[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już się nie chwieje,odzyskała równowagę zaraz po porodzie.Zciska szwagierkę,przemawia za nas oboje. To jest najmilsze z tego, co ktokolwiek dla nas zrobił.Bardzo wam dziękujemy.Rozglądam się.John ziewa, ma ciężkiego kaca.Mary czuje sięzakłopotana.Jari gapi się w podłogę.Zastanawiam się, czymoże martwi się tym, jak wyglądała ostatnia wizyta jego iTainy.Spoglądam na termometr.Minus trzynaście, najcieplejszydzień od dłuższego czasu.Rzucam pytanie. Jak sądzicie, czy mam teraz wyjąć z komórki wózek,opatulić dziecko, dać mu po raz pierwszy zaznać zimy i wynieśćna balkon na kilka chwil?Mary aż podskakuje. Co takiego?  krzyczy.I znowu jej złość wprawia mnie w zakłopotanie. Co ja takiego powiedziałem?Wstaje, podchodzi, wymachując palcem, parska ze złości. Chyba nie chcesz wynosić noworodka na mróz?Przez ostatni tydzień żywiłem w stosunku do Mary mieszaneuczucia, ostatnio głównie dobre, ale właśnie dotarłem do kresuwytrzymałości. Mary  mówię  czy moglibyśmy porozmawiać naosobności?Wpada do kuchni, która nie jest tak na osobności, jakbymchciał, krzyżuje ramiona i mierzy mnie piorunującymwzrokiem.Mówię cicho, aby jej nie kompromitować. W tym kraju  wyjaśniam  wystawianie ciepło ubranychnoworodków na krótką chwilę na mróz uważa się za coś, cosłuży ich zdrowiu.Wszyscy tak robią.Z czym masz problem? Schodzi z niej powietrze, opuszcza ramiona na boki, patrzyprzed siebie, a potem na lodówkę. Mary  mówię. Bardzo starałem się ciebie polubić iczasem mi się udawało.W szpitalu widziałem twoją miłość doKate i po raz pierwszy poczułem, że jesteśmy rodziną.Ale tyjesteś tutaj gościem, a to jest dom mój i Kate.Robimy tutajrzeczy, do których nie jesteś przyzwyczajona, ale jesteśmyporządnymi ludzmi i nie masz prawa nas krytykować.Maszdwa wyjścia.Albo zaakceptujesz i będziesz szanować naszeróżnice kulturowe, albo wyjeżdżasz.Jeśli wolisz wyjechać,dzisiaj odwiozę cię na lotnisko.Patrzy na mnie ze śmiertelną powagą, zastanawia się nadodpowiedzią.Potem z uchodzi z niej wściekłość i znikabrawura.Nie płacze, jednak robi smutną minę.Teraz wyglądaraczej jak zakłopotana młoda kobieta, a nie ponura pani wśrednim wieku, którą tak często się wydaje.Mary mówi cicho, wpatruje się w podłogę. Macie dziecko.Ja nie mogę mieć swojego.Mój mąż jeststarszy ode mnie, różnica wieku jest mniej więcej taka jakmiędzy tobą a Kate.Kiedy się pobieraliśmy, planowaliśmy dużąrodzinę, ale po tym, jak kilka lat próbowaliśmy, dowiedziałamsię, że przez coś, co mi się przydarzyło, kiedy jeszcze byłammłoda, nie mogę mieć dzieci.W oczach męża stałam siębezwartościowa.Jestem rozczarowaniem dla niego i dla siebiesamej.Teraz patrzy na mnie, oczy zachodzą jej łzami. Wiem, że czasem się zle zachowywałam.Zazdroszczę Kate,najzwyczajniej w świecie.Proszę, nie każ mi wyjeżdżać.Niechcę wracać do domu.Tutaj jest mi lepiej.Nie chcę, żeby czuła się gorzej, niż już teraz się czuje.Daję jejchwilę, aby się pozbierała, potem mówię: Wracaj do pozostałych.Wracamy do salonu.Kate trzyma ubranka, które Tainazrobiła na drutach dla naszej małej dziewczynki, mówi, jakpięknie wyglądają.Jari jest przygnębiony, stoi przed półką zksiążkami, przegląda je z rękoma w kieszeniach.Już wiem, o cochodzi.  Jari  mówię  idę teraz na balkon, żeby zapalić.Pójdzieszze mną?Widzę, że nie chce.Daję mu kapcie, żeby nie zmoczył stóp, irazem wychodzimy. No, powiedz.Udaje zmieszanie. A co mam powiedzieć?Zapalam marlboro. Dzisiaj rano miałem rezonans magnetyczny.Wyniki miałybyć za parę dni, ale martwiłeś się o mnie i obejrzałeś jewcześniej.Powiedz.Potrząsa głową i wpatruje się w Vaasankatu. Kari, nie dzisiaj. Tak Jari.Dzisiaj. Dzisiaj powinieneś się cieszyć.Urodziło ci się pierwszedziecko.Niech będzie radośnie.Kładę mu rękę na ramieniu. Właśnie urodziło mi się pierwsze dziecko.Nieważne, copowiesz, będzie radośnie.Nie jest w stanie na mnie patrzeć. Braciszku, masz guza mózgu.Tego już się domyśliłem. Czy jest złośliwy? Nie dowiemy się, póki nie zrobimy biopsji. Spójrz na mnie  mówię.Udaje mu się. Czy niedługo umrę? Nie jest duży i w związku z umiejscowieniem możemy byćzdolni go usunąć bez upośledzania funkcji poznawczych.Więcej ci nie mogę powiedzieć. Podaj mi procentową szansę przeżycia.Jakie mam szanse?Zmusza się, żeby to z siebie wyrzucić. Jeśli guz jest łagodny, osiemdziesiąt pięć procent.Jeślizłośliwy, znacznie mniej.Biedna Kate.Miała mieszane uczucia co do pozostawaniamiesiącami w domu przy dziecku.A teraz będzie opiekowałasię nami obojgiem. Jari, wracamy do środka i masz się uśmiechać, rozmawiać i udawać, że wszystko gra.Kurwa, ani słowa.Zrozumiano?Przytakuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •