[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-SkoÅ„czyÅ‚a zupÄ™ i siÄ™gnęła po filiżankÄ™ z herbatÄ….Popierwszym Å‚yku otworzyÅ‚a szeroko oczy.- Nie znalazÅ‚em miodu - powiedziaÅ‚ Å‚agodnie.- AleznalazÅ‚em brandy.- Powinno podziaÅ‚ać na zakoÅ„czenia nerwowe.-Ostrożnie upiÅ‚a nastÄ™pny Å‚yk.- O to wÅ‚aÅ›nie chodzi.- SiÄ™gnÄ…Å‚ przez stół i wziÄ…Å‚ jÄ… zarÄ™kÄ™.- Lepiej?- Znacznie.NaprawdÄ™ mi przykro, że masz zmar-99 nowanÄ… niedzielÄ™.- Ile razy mam mówić, żebyÅ› tyle nie gadaÅ‚a!- Zaczynam myÅ›leć, że chyba nie jesteÅ› taki straszny -rzekÅ‚a z uÅ›miechem.- Może powinienem wczeÅ›niej przynieść ci tÄ™ zupÄ™.- Zupa to dobry pomysÅ‚.Ale najbardziej pomogÅ‚o mito, że nie czuÅ‚am siÄ™ jak idiotka, kiedy wypÅ‚akiwaÅ‚am siÄ™ natwoim ramieniu.- Widzisz, nie zawsze trzeba udawać twardÄ….- Kiedy to na ogół skutkuje.- UpiÅ‚a nastÄ™pny Å‚ykherbaty.- Nie chciaÅ‚am siÄ™ rozklejać przy Aleksiju.On i taksiÄ™ denerwuje.Wiesz, jak to jest, kiedy rodzeÅ„stwo zupeÅ‚nieinaczej patrzy na Å›wiat niż ty.- NajchÄ™tniej byÅ› walnęła ich w gÅ‚owÄ™, tak? Wiem.- No wiÄ™c czy Aleksij uwierzy czy nie, poradzÄ™ sobie.Nick też, kiedy przyjdzie pora.- On nie jest taki jak ten draÅ„ dzisiaj - powiedziaÅ‚ cichoZack.- Nigdy by czegoÅ› takiego nie zrobiÅ‚.- OczywiÅ›cie, że nie.- Odsunęła talerz i tym razemona wzięła Zacka za rÄ™kÄ™.- Nie powinieneÅ› nawet takmyÅ›leć.Wiesz, już od dwóch lat patrzÄ™ na tych typów.Dlaniektórych, jak dla Lomeza, nie ma już ratunku.Inni sÄ…zdesperowani i sfrustrowani.To ci, których wciÄ…gnęła ulica.JeÅ›li nie odwalasz roboty, to w rozmowach z nimi uczysz siÄ™rozpoznawać niuanse.Nick zostaÅ‚ skrzywdzony, nie ma dlasiebie szacunku.ZwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ gangu, bo chciaÅ‚ byćczęściÄ… czegoÅ›.Teraz ma ciebie.Nieważne, że stara siÄ™ odciebie uwolnić.On ciÄ™ potrzebuje.- Może.Jeżeli kiedyÅ› zacznie mieć do mnie zaufanie,chyba mu siÄ™ uda.- Nie zdawaÅ‚ sobie sprawy, jak bardzo goto przygnÄ™biaÅ‚o.- Nie chce ze mnÄ… rozmawiać o ojcu, o tym,jak byÅ‚o, kiedy wyjechaÅ‚em.100 - KiedyÅ› zacznie.- Stary nie byÅ‚ taki zÅ‚y, Rachel.Nigdy nie zdobyÅ‚bytytuÅ‚u ojca roku, ale, cholera.- OtrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™ zobrzydzeniem.- Wiesz, byÅ‚ uparty i chlaÅ‚.Ten irlandzkiskurczybyk nigdy nie powinien byÅ‚ rezygnować z morza.ZachowywaÅ‚ siÄ™, jakbyÅ›my byli jego zaÅ‚ogÄ… na tonÄ…cymstatku.Wieczne krzyki i rygor.Nie można siÄ™ byÅ‚o z nimdogadać.- Jest wiele takich rodzin.- Nigdy nie pogodziÅ‚ siÄ™ ze Å›mierciÄ… matki.ByÅ‚ wtedyna poÅ‚udniowym Pacyfiku.Co oznaczaÅ‚o, że Zack zostaÅ‚ sam.Osieroconedziecko.Mocniej Å›cisnęła jego dÅ‚oÅ„.- WróciÅ‚.ZÅ‚y jak pies.ChciaÅ‚ zrobić ze mnie męż-czyznÄ™.Potem pojawili siÄ™ Nadine i Nick.ByÅ‚em już w tymwieku, że decydowaÅ‚em za siebie.Można powiedzieć, żeopuÅ›ciÅ‚em statek.Wtedy próbowaÅ‚ zrobić mężczyznÄ™ zNicka.- Znów siebie winisz za coÅ›, czego nie zmienisz.NiebyÅ‚eÅ› w stanie temu przeszkodzić.- Nigdy nie zapomnÄ™ tego pierwszego roku, kiedywróciÅ‚em na dobre.Stary byÅ‚ już taki kruchy.Nie pamiÄ™taÅ‚najprostszych rzeczy.WychodziÅ‚ i gubiÅ‚ siÄ™.WiedziaÅ‚em, żeNick schodzi na zÅ‚Ä… drogÄ™, ale inne sprawy wydawaÅ‚y siÄ™ważniejsze.MusiaÅ‚em zająć siÄ™ ojcem, patrzeć, jak umiera, ijednoczeÅ›nie prowadzić bar.W tym zamieszaniu straciÅ‚emNicka z oczu.- Teraz go odnalazÅ‚eÅ›.- Tylko dlaczego akurat w tej chwili ci o tym opo-wiadam?- W porzÄ…dku.ChcÄ™ pomóc.- Już pomogÅ‚aÅ›.Jeszcze zupy?101 Nie chce wiÄ™cej o tym mówić, pomyÅ›laÅ‚a.- Nie, dziÄ™kujÄ™, chociaż naprawdÄ™ dobrze mi zrobiÅ‚a -odparÅ‚a z uÅ›miechem.PomyÅ›laÅ‚, że mógÅ‚by jeszcze dÅ‚ugo mówić.PragnÄ…Å‚ jÄ…znów tulić i czuć jej gÅ‚owÄ™ na swoim ramieniu.MiaÅ‚ ochotÄ™siedzieć i patrzeć, jak Å›pi na kanapie.Ale jeÅ›li w tej chwilinie wyjdzie, pózniej bÄ™dzie mu jeszcze ciężej.- No, wobec tego pozmywam i wynoszÄ™ siÄ™.Chybachcesz już zostać sama.ZmarszczyÅ‚a brwi i w zamyÅ›leniu patrzyÅ‚a, jak Zackidzie do kuchni.Przecież marzyÅ‚a o tym, żeby zostawiÅ‚ jÄ…samÄ….Dlaczego wiÄ™c usiÅ‚uje wymyÅ›lić jakiÅ› sposób, żeby gozatrzymać?- SÅ‚uchaj.- WstaÅ‚a i poszÅ‚a za nim do kuchni.PrzelewaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie zupÄ™ z garnka do pojemnika.- Jest jeszczewczeÅ›nie.Może uratujemy resztÄ™ dnia.- Musisz odpocząć.- Odpoczęłam.- CzuÅ‚a siÄ™ zakÅ‚opotana.OdkrÄ™ciÅ‚a krani zalaÅ‚a wodÄ… miski, które wstawiÅ‚ do zlewu.- MoglibyÅ›mypójść przynajmniej do jednego muzeum albo na jakiÅ› film.Nie chcÄ™, żebyÅ› spÄ™dziÅ‚ caÅ‚y dzieÅ„, sprzÄ…tajÄ…c po mnie.- Czy przestaniesz wreszcie martwic siÄ™ o mój wolnydzieÅ„? - Zack gwaÅ‚townie wstawiÅ‚ pojemnik z zupÄ… dolodówki.- Jestem szefem, zapomniaÅ‚aÅ›? WezmÄ™ inny dzieÅ„.- Dobra.- ZakrÄ™ciÅ‚a kran.- Wobec tego do zobaczenia.- Chryste, ale ty jesteÅ› nerwowa.- RozbawionypoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚onie na jej ramionach.- Spokojnie, kochanie.MiaÅ‚em bardzo ciekawy dzieÅ„.Zamknęła oczy.CzuÅ‚a jego palce przez jedwab bluzki.- Do zobaczenia.WdychaÅ‚ zapach jej wÅ‚osów.MiaÅ‚ ochotÄ™ ukryć w nichtwarz.102 - Poradzisz sobie czy mam wezwać policjanta, żeby ztobÄ… zostaÅ‚?- Nie.- Nie puszczajÄ…c krawÄ™dzi blatu, wbiÅ‚a wzrok wÅ›cianÄ™.- DziÄ™kujÄ™ za pierwszÄ… pomoc.- Nie ma za co.- Cholera, już powinien być wdrzwiach.Jak najdalej od niej.- Może w przyszÅ‚ym tygodniuwybierzemy siÄ™ na wczesnÄ… kolacjÄ™?- Dobrze.ZobaczÄ™, kiedy mam wolne.- Zacisnęła usta,żeby nie westchnąć.Jak przyjemnie czuć jego rÄ™ce naramionach!OdwróciÅ‚ jÄ… twarzÄ… do siebie.Nie byÅ‚ pewien, czy toon jÄ… objÄ…Å‚, czy ona jego.PatrzyÅ‚ na jej rozchylone usta.- ZadzwoniÄ™.- Dobrze.- NiedÅ‚ugo.- Uhm.- mruknęła i zamknęła oczy, czujÄ…c jegowargi na swoich.- Jeszcze jedno - powiedziaÅ‚ po chwili.- Tak?- Nigdzie nie idÄ™.- Wiem - Objęła go mocno za szyjÄ™, kiedy jÄ… podnosiÅ‚.- Po prostu chemia ta sama.- SÅ‚usznie.- Delikatnie pocaÅ‚owaÅ‚ jej twarz.- Nic poważnego.Nie mogÄ™ siÄ™ teraz angażować.Mamplany.- Nic poważnego - zgodziÅ‚ siÄ™.PrzekrÄ™ciÅ‚ gaÅ‚kÄ™ jakichÅ›drzwi i odkryÅ‚, że za nimi jest szafa.- Gdzie tu jest sypialnia?- Co? - ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że już nie sÄ… w kuchni.-Tu.Kanapa siÄ™ rozkÅ‚ada.MogÄ™.- Mniejsza o to - powiedziaÅ‚, bÅ‚yskawicznie decydujÄ…csiÄ™ na dywan.103 ROZDZIAA SIÓDMYSzarpniÄ™ciem zerwaÅ‚ z niej bluzkÄ™.Nie mógÅ‚ znieśćwidoku owego jaskrawego bÅ‚Ä™kitu poplamionego krwiÄ….OdgÅ‚os rozdzieranego jedwabiu, na który naÅ‚ożyÅ‚ siÄ™stÅ‚umiony okrzyk Rachel, wprawiÅ‚ go w stan gorÄ…czkowegopodniecenia.- Pierwszy raz, kiedy ciÄ™ zobaczyÅ‚em.- OddychaÅ‚szybko i pÅ‚ytko.- Od pierwszej minuty chciaÅ‚em tego.ChciaÅ‚em ciÄ™.- Wiem.Ja też.To szalone.ObÅ‚Ä™d.- ZadrżaÅ‚a i mocnogo objęła.CzuÅ‚a, jak szybko zdejmuje z niej koszulkÄ™ iobsypuje jej ramiona pocaÅ‚unkami.- Nie do wiary.NaprężyÅ‚a siÄ™, kiedy dotknÄ…Å‚ piersi.Pospiesz siÄ™,myÅ›laÅ‚a, Å›ciÄ…gajÄ…c mu przez gÅ‚owÄ™ sweter.Wreszcie.ObsypaÅ‚a pocaÅ‚unkami jego ramiona i szyjÄ™, a on wÄ™drowaÅ‚ustami niżej.Potem znów poczuÅ‚a jego wargi na swoich.Nie panowaÅ‚ nad sobÄ….Co prawda kiedyÅ› wyobrażaÅ‚sobie, że bÄ™dzie siÄ™ z niÄ… kochaÅ‚ powoli, w wielkim imiÄ™kkim łóżku, ale teraz o tym zapomniaÅ‚.WodziÅ‚ rÄ™kami pojej ciele.Jak przez mgÅ‚Ä™ usÅ‚yszaÅ‚ jej westchnienie, kiedyzatrzymaÅ‚ rÄ™kÄ™ na udzie.Na chwilÄ™ uklÄ…kÅ‚, by na niÄ… spojrzeć.WÅ‚osy rozrzucone wokół twarzy, pociemniaÅ‚e oczy.UsiadÅ‚a i pocaÅ‚owaÅ‚a go mocno, siÄ™gajÄ…c do zapiÄ™ciaspodni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •