas, Hig, tylkoporuszałeś się we Mgle.Mgle Istnienia, powiedziałem.Co?Przepraszam.Czasem mówię do siebie.Zauważyłam.Naprawdę?Skinęła głową.A ja?Nie słyszałem.Cisza.Nie widziałam krachu, masowej zagłady.Ale czułam, że się zbliża.Jak spadek ciśnienia.Gorszy niż ten na złą pogodę.Przeżyliśmy to kilka razy, dorastając na ranczu.Zmiana ciśnienia,którą wyczuwasz w rytmie serca, w płucach.Ciemniejące niebo, dziwna zielonkawa czerń.Bydłoniespokojne i zdenerwowane bardziej niż zwykle przed burzą z piorunami.Takie to było uczucie.Dlatego myślę, że powinnam była wiedzieć.Powinienem był.Sam do siebie.Tyle takich wyrzutów.Mógłbym budować z nich domy,palić nimi w piecu, nawozić nimi ogród.Wiesz, jak to się zaczęło? W Nowym Delhi?Pokręciła głową.Tak donosiła prasa.Mutacja jakiegoś superwirusa, jednego z tych, które obserwowaliprzez dwadzieścia lat.W sieci wodociągowej i tak dalej.W połączeniu z ptasią grypą.Nazwaliśmy ją zafrykanizowaną ptasią grypą, nawiązując do zabójczych pszczół.Pierwszeprzypadki w Londynie, ale obwiniono Nowe Delhi.A prawdopodobnie powstała gdzie indziej.Słyszeliśmy plotki, że powstała w Livermore.W krajowym laboratorium wojskowym?Skinęła głową.Krążyły pogłoski, że to był zwykły przeładunek.Kurier wiózł próbkęlotem wojskowym do naszych przyjaciół w Anglii.Podobno samolot rozbił się w Brampton.Nigdy się tego nie dowiemy rozejrzała się po kanionie, pozwalając, by wiatr uniósłabsurdalność tych słów z dymem.Rozbudziłem się na dobre.Wzięła głęboki oddech i zobaczyłem Hig! Jej sutki przezcienki materiał koszuli.Boże.Hig.Nie słyszałeś żadnych wiadomości, prawdziwych wiadomościod prawie dziesięciu lat.To cię podnieca!Genetyczne modyfikacje grypy to nic nowego. Jasne, powiedziałem.Patrz mi w oczy, jak ze mną rozmawiasz.Otrząsnąłem się.Uśmiechała się do mnie szeroko przez dym.Calmate, żołnierzu, powiedziała.Nie uczyłem się hiszpańskiego, mruknąłem.*Jedliśmy kolację nie wiem, o której godzinie, ale jakoś póznym wieczorem, kiedy niebonabierało tej niebieskiej poświaty, na której może zalśnić pojedyncza gwiazda, a lelkiprzemykały nad łąką i nad strumieniem, żerując na najnowszej rójce.Zimowały w Meksyku czycoś w tym rodzaju i najwyrazniej dobrze sobie radziły.Szpiczaste skrzydła i zwinność jaskółek.Białe lotki połyskujące przy nagłej zmianie kierunku.Cichy świergot.Radość obserwowaniaptaków w ich jedynej godzinie polowania.Pewnie jadły właśnie wtedy, bo o tej porze latało najwięcej owadów.Nie było jeszcze takzimno jak pózniej w całkowitych ciemnościach a gwiazdy tworzyły na niebie splątane pasmaa kamienna skarpa emanowała ciepłem dnia.Zabierałem nasze naczynia nad strumień i myłem je piaskiem.Najczęściej gotowali nazewnątrz w palenisku obłożonym kamieniami z rzeki.W takie noce ojciec i córka siedzieli napniakach i patrzyli w targany wiatrem żar jak w telewizor.Odstawiałem mokre naczynia na stółi kładłem się w hamaku i sprawdzałem, ile wytrzymam, nie myśląc o niczym.Mój rekord tochyba sześć sekund [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Przez chwilę.Podniosłem wzrok a jejoczy były spokojne, szczere, raczej jak przejrzysty staw lśniący czernią, bezwietrzny, pogodny,opanowany, czekający.Piękny.Czekający, żeby odbić chmurę, żeby wzdrygnąć się deszczem.Nie mogłem złapać oddechu.Otwartość, prostota istnienia tych oczu wydała mi się odważna i przerażająca.Chybacofnąłem dłoń.Uśmiechnęła się do siebie i wróciła do łuskania grochu.Podejrzewam, żeinternista spotyka się z różnymi odruchowymi reakcjami, nic go nie zaskakuje.Mieliśmy dość sarniny, nie było powodu jeść baraniny ani wołowiny, więc nie jedliśmy.Tatko uważał, że niektórym zwierzętom uda się przetrwać bez niczyjej pomocy, jeśli pózniejspadnie deszcz, jeśli zima będzie równie łagodna jak poprzednia.Kiedy sytuacja się poprawi,możemy wrócić, powiedział.Nikt inny nie odezwał się ani słowem.Tatko nie miał w zwyczajumydlić sobie oczu, a jednak, każdy człowiek potrzebuje jakichś złudzeń.Kolejny tydzień, dwa.Niektóre wewnętrzne supły zaczęły puszczać.Wcześniej nie maszpojęcia, jak mocno trzymają.Tatko poszedł rąbać drzewo.Przed kolacją rozpaliłem dla niejogień w zewnętrznym palenisku i siedzieliśmy na pniakach i patrzyliśmy, jak się roznieca.Kołysał się i szeptał w rytmie wiatru.O tej porze dnia wiało z góry strumienia jak wszędzie w tejokolicy, ale przez kształt kanionu wiatr zaczynał krążyć i kluczyć, więc dym z ogniska stalezmieniał kierunek.Już dwa razy się przesiadaliśmy.Płakałem od dymu.Od dymu łzawią oczy, a potem człowiek wpada w rozpacz, powiedziałem.Jakz krojeniem cebuli.Zawsze byłem potem smutny.Uśmiechnęła się.Nigdy nie byłem w Nowym Jorku.Podobało ci się tam?Bardzo.Bardzo.Kojarzysz, jak niektórzy ludzie mówią, że chcieliby mieć dwa życia,żeby w jednym być kowbojem, a w drugim aktorem? Czy coś takiego? Ja chciałam mieć dważycia, żeby w jednym mieszkać w Heights Brooklyn Heights a w drugim powiedzmy w EastVillage.Miałam nienasycony apetyt na to miasto.Chciałam chodzić na mecze Jankesów Jankesów nie Metsów i do teatrów off-off-Broadway i na slamy poetyckie i zgubić sięw Metropolitan Museum of Art.Jeszcze raz.Chodziłam na retrospektywy wszystkich artystów.Zajadałam się sabrettami, dopóki nie zrobiło mi się niedobrze.Sabrettami?Hot-dogami.Z kiszoną kapustą, grillowaną cebulką, musztardą, bez ogórków.Czasemwieczorem szłam Court Street do Carroll Gardens i z powrotem.Poznałam wszystkichstraganiarzy przy składanych stolikach, którzy handlowali apaszkami, książkami dla dziecii podróbkami markowych zegarków.Myślałam: Kiedy będziemy mieć dzieci pierwsze książkikupimy im właśnie tu.Za dwa dolary! Mafia pewnie kradła je z ciężarówek, co?Pewnie tak.Zwiat, w którym działa mafia.Wydało mi się to urocze.Stare dobre czasy.Powiedziałem:A koniec? Miałaś szansę cokolwiek zobaczyć?Pokręciła głową.Pochyliła się i wetknęła czubek patyka w ognisko, a wtedy luznakoszula zsunęła się z jej obojczyków i znów zobaczyłem te piersi pełniejsze niż powinny być,mocno opalone i piegowate na górze, a mleczne niżej.Nie mogłem przestać dziś o nich myśleć.Jakby ta część mnie właśnie się obudziła.Pewnie miałeś ją w sobie przez cały czas, Hig, tylkoporuszałeś się we Mgle.Mgle Istnienia, powiedziałem.Co?Przepraszam.Czasem mówię do siebie.Zauważyłam.Naprawdę?Skinęła głową.A ja?Nie słyszałem.Cisza.Nie widziałam krachu, masowej zagłady.Ale czułam, że się zbliża.Jak spadek ciśnienia.Gorszy niż ten na złą pogodę.Przeżyliśmy to kilka razy, dorastając na ranczu.Zmiana ciśnienia,którą wyczuwasz w rytmie serca, w płucach.Ciemniejące niebo, dziwna zielonkawa czerń.Bydłoniespokojne i zdenerwowane bardziej niż zwykle przed burzą z piorunami.Takie to było uczucie.Dlatego myślę, że powinnam była wiedzieć.Powinienem był.Sam do siebie.Tyle takich wyrzutów.Mógłbym budować z nich domy,palić nimi w piecu, nawozić nimi ogród.Wiesz, jak to się zaczęło? W Nowym Delhi?Pokręciła głową.Tak donosiła prasa.Mutacja jakiegoś superwirusa, jednego z tych, które obserwowaliprzez dwadzieścia lat.W sieci wodociągowej i tak dalej.W połączeniu z ptasią grypą.Nazwaliśmy ją zafrykanizowaną ptasią grypą, nawiązując do zabójczych pszczół.Pierwszeprzypadki w Londynie, ale obwiniono Nowe Delhi.A prawdopodobnie powstała gdzie indziej.Słyszeliśmy plotki, że powstała w Livermore.W krajowym laboratorium wojskowym?Skinęła głową.Krążyły pogłoski, że to był zwykły przeładunek.Kurier wiózł próbkęlotem wojskowym do naszych przyjaciół w Anglii.Podobno samolot rozbił się w Brampton.Nigdy się tego nie dowiemy rozejrzała się po kanionie, pozwalając, by wiatr uniósłabsurdalność tych słów z dymem.Rozbudziłem się na dobre.Wzięła głęboki oddech i zobaczyłem Hig! Jej sutki przezcienki materiał koszuli.Boże.Hig.Nie słyszałeś żadnych wiadomości, prawdziwych wiadomościod prawie dziesięciu lat.To cię podnieca!Genetyczne modyfikacje grypy to nic nowego. Jasne, powiedziałem.Patrz mi w oczy, jak ze mną rozmawiasz.Otrząsnąłem się.Uśmiechała się do mnie szeroko przez dym.Calmate, żołnierzu, powiedziała.Nie uczyłem się hiszpańskiego, mruknąłem.*Jedliśmy kolację nie wiem, o której godzinie, ale jakoś póznym wieczorem, kiedy niebonabierało tej niebieskiej poświaty, na której może zalśnić pojedyncza gwiazda, a lelkiprzemykały nad łąką i nad strumieniem, żerując na najnowszej rójce.Zimowały w Meksyku czycoś w tym rodzaju i najwyrazniej dobrze sobie radziły.Szpiczaste skrzydła i zwinność jaskółek.Białe lotki połyskujące przy nagłej zmianie kierunku.Cichy świergot.Radość obserwowaniaptaków w ich jedynej godzinie polowania.Pewnie jadły właśnie wtedy, bo o tej porze latało najwięcej owadów.Nie było jeszcze takzimno jak pózniej w całkowitych ciemnościach a gwiazdy tworzyły na niebie splątane pasmaa kamienna skarpa emanowała ciepłem dnia.Zabierałem nasze naczynia nad strumień i myłem je piaskiem.Najczęściej gotowali nazewnątrz w palenisku obłożonym kamieniami z rzeki.W takie noce ojciec i córka siedzieli napniakach i patrzyli w targany wiatrem żar jak w telewizor.Odstawiałem mokre naczynia na stółi kładłem się w hamaku i sprawdzałem, ile wytrzymam, nie myśląc o niczym.Mój rekord tochyba sześć sekund [ Pobierz całość w formacie PDF ]