[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Murdock zawarczał, jego zmrużone, podbiegnięte krwią oczypołyskiwały bursztynem.- Zabije mnie, jeśli ci powiem.Chase wzruszył ramionami.- A ja cię zabiję, jeśli nie powiesz.No to mamy impas.Ale to jatrzymam łańcuch i nóż.Uprzedzam, że potnę cię na kawałki, jeśli nieprzestaniesz mnie irytować.Murdock tylko na niego patrzył.Zacisnął zęby, ale w jegobursztynowych oczach czaił się strach.- Inni stoją bliżej operacji Dragosa niż ja.To nie ze mną chcesz gadać.- Niestety, tak się składa, że tylko ciebie mam akurat pod ręką.Więcprzestań mi grać na nerwach i zacznij gadać.- By podkreślić swoje słowa,Chase znów owinął pięść łańcuchem.Chryste, wcale nie chciał podchodzić tak blisko do tego skurczybyka.Nie tylko dlatego, że czuł przemożną potrzebę rozwalenia mu głowy jużza sam udział w krwawym klubie, lecz również z powodu tej cholernejkrwi.Choć krew wampira nie stanowiła pożywienia dla członków Rasy,widok i zapach188takiej ilości świeżej hemoglobiny sprawiał, że w Chasie obudziła sięjego dzika natura.Murdock musiał zauważyć jego wysunięte kły i pałający wzrok.Transformacji nie spowodowały wściekłość czy ból, ale głód, którydręczył go teraz praktycznie przez cały czas.To jego dzika natura kazała mu zawarczeć, gdy stanął z Murdockiemtwarzą w twarz.- Gadaj, gdzie znalezć Dragosa.Kiedy odpowiedz nie nadeszła, zrobił zamach pięścią owiniętąłańcuchem i uderzył agenta w bok twarzy.Wampir zawył, wypluł ząb istrumień ciemnoczerwonej krwi.%7łołądek Chase'a skurczył się boleśnie, przez jego żyły przebiegłopaskudne drżenie.Jakaś wściekła radość kazała mu zadawać kolejneciosy, rozerwać tego drania na kawałki.Przecież na to zasługiwał.Zaskoczyło go, jak silna stawała się mroczna strona jego natury.Jakbardzo dzikie, jak głębokie było jego szaleństwo.Prawdę powiedziawszy, przeraziło go to.Opanował się - na ile zdołał - i chwycił Murdocka za podbródek.Ztrudem znalazł potrzebne słowa, tak bardzo musiał walczyć ze sobą.Kiedy wreszcie się odezwał, jego głos był schrypnięty i niski.Odsłoniłkły we wściekłym grymasie.- Gdzie.Jest.Dragos.- Nie wiem - jęknął Murdock.Chase uniósł pięść, gotów uderzyćponownie.- Nie wiem! Nie wiem! Przysięgam, że nie wiem! Mogę citylko zdradzić, że chce zniszczyć Zakon.- %7łartujesz - przerwał mu sarkastycznie Chase.- Powiedz mi lepiejcoś, czego nie wiem, bo skończę z tobą tu i teraz.Murdock oddychał szybko i z trudem.- No dobrze, już dobrze.on chce się was pozbyć - całego Zakonu.Mówi, że musi, jeśli jego wielki plan ma się powieść.- Wielki plan - powtórzył Chase.Czyżby wreszcie zaczynał się czegośdowiadywać? - O co mu chodzi, do jasnej cholery?189- Nie bardzo wiem.Nie należę do jego wewnętrznego kręgu.Podlegam jego zastępcy, który przyjechał do Bostonu z Atlanty.Freyneteż mu podlegał.- Jak się nazywa ten wampir? - spytał Chase.- Powiedz mi, jak goznalezć.- Nie fatyguj się - odparł Murdock.- Nikt nie słyszał o nim od zeszłegotygodnia, więc zapewne tak zdenerwował Dragosa, że go zabił.Nikomunie daje drugiej szansy.Chase zaklął pod nosem.- W porządku.W takim razie zdradz mi coś więcej o jegowewnętrznym kręgu.Kto jeszcze do niego należy?Murdock pokręcił głową, kapiąc krwią na buty Chase'a.- Nikt nie wie, kto ma do niego dostęp.Bardzo uważa.- Jak planuje pozbyć się Zakonu?- Nie wiem.To coś dużego.Pracował nad tym od jakiegoś czasu,przynajmniej tak słyszałem.Próbuje ustalić, gdzie jest wasza kwatera.Nim Freyne zginął, wspomniał coś o przynęcie.O koniu trojańskim.- Och, do diabła - mruknął Chase.W jego głowie zrodziło się paskudne podejrzenie.Przez mgłęrosnącego pragnienia przypomniał sobie noc odbicia Kellana Archera iunicestwienia Mrocznej Przystani Lazara Archera.Po tym ataku Zakonnie miał wyboru, jak tylko zabrać obu ocalałych członków rodzinyArcherów do kwatery, żeby zapewnić im bezpieczeństwo.Czyżby cała sprawa rozegrała się dokładnie według scenariuszaDragosa? Czyżby ten skurczybyk zaplanował cały incydent, żebyzlokalizować kwaterę Zakonu? Sama myśl o tym była jak dzgnięcierozpalonym żelazem w brzuch.Z trudem skoncentrował się znów na przesłuchaniu.