[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.58Morgan jednak nie pozwolił, żeby tak pozostało.Był niezmordowany i nieugięty, a przy pracy nad ostatnim szkicem wyjątkowoskupiony.- A jaką miał szyję? Może podwójny podbródek?- Nie.Miał ostre i mocne rysy.Coś nie tak?Morgan zamarł z ołówkiem w dłoni, wpatrując się w na szkicowany portret.- Nic.Tylko upewniam się, czy wszystko mam.- Jego ołówek znowu zacząłśmigać po szkicowniku.Kilka minut pózniej podniósł wzrok na Alex.- Dobrze się spisałaś.- Ty mnie do tego zmusiłeś.- Czujesz się urażona?- Nie.No, może w pewnym sensie.Ale to było konieczne, żebym sobieprzypomniała.Nieważne, jak bardzo to bolało.Musiałam to zrobić.- Usiadła nałóżku i zebrała się w sobie.- Gotów, żeby pokazać mi szkic?- A ty jesteś gotowa, żeby go zobaczyć? - Uśmiechnął się słabo.- Widzę, że jesteś.- Odwrócił do niej szkicownik.- Oto strzelec.Dorysował karabin przytknięty do twarzy mężczyzny.Wzdrygnęła się, ale zaraz zmusiła się do skoncentrowania na twarzy.- Wygląda zbyt.gładko.Miał szczupłą twarz, ale kiedy mrużył oczy, pojawiałysię wokół nich zmarszczki.Morgan odwrócił szkicownik do siebie i zaczął poprawiać.- A co z uszami?- Przylegające.Tak mi się zdaje.Nie widziałam.Karabin był.- Zastanów się dobrze.- Jego głos był szorstki, natarczywy.- Pamiętałaś o bakach,więc musisz pamiętać, jakie miał uszy.- Przypomnę sobie.Chwilę.- Po prostu wyrzuć to z siebie.Jesteś na tropie.- Na miłość boską, daj mi odpocząć.Podniósł na nią wzrok.- Naprawdę tego chcesz?Nieugięty.Zimny.Bezlitosny.Nie, nie chciała od niego odpoczywać.Chciała dokładnie tego, co jej zapewniał wtej chwili.Mądrości.Poświęcenia uwagi.Determinacji.- Jasne, że nie.- Tak też myślałem.Zamknęła oczy, żeby sobie przypomnieć.- Miał uszy przylegające do głowy, a płatki uszu były duże, prawie pulchne.- Myślę, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.- Podniósł się z fotela.-Przejrzymy szkice jeszcze raz, kiedy się zdrzemniesz.59- Nie potrzebuję drzemki.Teraz mogę na nie popatrzeć.- Możesz popatrzeć, ale nic w nich nie zobaczysz.Już siedem godzin nad nimisiedzimy i jesteś przemęczona.A ja nie byłem dla ciebie zbyt wyrozumiały.- Nie.- Wpatrywała się w szkicownik.- Słuchaj, Morgan, podobieństwo jestbardzo duże.Wyślemy te portrety Leopoldowi?- Może.- Co?- Nie wściekaj się.Zidentyfikujemy ich.Są inne, może nawet szybsze, zródłainformacji.- Podniósł się z krzesła.- Zdrzemnij się, a ja w tym czasie zrobięporządek.Pogadamy pózniej.- Ale ja chcę pogadać teraz.Nie po to się wysilałam, żebyś mógł narysować teportrety, żeby teraz trafiły nie tam, gdzie trzeba.Musimy wysłać je do kogoś, ktopotrafi zidentyfikować tych mężczyzn.- Tożsamość jednego już znamy.Otworzyła szeroko oczy.- O czym ty mówisz?Pokazał jej drugi portret, nad którym pracowali.- To George Lester.Facet, który kierował niebieską toyotą i próbował cię dopaśćw hotelu.- Skąd wiesz, kim on jest?- Zadzwoniłem do znajomego, który dowiedział się, że policja przeprowadziłaidentyfikację na podstawie odcisków palców i karty dentystycznej.Bez wątpieniato George Lester z Detroit.Paskudny typek, ale samotnik, co niestety utrudni namsprawę.- Identyfikacja dentystyczna? Mówisz, jakby.Czy on nie żyje?Morgan wzruszył ramionami.- Nie sądziłem, że będzie nam do czegoś potrzebny.- Zabiłeś go?- Zledził cię.Prędzej czy pózniej by cię dopadł.Wydawało mi się rozsądną rzecząuprzątnięcie go.- Zabijanie nigdy nie jest rozsądne - zaoponowała.- Ośmielę się nie zgodzić.Chociaż tym razem może i nie było to mądre.Interesowało mnie tylko to, żeby usunąć tego gościa z twojego otoczenia, a niesprawdzałem jego powiązań.Teraz będziemy musieli cofnąć się do punktu wyjścia.- Dlaczego mi o nim nie powiedziałeś?- Tylko byś się rozzłościła.Masz za dobre serce.Sama nie zabiłaś Al Habima,chociaż miałaś możliwość i wydawało się to najlepszym rozwiązaniem.Przecieżten człowiek polował na ciebie.Zwykłe i zimne kalkulowanie w jego stylu.Otworzył drzwi i spojrzał przez ramię.60- Masz rację - powiedział, jakby czytał w jej myślach.- Kawał sukinsyna ze mnie.Ale tacy faceci jak ja są potrzebni.Jeszcze pewnie zdołasz się o tym przekonać,zanim dobrniemy do końca tej sprawy.Patrzyła na drzwi, które się za nim zamknęły.Była zaszokowana, pełna sprzecznych uczuć i złych przeczuć.Tacy faceci jak ja są potrzebni.Alex nie znała nikogo, kto ośmieliłby się skorzystać z usług kogoś takiego jakJudd Morgan.No dobrze.Trzeba wypocząć, przemyśleć wszystko i przeanalizować sytuację.Izdecydować, czy może choć trochę zaufać człowiekowi, który zabił kogoś dlatego,że uznał to za rozsądne rozwiązanie.Rozdział 5Cholera! - Powers wyciągnął kartkę z faksu, przejrzał go i natychmiast wystukałnumer Betwortha.- Właśnie przyszedł raport z Quantico o tym facecie ze schodóww hotelu.- Morgan?- Skąd pan to.- Czasem zdawało mu się, że ten skurczybyk to jakiś jasnowidz.-Tak.Musieli mieć kłopoty z filmem, skoro ta identyfikacja przyszła tak pózno.Domyślał się pan, że to on?- Zawsze istniało takie prawdopodobieństwo.Nie rozważaliśmy ewentualności, żeMorgan się w to wplącze, ale najwyrazniej się przeliczyliśmy.A zgodnie z tym, coo nim wiemy, nigdy nie można przewidzieć, gdzie się pojawi.Ale prędzej bym sięgo spodziewał tuż po przerwaniu tamy.Nawet przygotowałem CIA, żeby go zdjęli,gdyby zdecydował się na jakieś przeszpiegi.Obawiałem się powiązań Logana zGraham.- Logana?- Tak.Próbował poruszyć wszelkie możliwe kontakty, żeby umieścić Graham wbezpiecznym miejscu po tym, jak postrzelono jego żonę.I to Logan parę miesięcytemu próbował zdjąć sankcję nałożoną na Morgana.Ten facet ma duże wpływy.Musiałem się niezle postarać, żeby go zablokować.- Obserwujemy Logana od czasu, jak zniknęła Graham.Jest w swoim domu wKalifornii i nie próbował się z nią kontaktować.- Udało wam się monitorować jego rozmowy telefoniczne?- Nie.To było bez szans.On korzysta z najwyższej jakości systemu zabezpieczeń.- W takim razie sugeruję, żebyś znalazł czym prędzej jakiś sposób na uzyskaniepotrzebnych nam informacji.Domyślam się, że Logan bardzo się teraz troszczy ożonę.Do widzenia, Powers.61- Mam portrety pamięciowe pozostałych dwóch mężczyzn, których widziała Alexw Arapahoe Junction - powiedział Judd, kiedy Galen odezwał się po drugiej stronielinii.- Muszę wiedzieć, kim oni są.- Alex ci ich opisała? Wiesz, że pamięć często płata figle.Ufasz jej?- Tak.- Nie masz żadnych wątpliwości?- %7ładnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.58Morgan jednak nie pozwolił, żeby tak pozostało.Był niezmordowany i nieugięty, a przy pracy nad ostatnim szkicem wyjątkowoskupiony.- A jaką miał szyję? Może podwójny podbródek?- Nie.Miał ostre i mocne rysy.Coś nie tak?Morgan zamarł z ołówkiem w dłoni, wpatrując się w na szkicowany portret.- Nic.Tylko upewniam się, czy wszystko mam.- Jego ołówek znowu zacząłśmigać po szkicowniku.Kilka minut pózniej podniósł wzrok na Alex.- Dobrze się spisałaś.- Ty mnie do tego zmusiłeś.- Czujesz się urażona?- Nie.No, może w pewnym sensie.Ale to było konieczne, żebym sobieprzypomniała.Nieważne, jak bardzo to bolało.Musiałam to zrobić.- Usiadła nałóżku i zebrała się w sobie.- Gotów, żeby pokazać mi szkic?- A ty jesteś gotowa, żeby go zobaczyć? - Uśmiechnął się słabo.- Widzę, że jesteś.- Odwrócił do niej szkicownik.- Oto strzelec.Dorysował karabin przytknięty do twarzy mężczyzny.Wzdrygnęła się, ale zaraz zmusiła się do skoncentrowania na twarzy.- Wygląda zbyt.gładko.Miał szczupłą twarz, ale kiedy mrużył oczy, pojawiałysię wokół nich zmarszczki.Morgan odwrócił szkicownik do siebie i zaczął poprawiać.- A co z uszami?- Przylegające.Tak mi się zdaje.Nie widziałam.Karabin był.- Zastanów się dobrze.- Jego głos był szorstki, natarczywy.- Pamiętałaś o bakach,więc musisz pamiętać, jakie miał uszy.- Przypomnę sobie.Chwilę.- Po prostu wyrzuć to z siebie.Jesteś na tropie.- Na miłość boską, daj mi odpocząć.Podniósł na nią wzrok.- Naprawdę tego chcesz?Nieugięty.Zimny.Bezlitosny.Nie, nie chciała od niego odpoczywać.Chciała dokładnie tego, co jej zapewniał wtej chwili.Mądrości.Poświęcenia uwagi.Determinacji.- Jasne, że nie.- Tak też myślałem.Zamknęła oczy, żeby sobie przypomnieć.- Miał uszy przylegające do głowy, a płatki uszu były duże, prawie pulchne.- Myślę, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.- Podniósł się z fotela.-Przejrzymy szkice jeszcze raz, kiedy się zdrzemniesz.59- Nie potrzebuję drzemki.Teraz mogę na nie popatrzeć.- Możesz popatrzeć, ale nic w nich nie zobaczysz.Już siedem godzin nad nimisiedzimy i jesteś przemęczona.A ja nie byłem dla ciebie zbyt wyrozumiały.- Nie.- Wpatrywała się w szkicownik.- Słuchaj, Morgan, podobieństwo jestbardzo duże.Wyślemy te portrety Leopoldowi?- Może.- Co?- Nie wściekaj się.Zidentyfikujemy ich.Są inne, może nawet szybsze, zródłainformacji.- Podniósł się z krzesła.- Zdrzemnij się, a ja w tym czasie zrobięporządek.Pogadamy pózniej.- Ale ja chcę pogadać teraz.Nie po to się wysilałam, żebyś mógł narysować teportrety, żeby teraz trafiły nie tam, gdzie trzeba.Musimy wysłać je do kogoś, ktopotrafi zidentyfikować tych mężczyzn.- Tożsamość jednego już znamy.Otworzyła szeroko oczy.- O czym ty mówisz?Pokazał jej drugi portret, nad którym pracowali.- To George Lester.Facet, który kierował niebieską toyotą i próbował cię dopaśćw hotelu.- Skąd wiesz, kim on jest?- Zadzwoniłem do znajomego, który dowiedział się, że policja przeprowadziłaidentyfikację na podstawie odcisków palców i karty dentystycznej.Bez wątpieniato George Lester z Detroit.Paskudny typek, ale samotnik, co niestety utrudni namsprawę.- Identyfikacja dentystyczna? Mówisz, jakby.Czy on nie żyje?Morgan wzruszył ramionami.- Nie sądziłem, że będzie nam do czegoś potrzebny.- Zabiłeś go?- Zledził cię.Prędzej czy pózniej by cię dopadł.Wydawało mi się rozsądną rzecząuprzątnięcie go.- Zabijanie nigdy nie jest rozsądne - zaoponowała.- Ośmielę się nie zgodzić.Chociaż tym razem może i nie było to mądre.Interesowało mnie tylko to, żeby usunąć tego gościa z twojego otoczenia, a niesprawdzałem jego powiązań.Teraz będziemy musieli cofnąć się do punktu wyjścia.- Dlaczego mi o nim nie powiedziałeś?- Tylko byś się rozzłościła.Masz za dobre serce.Sama nie zabiłaś Al Habima,chociaż miałaś możliwość i wydawało się to najlepszym rozwiązaniem.Przecieżten człowiek polował na ciebie.Zwykłe i zimne kalkulowanie w jego stylu.Otworzył drzwi i spojrzał przez ramię.60- Masz rację - powiedział, jakby czytał w jej myślach.- Kawał sukinsyna ze mnie.Ale tacy faceci jak ja są potrzebni.Jeszcze pewnie zdołasz się o tym przekonać,zanim dobrniemy do końca tej sprawy.Patrzyła na drzwi, które się za nim zamknęły.Była zaszokowana, pełna sprzecznych uczuć i złych przeczuć.Tacy faceci jak ja są potrzebni.Alex nie znała nikogo, kto ośmieliłby się skorzystać z usług kogoś takiego jakJudd Morgan.No dobrze.Trzeba wypocząć, przemyśleć wszystko i przeanalizować sytuację.Izdecydować, czy może choć trochę zaufać człowiekowi, który zabił kogoś dlatego,że uznał to za rozsądne rozwiązanie.Rozdział 5Cholera! - Powers wyciągnął kartkę z faksu, przejrzał go i natychmiast wystukałnumer Betwortha.- Właśnie przyszedł raport z Quantico o tym facecie ze schodóww hotelu.- Morgan?- Skąd pan to.- Czasem zdawało mu się, że ten skurczybyk to jakiś jasnowidz.-Tak.Musieli mieć kłopoty z filmem, skoro ta identyfikacja przyszła tak pózno.Domyślał się pan, że to on?- Zawsze istniało takie prawdopodobieństwo.Nie rozważaliśmy ewentualności, żeMorgan się w to wplącze, ale najwyrazniej się przeliczyliśmy.A zgodnie z tym, coo nim wiemy, nigdy nie można przewidzieć, gdzie się pojawi.Ale prędzej bym sięgo spodziewał tuż po przerwaniu tamy.Nawet przygotowałem CIA, żeby go zdjęli,gdyby zdecydował się na jakieś przeszpiegi.Obawiałem się powiązań Logana zGraham.- Logana?- Tak.Próbował poruszyć wszelkie możliwe kontakty, żeby umieścić Graham wbezpiecznym miejscu po tym, jak postrzelono jego żonę.I to Logan parę miesięcytemu próbował zdjąć sankcję nałożoną na Morgana.Ten facet ma duże wpływy.Musiałem się niezle postarać, żeby go zablokować.- Obserwujemy Logana od czasu, jak zniknęła Graham.Jest w swoim domu wKalifornii i nie próbował się z nią kontaktować.- Udało wam się monitorować jego rozmowy telefoniczne?- Nie.To było bez szans.On korzysta z najwyższej jakości systemu zabezpieczeń.- W takim razie sugeruję, żebyś znalazł czym prędzej jakiś sposób na uzyskaniepotrzebnych nam informacji.Domyślam się, że Logan bardzo się teraz troszczy ożonę.Do widzenia, Powers.61- Mam portrety pamięciowe pozostałych dwóch mężczyzn, których widziała Alexw Arapahoe Junction - powiedział Judd, kiedy Galen odezwał się po drugiej stronielinii.- Muszę wiedzieć, kim oni są.- Alex ci ich opisała? Wiesz, że pamięć często płata figle.Ufasz jej?- Tak.- Nie masz żadnych wątpliwości?- %7ładnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]