[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki przecież koniec spotkał większość sławnychludzi w Atenach.A tak wielka była ogólna nienawiść, że niktz wolnych obywateli nie odważył się Fokiona pochować, pocho-wali go więc niewolnicy.XX.TIMOLEON1.Timoleon z Koryntu.Wszyscy bez wątpienia uważali go zawielkiego człowieka.Nie wiem bowiem, czy komukolwiek innemupoza nim udało się wyzwolić kraj rodzinny uciskany przez tyra-na i uwolnić od długoletniej niewoli Syrakuzańczyków, do któ-rych wysłano go z pomocą, i całą Sycylię, od lat dręczoną woj-nami i nękaną przez barbarzyńców, przywrócić do dawnego stanu,gdy się tam pojawił.W tych poczynaniach towarzyszyło mu zmien-ne szczęście, ale co jest chyba trudniejsze, o wiele rozsądniej za-chowywał się w chwilach powodzenia niż przeciwności.Albo-wiem gdy brat jego Timofanes, wybrany wodzem przez Koryn-tyjczyków, z pomocą najemnych żołnierzy zdobył władzę tyrana,Timoleon mógł współuczestniczyć w rządach, lecz tak obca byłamu myśl o udziale w bezprawiu, że przełożył wolność swych oby-wateli nad życie brata, uważając, że lepiej samemu słuchać prawniż rozkazywać ojczyznie.Pod wpływem takich myśli postanowiłzabić brata-tyrana wyręczając się swym powinowatym, mężemrodzonej siostry, oraz pewnym kapłanem-wróżbitą.Sam nie tylkonie podniósł ręki na brata, ale nawet nie chciał patrzeć na jegokrew.W chwili zabójstwa stał z dala na straży pilnując, by ktoś zgwardii przybocznej nie przyszedł Timofanesowi z pomocą.Tengłośny postępek różnie ludzie oceniali, niektórzy bowiem uważali,że pogwałcił w ten sposób obowiązek miłości braterskiej, i z za-wiści pomniejszali jego zasługi.Matka zaś od chwili zabójstwaani razu nie wezwała syna do siebie do domu, ani nie chciała gowidzieć, i przeklinając nazywała bratobójcą i bezbożnikiem.Ti-moleon tak bardzo był tym przejęty, że czasem chciał kres ży-ciu swemu położyć i przez śmierć zejść z oczu nieprzyjaznymmu ludziom.2.Tymczasem po zamordowaniu Diona w Syrakuzach Dio-nizjusz znowu zawładnął Syrakuzami.Jego przeciwnicy zwrócilisię o pomoc do Koryntyjczyków i poprosili o wodza, który kie-rowałby nimi w tej wojnie.Posłano tam Timoleona, który z nie-wiarygodnym wprost powodzeniem wypędził Dionizjusza z całejSycylii.Chociaż mógł go zabić, jednak ponieważ obaj Dio-nizjusze często pomagali Koryntyjczykom nie chciał tego uczy-nić i sprawił, że Dionizjusz dotarł bezpiecznie do Koryntu.Prag-nął, by przetrwała pamięć jego dobroci, i uważał za piękne takiezwycięstwo, w którym więcej jest łagodności niż okrucieństwa;zależało mu wreszcie na tym, by ludzie nie tylko na własne uszysłyszeli, lecz także na własne ujrzeli oczy, jakiego to męża i z ja-kiego królestwa doprowadził do takiego położenia.Po ustąpieniuDionizjusza walczył z Hiketasem, który był przeciwnikiem Dio-nizjusza, ale nie dlatego, że nienawidził władzy tyrańskiej, leczdlatego, że jawnie jej pożądał i po wygnaniu Dionizjusza niechciał się jej wyrzec.Pokonawszy Hiketasa, Timoleon rozproszyłnad rzeką Krinisos wielkie wojska Kartagińczyków i zmusił tych,którzy od wielu już lat panowali na Sycylii, by ograniczyli siędo posiadłości w Afryce.Wziął do niewoli Mamerkusa, wodzaitalskiego, człowieka dzielnego w boju i możnego, który przybyłna Sycylię z pomocą tyranom.3.Kiedy uporał się z tym, a widział, że wskutek długotrwa-łych wojen opustoszały nie tylko całe obszary, lecz także miasta,ściągnął na Sycylię kogo tylko mógł; przede wszystkim Sycylij-czyków, następnie kolonów z Koryntu, ponieważ oni byli pierw-szymi założycielami Syrakuz.Dawnym mieszkańcom przywróciłmajątki, nowym rozdał posiadłości opustoszałe w czasie wojny,odbudował zburzone mury miast i zniszczone świątynie.Miastom przywrócił wolność i dawne prawa.Po wielkiej wojniezapewnił całej wyspie taki spokój, że wydawało się, iż to on jestzałożycielem owych miast, a nie ci, którzy rzeczywiście kiedyś jezałożyli.By opanować miasto, zburzył do fundamentów zamek wSyrakuzach, który wzniósł Dionizjusz, zniszczył inne twierdzetyranii i dołożył starań, by pozostało jak najmniej śladówniewoli.Chociaż miał tak mocną pozycję, że mógł rządzićSycylią nawet wbrew woli jej mieszkańców, i taką cieszył sięmiłością wszystkich Sycylijczyków, że mógł zachować władzębez żadnego oporu z ich strony, wolał jednak być otoczonyżyczliwością niż wzbudzać strach.Dlatego przy pierwszej okazjizłożył władzę i resztę życia spędził w Syrakuzach jako zwykłyobywatel.Był to krok bardzo rozważny, to bowiem, co innikrólowie zawdzięczali przemocy, on osiągnął dobrocią.Nie byłogodności, której by nie otrzymał; także i pózniej w Syrakuzachnie podjęto decyzji w żadnej sprawie państwowej, zanim niezapoznano się z opinią Timoleona.Nie tylko nie przenoszononiczyjej rady nad jego, lecz nawet nie stawiano jej na równi zinnymi.A przyczyną tego była zarówno życzliwość, jakaotaczała Timoleona, jak i jego rozsądek.4.Kiedy Timoleon był już w podeszłym wieku, mimo że niechorował, stracił wzrok.Znosił to nieszczęście tak cierpliwie, żenikt nie słyszał jego skargi; nie przestał też zajmować się spra-wami prywatnymi ani państwowymi.Przybywał do teatru, gdytrwało tam zgromadzenie ludowe, a z powodu złego stanu zdro-wia przyjeżdżał wozem i z niego przemawiał.Nikt mu tego niepoczytywał za przejaw pychy, nigdy bowiem z jego ust nie padłysłowa świadczące o zarozumiałości lub samochwalstwie.Kiedysłyszał, jak go wychwalają, odpowiadał zawsze, iż najbardziejwdzięczny jest bogom za to, że gdy postanowili przywrócić dożycia Sycylię, jego właśnie zechcieli uczynić wykonawcą swoichplanów.Sądził, że w ludzkich sprawach nic nie dzieje się bezwoli bogów.I dlatego urządził u siebie w domu kapliczkę poświę-coną boginii Automatii i otaczał ją szczególną czcią.5.Tej wyjątkowej dobroci Timoleona towarzyszyły niezwykłewydarzenia.Wszystkie bowiem największe bitwy staczał zawszew dniu rocznicy swoich urodzin i to było przyczyną, że jego uro-dziny świętowała cała Sycylia.Kiedy niejaki Lafystios, człowiekniegodziwy i niewdzięcznik, domagał się od niego poręczenia gro-żąc dochodzeniem sądowym, a ludzie zbiegli się tłumnie i włas-nymi rękami usiłowali poskromić zuchwalstwo tego człowieka,Timoleon prosił, by tego nie czynili; po to bowiem dołożył tylustarań i narażał się na największe niebezpieczeństwa, aby La-fystios czy też ktoś inny mógł tak właśnie postąpić.Na tym bo-wiem polega istota wolności, by każdemu wolno było dochodzićprawnie tego, czego chce [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Taki przecież koniec spotkał większość sławnychludzi w Atenach.A tak wielka była ogólna nienawiść, że niktz wolnych obywateli nie odważył się Fokiona pochować, pocho-wali go więc niewolnicy.XX.TIMOLEON1.Timoleon z Koryntu.Wszyscy bez wątpienia uważali go zawielkiego człowieka.Nie wiem bowiem, czy komukolwiek innemupoza nim udało się wyzwolić kraj rodzinny uciskany przez tyra-na i uwolnić od długoletniej niewoli Syrakuzańczyków, do któ-rych wysłano go z pomocą, i całą Sycylię, od lat dręczoną woj-nami i nękaną przez barbarzyńców, przywrócić do dawnego stanu,gdy się tam pojawił.W tych poczynaniach towarzyszyło mu zmien-ne szczęście, ale co jest chyba trudniejsze, o wiele rozsądniej za-chowywał się w chwilach powodzenia niż przeciwności.Albo-wiem gdy brat jego Timofanes, wybrany wodzem przez Koryn-tyjczyków, z pomocą najemnych żołnierzy zdobył władzę tyrana,Timoleon mógł współuczestniczyć w rządach, lecz tak obca byłamu myśl o udziale w bezprawiu, że przełożył wolność swych oby-wateli nad życie brata, uważając, że lepiej samemu słuchać prawniż rozkazywać ojczyznie.Pod wpływem takich myśli postanowiłzabić brata-tyrana wyręczając się swym powinowatym, mężemrodzonej siostry, oraz pewnym kapłanem-wróżbitą.Sam nie tylkonie podniósł ręki na brata, ale nawet nie chciał patrzeć na jegokrew.W chwili zabójstwa stał z dala na straży pilnując, by ktoś zgwardii przybocznej nie przyszedł Timofanesowi z pomocą.Tengłośny postępek różnie ludzie oceniali, niektórzy bowiem uważali,że pogwałcił w ten sposób obowiązek miłości braterskiej, i z za-wiści pomniejszali jego zasługi.Matka zaś od chwili zabójstwaani razu nie wezwała syna do siebie do domu, ani nie chciała gowidzieć, i przeklinając nazywała bratobójcą i bezbożnikiem.Ti-moleon tak bardzo był tym przejęty, że czasem chciał kres ży-ciu swemu położyć i przez śmierć zejść z oczu nieprzyjaznymmu ludziom.2.Tymczasem po zamordowaniu Diona w Syrakuzach Dio-nizjusz znowu zawładnął Syrakuzami.Jego przeciwnicy zwrócilisię o pomoc do Koryntyjczyków i poprosili o wodza, który kie-rowałby nimi w tej wojnie.Posłano tam Timoleona, który z nie-wiarygodnym wprost powodzeniem wypędził Dionizjusza z całejSycylii.Chociaż mógł go zabić, jednak ponieważ obaj Dio-nizjusze często pomagali Koryntyjczykom nie chciał tego uczy-nić i sprawił, że Dionizjusz dotarł bezpiecznie do Koryntu.Prag-nął, by przetrwała pamięć jego dobroci, i uważał za piękne takiezwycięstwo, w którym więcej jest łagodności niż okrucieństwa;zależało mu wreszcie na tym, by ludzie nie tylko na własne uszysłyszeli, lecz także na własne ujrzeli oczy, jakiego to męża i z ja-kiego królestwa doprowadził do takiego położenia.Po ustąpieniuDionizjusza walczył z Hiketasem, który był przeciwnikiem Dio-nizjusza, ale nie dlatego, że nienawidził władzy tyrańskiej, leczdlatego, że jawnie jej pożądał i po wygnaniu Dionizjusza niechciał się jej wyrzec.Pokonawszy Hiketasa, Timoleon rozproszyłnad rzeką Krinisos wielkie wojska Kartagińczyków i zmusił tych,którzy od wielu już lat panowali na Sycylii, by ograniczyli siędo posiadłości w Afryce.Wziął do niewoli Mamerkusa, wodzaitalskiego, człowieka dzielnego w boju i możnego, który przybyłna Sycylię z pomocą tyranom.3.Kiedy uporał się z tym, a widział, że wskutek długotrwa-łych wojen opustoszały nie tylko całe obszary, lecz także miasta,ściągnął na Sycylię kogo tylko mógł; przede wszystkim Sycylij-czyków, następnie kolonów z Koryntu, ponieważ oni byli pierw-szymi założycielami Syrakuz.Dawnym mieszkańcom przywróciłmajątki, nowym rozdał posiadłości opustoszałe w czasie wojny,odbudował zburzone mury miast i zniszczone świątynie.Miastom przywrócił wolność i dawne prawa.Po wielkiej wojniezapewnił całej wyspie taki spokój, że wydawało się, iż to on jestzałożycielem owych miast, a nie ci, którzy rzeczywiście kiedyś jezałożyli.By opanować miasto, zburzył do fundamentów zamek wSyrakuzach, który wzniósł Dionizjusz, zniszczył inne twierdzetyranii i dołożył starań, by pozostało jak najmniej śladówniewoli.Chociaż miał tak mocną pozycję, że mógł rządzićSycylią nawet wbrew woli jej mieszkańców, i taką cieszył sięmiłością wszystkich Sycylijczyków, że mógł zachować władzębez żadnego oporu z ich strony, wolał jednak być otoczonyżyczliwością niż wzbudzać strach.Dlatego przy pierwszej okazjizłożył władzę i resztę życia spędził w Syrakuzach jako zwykłyobywatel.Był to krok bardzo rozważny, to bowiem, co innikrólowie zawdzięczali przemocy, on osiągnął dobrocią.Nie byłogodności, której by nie otrzymał; także i pózniej w Syrakuzachnie podjęto decyzji w żadnej sprawie państwowej, zanim niezapoznano się z opinią Timoleona.Nie tylko nie przenoszononiczyjej rady nad jego, lecz nawet nie stawiano jej na równi zinnymi.A przyczyną tego była zarówno życzliwość, jakaotaczała Timoleona, jak i jego rozsądek.4.Kiedy Timoleon był już w podeszłym wieku, mimo że niechorował, stracił wzrok.Znosił to nieszczęście tak cierpliwie, żenikt nie słyszał jego skargi; nie przestał też zajmować się spra-wami prywatnymi ani państwowymi.Przybywał do teatru, gdytrwało tam zgromadzenie ludowe, a z powodu złego stanu zdro-wia przyjeżdżał wozem i z niego przemawiał.Nikt mu tego niepoczytywał za przejaw pychy, nigdy bowiem z jego ust nie padłysłowa świadczące o zarozumiałości lub samochwalstwie.Kiedysłyszał, jak go wychwalają, odpowiadał zawsze, iż najbardziejwdzięczny jest bogom za to, że gdy postanowili przywrócić dożycia Sycylię, jego właśnie zechcieli uczynić wykonawcą swoichplanów.Sądził, że w ludzkich sprawach nic nie dzieje się bezwoli bogów.I dlatego urządził u siebie w domu kapliczkę poświę-coną boginii Automatii i otaczał ją szczególną czcią.5.Tej wyjątkowej dobroci Timoleona towarzyszyły niezwykłewydarzenia.Wszystkie bowiem największe bitwy staczał zawszew dniu rocznicy swoich urodzin i to było przyczyną, że jego uro-dziny świętowała cała Sycylia.Kiedy niejaki Lafystios, człowiekniegodziwy i niewdzięcznik, domagał się od niego poręczenia gro-żąc dochodzeniem sądowym, a ludzie zbiegli się tłumnie i włas-nymi rękami usiłowali poskromić zuchwalstwo tego człowieka,Timoleon prosił, by tego nie czynili; po to bowiem dołożył tylustarań i narażał się na największe niebezpieczeństwa, aby La-fystios czy też ktoś inny mógł tak właśnie postąpić.Na tym bo-wiem polega istota wolności, by każdemu wolno było dochodzićprawnie tego, czego chce [ Pobierz całość w formacie PDF ]