[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musisz mi zÅ‚ożyć przysiÄ™gÄ™, że bÄ™dzieszbezwzglÄ™dnie posÅ‚uszny, że wypeÅ‚nisz każdy mój rozkaz.NastaÅ‚a chwila ciszy.Widać Henryk zastanawiaÅ‚ siÄ™ nadznaczeniem zagadkowych słów kolegi.Wreszcie z lufcika celiwybiegÅ‚ gÅ‚os stÅ‚umiony, niespokojny: Co zamierzasz uczynić? Na co ci potrzebna moja przy-siÄ™ga? E, gÅ‚upstwo.Robimy maleÅ„ki zamach stanu.Uważasz? Hans! Ty zamyÅ›lasz coÅ› okropnego. SÅ‚uchaj, ckliwy liryku sÅ‚owiaÅ„ski.Nie mam czasu napogawÄ™dki.Chcesz wyjść na wolność i dzielić z nami zwyciÄ™-stwo, czy wolisz gnić nÄ™dznie? Wiem od Anglika, że pozosta-niesz tutaj aż do Å›mierci.Tak postanowiono. Jak to?! Bez sÄ…du, Å›mieli by mnie skazać?! SÄ…d?.ha, ha, ha.SÄ…d, adwokat, apelacja, rewizja wy-roku etc., etc.to dobre w Europie, ale nie u tych dzikusów.JesteÅ› jeszcze bardzo naiwny mój kochany. I Anglik ci to mówiÅ‚? Anglik.Ciężkie westchnienie daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć w ganku.Othe zaczÄ™-Å‚a siÄ™ niecierpliwić dÅ‚ugÄ… rozmowÄ…, prowadzonÄ… w obcym dla niej jÄ™zyku.W tej samej chwili wiÄ™zieÅ„ zapytaÅ‚ nieÅ›miaÅ‚o: A co porabia.ona. MyÅ›lisz niby o córce Anglika? Tak, Hans. Panna Eli wychodzi za mąż w dniu dzisiejszym.Za go-dzinÄ™ ma siÄ™ rozpocząć ceremonia Å›lubna. KÅ‚amiesz! KlnÄ™ siÄ™ na honor.GÅ‚uchy jÄ™k dobiegÅ‚ z celi.A Hans kusiÅ‚ dalej: Godzina to dużo czasu.Za godzinÄ™ my bÄ™dziemy pana-mi miasta, a Eli w twoich ramionach.W zamian za to, żądamod ciebie drobnostki, posÅ‚uszeÅ„stwa.Wiem, że masz ckliwepolskie sumienie.Nie bój siÄ™.Nikogo nie skrzywdzimy.Prze-ciwnie, ulżymy ludowi.Zamiast zgrai kapÅ‚anów, wyzyskiwa-czy, damy im Å›licznÄ… królowÄ…, która bÄ™dzie tu rzÄ…dzić i po-zwoli nam w zamian za pomoc w uzyskaniu wÅ‚adzy, zbudo-wać sobie okrÄ™t.Potem odpÅ‚yniemy do ojczyzny.Ty zabie-rzesz swÄ… Eli i wszystko zakoÅ„czy siÄ™ Å›licznie.Zechciej przy-jąć do wiadomoÅ›ci, że każdy drobiazg jest już przygotowany,omówiony.O tej porze Müller już musiaÅ‚ dawno wyruszyć zkamienioÅ‚omów, prowadzÄ…c trzy setki wyspiarzy.Drugie dwiesetki zrobiÄ… rewoltÄ™ w wiÄ™zieniu, pod murami miasta.WiÄ™cwybieraj, towarzyszu.Albo zgnić w tej norze, albo dostaćzÅ‚otowÅ‚osÄ… dziewczynÄ™ i mieć szanse powrotu do ojczyzny.LiczÄ™ do trzech, po czym odchodzÄ™.Henryk zastanawiaÅ‚ siÄ™ jeszcze.ZrozumiaÅ‚ natychmiast, żejest Hansowi potrzebny, bardzo potrzebny nawet.Inaczej niebyÅ‚by tyle czasu traciÅ‚ dla niego, nie byÅ‚by w ogóle o nim po-myÅ›laÅ‚.Skoro zwyciÄ™stwo byÅ‚o tak pewne, to po cóż przyszedÅ‚tutaj do podziemi, wdawać siÄ™ z bezbronnym wiÄ™zniem wpertraktacje.  