[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W błąd wprowadziło Kubańczyków to, że rewolucja nosiła w sobie swojądziecięcą chorobę, która się ujawniła w końcu zimy jako łagodny na szczęściekryzys legalizmu.Prezydent Republiki Urrutia zyskał sobie za czasów Batisty wygnanie i chwałę,gdyż swoimi wyrokami sądowymi legalizował powstanie.Tyrania Batisty, mówił,jest bezprawiem, zatem powstanie jest aktem praworządnym.Był to argumentadwokata.Przebywający na swych górskich szczytach rebelianci postanowili wówczasofiarować Urrutii, nigdy go uprzednio nie widziawszy, stanowisko prezydenta wprzyszłej Republice.Urrutia udał się w góry; Castro z nim długo rozmawiał i rozstał sięskonsternowany.Oczekiwał człowieka, spotkał się jedynie z zasadami.Za póznojednak było, żeby wracać do sprawy wyboru prezydenta; wybór został jużzakomunikowany prasie zagranicznej.Fidel wiedział, że zasady są abstrakcyjne,władcze, nieugięte; i dlatego tak bardzo zle wróżył przyszłemu rządowi, że wolał wpodobnej sytuacji sam się usunąć od władzy, skoro nie można już było pozbawiaćjej Urrutii.Na powrót do niej będzie miał zawsze czas po nieuniknionej katastrofie.Ta decyzja narzucała się niemal sama, ale dla Kubańczyków była zródłemosłupienia.Począwszy od l stycznia 1959 roku w jednym z apartamentów "Habana Hilton"przebywał pewien kapitan armii rebelianckiej nazwiskiem Fidel Castro, którysprawiał wrażenie, że jest w rezerwie.Równocześnie w jednym ze staromiejskichbudynków przewodniczył Radzie Ministrów sztywny prawnik.Podczas swojej prezydentury Urrutia uosabiał praworządność w jej jaknajbardziej formalnej i tyranicznej postaci. Znoszę powiedział domy gry, szulernie, kasyna, automaty do gier.Bardzo młodzi ministrowie przyklasnęli; hawańskie mieszczaństwo odnosiło siężyczliwie do każdej kuracji, która by uzdrowiła miasto z tego wstydliwego liszaja.Podpisany, kontrasygnowany przez prezydenta dekret był gotów.Następnego dnia tłum podnieconych ludzi wtargnął do "Habana Hilton", wtłoczyłsię do wind, ruszył biegiem po schodach, zjawił się bez ceregieli u Fidela Castro.Byli to ludzie zatrudnieni w domach gier; przyszli z całymi rodzinami.Krzyczeli,że się ich zarzyna.Czy siedemset tysięcy bezrobotnych to jeszcze mało? Czy trzebawyrzucić na bruk wszystkich pracujących, od sprzedawczyni cygar do krupiera?Zagrożone prostytutki wprawdzie nie poszły do "Habana Hilton", ale napisałybardzo godne listy, w których domagały się prawa do wykonywania swojegozawodu.Castro zwołał natychmiast ministrów.Opuścili pałac prezydencki, Radę, Urrutię,przemierzyli miasto i odszukali w amerykańskim pałacu swojego prawdziwegoszefa, który teraz nie posiadał się z gniewu.Fidel nie odmówił sobie przyjemnościpowiedzenia im, co o tym wszystkim myśli: stali się, powiedział, wspólnikamikretyńskiego i nieludzkiego moralizmu, który może doprowadzić Rewolucję dokatastrofy.Znieść domy gry? Proszę bardzo.Ale pod warunkiem, że przekwalifikuje się izatrudni zwolniony personel.A jak zatrudnić? Jak przekwalifikować, kiedy nie maprzemysłu? Do likwidacji gier przystąpi się dopiero po zlikwidowaniu bezrobocia,a to nie nastąpi jutro.Co do prostytutek, prawie wszystkie pochodzą ze wsi; todziewczęta z wielodzietnych rodzin nie mające w domu co jeść: mogły albozdechnąć, albo się sprzedać."Za prostytucję wezmiemy się, kiedy skończymy znędzą chłopów''.Nakazywać kobietom lekkich obyczajów, tutaj, w Hawanie, żebyzaczęły żyć inaczej, to tyle samo, co mówić, żeby nic nie powiedzieć; prostytucjabez reszty przeszłaby do podziemia.Skonsternowani ministrowie wrócili do swych ministerstw, do swych trosk;podczas najbliższego posiedzenia Rady usiłowali jak najbardziej taktowniewyjaśnić Urrutii punkt widzenia Fidela Castro.Prawnik bez złości wysłuchał wszystkiego, co mieli mu do powiedzenia, alenadal trwał niewzruszenie przy swoim; moralność nie pozwala na to, żeby ktośzdobywał lub tracił złoto w następstwie wyłożenia kupy pieniędzy na róg zielonegosukna. Zresztą powiedział sprawa jest prosta: dałem na to swoje słowo honoru.Podobno rzeczywiście Urrutia na wygnaniu, kiedy go odurzyła własna sława,wziął na siebie zobowiązania, o które go nie proszono.Castro położył kres kursowaniu ministrów w tę i z powrotem, narzucił swojeprawo.Nie mógł dopuścić do skompromitowania rewolucji ludowej przeznierozważne składanie na jej rachunek wzrostu bezrobocia.Znieść jednak należy automaty do gry, które nikomu nie dają pracy, a kradnąkubańskie pesos na rzecz kontynentalnych gangów; należy zachować loteriępaństwową, ale przekształcając ją jednocześnie; należy utrzymać gry, lecz ichdomy i kasyna wezmie na siebie państwo; jemu będą przypadać zyski, ono będzieopłacać personel.Co do prostytutek, niech zostaną; w tej pierwszej fazie rewolucyjnej, kiedy nowyrząd dopiero wszystko inwentaryzuje, kiedy dopiero odkrywa pozostawione muprzez dawny reżym dolegliwości i rany, to, co można dla nich zrobić, ogranicza siędo usunięcia ludzi, którzy je eksploatują: sutenerów podających się za ichprotektorów, policjantów każących się opłacać.Ten konflikt wydaje mi się wymowny: jak często bywa po wielkich wrzeniachludowych, władza była dwugłowa.Władza rzeczywista nie była prawomocna,władza prawomocna nie była w rzeczywistości władzą.Opowiadając się bez reszty za przestrzeganiem zasad, rząd legalistycznypopełniał ten sam błąd co i jego poprzednicy w 1949 i w 1933 roku: zwalczałskutki zamiast ich przyczyn.Prostytucja, gry to były skutki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.W błąd wprowadziło Kubańczyków to, że rewolucja nosiła w sobie swojądziecięcą chorobę, która się ujawniła w końcu zimy jako łagodny na szczęściekryzys legalizmu.Prezydent Republiki Urrutia zyskał sobie za czasów Batisty wygnanie i chwałę,gdyż swoimi wyrokami sądowymi legalizował powstanie.Tyrania Batisty, mówił,jest bezprawiem, zatem powstanie jest aktem praworządnym.Był to argumentadwokata.Przebywający na swych górskich szczytach rebelianci postanowili wówczasofiarować Urrutii, nigdy go uprzednio nie widziawszy, stanowisko prezydenta wprzyszłej Republice.Urrutia udał się w góry; Castro z nim długo rozmawiał i rozstał sięskonsternowany.Oczekiwał człowieka, spotkał się jedynie z zasadami.Za póznojednak było, żeby wracać do sprawy wyboru prezydenta; wybór został jużzakomunikowany prasie zagranicznej.Fidel wiedział, że zasady są abstrakcyjne,władcze, nieugięte; i dlatego tak bardzo zle wróżył przyszłemu rządowi, że wolał wpodobnej sytuacji sam się usunąć od władzy, skoro nie można już było pozbawiaćjej Urrutii.Na powrót do niej będzie miał zawsze czas po nieuniknionej katastrofie.Ta decyzja narzucała się niemal sama, ale dla Kubańczyków była zródłemosłupienia.Począwszy od l stycznia 1959 roku w jednym z apartamentów "Habana Hilton"przebywał pewien kapitan armii rebelianckiej nazwiskiem Fidel Castro, którysprawiał wrażenie, że jest w rezerwie.Równocześnie w jednym ze staromiejskichbudynków przewodniczył Radzie Ministrów sztywny prawnik.Podczas swojej prezydentury Urrutia uosabiał praworządność w jej jaknajbardziej formalnej i tyranicznej postaci. Znoszę powiedział domy gry, szulernie, kasyna, automaty do gier.Bardzo młodzi ministrowie przyklasnęli; hawańskie mieszczaństwo odnosiło siężyczliwie do każdej kuracji, która by uzdrowiła miasto z tego wstydliwego liszaja.Podpisany, kontrasygnowany przez prezydenta dekret był gotów.Następnego dnia tłum podnieconych ludzi wtargnął do "Habana Hilton", wtłoczyłsię do wind, ruszył biegiem po schodach, zjawił się bez ceregieli u Fidela Castro.Byli to ludzie zatrudnieni w domach gier; przyszli z całymi rodzinami.Krzyczeli,że się ich zarzyna.Czy siedemset tysięcy bezrobotnych to jeszcze mało? Czy trzebawyrzucić na bruk wszystkich pracujących, od sprzedawczyni cygar do krupiera?Zagrożone prostytutki wprawdzie nie poszły do "Habana Hilton", ale napisałybardzo godne listy, w których domagały się prawa do wykonywania swojegozawodu.Castro zwołał natychmiast ministrów.Opuścili pałac prezydencki, Radę, Urrutię,przemierzyli miasto i odszukali w amerykańskim pałacu swojego prawdziwegoszefa, który teraz nie posiadał się z gniewu.Fidel nie odmówił sobie przyjemnościpowiedzenia im, co o tym wszystkim myśli: stali się, powiedział, wspólnikamikretyńskiego i nieludzkiego moralizmu, który może doprowadzić Rewolucję dokatastrofy.Znieść domy gry? Proszę bardzo.Ale pod warunkiem, że przekwalifikuje się izatrudni zwolniony personel.A jak zatrudnić? Jak przekwalifikować, kiedy nie maprzemysłu? Do likwidacji gier przystąpi się dopiero po zlikwidowaniu bezrobocia,a to nie nastąpi jutro.Co do prostytutek, prawie wszystkie pochodzą ze wsi; todziewczęta z wielodzietnych rodzin nie mające w domu co jeść: mogły albozdechnąć, albo się sprzedać."Za prostytucję wezmiemy się, kiedy skończymy znędzą chłopów''.Nakazywać kobietom lekkich obyczajów, tutaj, w Hawanie, żebyzaczęły żyć inaczej, to tyle samo, co mówić, żeby nic nie powiedzieć; prostytucjabez reszty przeszłaby do podziemia.Skonsternowani ministrowie wrócili do swych ministerstw, do swych trosk;podczas najbliższego posiedzenia Rady usiłowali jak najbardziej taktowniewyjaśnić Urrutii punkt widzenia Fidela Castro.Prawnik bez złości wysłuchał wszystkiego, co mieli mu do powiedzenia, alenadal trwał niewzruszenie przy swoim; moralność nie pozwala na to, żeby ktośzdobywał lub tracił złoto w następstwie wyłożenia kupy pieniędzy na róg zielonegosukna. Zresztą powiedział sprawa jest prosta: dałem na to swoje słowo honoru.Podobno rzeczywiście Urrutia na wygnaniu, kiedy go odurzyła własna sława,wziął na siebie zobowiązania, o które go nie proszono.Castro położył kres kursowaniu ministrów w tę i z powrotem, narzucił swojeprawo.Nie mógł dopuścić do skompromitowania rewolucji ludowej przeznierozważne składanie na jej rachunek wzrostu bezrobocia.Znieść jednak należy automaty do gry, które nikomu nie dają pracy, a kradnąkubańskie pesos na rzecz kontynentalnych gangów; należy zachować loteriępaństwową, ale przekształcając ją jednocześnie; należy utrzymać gry, lecz ichdomy i kasyna wezmie na siebie państwo; jemu będą przypadać zyski, ono będzieopłacać personel.Co do prostytutek, niech zostaną; w tej pierwszej fazie rewolucyjnej, kiedy nowyrząd dopiero wszystko inwentaryzuje, kiedy dopiero odkrywa pozostawione muprzez dawny reżym dolegliwości i rany, to, co można dla nich zrobić, ogranicza siędo usunięcia ludzi, którzy je eksploatują: sutenerów podających się za ichprotektorów, policjantów każących się opłacać.Ten konflikt wydaje mi się wymowny: jak często bywa po wielkich wrzeniachludowych, władza była dwugłowa.Władza rzeczywista nie była prawomocna,władza prawomocna nie była w rzeczywistości władzą.Opowiadając się bez reszty za przestrzeganiem zasad, rząd legalistycznypopełniał ten sam błąd co i jego poprzednicy w 1949 i w 1933 roku: zwalczałskutki zamiast ich przyczyn.Prostytucja, gry to były skutki [ Pobierz całość w formacie PDF ]