[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.dwa tysiące lat? Co najmniejtyle.Tytus zniszczył świątynię Heroda czterdzieści lat po śmierci Chry-stusa, a to było ponad tysiąc lat temu.Ta mapa przedstawia świątynięSalomona, która została wybudowana kilkaset lat wcześniej.- No cóż, na wszystko czego pragniemy, mam nadzieję, że się my-lisz, Saint-Agnanie - rzekł de Payns tak ponurym tonem, że większośćobecnych spojrzała na niego.-Jak to? Muszę mieć rację, wedle tego, co tu widzimy.A jeślitak.- Saint-Agnan zawahał się, marszcząc brwi, po czym wskazałpalcem.- Jeśli mam rację, to właśnie stoimy w tym miejscu.- Zgadzam się - powiedział.- Jednak jeśli masz rację i stoimy tu,to jesteśmy.pozwól mi.Pochylił się, oparł kciuk we wskazanym przez Saint-Agnana miej-scu, po czym umieścił środkowy palec na środku tego, co na planiebyło główną częścią świątyni.Przytrzymał tak rozciągniętą dłoń, oce-niając odległość i wydymając w zadumie usta.- Powiedziałbym, że znajdujemy się co najmniej trzy tuziny dłu-gich kroków od zewnętrznego muru właściwej świątyni, do którejchcemy dotrzeć.Nie biorąc pod uwagę tego, że jesteśmy nad naszymcelem, ukrytym głęboko pod ziemią.- No i co z tego? - Saint-Agnan wydawał się szczerze zakłopota- ny.- Od początku wiedzielis'my, że będziemy musieli kopać.Naszeinstrukcje wyraznie o tym mówiły.Nikt inny nic nie powiedział, lecz po ich minach i spojrzeniach,którymi niespokojnie wodzili od Saint-Agnana do de Paynsa, możnabyło poznać, że niektórzy zgadzają się z Saint-Agnanem.Tylko Saint--Omer, Montdidier i Montbard mieli nieprzeniknione miny.Następ-ny zabrał głos Saint-Omer.- Hugon mówi, Archibaldzie, że tuż za naszymi plecami jest kró-lewski pałac, tak więc możemy kopać nasz tunel jedynie pionowow dół, a potem w bok, aż znów zdołamy zmienić kierunek, szuka-jąc fundamentów świątyni.A przestrzeń między nami a naszym ce-lem wypełnia Wzgórze Zwiątynne.Wypełnia całkowicie.Gdybyśmychcieli wykopać tunel stąd do miejsca, gdzie chcemy się znalezć, mu-sielibyśmy przez cały czas drążyć go w litej skale.Zajęłoby nam to lata,a nie mamy narzędzi i nie jesteśmy inżynierami.Saint-Agnan poczerwieniał, gdy zrozumiał prawdę zawartą w sło-wach Saint-Omera.Andrzej de Montbard spoglądał na rysunek i w za-dumie stukał palcem we wskazane przez wielkiego rycerza miejsce.- Saint-Agnan może się mylić - głośno myślał.- Może zle odczy-taliśmy ten plan, lecz mimo to nie ma wątpliwości, że stoimy na skale.Musimy się więcej dowiedzieć o tym miejscu.Musimy wiedzieć, gdziei jak kopać.Gdzie możemy znalezć więcej informacji o tego rodzajusprawach?Zapadła cisza, którą przerwał Saint-Omer.-To ci się nie spodoba, Andrzeju, lecz odpowiedz na to pytanieznajduje się w naszych archiwach w domu, które ktoś najwyrazniejpowinien był dokładniej przeszukać, zanim cię tutaj przysłano.NaszZakon ma w swych archiwach dokładniejsze niż ktokolwiek wieścio Jerozolimie i jej świątyniach.To, co zdarzyło się w tych rejonach, tow końcu nasza historia i nasi przodkowie, uciekając stąd, zabrali swojekroniki, by je uchronić przed kradzieżą, skażeniem lub zniszczeniem.Nikt.żadna osoba, organizacja czy jakakolwiek istota.nie posiadalepszych czy dokładniejszych informacji od naszego Zakonu.- Po-patrzył na swych przyjaciół i towarzyszy.- Nie powinienem nikomuo tym przypominać, gdyż w końcu dlatego tu jesteśmy i stoimy przedtym zadaniem.- Jednak jesteśmy tutaj, a potrzebne nam informacje tam - mruk- nął de Payns.- Możemy je uzyskać, lecz to zajmie sporo czasu, możezbyt wiele czasu.Cóż więc robimy? De Montbard, masz jakiś pomysł?- Tak - odrzekł zapytany.- Nawet dwa.Po pierwsze, przejrzyjmywszystkie dokumenty, które przywiozłem.Nawet do nich nie zajrza-łem, gdyż hrabia Hugon kazał mi doręczyć je osobiście do twoich rąk,ale wiem, że jest ich sporo.Jedynym dokumentem, który widziałem,był ten plan, gdyż hrabia był tak dumny z pracy kopisty, że pokazałmi szkic, zanim wyjechałem.Widzicie, że wraz z nim w pojemnikujest jeszcze kilka innych.Z tego, co wiem, któryś z nich może zawieraćpotrzebne nam informacje, gdyż hrabia w pełni zdawał sobie sprawęz tego, czego się od was żąda i co będziecie musieli zrobić.- Obróciłsię i otworzył kufer, by wyjąć z niego rysunek, który oglądali.Otwartewieko skrzyni ukazywało gruby skórzany futerał chroniący długi cy-linder zawierający szkic świątyni oraz kilka innych, mniejszych rysun-ków.- Podejrzewam, że każdy skrawek pergaminu, każdy dokumenti rysunek w tej tubie będzie miał bezpośredni związek z tym, o czymrozmawiamy.De Payns, który tak jak wszyscy pozostali przyglądał się paczce,skinął głową.- Możesz mieć rację.Dokładnie je obejrzymy, jak tylko tu skoń-czymy.Mówiłeś jednak, że masz dwa pomysły.Jaki jest drugi?- Potwierdzić lub odrzucić podejrzenia Saint-Agnana dotyczącemapy, gdyż jeśli ma rację, poszukiwany przez nas skarb może się znaj-dować pod fundamentami pałacu.byłego meczetu.- Zignorowałgłośne sapnięcie de Paynsa i mówił dalej, mamrocząc cicho, jakby dosiebie.- Gdyby tak było, nasze zadanie byłoby mniej czasochłonne.Nie mniej uciążliwe, gdyż i tak musielibyśmy drążyć tunel w skale, alemoże krótszy.Zapewne zajęłoby nam to kilka lat, ale nie kilkadzie-siąt.- Podniósł głowę i dodał normalnym głosem: - Musimy znalezćinną, nowszą mapę miasta i zlokalizować na niej świątynię.Potem po-równamy obie i ustalimy, co dokładnie widać na tym rysunku.Gdzieznajdziemy taką mapę?- Wątpię, by takowa istniała.- Oczy wszystkich obecnych zwró-ciły się na Payena Montdidiera, który nie odzywał się od chwili, gdywycofał swoje zastrzeżenia dotyczące nowej nazwy Zakonu.Uśmiech-nął się nerwowo i podniósł ręce.- Jeśli istnieje - ciągnął - to są tylkodwa miejsca, w których może być, oba niedogodne z naszego punktu widzenia: w pałacu króla lub w rezydencji patriarchy.Nikt inny tutajnie potrzebował czegoś takiego, a gdybyśmy zaczęli się rozpytywać,zapewne natychmiast zaczęto by nas podejrzewać o jakiś spisek.Jeślichcecie, mogę zapytać o mapę, kiedy znów będę u patriarchy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •