[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ducane czuł ich delikatny zapach, przemieszany z morską wonią nawpół wysuszonych wodorostów.Dostrzegł wejście do jaskini - nieregularną, ciemnobrązowąszczelinę nad wodą.Gdy doń dopłynął, spojrzał na zegarek, którynajwyrazniej nadal chodził.Zgodnie ze słowami Henrietty zostałoniecałe piętnaście minut do zamknięcia wejścia.Ducane zrobił jeszczekilka ruchów i nieoczekiwanie znalazł się w pełnym słońcu.Gdy padłna niego cień klifu, zawołał:- Pierce! Pierce!Cisza.Strop jaskini u wejścia znajdował się jakieś dwa i pół metra nadpowierzchnią wody.Ducane wpłynął do środka, notując w pamięci,że sklepienie jest ukośnie opadające.Nieco dalej wznosiło się gdzieśw niewidzialność, a jaskinia rozszerzała się.Ducane wpłynął do grotyi zawołał raz jeszcze.Postanowił, że wpłynie do jaskini, gdyż tylko to przyszło mu dogłowy.Zdawało mu się, że z łatwością odnajdzie Pierce'a i używającswego autorytetu zmusi go do wyjścia z jaskini.Teraz wszystkowyglądało zupełnie inaczej.Pustka zalanej słońcem zatoki, a terazta chłodna, mroczna grota, zrobiły swoje.Czuł się zupełnie odciętyod świata rzeczywistego.Zawołał znowu.Uświadomił sobie, że woda,dość szybko wpływając do jaskini, uniosła go już spory kawałek drogiod wejścia.Cofnął się nieco, chcąc się upewnić, czy nie będzie miałkłopotów z powrotem.Potem znowu dał się porwać w mrok prądowi,co jakiś czas wołając chłopca.Gdy wpłynął do tej rozległej groty, nagle przypomniała musię scena z Alicji w Krainie Czarów, kiedy to Alicja i mysz pływająw Jeziorze Aez.Pamiętał, z jaką gracją pływała Alicja i jak elegancko jejsukienka rozkładała się na wodzie.Ten obraz w dzieciństwie musiałwywrzeć na nim silne wrażenie.Dziewczęta i ich sukienki.Zawołałznowu.Cisza.286 Jego wzrok przyzwyczaił się do brązowego, herbacianego światław jaskini i Ducane po lewej stronie dostrzegł jakieś ciemne zagłębieniew ścianie, wyglądające na dziurę.Podpłynął bliżej, tym razem żabką,uniósł głowę i zaczął nasłuchiwać.Nagle doznał uczucia, jak gdybyktoś bardzo delikatnie dotknął jego głowy czarną poduszką i Ducaneprzepłynął przez dziurę w skale.Nie bał się morza, ale bardzo się lękał zamkniętych przestrzeni.Zawołał.Odpowiedział mu bardzo słaby okrzyk.Ducane pozwolił,by woda przyparła go do ściany.Zaczął wsłuchiwać się w ciszę,zakłócaną jedynie cichym szumem płynącej wody.Odwrócił się odprzyćmionego światła za sobą, spojrzał w atramentową czerń przedsobą i zawołał znowu.Nie zdawało mu się.Znowu odpowiedział mujakiś głos - odległy, tajemniczy i zagubiony.Jego wyobraznia zaczęła działać i Ducane ujrzał Pierce'a gdzieśna końcu tunelu, uwięzionego, być może rannego, rozpaczliwiewołającego na pomoc.W tej samej chwili, zupełnie, jak gdybyciemność stała się ekranem, na którym mógł wyświetlić zawartośćswojego umysłu, z doskonałą wyrazistością ujrzał przed sobą bladą,pełną niepokoju twarz Mary Clothier.- Już idę! - krzyknął i rzucił się w sam środek prądu.Słabe światło za jego plecami przygasło i po chwili zniknęłocałkowicie.Prąd niósł go tak szybko, że Ducane prawie nie musiałpłynąć.W pewnym miejscu tunel gwałtownie skręcił.Ducane chwyciłsię czegoś, jakiejś mokrej, gładkiej, zaokrąglonej skałki i mocnozacisnął na niej palce, lecz prąd znowu go porwał i zakręcił nim, jakgdyby to jakaś potężna dłoń obracała go w palcach.Ducane połknąłtrochę wody.Ogarnęła go panika.Wyciągnął rękę, na oślep szukając czegoś,czego mógłby się przytrzymać.Bał się, że w każdej chwili możeuderzyć głową o jakąś wystającą skałę.Przerażał go ten gęsty mrok.Uderzył kolanem o skałę tuż pod wodą i oparł się o nią, przyciskającręce do ściany tunelu, usiłując się zatrzymać.Zawołał tak głośno jaktylko mógł:- Pierce! Pierce!- Pierce! Pierce! To echo" - powiedział sobie w duchu.Wypowiedział te słowaobojętnie, artykułując je w głowie.287 - Halo! - zawołał znowu.- Halo! Muszę wracać" - pomyślał.Puścił skałkę i rzucił się z impetemdo tyłu, lecz silny prąd pochwycił go i poniósł ze sobą.Teraz już Ducane był śmiertelnie przerażony.Z wysiłkiemdobrnął do ściany, gdzie woda płynęła nieco wolniej.W tychnieprzeniknionych ciemnościach stracił orientację i czucie w ciele.Musiał sobie przypomnieć, jak się pływa. Potrzebna mi siła" -pomyślał.-  Nadludzka siła".Zaczął przesuwać się wzdłuż ścianyw kierunku, z którego przypłynął.Płynął bardzo powoli, ale terazprzynajmniej w ogóle mógł się poruszać.Wydawało mu się, że wracado miejsca, w którym tunel skręca, lecz nagle wyczuł zmianę kierunkui spostrzegł, że tunel jest bardziej przewiewny i szerszy, a prądsłabszy.Pewnie zbliżał się do głównej groty.Zciana tunelu, której się trzymał, zniknęła.Teraz już mógł płynąćbez wysiłku.Pomyślał, że chyba już jest w głównej grocie.Wokółbyło kompletnie ciemno, lecz przed sobą dojrzał zielonkawą smugęświatła.Nie widział jednak rozświetlonej słońcem szczeliny u wejściado groty.Jaskinia była zamknięta.Wyobraznia podsuwała mu coraz to nowe obrazy.Kolorowesceny pojawiały się w mroku z taką wyrazistością, że zdawać by sięmogło, iż w ich świetle ujrzy ściany groty.Zobaczył Alicję stojącą przykominku w chwili, gdy lustro zaczyna się przemieniać w srebrzystąmgiełkę.Zobaczył twarz Mary Clothier, już nie zaniepokojoną, leczczułą i smutną. Obaj zginęliśmy" - pomyślał, nie mogąc sobieprzypomnieć, co oznacza to  obaj".Oczywiście - on i Pierce.Cojakiś czas wołał Pierce'a, lecz nadaremnie.Jego głos odbijał się echemwokół niego, jak gdyby nie mógł dotrzeć dalej, co oznaczało, że kanał,którym płynął, jest dość długi.Czuł przenikliwe zimno, a jego ręce i nogi aż osłabły zezmęczenia, lecz samo płynięcie od jakiegoś czasu stało się czymśautomatycznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •