[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doktor Whipple obserwował jak szybko otrząsnęła się po porażce i pewnegodnia powiedział: Pani Kee, czy pamięta pani to pole, o którym kiedyś rozmawialiśmy? Ocży Nyuk Tsinzapaliły się.Niecierpliwie czekała na jego słowa. Obejrzałem je.Nie jest wiele warte, więc nie sprzedam go pani. Twarz Nyuk Tsinwyrażała taką rozpacz, że doktorowi Whipple zrobiło się wstyd swojego małego podstępu.Dam go pani w prezencie, pani Kee dodał szybko.Nyuk Tsin miała wówczas zaledwie dwadzieścia dwa lata, ale czuła się jak stara kobieta,która żyła od dawna marząc o czymś, co teraz nagle się spełniło.Jej oczy o kształcie migdałównapełniły się łzami.Ręce trzymała wzdłuż ciała.Pomyślała: Mogłabym mieć ziemię, bogatąziemię w Kraju Pachnących Drzew".Na tę myśl łzy spłynęły jej po policzkach.Na głospowiedziała to, czego spodziewano by się po dobrej żonie: Ojciec Wu Chow mówi, że nie powinnam interesować się ziemią w tym kraju.Wkrótcewrócimy do Chin. Szkoda odrzekł Whipple, gotów przejść nad całą, niezbyt ważną dla niego sprawą doporządku dziennego.Jednak w umyśle upartej Hakka mocno utrwalił się odziedziczony po przodkach głód ziemi.Stała niczym ogłuszona patrząc jak doktor Whipple odchodzi, zabierając ze sobą szansę naratunek obietnicę ziemi.Pchana siłą mocniejszą niż ona sama, zawołała: Doktorze Whipple!Stary naukowiec odwrócił się.Po brzmieniu głosu służącej zorientował się, że cierpiała i byłazrozpaczona.Wrócił do niej i zapytał łagodnie: O co chodzi, pani Kee?Przez chwilę wahała się.Po opalonej twarzy spływały łzy.Nie była w sta- nie mówić.Jej usta poruszały się bezgłośnie, wreszcie, głosem jak zza grobu wyszeptała: Kiedy Ojciec Wu Chow wróci do Chin, ja zostanę tutaj. Och, nie! przerwał jej szybko doktor Whipple. Zona musi zostać ze swoim mężem.Nie brałem pod uwagę darowania ci ziemi na innych warunkach.Przerażająca myśl, iż być może straci ziemię dodała jej odwagi i wyznała mu szeptem: On nie jest moim mężem, doktorze Whipple. Wiem. Przywiózł mnie tutaj, żeby mnie sprzedać człowiekowi, którego widział pan po drugiejstronie ogrodzenia.Polubił mnie jednak, więc kupił mnie dla siebie.Doktor Whipple przypomniał sobie scenę z biura imigracyjnego i wiedział, że Nyuk Tsinmówi prawdę.W głębi duszy nadal był pastorem i teraz pocieszał swoją służącą: Mężczyzni często biorą kobiety z różnych, dziwnych powodów, pani Kee, a potemzakochują się w nich.Tworzą razem szczęśliwe rodziny.Powrót z mężem do Chin to paniobowiązek. Ale kiedy tam dojedziemy, nie będę mogła zostać z nim w Niskiej Wiosce.Wstydziłby sięmoich dużych stóp. Co by się z panią stało? zapytał coraz bardziej zainteresowany doktor Whipple. Musiałabym zamieszkać w Wysokiej Wiosce.Sumienie doktora Whipple często cierpiało na widok niesprawiedliwości,których był świadkiem.Mimo to, według niego, spełnianie obowiązków prowadziło dozbawienia. W takim razie niech pani idzie do Wysokiej Wioski, pani Kee powiedział łagodnie.Niech zabierze pani ze sobą swoich synów i dobrze przeżyje swoje życie.Pani bóg pomoże pani. Moi synowie zostaną w Niskiej Wiosce wytłumaczyła zachowując chłodną trzezwośćumysłu a mnie nie wolno będzie widywać się z nimi.Nie będą chcieli, aby ktoś wiedział, że jestem ich matką.- Doktor Whipple oddalił się od chińskiej służącej.Przez kilka minut kopał butem trawę natrawniku.Potem wrócił i zadał jej kilka pytań.W jakich okolicznościach spotkała Kee? Czyrzeczywiście przywiózł ją na Hawaje, żeby ją sprzedać? Czy po powrocie do Chin zostaniewygnana od swojego męża i dzieci? Gdzie są, jej rodzice? Kiedy usłyszał o jej porwaniu i omrocznej przyszłości, jaka ją czekała, pomyślał przez chwilę i powiedział bez ogródek: Choćmy lepiej obejrzeć tę ziemię.Otworzył wiklinową bramę i poprowadził bosonogą kobietę w stożkowym kapeluszu nagłowie około dwóch kilometrów w dół doliny Nuuanu.W końcu dotarli do podmokłego, starego ileżącego odłogiem poletka, na którym niegdyś uprawiano taro.Większą jego część stanowiłobłoto, spływające do Strumienia Nuuanu.Tamtego dnia doktor Whipple i jego służąca patrząc naowe poletko widzieli je takim, jakie mogło być.Odleglejsza część nadawała się pod uprawę taro.Na suchszej można było posadzić warzywa.W rogu można było wybudować mały domek.Zajakiś czas Honolulu rozrośnie się i obejmie te tereny.To był dobry kawałek ziemi.W tej chwili niebył wart wiele, ale jeśli poświęcono by mu trochę troski i energii, mógł przynieść fortunę. Oto pani ziemia, pani Kee.Dziwnie wyglądająca para uścisnęła sobie ręce i wróciła dodworu Whipple'ów.Nyuk Tsin nie powiedziała mężowi o umowie z Whipple'm.Nie wspomniała również, żezamierza pozostać na Hawajach, kiedy on wyjedzie, ponieważ Mun Ki był dobrym człowiekiem.Dopóki był ze swoją konkubiną na obcej ziemi, był dla niej miły i dbał o nią.Jako realistawiedział, iż po powrode do Chin w jego życiu nie będzie miejsca dla Nyuk Tsin, ale nie uważał,by] miało to wpływać w jakikolwiek sposób na obecne stosunki między nimi.Kochał Nyuk Tsin iubóstwiał synów.Jego żona znów była w ciąży, a on się z I tego cieszył.Dobrze mu się powodziłojako prowadzącemu chi-fa, a poza tym wyrobił sobie opinię najlepszego gracza w mah-jongg wcałym Honolulu.Bardzo polubił Whipple'ów, którzy byli wymagającymi, ale sprawiedliwymipracodawcami i kiedyś powiedział doktorowi: Mam wrażenie, że wraz z przyjazdem tutaj rozpoczął się mój cykl sześcioletni. Jaki cykl? zapytał Whipple.Co prawda brak serca, jaki okazał Mun Ki planującprzyszłość Nyuk Tsin wydawał się mu odrażający, ale mimo wszystko lubił tego bystregomłodego człowieka.Znajdował go nad wyraz interesującym. Chińczycy mówią: Trzy lata pecha, sześć lat szczęścia" wyjaśnił Mun Ki.Gdy kucharz ruszył do swoich zajęć, doktor Whipple zaczął zastanawiać się na tympowiedzeniem.Mówiło wiele o Chińczykach. My chrześcijanie opieramy się na Starym Testamencie. powiedział Amandzie. posiedmiu latach tłustych następuje siedem lat chudych.W świecie panuje równowaga.Szczęścierównoważy zły los i na odwrót.Podsumowuje to żydowsko-chrześcijańskie poczuciebezwzględnej sprawiedliwości.Chińczykom świat wydaje się szczęśliwszy: Jeśli wytrzymasz trzyzłe lata, z pewnością przyjdzie po nich sześć dobrych".Stosunkowo wygląda to znacznie lepiej.Dlatego Chińczycy, których spotykam są takimi niepoprawnymi optymistami.My, Anglo-Sasiwciąż myślimy o nieszczęściach mających nadejść po szczęśliwych dniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Doktor Whipple obserwował jak szybko otrząsnęła się po porażce i pewnegodnia powiedział: Pani Kee, czy pamięta pani to pole, o którym kiedyś rozmawialiśmy? Ocży Nyuk Tsinzapaliły się.Niecierpliwie czekała na jego słowa. Obejrzałem je.Nie jest wiele warte, więc nie sprzedam go pani. Twarz Nyuk Tsinwyrażała taką rozpacz, że doktorowi Whipple zrobiło się wstyd swojego małego podstępu.Dam go pani w prezencie, pani Kee dodał szybko.Nyuk Tsin miała wówczas zaledwie dwadzieścia dwa lata, ale czuła się jak stara kobieta,która żyła od dawna marząc o czymś, co teraz nagle się spełniło.Jej oczy o kształcie migdałównapełniły się łzami.Ręce trzymała wzdłuż ciała.Pomyślała: Mogłabym mieć ziemię, bogatąziemię w Kraju Pachnących Drzew".Na tę myśl łzy spłynęły jej po policzkach.Na głospowiedziała to, czego spodziewano by się po dobrej żonie: Ojciec Wu Chow mówi, że nie powinnam interesować się ziemią w tym kraju.Wkrótcewrócimy do Chin. Szkoda odrzekł Whipple, gotów przejść nad całą, niezbyt ważną dla niego sprawą doporządku dziennego.Jednak w umyśle upartej Hakka mocno utrwalił się odziedziczony po przodkach głód ziemi.Stała niczym ogłuszona patrząc jak doktor Whipple odchodzi, zabierając ze sobą szansę naratunek obietnicę ziemi.Pchana siłą mocniejszą niż ona sama, zawołała: Doktorze Whipple!Stary naukowiec odwrócił się.Po brzmieniu głosu służącej zorientował się, że cierpiała i byłazrozpaczona.Wrócił do niej i zapytał łagodnie: O co chodzi, pani Kee?Przez chwilę wahała się.Po opalonej twarzy spływały łzy.Nie była w sta- nie mówić.Jej usta poruszały się bezgłośnie, wreszcie, głosem jak zza grobu wyszeptała: Kiedy Ojciec Wu Chow wróci do Chin, ja zostanę tutaj. Och, nie! przerwał jej szybko doktor Whipple. Zona musi zostać ze swoim mężem.Nie brałem pod uwagę darowania ci ziemi na innych warunkach.Przerażająca myśl, iż być może straci ziemię dodała jej odwagi i wyznała mu szeptem: On nie jest moim mężem, doktorze Whipple. Wiem. Przywiózł mnie tutaj, żeby mnie sprzedać człowiekowi, którego widział pan po drugiejstronie ogrodzenia.Polubił mnie jednak, więc kupił mnie dla siebie.Doktor Whipple przypomniał sobie scenę z biura imigracyjnego i wiedział, że Nyuk Tsinmówi prawdę.W głębi duszy nadal był pastorem i teraz pocieszał swoją służącą: Mężczyzni często biorą kobiety z różnych, dziwnych powodów, pani Kee, a potemzakochują się w nich.Tworzą razem szczęśliwe rodziny.Powrót z mężem do Chin to paniobowiązek. Ale kiedy tam dojedziemy, nie będę mogła zostać z nim w Niskiej Wiosce.Wstydziłby sięmoich dużych stóp. Co by się z panią stało? zapytał coraz bardziej zainteresowany doktor Whipple. Musiałabym zamieszkać w Wysokiej Wiosce.Sumienie doktora Whipple często cierpiało na widok niesprawiedliwości,których był świadkiem.Mimo to, według niego, spełnianie obowiązków prowadziło dozbawienia. W takim razie niech pani idzie do Wysokiej Wioski, pani Kee powiedział łagodnie.Niech zabierze pani ze sobą swoich synów i dobrze przeżyje swoje życie.Pani bóg pomoże pani. Moi synowie zostaną w Niskiej Wiosce wytłumaczyła zachowując chłodną trzezwośćumysłu a mnie nie wolno będzie widywać się z nimi.Nie będą chcieli, aby ktoś wiedział, że jestem ich matką.- Doktor Whipple oddalił się od chińskiej służącej.Przez kilka minut kopał butem trawę natrawniku.Potem wrócił i zadał jej kilka pytań.W jakich okolicznościach spotkała Kee? Czyrzeczywiście przywiózł ją na Hawaje, żeby ją sprzedać? Czy po powrocie do Chin zostaniewygnana od swojego męża i dzieci? Gdzie są, jej rodzice? Kiedy usłyszał o jej porwaniu i omrocznej przyszłości, jaka ją czekała, pomyślał przez chwilę i powiedział bez ogródek: Choćmy lepiej obejrzeć tę ziemię.Otworzył wiklinową bramę i poprowadził bosonogą kobietę w stożkowym kapeluszu nagłowie około dwóch kilometrów w dół doliny Nuuanu.W końcu dotarli do podmokłego, starego ileżącego odłogiem poletka, na którym niegdyś uprawiano taro.Większą jego część stanowiłobłoto, spływające do Strumienia Nuuanu.Tamtego dnia doktor Whipple i jego służąca patrząc naowe poletko widzieli je takim, jakie mogło być.Odleglejsza część nadawała się pod uprawę taro.Na suchszej można było posadzić warzywa.W rogu można było wybudować mały domek.Zajakiś czas Honolulu rozrośnie się i obejmie te tereny.To był dobry kawałek ziemi.W tej chwili niebył wart wiele, ale jeśli poświęcono by mu trochę troski i energii, mógł przynieść fortunę. Oto pani ziemia, pani Kee.Dziwnie wyglądająca para uścisnęła sobie ręce i wróciła dodworu Whipple'ów.Nyuk Tsin nie powiedziała mężowi o umowie z Whipple'm.Nie wspomniała również, żezamierza pozostać na Hawajach, kiedy on wyjedzie, ponieważ Mun Ki był dobrym człowiekiem.Dopóki był ze swoją konkubiną na obcej ziemi, był dla niej miły i dbał o nią.Jako realistawiedział, iż po powrode do Chin w jego życiu nie będzie miejsca dla Nyuk Tsin, ale nie uważał,by] miało to wpływać w jakikolwiek sposób na obecne stosunki między nimi.Kochał Nyuk Tsin iubóstwiał synów.Jego żona znów była w ciąży, a on się z I tego cieszył.Dobrze mu się powodziłojako prowadzącemu chi-fa, a poza tym wyrobił sobie opinię najlepszego gracza w mah-jongg wcałym Honolulu.Bardzo polubił Whipple'ów, którzy byli wymagającymi, ale sprawiedliwymipracodawcami i kiedyś powiedział doktorowi: Mam wrażenie, że wraz z przyjazdem tutaj rozpoczął się mój cykl sześcioletni. Jaki cykl? zapytał Whipple.Co prawda brak serca, jaki okazał Mun Ki planującprzyszłość Nyuk Tsin wydawał się mu odrażający, ale mimo wszystko lubił tego bystregomłodego człowieka.Znajdował go nad wyraz interesującym. Chińczycy mówią: Trzy lata pecha, sześć lat szczęścia" wyjaśnił Mun Ki.Gdy kucharz ruszył do swoich zajęć, doktor Whipple zaczął zastanawiać się na tympowiedzeniem.Mówiło wiele o Chińczykach. My chrześcijanie opieramy się na Starym Testamencie. powiedział Amandzie. posiedmiu latach tłustych następuje siedem lat chudych.W świecie panuje równowaga.Szczęścierównoważy zły los i na odwrót.Podsumowuje to żydowsko-chrześcijańskie poczuciebezwzględnej sprawiedliwości.Chińczykom świat wydaje się szczęśliwszy: Jeśli wytrzymasz trzyzłe lata, z pewnością przyjdzie po nich sześć dobrych".Stosunkowo wygląda to znacznie lepiej.Dlatego Chińczycy, których spotykam są takimi niepoprawnymi optymistami.My, Anglo-Sasiwciąż myślimy o nieszczęściach mających nadejść po szczęśliwych dniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]