- Co jeszcze wiesz o jego planach?- To wszystko.Nic więcej nie wiem.Chase przyjrzał mu się podejrzliwie.Pokręcił głową.- Nie wierzę ci.Może potrzebujesz czegoś na polepszenie pamięci?190Znów uderzył Murdocka pięścią owiniętą łańcuchem.Na policzkuwampira otworzyła się rana.Chase nie zdołał powstrzymać zwierzęcegowarkotu, który wyrwał się mu na widok i zapach krwi.- Mów, do cholery - zasyczał, zaczynając poddawać się bestii, która wnim tkwiła.- Więcej nie zapytam.Murdock wreszcie zaczął się poddawać.Zakaszlał, a był to paskudny,mokry dzwięk.- Zamienia w sługi ludzi z sił porządkowych i każe im donosić.Bardzowielu.Podobno ostatnio mówił o jakimś polityku, nowym senatorze,którego właśnie wybrali.Chase od dawna nie śledził ludzkiej polityki, ale nawet on słyszał oobiecującym młodym człowieku, wychowanku Cambridge, który zdawałsię stworzony do politycznej kariery.- Co to ma do rzeczy? - spytał.- Musisz zapytać o to Dragosa - parsknął Murdock.Mówił z trudem,miał rozciętą wargę i spuchnięte usta.- Jego plan jest jakoś związany ztym Clarence'em.Chase zastanawiał się przez chwilę, patrząc z pogardą na agenta.- Na pewno nie wiesz nic więcej? Nie dowiem się czegoś bardziejinteresującego, jeśli wybiję ci dziurę po drugiej stronie czaszki?- Teraz powiedziałem ci już wszystko.Nie wiem nic więcej, daję cimoje słowo.- Twoje słowo - prychnął Chase.- Spodziewasz się, że uwierzę wsłowo pedofila i członka krwawego klubu.Sprzedałbyś własną matkętakiemu popaprańcowi jak Dragos.W oczach Murdocka pojawił się niespokojny błysk.Jego południowyakcent stał się wyrazniejszy.- Mówiłeś, że chcesz dostać informacje, a ja ci je dałem.Jesteśmykwita, Chase.Puść mnie.191Chase uśmiechnął się, szczerze ubawiony.- Puścić cię? Och, raczej nie.Dla ciebie to już koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Murdock zawarczał, jego zmrużone, podbiegnięte krwią oczypołyskiwały bursztynem.- Zabije mnie, jeśli ci powiem.Chase wzruszył ramionami.- A ja cię zabiję, jeśli nie powiesz.No to mamy impas.Ale to jatrzymam łańcuch i nóż.Uprzedzam, że potnę cię na kawałki, jeśli nieprzestaniesz mnie irytować.Murdock tylko na niego patrzył.Zacisnął zęby, ale w jegobursztynowych oczach czaił się strach.- Inni stoją bliżej operacji Dragosa niż ja.To nie ze mną chcesz gadać.- Niestety, tak się składa, że tylko ciebie mam akurat pod ręką.Więcprzestań mi grać na nerwach i zacznij gadać.- By podkreślić swoje słowa,Chase znów owinął pięść łańcuchem.Chryste, wcale nie chciał podchodzić tak blisko do tego skurczybyka.Nie tylko dlatego, że czuł przemożną potrzebę rozwalenia mu głowy jużza sam udział w krwawym klubie, lecz również z powodu tej cholernejkrwi.Choć krew wampira nie stanowiła pożywienia dla członków Rasy,widok i zapach188takiej ilości świeżej hemoglobiny sprawiał, że w Chasie obudziła sięjego dzika natura.Murdock musiał zauważyć jego wysunięte kły i pałający wzrok.Transformacji nie spowodowały wściekłość czy ból, ale głód, którydręczył go teraz praktycznie przez cały czas.To jego dzika natura kazała mu zawarczeć, gdy stanął z Murdockiemtwarzą w twarz.- Gadaj, gdzie znalezć Dragosa.Kiedy odpowiedz nie nadeszła, zrobił zamach pięścią owiniętąłańcuchem i uderzył agenta w bok twarzy.Wampir zawył, wypluł ząb istrumień ciemnoczerwonej krwi.%7łołądek Chase'a skurczył się boleśnie, przez jego żyły przebiegłopaskudne drżenie.Jakaś wściekła radość kazała mu zadawać kolejneciosy, rozerwać tego drania na kawałki.Przecież na to zasługiwał.Zaskoczyło go, jak silna stawała się mroczna strona jego natury.Jakbardzo dzikie, jak głębokie było jego szaleństwo.Prawdę powiedziawszy, przeraziło go to.Opanował się - na ile zdołał - i chwycił Murdocka za podbródek.Ztrudem znalazł potrzebne słowa, tak bardzo musiał walczyć ze sobą.Kiedy wreszcie się odezwał, jego głos był schrypnięty i niski.Odsłoniłkły we wściekłym grymasie.- Gdzie.Jest.Dragos.- Nie wiem - jęknął Murdock.Chase uniósł pięść, gotów uderzyćponownie.- Nie wiem! Nie wiem! Przysięgam, że nie wiem! Mogę citylko zdradzić, że chce zniszczyć Zakon.- %7łartujesz - przerwał mu sarkastycznie Chase.- Powiedz mi lepiejcoś, czego nie wiem, bo skończę z tobą tu i teraz.Murdock oddychał szybko i z trudem.- No dobrze, już dobrze.on chce się was pozbyć - całego Zakonu.Mówi, że musi, jeśli jego wielki plan ma się powieść.- Wielki plan - powtórzył Chase.Czyżby wreszcie zaczynał się czegośdowiadywać? - O co mu chodzi, do jasnej cholery?189- Nie bardzo wiem.Nie należę do jego wewnętrznego kręgu.Podlegam jego zastępcy, który przyjechał do Bostonu z Atlanty.Freyneteż mu podlegał.- Jak się nazywa ten wampir? - spytał Chase.- Powiedz mi, jak goznalezć.- Nie fatyguj się - odparł Murdock.- Nikt nie słyszał o nim od zeszłegotygodnia, więc zapewne tak zdenerwował Dragosa, że go zabił.Nikomunie daje drugiej szansy.Chase zaklął pod nosem.- W porządku.W takim razie zdradz mi coś więcej o jegowewnętrznym kręgu.Kto jeszcze do niego należy?Murdock pokręcił głową, kapiąc krwią na buty Chase'a.- Nikt nie wie, kto ma do niego dostęp.Bardzo uważa.- Jak planuje pozbyć się Zakonu?- Nie wiem.To coś dużego.Pracował nad tym od jakiegoś czasu,przynajmniej tak słyszałem.Próbuje ustalić, gdzie jest wasza kwatera.Nim Freyne zginął, wspomniał coś o przynęcie.O koniu trojańskim.- Och, do diabła - mruknął Chase.W jego głowie zrodziło się paskudne podejrzenie.Przez mgłęrosnącego pragnienia przypomniał sobie noc odbicia Kellana Archera iunicestwienia Mrocznej Przystani Lazara Archera.Po tym ataku Zakonnie miał wyboru, jak tylko zabrać obu ocalałych członków rodzinyArcherów do kwatery, żeby zapewnić im bezpieczeństwo.Czyżby cała sprawa rozegrała się dokładnie według scenariuszaDragosa? Czyżby ten skurczybyk zaplanował cały incydent, żebyzlokalizować kwaterę Zakonu? Sama myśl o tym była jak dzgnięcierozpalonym żelazem w brzuch.Z trudem skoncentrował się znów na przesłuchaniu.- Co jeszcze wiesz o jego planach?- To wszystko.Nic więcej nie wiem.Chase przyjrzał mu się podejrzliwie.Pokręcił głową.- Nie wierzę ci.Może potrzebujesz czegoś na polepszenie pamięci?190Znów uderzył Murdocka pięścią owiniętą łańcuchem.Na policzkuwampira otworzyła się rana.Chase nie zdołał powstrzymać zwierzęcegowarkotu, który wyrwał się mu na widok i zapach krwi.- Mów, do cholery - zasyczał, zaczynając poddawać się bestii, która wnim tkwiła.- Więcej nie zapytam.Murdock wreszcie zaczął się poddawać.Zakaszlał, a był to paskudny,mokry dzwięk.- Zamienia w sługi ludzi z sił porządkowych i każe im donosić.Bardzowielu.Podobno ostatnio mówił o jakimś polityku, nowym senatorze,którego właśnie wybrali.Chase od dawna nie śledził ludzkiej polityki, ale nawet on słyszał oobiecującym młodym człowieku, wychowanku Cambridge, który zdawałsię stworzony do politycznej kariery.- Co to ma do rzeczy? - spytał.- Musisz zapytać o to Dragosa - parsknął Murdock.Mówił z trudem,miał rozciętą wargę i spuchnięte usta.- Jego plan jest jakoś związany ztym Clarence'em.Chase zastanawiał się przez chwilę, patrząc z pogardą na agenta.- Na pewno nie wiesz nic więcej? Nie dowiem się czegoś bardziejinteresującego, jeśli wybiję ci dziurę po drugiej stronie czaszki?- Teraz powiedziałem ci już wszystko.Nie wiem nic więcej, daję cimoje słowo.- Twoje słowo - prychnął Chase.- Spodziewasz się, że uwierzę wsłowo pedofila i członka krwawego klubu.Sprzedałbyś własną matkętakiemu popaprańcowi jak Dragos.W oczach Murdocka pojawił się niespokojny błysk.Jego południowyakcent stał się wyrazniejszy.- Mówiłeś, że chcesz dostać informacje, a ja ci je dałem.Jesteśmykwita, Chase.Puść mnie.191Chase uśmiechnął się, szczerze ubawiony.- Puścić cię? Och, raczej nie.Dla ciebie to już koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]