[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdyby to Anna padła ofiarą? Jęknął z bezsilności i chwycił się rękami zagłowę.Hałas przewracanych beczek dochodzący z głębi han-221 garu wyrwał go z tego stanu niezdecydowania.Lepchot uciekał, a Anna wciąż, pozostawałazakładniczką.Jacquds Bordineau szybko podniósł głowę.Przestał się wahać.Pozostawało mu tylko jedno.Zanurzył rękę w kieszeni, wziął czarne pudełko i nacisnął guzik. Fatalny upadekPolicja licznie obsadziła wszystkie skrzyżowania ulic graniczących z gazownią. W czasie gdy pan pertraktował, ja zdążyłem wezwać posiłki  powiedział komisarz do profesora. Sytuacja jest lepsza, niż przypuszczałem.Teren gazowni wyraznie wyznaczają szerokie ulice.Naszposzukiwany jest osaczony.Pozostaje teraz znalezć go w tym labiryncie, a to może być niebezpieczne,jeśli jest uzbrojony. To przede wszystkim może być niebezpieczne dla mojej córki. : Proszę się nie obawiać, mam doświadczenie.Nigdy nie usiłujemy zdybać zwierzyny w jej norze^ale raczej delikatnie zwabić ją w nasze sieci.Policjanci przeczesywali dawną fabrykę budynek po budynku.Gdy jakiś teren został oczyszczony,kordon przesuwał się naprzód. Oto on!  wykrzyknął inspektor.Lepchot trzymał zakładniczkę w talii, przyciskając ją do siebie.Tak wyłonił się z kryjówki, do którejpolicja ostrożnie się zbliżała, metr po metrze.Rzucił się do ucieczki przez szerokie podwórzeotoczone zabudowaniami, z których okien widoczne już były kaski specjalnych oddziałów.Zawahał się.Trochę dalej znajdowały się inne kryjówki, które jeszcze nie zostały wykryte.Alepociągnąłby za sobą wszystkich, którzy go tropili.Wymknąłby się im226 jedynie po to, by wpaść w pułapkę nieco dalej, pogarszając tym swoją sytuację. Mańry go!  wybuchnął komisarz. Musimy być teraz bardziej ostrożni.Wydał zalecenia.Pościg miał trwać nadal, ale w nieco innej formie.Policjanci mieli zbliżać siępowoli, dobrze widoczni, nie wyciągając broni.Na wypadek gdyby ścigany się ujawnił, mielizatrzymać się i czekać, aż ón pierwszy przemówi.Komisarz stuknął w megafon sprawdzając, czy działa.Lepchot przemierzył podwórze do połowy i nagle zmienił kierunek.Biegł wlokąc Annę w kierunkugigantycznego gazometru.Komisarz i profesor nie mogli go teraz widzieć.W czasie gdy przebiegali, by zmienić punktobserwacyjny, powstała wielka wrzawa.Policjanci i oddziały specjalne wylegli z hangarów i innychzabudowań i zebrali się na podwórzu zapowiadając jakiś nadzwyczajny spektakl. Mój Boże, ależ to szaleniec!  krzyknął komisarz. To wszystko jest zbutwiałe!Z miejsca, do którego teraz dotarli, profesor i komisarz zobaczyli, co wywołało ten długi okrzykzdziwienia i przerażenia u tropiących administratora.Postanowił on bowiem, ciągnąc za sobązakładniczkę, pokonać wąskie, widoczne na zewnątrz metalowe schodki, wznoszące sję wokółzbiornika z gazem, zakończone małą blaszaną platformą na wysokości czterdziestu metrów nadziemią.Pod ciężarem szaleńca i jego ofiary schodki, których stopnie, wąska poręcz i zamocowująceśruby przeżarte były rdzą, chwiały się grzechocząc.Uszkodzone kawałki blachy odrywały się i ześwistem spadały w dół, lądując wśród gęstniejącego bez przerwy tłumu.Do policji i do C.R.S.dołączyła teraz ekipa pogotowia ratunkowego, która nie.tracąc z oczu widowiska przygotowywała nawszelki wypadek nosze i aparaty do kroplówek.Krzyk wstrząsnął zgromadzonymi.Dolna część scho-224 dów właśnie się oderwała i runela na ziemię i niemiłosiernym hałasem.Tak wiec niemozliwy był jużpościg za Lepchotem, który mimo widocznego zmęczenia pospiesznie kontynuował wspinaczkę.Potykałsię co kilka stopni, a wszelkie wstrząsy stanowily coraz większe zagrożenie dla reszty schodów. W oczekiwaniu na strażaków poleciłem rozłożyć na ziemi wokół małej platformy materace.Mamnadzieję, że wystarczająco złagodzą uderzenie na wypadek. powiedział komisarz. Z tak wysoka to niemożliwe  odparł przygnębiony Jacques.Dziwił się sobie, że nie stracił jeszczezimnej krwi, że nie tonie we łzach i nie rozdrapuje twarzy.Czuł w sobie jakąś niewytłumaczalną, zadziwiającą ufność.Lepchot rzucił Annę na platformę, która zatrzęsła się i niepokojąco nachyliła.Jedna ze śrub,przytwierdzających ją do gazometru, wypadła.Administrator położył się obok Anny usiłując złapaćoddech.Wiedział, że jest zgubiony i żadne pertraktacje nie zdadzą się na nic.Było już za pózno.Profesorgo zdradził i oddał zeszyt w ręce policji.Zło dokonało się.Pozostawała mu jedynie zemsta.Anna i onzginą razem.Jego ofiara słabo oddychała, zdjęta przerażeniem zamknęła oczy, obojętna na wszystko,byle nic nie widzieć.Lepchot przyjrzał się dziewczynie.Nikczemny uśmiech pojawił się na jego ustach.Oparł się jednąręką o krawędz platformy, drugą zaczął podnosić Annie sukienkę.Gdy poczuła na swoim udziewilgotną, rozgorączkowaną rękę szaleńca, nie zastanawiając się, gwałtownym ruchem usiłowałazepchnąć Lepchota w przepaść.Ten w odruchu rozpaczy uczepił się poręczy, która w całości niemalprzeżarta przez rdzę pod wpływem ciężaru oderwała się.Zdążył jeszcze rozpaczliwie uchwycić sięplatformy i powoli wdrapał się na nią dzięki silnym przegubom., Czterdzieści metrów niżej widzowietych przeraża-225 jących akrobacji wstrzymywali oddech.Gdy administrator manewrował walcząc o życie, Anna nieodważyła się ponowić pchnięcia.A przecież mogła się go pozbyć na zawsze.Ale tym razemtowarzyszyłaby temu intencja zabójstwa i Anna obawiała się obciążać sumienie, gdyż jak sądziła, niewyjdzie z tego cało, a gdyby jakimś cudem stało się inaczej, musiałaby się stawić przed NajwyższymTrybunałem.Administrator widocznie rozumował inaczej.ponieważ gdy tylko znalazł się obok Anny, leżącczęściowo na niej, ponowił swoje obrazliwe gesty.Dziewczyna broniła się, chciała uderzyć go wtwarz.Ta szamotanina nadwerężyła jeszcze bardziej platformę, która o mało co nie oderwała się odzbiornika. Nie ruszaj się  syczał Lepchot  bo obydwoje zginiemy!Anna posłusznie znieruchomiała.Dopóki żyje, istnieje jakaś szansa.Pomyślała, że pewnie jązgwałci.Znieść coś takiego, i to na oczach zgromadzonego tłumu, wydało jej się okrucieństwem, aleperspektywa natychmiastowego upadku w przepaść wydała jej się nie mniej przerażająca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •