[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JeśliMiller nauczył się czegoś przez cztery lata pracy w parlamen-cie, to właśnie tego, że te niepopularne wieczorne debatygromadziły ludzi, którzy traktowali omawiane sprawy wyjąt-kowo poważnie.Po debacie poszedł do pobliskiej restauracji na prostą kola-cję.Zjadł zapiekankę rybną, sałatę i popił gazowaną wodą.Gdy wrócił na parking, było wpół do dziesiątej wieczorem.Wyjechał podjazdem, który zawsze przypominał mu o AireyuNeave, pierwszym Angliku, który uciekł z oflagu w zamkuColditz podczas drugiej wojny światowej.Odznaczony boha-ter wojenny, który zginął właśnie w tym miejscu we własnymsamochodzie, stając się ofiarą Irlandzkiej Narodowej ArmiiWyzwoleńczej, tej samej organizacji, która pozbawiła życiaMountbattenów.- Co za świat - szepnął do siebie Miller, włączając się doruchu.Po chwili zwolnił, zastanawiając się, dokąd jechać.Olivii nie będzie jeszcze w domu, bo miała spędzić wieczór zresztą zespołu, co zatem robić? Wtedy przypomniał sobie ozaproszeniu Fergusona do kryjówki w Holland Park.* * * *Miejsce wyglądało bardziej na prywatny dom opieki alboklinikę, ale doświadczone oko mogło zauważyć sporo elek-troniki na otaczających murach - intruz zdziwiłby się niepo-miernie, ujrzawszy masywne bramy i najprzeróżniejsze za-bezpieczenia.Opuścił szybę w samochodzie i nacisnął guzik przed bra-mą.Służbę pełnił sierżant Henderson.- Kto tam? - Głos miał spokojny, ale słychać w nim było,że trzymał się procedur.- Major Harry Miller, przyjechałem na zaproszenie gene-rała Charlesa Fergusona.Brama powoli się otworzyła i wjechał do środka.Hender-son zszedł na dół.- Sierżant Luther Henderson, %7łandarmeria Królewska.Został pan już wpisany do rejestru.Miło mi pana poznać.Pro-szę tędy, ja zaparkuję samochód.Generała Fergusona nie maco prawda z nami, ale jest major Roper, tylko wjechał w tejchwili pod prysznic.- Jak to wjechał?- Ma specjalną kabinę, a właściwie pokój prysznicowy.Antypoślizgowa podłoga, siedzenia przy ścianach.To jedynysposób, w jaki major może się odświeżyć.Przeżył zamachbombowy.Wiadoma paczka w samochodzie.Mocno go po-turbowało, wszystkie kości połamane, czaszka, miednica,kręgosłup.Cud, że ma wszystko na miejscu.- Niewiarygodne.- Najodważniejszy człowiek, jakiego znam, proszę pana,a głowę ma jak Einstein.Od wejścia proszę iść prosto, ostat-nie pancerne drzwi po lewej, tam jest pokój komputerowy.Powiadomię majora, że pan przyszedł.Niedługo tam przyje-dzie, ale w sali jest już pan Dillon, więc się panem zajmie.-Wsiadł do mini i pojechał na parking za róg budynku.Miller wszedł na górę, przeszedł korytarzem do pancer-nych drzwi i otworzył je.Dillon siedząc na jednym z obroto-wych foteli, ze szklanką w prawej dłoni, patrzył w monitor.Gdy usłyszał otwierane drzwi, odwrócił się.- Sean Dillon, jak przypuszczam.Nazywam się HarryMiller.Dillon uśmiechnął się lekko zdziwiony.Uścisnął Millerowidłoń.- Sporo o panu słyszałem - powiedział Miller.- Moje wy-razy uznania.- No cóż, ja też wiem o panu co nieco.Właściwie nawetmyślałem w tej chwili o panu.Proszę spojrzeć.To moskiew-ski kanał telewizyjny.Na ekranie było widać pogrzeb Igora Zorina na cmentarzuwojskowym.- Widzi pan tego z tyłu, w czarnym płaszczu i kapeluszu?To doradca prezydenta Putina do spraw bezpieczeństwa, ge-nerał Iwan Wołkow.- Każdy o nim słyszał.- Kawał skurwiela i raczej się nie lubimy.To on stoi zapomysłem zlikwidowania nas wszystkich.Niestety, z jednąosobą im się udało.- Jego twarz poszarzała.- Hanna Bernstein?- Skąd pan wie? No tak, pan może wiedzieć.Wołkow byłprowodyrem, inni trochę mu tylko pomogli.- Pokręcił głową.- Wspaniała kobieta, bardzo nam jej brakuje.- Sugeruje pan współudział IRA? Myślałem, że to już zanami.- Zaczęło się w sześćdziesiątym dziewiątym, tak? I trzy-dzieści osiem lat pózniej mamy mieć pokój w Irlandii? A cozrobić z tymi, dla których to był sposób na życie, którzy mieliprzez lata broń w ręku? Jaka ich czeka przyszłość?- Zawsze jest popyt na najemników.- Miller wzruszyłramionami.- Tak samo jak zawsze znajdzie się powód, żebyzabijać.- Można i tak powiedzieć.- Dillon dolał sobie whisky.-Panu też?- Poproszę.- Słyszałem, że pańska żona gra w Prywatnych kłam-stwach.Nie zapytam, jak sobie radzi, bo zawsze gra po mi-strzowsku.Widziałem ją w Zakładniku Brendana Behana wNarodowym.Ten stary pijus wyskoczyłby dla niej z grobu.Wspaniała sztuka, a pańska żona uczyniła z niej prawdziwybrylant [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.JeśliMiller nauczył się czegoś przez cztery lata pracy w parlamen-cie, to właśnie tego, że te niepopularne wieczorne debatygromadziły ludzi, którzy traktowali omawiane sprawy wyjąt-kowo poważnie.Po debacie poszedł do pobliskiej restauracji na prostą kola-cję.Zjadł zapiekankę rybną, sałatę i popił gazowaną wodą.Gdy wrócił na parking, było wpół do dziesiątej wieczorem.Wyjechał podjazdem, który zawsze przypominał mu o AireyuNeave, pierwszym Angliku, który uciekł z oflagu w zamkuColditz podczas drugiej wojny światowej.Odznaczony boha-ter wojenny, który zginął właśnie w tym miejscu we własnymsamochodzie, stając się ofiarą Irlandzkiej Narodowej ArmiiWyzwoleńczej, tej samej organizacji, która pozbawiła życiaMountbattenów.- Co za świat - szepnął do siebie Miller, włączając się doruchu.Po chwili zwolnił, zastanawiając się, dokąd jechać.Olivii nie będzie jeszcze w domu, bo miała spędzić wieczór zresztą zespołu, co zatem robić? Wtedy przypomniał sobie ozaproszeniu Fergusona do kryjówki w Holland Park.* * * *Miejsce wyglądało bardziej na prywatny dom opieki alboklinikę, ale doświadczone oko mogło zauważyć sporo elek-troniki na otaczających murach - intruz zdziwiłby się niepo-miernie, ujrzawszy masywne bramy i najprzeróżniejsze za-bezpieczenia.Opuścił szybę w samochodzie i nacisnął guzik przed bra-mą.Służbę pełnił sierżant Henderson.- Kto tam? - Głos miał spokojny, ale słychać w nim było,że trzymał się procedur.- Major Harry Miller, przyjechałem na zaproszenie gene-rała Charlesa Fergusona.Brama powoli się otworzyła i wjechał do środka.Hender-son zszedł na dół.- Sierżant Luther Henderson, %7łandarmeria Królewska.Został pan już wpisany do rejestru.Miło mi pana poznać.Pro-szę tędy, ja zaparkuję samochód.Generała Fergusona nie maco prawda z nami, ale jest major Roper, tylko wjechał w tejchwili pod prysznic.- Jak to wjechał?- Ma specjalną kabinę, a właściwie pokój prysznicowy.Antypoślizgowa podłoga, siedzenia przy ścianach.To jedynysposób, w jaki major może się odświeżyć.Przeżył zamachbombowy.Wiadoma paczka w samochodzie.Mocno go po-turbowało, wszystkie kości połamane, czaszka, miednica,kręgosłup.Cud, że ma wszystko na miejscu.- Niewiarygodne.- Najodważniejszy człowiek, jakiego znam, proszę pana,a głowę ma jak Einstein.Od wejścia proszę iść prosto, ostat-nie pancerne drzwi po lewej, tam jest pokój komputerowy.Powiadomię majora, że pan przyszedł.Niedługo tam przyje-dzie, ale w sali jest już pan Dillon, więc się panem zajmie.-Wsiadł do mini i pojechał na parking za róg budynku.Miller wszedł na górę, przeszedł korytarzem do pancer-nych drzwi i otworzył je.Dillon siedząc na jednym z obroto-wych foteli, ze szklanką w prawej dłoni, patrzył w monitor.Gdy usłyszał otwierane drzwi, odwrócił się.- Sean Dillon, jak przypuszczam.Nazywam się HarryMiller.Dillon uśmiechnął się lekko zdziwiony.Uścisnął Millerowidłoń.- Sporo o panu słyszałem - powiedział Miller.- Moje wy-razy uznania.- No cóż, ja też wiem o panu co nieco.Właściwie nawetmyślałem w tej chwili o panu.Proszę spojrzeć.To moskiew-ski kanał telewizyjny.Na ekranie było widać pogrzeb Igora Zorina na cmentarzuwojskowym.- Widzi pan tego z tyłu, w czarnym płaszczu i kapeluszu?To doradca prezydenta Putina do spraw bezpieczeństwa, ge-nerał Iwan Wołkow.- Każdy o nim słyszał.- Kawał skurwiela i raczej się nie lubimy.To on stoi zapomysłem zlikwidowania nas wszystkich.Niestety, z jednąosobą im się udało.- Jego twarz poszarzała.- Hanna Bernstein?- Skąd pan wie? No tak, pan może wiedzieć.Wołkow byłprowodyrem, inni trochę mu tylko pomogli.- Pokręcił głową.- Wspaniała kobieta, bardzo nam jej brakuje.- Sugeruje pan współudział IRA? Myślałem, że to już zanami.- Zaczęło się w sześćdziesiątym dziewiątym, tak? I trzy-dzieści osiem lat pózniej mamy mieć pokój w Irlandii? A cozrobić z tymi, dla których to był sposób na życie, którzy mieliprzez lata broń w ręku? Jaka ich czeka przyszłość?- Zawsze jest popyt na najemników.- Miller wzruszyłramionami.- Tak samo jak zawsze znajdzie się powód, żebyzabijać.- Można i tak powiedzieć.- Dillon dolał sobie whisky.-Panu też?- Poproszę.- Słyszałem, że pańska żona gra w Prywatnych kłam-stwach.Nie zapytam, jak sobie radzi, bo zawsze gra po mi-strzowsku.Widziałem ją w Zakładniku Brendana Behana wNarodowym.Ten stary pijus wyskoczyłby dla niej z grobu.Wspaniała sztuka, a pańska żona uczyniła z niej prawdziwybrylant [ Pobierz całość w formacie PDF ]