[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest bardzo zdolny - odpowiedział doktor.- Sądzę jednak, że te zdolności mogą go czasamiprowadzid na manowce.- Jak pan to rozumie?- Ma w sobie coś z Waltera Mitty'ego.Nie wydaje mi się, żeby można było zawsze polegad na tym, comówi.Im dokładniej badałem ten przypadek, tym większe miałem wątpliwości, czy Stevens w ogólepowinien był byd zaangażowany.Był dobrym pracownikiem, cennym dla Służby, ale w koocu - jeżeliweryfikacja ma mied jakieś znaczenie - tego człowieka nie należało nigdy do nas przyjmowad.I to nie tylko z powodów psychiatrycznych.Prawdziwym kłopotem było jego polskie pochodzenie.Jakwynikało z jego akt personalnych, za zgodą Firmy jezdził regularnie do Polski na urlopy, żebyodwiedzad krewnych.Jego wuj, z którym pozostawał blisko związany, był aktywnym członkiempolskiej partii komunistycznej i obaj spotykali się od czasu do czasu w Londynie.Dla organizacji, któraz reguły odrzucała wnioski kandydatów mających chodby najniklejsze powiązania z KomunistycznąPartią Wielkiej Brytanii, poprzez rodzinę Stevens stanowił oczywisty problem.A fakt, że miał związekz dochodzeniem w sprawie  agenta średniej rangi , czynił sytuację jeszcze trudniejszą.Dlaoczyszczenia się z zarzutów musiałby przejśd wyczerpujące sprawdzanie, a trudno to było zrobid, gdypołowa jego rodziny znajdowała się za %7łelazną Kurtyną.Dochodzenie zostało doprowadzone do tego punktu, do którego mogło w ogóle dojśd, a potemStevens został wezwany na przesłuchanie, które prowadziłem ja i Jim Patrick, jednooki Gurka,pracujący jako śledczy dla D3.Stevens na pewno musiał się spodziewad tego wezwania od czasu,kiedy usłyszał zeznania Goleniewskiego o  agencie średniej rangi z powiązaniami polskimi.Był naprzemian agresywny, to defensywny.Patrzył mi nerwowo w oczy, jakby starając się przekonad mniew ten sposób, że mówi prawdę.Zgodził się, że pasuje do tych zeznao i że ludzie z taką przeszłością,jak jego, należą w MI 5 do osobliwości.- Zawsze zastanawiałem się, kiedy ktoś się obudzi i przypomni sobie o moim pochodzeniu -powiedział - ale jeżeli to może byd jakąś pociechą, to nie ja będę podejmował decyzję w tej sprawie.To sprawa FJ.Czuł, że niezależnie od tego, jakim torem potoczy się śledztwo, może nie wyjśd z niego zwycięsko.Wodróżnieniu od Hanleya nie mógł liczyd na to, że przejdzie przez ogieo bez szwanku.Minęły już trzy dni przesłuchao, kiedy Stevens wszedł spokojnie do pokoju i usiadł naprzeciwko mniepo drugiej stronie stołu.- Nadszedł czas, żebym ci coś powiedział - oświadczył.- Zdecydowałem się przyznad.Spojrzałem w kierunku Jima, który natychmiast zaczął notowad.Było to tylko dodatkowezabezpieczenie, bo i tak nagrywaliśmy wszystkie przesłuchania.- Tak - kontynuował.- Od lat chciałem o tym komuś powiedzied.Macie rację.To ja jestem tymszpiegiem, którego szukacie.Nagle skurczył się, jego ramiona drżały jakby szlochał.Trwało to tylko chwilę, po czym podniósł głowęi patrzył mi prosto w oczy.- Czy ty to mówisz poważnie, Greg? - zapytałem.- Macie tu na pewno jakiegoś świadka.- Zdajesz sobie sprawę, że będziesz musiał złożyd oświadczenie dla Wydziału? Skinął głową.Nachyliłem się do Jima i poleciłem mu poinformowad agenta ochrony, dyrektora generalnego TomaRobertsa i ściągnąd tu natychmiast ludzi z Wydziału Specjalnego.Stevens i ja siedzieliśmynaprzeciwko siebie oddzieleni teczkami i kwestionariuszami, które nagle stały się niepotrzebne.- To wszystko prawda, Peter - powtórzył wyraznym głosem. Powiedziałem mu, żeby lepiej nic nie mówił, dopóki nie przyjdzie Tom Roberts.Wrócił Jim Patrick.Jeszcze kilka sekund siedzieliśmy w milczeniu; zauważyłem, że ramiona Stevensa zaczęły znowudrżed.Myślałem przez moment, że płacze, że może nawet jest bliski załamania.To się często zdarza.Cholera, pomyślałem sobie, powinienem tu mied w pogotowiu naszego lekarza.Nagle zaczął ryczed ze śmiechu.- Wyście naprawdę w to uwierzyli, co? - wykrzyknął.Przez moment czułem, jak zalał mnie rumienieczmieszania.- Nie bardzo rozumiem.- Chcieliście przecież mied szpiega, nie? - powiedział, gwałtownie czerwieniąc się po odegraniu swojejkomedii.- Pomyślałem sobie, że go wam dostarczę.I tak miałem iśd pod topór.Wiem o tym!- Myślę, że nie powinniśmy teraz omawiad tej sprawy - odpowiedziałem.- Za chwilę będzie tu TomRoberts, możesz to wszystko wytłumaczyd.O ile wiem, było to rzeczywiste przyznanie się, z którego Stevens starał się wycofad, chociaż, moimzdaniem, znałem go na tyle dobrze, żeby uwierzyd, że tylko sobie pobrykał.Było to jednak głupieposunięcie.Jeżeli w ogóle miał jakąś szansę wyjścia z tego obronną ręką, to teraz ją zaprzepaścił.FJ był przerażony, kiedy usłyszał, co zaszło.Jako pracownik z nabożnym szacunkiem traktowałsubtelności procedur MI 5.- Co o tym myślisz? - zapytał, kiedy znalazłem się w jego gabinecie.- Czy to przyznanie się to komedia,czy chciał się, według ciebie, po prostu wycofad?- Znasz moją opinię - odpowiedziałem.- Wierzę, że jest czysty.Moim zdaniem, historia o  agencieśredniej rangi jest dęta od samego początku.Po prostu, coś mu padło na mózg.FJ chrząknął.Bajki o nasłanych uciekinierach nigdy nie przypadały do gustu człowiekowi o jegoprawości i solidności.- A nie wydaje ci się, że on to wszystko wymyślił, mam na myśli zeznania Goleniewskiego? - zapytał.Zapewniłem go, że sprawdziliśmy taśmy przed przesłuchaniami.- Nawet zmusiłem Stevensa do zweryfikowania tłumaczenia.Ależ tak, Goleniewski to wszystkopowiedział.- Nie wiem, w jaki sposób moglibyśmy tu go zatrzymad - mruczał, żując swój cybuch.- Ten człowiekjest oczywiście niezrównoważony.Sprawa z Polską też niepoważna.Rzecz nadaje się do gazet.Odprawił mnie gestem ręki.W ciągu godziny kariera Gregory'ego Stevensa była skooczona.Spędził dziesięd minut z FJ, a potemTom Roberts odprowadził go na dół i wypuścił z Leconfield House.Nie miał nawet możliwościuprzątnięcia swojego biurka. Kilka dni pózniej zjawił się u mnie Arthur.Od kiedy odszedł do MI 6, widywaliśmy się rzadko.Postarzał się i sprawiał wrażenie mniej dynamicznego niż dawnej, chociaż przeszłośd jeszcze w nimżyła.Chciał się dowiedzied czegoś na temat afery ze Stevensem.Byli przyjaciółmi w Wydziale D wdawnych czasach i Arthur, o wiele starszy, miał do niego stosunek prawie ojcowski.- Musieliście to zrobid? - zapytał.Opowiedziałem mu o  agencie średniej rangi , o zdementowanym przyznaniu się do szpiegostwa, ozamieszaniu i dręczących nas wątpliwościach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •