X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chińczyków poprostu nie obchodzą turnieje golfowe, to, gdzie wybieracie się na wakacje czy zdjęcia waszej córki na kucyku.Chcą robić interesy: w ciągu tygodnia, kiedy biegają z jednego spotkania na drugie; w niedzielne poranki, kiedyidą z rodziną na zakupy z telefonem komórkowym przy uchu; gdy czekają na prom kursujący przez cieśninę,pożerając łapczywie  żebraczego kurczaka", najsłynniejszą potrawę kolonii.Podczas obiadu w Man Wah nikt nie rozmawia o sztuce, literaturze czy, chwała Bogu, o księżnej Dianie.Wszyscy rozprawiają o giełdzie, o indeksie Hang Seng i o rozkładzie kursów taifei, motorówek, które dziękisześciu trzystukonnym silnikom rozwijają prędkość stu dziesięciu kilometrów na godzinę i które bez przerwyprzemycają przez Morze Poludnio- wochińskie towary do Chin - telewizory, magnetowidy, klimatyzatory.Każda łódz - która musi wymknąć się zarówno policji Hongkongu jak i chińskiej - może jednorazowo przewiezćtowary warte nawet dziesięć tysięcy funtów.W chwili rozładunku na terytorium chińskim podwajają one swąwartość.W ciągu jednej nocy, przy sprzyjającym szczęściu i odpowied- uio dobranych przyjaciołach, każda ui(ffi może odbyć ten jednogodzinny kura tr/y lub cztery razy.Lodzie są lak funkcjonalne, a ich właściciele tuk umiejętnie nawiązują stosowne przyja/nie, że przemycanesą nawet mer- cedesy.Co więcej, gdy kontrabandzistów złapie nadzwyczaj sprawnn policja Hongkongu, naglepojawia się nieuduczna policja chińska, która zapobiega konfiskacie samochodów i mes/- towaniu kogokolw iek.Pracowita, przestrzegająca prawa ptv licja Hongkongu wycot\�je się.Przemytnicy pozostają na wolności inastępnego dnia /nów s/mughgą towary.Chińsku policja znika.A jakiś wysoko postawiony chiński urzętlnik,który nieprzychylnym okiem spoziera na kapitalizm panujący w Hongkongu, dostaje mercedesa.Problem polega nu tym, że pozu policją Hongkongu nikt nic wierzy, że chińscy policjanci są faktyczniechińskimi policjantami.(iłowy Smoka czy Wodzowie Triady, wszechpotężne guib gi mafijne z Hongkongu.któie prowadzą akc je przemytnicze, sto- ją praktycznie ponad prawem.Przynajmniej ponad prawemHongkongu.Juk funkcjonują w ramach swojego własnego kodeksu, to ich prywatna sprawa, no może pomijajączamachy bombowe zdarzające się od czasu do czasu w restauracjach i w klubach.Często są one zresztą nieudanei ginie w nich wiele przypadkowych osób, Ludzie mówią, że działa pięćdziesiąt iwżjnych gangów i ugrupowań,ale nikł tego naprawdę nie vyi& Dzięki Brytyjczykom Hongkong to kraina garnituru, kol nierzyku i krawatu.Taka moda jest rozpowszechniona szczególnie po&ftki chińskich biznesmenów, którzy hardziej niż sanu gnwlwsturają się wyglądać jak ynrł/ow Nie dla nich poklepywanie po ramieniu i powitanie w swobodnym, uinerykańskim stylu  Się mas/, chłopie" Wolą oficjalny uścisk dkv ni*odrobinę IVzerwy i iradycyjne garnitury,kołnierzyki ikr* waty.Najlepiej czarne.Uwaga, granatowe garnitur) są Oflpft wiednie na pogrzeby, a me doprowadzenia intetesów.Wprzyszłym fyjfoc/zttM m9tlni rpwoln- - Mówiłeś.-Nie.- To niby czemu zawróciłam? Mógłbyś mi to wytłumaczyć? Chcę do stawu Walden, pomyślałem, i do buków,i żółtychbrzóz.- Jesteśmy na drodze 93 - zaskrzeczała.- Niemożliwe.Jesteśmy na drodze 95 - szepnął człowiek, którego w biurze bał się każdy, łącznie zprezesem.Gdy ktoś się spóznił pięć minut, Henry rzucał się na nieszczęśnika, obsypując go wszystkimiprzekleństwami pod słońcem.Ale teraz? Przy żonie?- Mówię ci, że to droga 93.Znów mnie zle poprowadziłeś.- Przesiądę się więc za kierownicę.- Nie.Nie wiem, jak długo jechaliśmy w absolutnym milczeniu.Bałem się poruszyć.Nagle znów zahamowaliśmyostro.Zleciałem na podłogę.Samochód dosłownie stanął dęba na zderzaku.- Och, zamknij się - wrzasnęła.- Ależ nic nie mówiłem.- Te twoje humory.Zawsze jest to samo, gdy chcę się trochę odprężyć w wolny dzień.Powoli usiadłem z powrotem na fotelu.- Gdzie jesteśmy?- W pobliżu Worcester.- To niemożliwe.- Tak mówi mapa.- Więc mapa się myli.Samochód ponownie ruszył w szalonym tempie.- Czy mam tu skręcić?- Jeśli chcesz.- Przecież to ty trzymasz mapę.- Tak, ale zależy, dokąd chcesz.- Daj mi tę mapę.- Na miłość boską, daj jej tę mapę, pomyślałem.- Widzisz, nie masz racji.Jesteśmy tutaj, anie tam.Musisz sobie sprawić nowe okulary.- Nie ma takiej potrzeby.- Ciągle mrużysz oczy.Nie mam pojęcia, dlaczego nie wybierzesz się do okulisty.Pewnie dlatego, że ja ci tomówię.Poczekaj, jak opowiem o tym wszystkim w biurze, pomyślałem.Szczególnie prezesowi, który nie będzie jużmiał takiego poczucia winy, że się spóznił na zebranie.Czyżby samochód zwalniał? Tak, i to delikatnie.Istniałaszansa, że nie zostanę ponownie zmieciony na podłogę.Spojrzałem za okno.Poprzez obfitość liści nie byłowidać konarów.Wjeżdżaliśmy na teren posiadłości, która wyglądała jak skrzyżowanie rezydencji Tu- dorów iszkockiego zamku.Wnętrza były okazałe: wielkie pokoje, bogaty wystrój.Mieli nawet, jak mnie zapewniono,  prawdziwekominki".Posiłek był wspaniały.Towarzystwo jednak sztywne.%7ładnych rozmów.Z wyjątkiem momentu, kiedykelnerka spytała, czy napijemy się wina.- Tak, poprosimy - uśmiechnęliśmy się do niej wraz z Henry m.- Nie, nie będziesz pił - warknęła żona.- Wiesz, że gdy pijesz, to zawsze boli cię głowa.Zamiast winamożesz sobie zamówić kawę.Bez wina, zawyłem bezgłośnie.Nie miałem odwagi spojrzeć na Henry'ego.Ból głowy.Muszę to wszystkimopowiedzieć.Z ulotki leżącej na stole zdobyłem pełną wiedzę na temat jesieni. Zgodnie z corocznym rytmem, gdytemperatury nocą spadają poniżej S�C, liście niektórych drzew zaczynają przybierać żywe barwy.Rozpoczynasię bowiem wówczas proces chemiczny wstrzymujący wytwarzanie chlorofilu - składnika, który nadaje listowiuzieloną barwę - co pozwala na ujawnienie się innych kolorów.W miarę zanikania chlorofilu w liściach topoli,brzóz, tulipanowców i platanów pojawia się odcień żółty, za który odpowiedzialne są karoteny.Najżywszebarwy: jaskrawopomarańczową, jasnoczer- woną i karmazynową, wywołuje inny składnik chemiczny,antocyjan.W krótkim czasie ten sam składnik sprawia, że liście dębów, które najpózniej zmieniają kolor, stająsię brązowe, zwiastując początek zimy".Więc po to tutaj przyjechaliśmy.Popiłem lunch kawą - doświadczenie kulinarne, którego nigdy nie zapomnę.Przeprosiłem towarzystwo iwyszedłem na dwór.Liście, mimo okoliczności, wyglądały fantastycznie. Zupełnie inaczej niż te, które każdej jesieni godzinami opózniają przyjazd mojego pociągu do Londynu.Podróż powrotną do Bostonu wspominam lepiej niż drogę w tamtą stronę.Dlatego, że zbliżał się koniec tejwycieczki.Czytałem Thoreau i patrzyłem na drzewa.To naprawdę była orgia kolorów: beże, ciemne brązy,czerwienie, żółcie, złoto.Irlandczycy śpiewają o tysiącu odcieni zieleni.Te liście, niezależnie od tego, czyznajdowałem się w Massachusetts, czy w New Hampshire, były naprawdę widowiskowe.Zacząłem się czuć rozluzniony i szczęśliwy.Może gdy wrócę, nie powiem wszystkim w biurze o.- Co robisz? - krzyknął nagle Henry głosem przepełnionym grozą.W przerażeniu upuściłem książkę.- Przecież mogę zatankować, prawda? - rzuciła żona najbardziej zjadliwym tonem ze wszystkich, jakiesłyszałem przez cały dzień.- Czy może mam cię pytać o pozwolenie?Miarka się przebrała.Zdecydowanie wszystkim opowiem.Nie obchodzą mnie następstwa.Mam dość.Nawetbiedny, stary Thoreau załamałby się pod naporem takiego stresu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.