Raz!  zabrzmiaÅ‚ gÅ‚os Hansa.SÅ‚owa kolegi kryÅ‚y niewÄ…tpliwie jakÄ…Å› zagadkÄ™, której roz-wiÄ…zać nie byÅ‚ w stanie.Ale mniejsza o zagadki.OÅ›miodnio-wy pobyt w ciemnicy tak go rozstroiÅ‚, że chciaÅ‚ jak najprÄ™dzejujrzeć Å›wiatÅ‚o sÅ‚oÅ„ca.Wiadomość o zaÅ›lubinach Eli zaważyÅ‚ana szali. Dwa!  ryknÄ…Å‚ Hans groznie. Stój! Zgadzam siÄ™.PrzysiÄ™gam ci wierność, z zastrzeże-niem, że nie użyjesz mnie do speÅ‚nienia żadnego morderstwa,ani innej zbrodni. Ale w walce udziaÅ‚ wezmiesz. W walce? A cóż ty myÅ›lisz, że kapÅ‚ani wypuszczÄ… z rÄ…k wÅ‚adzÄ™dobrowolnie? Hm.Walka to nie morderstwo.Zgadzam siÄ™. Przecież zmÄ…drzaÅ‚eÅ›.Powtarzaj teraz za mnÄ… sÅ‚owaprzysiÄ™gi.Kiedy Henryk ukoÅ„czyÅ‚ powtarzanie skleconej naprÄ™dceformuÅ‚ki, wyÅ‚amaÅ‚ Hans bez wiÄ™kszego wysiÅ‚ku drewnianÄ…zasuwÄ™, zapierajÄ…cÄ… drzwi celi od zewnÄ…trz.Koledzy uÅ›ciskalisobie dÅ‚onie.Henryk rzuciÅ‚ potem wzrok pytajÄ…cy na Othe,która dzierżąc w rÄ…czce pochodniÄ™, obserwowaÅ‚a uważnie caÅ‚Ä…scenÄ™.Piegowaty wódz pospieszyÅ‚ objaÅ›nić podwÅ‚adnego,odzywajÄ…c siÄ™ w dalszym ciÄ…gu po niemiecku: Oto kandydatka do korony i nasz dobry sprzymierze-niec.Pozdrów jÄ… w ich jÄ™zyku jako królowÄ…, a pÄ™knie baba zradoÅ›ci.UÅ›miechajÄ…c siÄ™ niedowierzajÄ…co, rzekÅ‚ Henryk w mowiewyspiarzy: Witaj, piÄ™kna królowo!Othe pokraÅ›niaÅ‚a na twarzy z zadowolenia, ale zachowaÅ‚asztywnÄ… powagÄ™.WyciÄ…gnęła do wiÄ™znia swÄ… wÄ…skÄ… rÄ…czkÄ™, którÄ… Henryk, stosownie do rady towarzysza, ucaÅ‚owaÅ‚, mó-wiÄ…c jakiÅ› komplement.MaÅ‚a wyspiarka doskonale siÄ™ snadzczuÅ‚a w nowej roli, bo rzekÅ‚a z czarujÄ…cym uÅ›miechem: CieszÄ™ siÄ™, że rozpoczynam me panowanie od uwolnie-nia niewinnie oskarżonego.Jest to dla mnie dobrÄ… wróżbÄ… naprzyszÅ‚ość.Hans omal nie parsknÄ…Å‚ wesoÅ‚ym Å›miechem. A co?  zawoÅ‚aÅ‚ po niemiecku. PojÄ™tna sztuka! Wy-spiarze powinni mi pomnik wystawić, że im tak pierwszÄ… kró-lowÄ… wyksztaÅ‚ciÅ‚em. No, do dzieÅ‚a! Prowadz nas Henryku do tego miejsca,gdzie ukryliÅ›cie z Anglikiem karabiny.ZaÅ›witaÅ‚o w gÅ‚owie Henrykowi.Teraz dopiero zrozumiaÅ‚,na co byÅ‚ Hansowi potrzebny.WidzÄ…c jego badawcze spojrze-nie, odparÅ‚ szczerze: DajÄ™ ci sÅ‚owo, że nie mam najmniejszego pojÄ™cia, gdziesÄ… karabiny i czy sÄ… w ogóle na wyspie.Ze słów Anglika przy-puszczam raczej, że krajowcy wrzucili je w morze. Henryku, przysiÄ™gÅ‚eÅ›! ZaprzysiÄ™gÅ‚em ci posÅ‚uszeÅ„stwo. I nie sÅ‚uchasz pierwszego rozkazu, jaki dajÄ™.RozkazujÄ™ci, byÅ› nas zaprowadziÅ‚ do kryjówki, gdzie sÄ… mausery i kulo-miot.Zrozum czÅ‚owieku, że goÅ‚ymi pięściami tysiÄ™cy wyspia-rzy nie zmusimy do ulegÅ‚oÅ›ci.BroÅ„ jest tutaj w podziemiach.Tyle zdoÅ‚aÅ‚a siÄ™ Othe dowiedzieć od męża. WiÄ™c pójdzmy razem szukać.Przykro mi bardzo, że niewierzysz memu zapewnieniu, lecz jestem gotów siÄ™ zakląć napamięć matki, iż nie mam pojÄ™cia, gdzie ukryto naszÄ… broÅ„.Hans chciaÅ‚ jeszcze coÅ› odpowiedzieć, gdy pÅ‚omiennowÅ‚osanagÅ‚ym ruchem zniżyÅ‚a pochodniÄ™ i nakazaÅ‚a milczenie.  Co?  spytali szeptem obaj marynarze. SÅ‚yszÄ™ jakieÅ› szmery.Szybko zgaszono Å‚uczywo.GÄ™ste mroki ogarnęły trójkÄ™spiskowców.ByÅ‚o tak ciemno, że nie widzieli siÄ™ wzajemnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •