[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Dlaczego? — zapytał.Ponownie wzruszyła ramionami.T L R— Bo tak.— Nie uwierzysz! — zawołał Dooley, dzwoniąc z telefonu w korytarzu w internacie.— A może uwierzę.— Zgadnij, z którą szkołą żeńską mamy pierwszy bal?— Z Mrs.Hemingway's.Kto inny mógłby to być?— Czy możesz w to uwierzyć?Wydawało mu się, że wyczuł coś w rodzaju.czego? Nadziei, może, pod wyraźną odrazą Dooleya.— Mam nadzieję, że poprosisz Lace do tańca.— Nie, jeśli będzie w tych dziwacznych butach i tak dalej.— Daj spokój, co z tym wszystkim mają wspólnego buty?— Mnóstwo — odparł Dooley z przekonaniem.Użył wszystkich możliwych wpływów, na jakie może liczyć duchowny, i data przesłuchania wsądzie przypadnie w dzień po ślubie Bucka i Pauline, po czym Harley odwiezie Dooleya z powrotem doszkoły.Wyjawił Dooleyowi plan.— Wspaniale! Super.— Dooleyowi wyraźnie spadł kamień z serca.Nie, Dooley nie był w żółtym domku, nic nie wiedział o aniele i ani razu nie widział, żeby z domuwychodził albo żeby do środka wchodził ktoś inny niż Puny.— Opowiedz mi potem, jak było na balu — poprosił.— Czy mogę ci coś przeczytać?— Lubię, gdy mi ojciec czyta — szepnęła Janette.Siedziała razem z nim w niewielkiej przestrzenijej na wpół prywatnego pokoju, spoglądając na ścianę.Poprosiłam PanaO bukiet świeżych kwiatów,Ale on dał mi w zamian brzydki kaktusZ kolcami wieloma.Poprosiłam PanaO kilka pięknych fruwających motyli,Ale on dał mi w zamianWiele brzydkich i strasznych poczwarek.Byłam przerażona.Byłam rozczarowana.Płakałam.Ale po wielu dniach, Nagle,Zobaczyłam, jak kaktus kwitnieWieloma pięknymi kwiatami,A poczwarki zmieniają sięT L RW piękne motyleLatające na wietrze.Bóg wie najlepiej.Na początku wizyty ujrzał z nadzieją powracający do jej oczu blask, chociaż był to blask, któryjedynie rozbłysnął, a następnie zgasł jak słaby płomień na wilgotnym drzewie.Teraz obróciła głowę i spojrzała na niego, a on szukał tego płomienia, jednak go nie znalazł.— Napisał to ktoś o imieniu Chung-Ming Kao — powiedział.— W więzieniu.Zamknęła oczy, a on poczuł rozpacz swojej własnej bezsilności.Prawdę powiedziawszy, nie miałdo zaoferowania Janette Tolson żadnego rozwiązania, nawet palącego kazania.Koniec końców, mógł jej zaoferować jedynie nadzieję.— Ojcze? Buck Leeper.— Buck!Dźwięk szorstkiego barytonu Bucka sprawił mu ogromną radość.Bez względu na to, jak źlepotraktował go swojego czasu nadzorca projektu budowy Domu Nadziei, teraz pamiętał jedynie tenwieczór w swoim domu, gdy Buck zapukał do jego drzwi, mówiąc: „Zrobię wszystko".W przypadku Bucka potrzebna była jedynie złamana dusza i chętne serce.W tamten wieczór wigi-lijny Buck Leeper odmówił prostą modlitwę i poprosił Chrystusa, aby został jego Zbawicielem i Panem.Stali przy kominku, obejmując się wzajemnie — dwaj dorośli chłopcy z Missisipi — płacząc jak dzieci.Wychylił się do przodu, siedząc na swoim obrotowym fotelu w kancelarii, podwójniepodekscytowany faktem, że jeszcze nikt nie dzwonił do niego z Alaski.— Jak się masz, przyjacielu?— Jestem przerażony — wyznał Buck.— Wiem.Ja też przez to przeszedłem.— Tak, ale gdy ty zdecydowałeś się na węzeł małżeński, robiłeś to po raz pierwszy.Ja robiłem totrzy razy i za każdym razem ponosiłem klęskę.Trzy małżeństwa Bucka zakończyły się tragicznie.Jego pierwsza żona zmarła na niezdiagnozowaną chorobę krwi, jego druga żona popełniła samobójstwo, a jego trzecia żona, dwanaście lattemu, uciekła z jego mistrzem i zażądała rozwodu.— W czasie tych trzech małżeństw nie znałeś Go, nie miałeś pojęcia, kim naprawdę jest.ŚwiętyPaweł mówi, że gdy zawierzamy nasze życie Chrystusowi, stajemy się nowymi istotami.„Jeżeli więc ktośpozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem.To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe".Na drugim końcu zapanowała wdzięczna cisza.— Modlę się za ciebie i Pauline, i dzieci.Będziesz potrzebował Jego łaski po tej stronie krzyża, taksamo jak potrzebowałeś jej po tamtej.Módl się o Jego łaskę, Buck, aby coraz bardziej umacniał ciebie iPauline, gdy będziecie budować razem to nowe życie.T L RSłuchał zakłóceń na linii, podczas gdy jego przyjaciel na Alasce usiłował wydobyć z siebie głos.— Dzięki — wymówił w końcu Buck, stojąc w budce telefonicznej w Juneau i czując, jak z sercaspada mu kamień, ważący co najmniej tyle, ile dźwig budowlany model D-8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •