[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były tam takie stroje, jakich potrzebowała do zabawyz prokuratorem.Od zawsze chciała się w coś takiego ubrać.Fartuszek odsłaniającypiersi, czepek na głowę, no i wreszcie dildo z ogonem.Zupełnie nie wiedziała,jak skompletować zestaw, więc zdecydowała się na gotowy.Zadowolona spojrzaław kalendarz.Przesyłka dojdzie w ciągu dwóch dni.Znała już Wójcika na tyle, żebywiedzieć, że to nie tylko zapłata za publikację.Z nim zazna rozkoszy, jakiej niedałby jej mąż.* * * Jak wasze plany na popołudnie? spytała Maria Miśka, zatopionegow ogłoszeniach w lokalnym tygodniku.Monika i Julka wyszły na spacer z Fifkiem, a przecież to była niedziela.Kościół, msza, bułeczki, kazanie blablanie i tak dalej.Misiek nie odezwał się.Mariajuż miała na tym poprzestać.On podniósł jednak wzrok znad gazety i spytał: Mówiłaś coś?Dziwne, bo sprawiał wrażenie, jakby tylko chciał odwlec w czasieodpowiedz, jakby sprawa była dla niego nieprzyjemna i z jednej strony był gotówsię z nią zmierzyć, z drugiej przed nią uciekał.Maria wystraszyła się tego wzroku.Naprawdę na nią patrzył.Nie przez nią, nie ponad nią, nie obok, ale prosto na nią, takjak na początku znajomości, gdy uczył się na pamięć jej piegów.Teraz uczył się napamięć jej zmarszczek.A może to ona zobaczyła go po raz pierwszy od dawna?Uśmiech zniknął mu z twarzy, a oczy zasnuła mgła zmęczenia.Głowa zrobiła musię jakby pospolicie kwadratowa, a dawniej Maria podziwiała jego szlachetne,pociągłe rysy.Coś trzeba było z tym zrobić! Nie można się sobie tak bezkarnieprzyglądać! Nie po to przecież się ludzie pobierają, żeby się co dzień odkrywać.Jaksię już jako tako partnera pozna, można zasypiać i budzić się spokojnie, wiadomowtedy, z kim ma się do czynienia.Ale takie spojrzenie przeciągłe, konfrontujące,bezczelne, rzucone w odpowiedzi na niewinnie zadane pytanie pewnego poranka?O nie, na coś takiego się nie umawiali.Maria B.odzyskała utraconą pewność siebie. No, co z tym weekendem? Już niedziela. Kulig robimy.Oby tylko śnieg nie stopniał. Powolnym gestem odłożyłgazetę na stół.Przeszedł przez pokój w poszukiwaniu drugiej.Jego kapcie-tygryskiwyglądały zazwyczaj śmiesznie, ale tym razem on sam przypominał tygrysa,szykującego się do skoku.Zwinął tygodnik w rulon i podszedł do okna. Zapowiadali odwilż powiedział oschle ale kulig zrobimy.Te czapkiakurat się przydadzą.Po chwili wszedł do pokoju z kartką w ręku.Na śmierć zapomniała o tychcholernych walentynkach.Więc o to się dąsał. Dla ciebie.Podziękowała Miśkowi, wykręcając się, jak co roku, że to święto nie jestautentyczne, dlatego nic dla niego nie przygotowała, ale czuła, że coś jest nie tak.Kiedy poszła do łazienki, zauważyła, że w sedesie topi się miłosne wyznanienapisane znajomym charakterem pisma.Dopiero wtedy odczytała treść na kartce,którą podał jej mąż.Ten idiotyczny tekst o dziewczynie ze snów mógłby wskazywać na Miśka, aleon kartki podpisywał.Ta była starannie wykaligrafowana, niemalże tak, jakbynadawca chciał przez użycie drukowanego pisma zatrzeć ślad.Wysłana na poczciew N.Więc to od Miśka czy nie? Jeśli nie od Miśka, to od kogo?Wiedziała.Z Wójcikiem łączył ją czysty układ.Nie potrzebował do tego podchodów.Wszystko zostało ustalone.Kartkę przysłał on.Oficjalnie listonosz , coraz częściej Mariusz.Dlaczego czuła dyskomfort, kiedy o nim myślała, dyskomfort połączonyz.pożądaniem? Czy Misiek ją widział na sankach? Niemożliwe, przecież zastała gowtedy w gabinecie w niezręcznej sytuacji.Czy Julka mu powtórzyła? A jeśli mupowtórzyła, czemu nie spytał wprost? Czy ktoś ich nakrył w kościele, gdy zachciałojej się bawić w romansowanie w starym stylu? Wątpliwe.Starała się panować nadsobą.Nie miała nic do ukrycia.Przecież poszła tylko na sanki z dzieckiemi pozwoliła znajomemu, żeby pociągnął je za motorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Były tam takie stroje, jakich potrzebowała do zabawyz prokuratorem.Od zawsze chciała się w coś takiego ubrać.Fartuszek odsłaniającypiersi, czepek na głowę, no i wreszcie dildo z ogonem.Zupełnie nie wiedziała,jak skompletować zestaw, więc zdecydowała się na gotowy.Zadowolona spojrzaław kalendarz.Przesyłka dojdzie w ciągu dwóch dni.Znała już Wójcika na tyle, żebywiedzieć, że to nie tylko zapłata za publikację.Z nim zazna rozkoszy, jakiej niedałby jej mąż.* * * Jak wasze plany na popołudnie? spytała Maria Miśka, zatopionegow ogłoszeniach w lokalnym tygodniku.Monika i Julka wyszły na spacer z Fifkiem, a przecież to była niedziela.Kościół, msza, bułeczki, kazanie blablanie i tak dalej.Misiek nie odezwał się.Mariajuż miała na tym poprzestać.On podniósł jednak wzrok znad gazety i spytał: Mówiłaś coś?Dziwne, bo sprawiał wrażenie, jakby tylko chciał odwlec w czasieodpowiedz, jakby sprawa była dla niego nieprzyjemna i z jednej strony był gotówsię z nią zmierzyć, z drugiej przed nią uciekał.Maria wystraszyła się tego wzroku.Naprawdę na nią patrzył.Nie przez nią, nie ponad nią, nie obok, ale prosto na nią, takjak na początku znajomości, gdy uczył się na pamięć jej piegów.Teraz uczył się napamięć jej zmarszczek.A może to ona zobaczyła go po raz pierwszy od dawna?Uśmiech zniknął mu z twarzy, a oczy zasnuła mgła zmęczenia.Głowa zrobiła musię jakby pospolicie kwadratowa, a dawniej Maria podziwiała jego szlachetne,pociągłe rysy.Coś trzeba było z tym zrobić! Nie można się sobie tak bezkarnieprzyglądać! Nie po to przecież się ludzie pobierają, żeby się co dzień odkrywać.Jaksię już jako tako partnera pozna, można zasypiać i budzić się spokojnie, wiadomowtedy, z kim ma się do czynienia.Ale takie spojrzenie przeciągłe, konfrontujące,bezczelne, rzucone w odpowiedzi na niewinnie zadane pytanie pewnego poranka?O nie, na coś takiego się nie umawiali.Maria B.odzyskała utraconą pewność siebie. No, co z tym weekendem? Już niedziela. Kulig robimy.Oby tylko śnieg nie stopniał. Powolnym gestem odłożyłgazetę na stół.Przeszedł przez pokój w poszukiwaniu drugiej.Jego kapcie-tygryskiwyglądały zazwyczaj śmiesznie, ale tym razem on sam przypominał tygrysa,szykującego się do skoku.Zwinął tygodnik w rulon i podszedł do okna. Zapowiadali odwilż powiedział oschle ale kulig zrobimy.Te czapkiakurat się przydadzą.Po chwili wszedł do pokoju z kartką w ręku.Na śmierć zapomniała o tychcholernych walentynkach.Więc o to się dąsał. Dla ciebie.Podziękowała Miśkowi, wykręcając się, jak co roku, że to święto nie jestautentyczne, dlatego nic dla niego nie przygotowała, ale czuła, że coś jest nie tak.Kiedy poszła do łazienki, zauważyła, że w sedesie topi się miłosne wyznanienapisane znajomym charakterem pisma.Dopiero wtedy odczytała treść na kartce,którą podał jej mąż.Ten idiotyczny tekst o dziewczynie ze snów mógłby wskazywać na Miśka, aleon kartki podpisywał.Ta była starannie wykaligrafowana, niemalże tak, jakbynadawca chciał przez użycie drukowanego pisma zatrzeć ślad.Wysłana na poczciew N.Więc to od Miśka czy nie? Jeśli nie od Miśka, to od kogo?Wiedziała.Z Wójcikiem łączył ją czysty układ.Nie potrzebował do tego podchodów.Wszystko zostało ustalone.Kartkę przysłał on.Oficjalnie listonosz , coraz częściej Mariusz.Dlaczego czuła dyskomfort, kiedy o nim myślała, dyskomfort połączonyz.pożądaniem? Czy Misiek ją widział na sankach? Niemożliwe, przecież zastała gowtedy w gabinecie w niezręcznej sytuacji.Czy Julka mu powtórzyła? A jeśli mupowtórzyła, czemu nie spytał wprost? Czy ktoś ich nakrył w kościele, gdy zachciałojej się bawić w romansowanie w starym stylu? Wątpliwe.Starała się panować nadsobą.Nie miała nic do ukrycia.Przecież poszła tylko na sanki z dzieckiemi pozwoliła znajomemu, żeby pociągnął je za motorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]