[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obcinamy drobne ogłoszenia.Mamy ich wystarczającodużo, bez zniechęcania starych klientów.Josh był zbyt podejrzliwy, żeby rozmawiać na ten temat bez sprawdzenia danych.Zajętywieloma sprawami nie miał czasu pilnować wszystkich swoich mniejszych interesów.Ze względu naAmandę chciał się przyjrzeć bardziej szczegółowo Gazette.- A o co chodzi z wydawnictwem?- Są trzy nowoczesne drukarnie z liczniejszym personelem i lepszym sprzętem niż nasz.Straciliśmy wielu klientów na rzecz tej szybkiej drukarni w San Antonio.Ona robi fotokopie.- Myślałem, że Harrison kupił ci kopiarkę wysokiej jakości.- Dziewczyna, która wiedziała, jak ją obsługiwać, odeszła.Nowa pracownica zajmuje sięskładaniem.Niewiele wie o drukowaniu, a Tim, który pracuje na prasach, nie ma czasu i robi odbitkitylko wtedy, kiedy musi wytonąć negatywy lub płyty.Josh chciał to zmienić.Dlatego właśnie poprosił o dane.Dopóki ich nie będzie miał,wstrzyma się.- Dobra, dostarcz mi dane.- Ale dopiero póznym popołudniem.Musimy skończyćprzygotowanie do druku.- Dobrze.W słuchawce dało się słyszeć sygnał.Josh zastanawiał się, ile było prawdy w informacjach Johnsona.Amanda była pracowita, aprócz tego też bardzo inteligenta.Sposób zarządzania Warda miał wiele wad, Możliwe, że Amandamiała rację, jeśli chodzi o wydawnictwo.Konkurencja jednak może ich wykończyć.Stało się tak jużz niejedną drukarnią.Teraz, kiedy po śmierci Harrisona miał wpływ na całą firmę, mógł ustawićsobie Warda Johnsona i utrzymać wypłacalność udziałów Amandy.Przeczuwał, że dane nie będąspecjalnie satysfakcjonujące.Ward Johnson już to wiedział.Przeczesał dłonią swoje rudawoblond włosy i patrzyłzrezygnowany na dane, które ściągnął z komputera.Wiedział mniej więcej, jak obsługiwaćurządzenie, natomiast Amanda umiała to robić rewelacyjnie.Nie trudził się, żeby analizować dane.Pracował z dnia na dzień, upewniając się tylko, że utrzyma stare ogłoszenia i zdobędzie kilkanowych.Gazeta zarabiała na siebie.Miał wystarczająco pogmatwane życie osobiste, więc unikałdodatkowych komplikacji w gazecie.Nie chciał wprowadzać zamieszania i zniechęcać klientównowym cennikiem.Kiedy tylko przestudiował księgę przychodów, żałował, ż nie posłuchał Amandy, gdymówiła, że rzeczy w tej kolumnie wymykają im się spod kontroli.Ceny wzrosły wszędzie tylko nie unich.Ward roześmiał się jej w twarz, twierdząc, że jeśli teraz podwyższy ceny za ogłoszenia czyusługi, stracą klientów.Uświadomił sobie jednak, że miała rację.Był na minusie, ponieważproblemy domowe pochłaniały go całkowicie i nie zaglądał regularnie do ksiąg.Ceny należało podwyższyć.Znaczyło to, że teraz trzeba będzie popracować do pózna.Na dodatek będzie musiał wysłać dowód swojej głupoty Joshowi Lawsonowi.Skrzywił się.Nie, nie zrobi tego.Miał czterdzieści trzy lata.Był jeszcze bardzo sprawny umysłowo, ale w jegowieku znalezienie innej pracy byłoby bardzo trudne, nawet jeśli nie udowodniono by muniekompetencji.Gladys byłaby zadowolona, gdyby go zwolnili.Zmiałaby się.Jego żona zawsze sięśmiała z jego niepowodzeń.Lubowała się w nich.Zawsze, nawet zanim jeszcze sięgnęła po butelkę.Nie wiedział już, co było gorsze: Gladys czy ich syn.Czasami czuł się, jakby cały świat spoczywałna jego barkach.Nie zarabiał wystarczająco dużo, żeby utrzymywać żonę alkoholiczkę i synanarkomana.Ale chłopiec nie był zdolny do pracy, nie był zbyt bystry.Ward ostrożnie zmienił kilkagłównych danych.Jeżeli będzie miał trochę szczęścia, do następnego raportu kwartalnegopodwyższy je do sumy, którą wpisał.Nie było to nieuczciwe.Potrzebował tylko czasu.- Muszę cię o coś zapytać - odezwała się Dora, wyrywając go z zamyślenia.Podniósł głowę.Jaka ona słodka, pomyślał.Miała bardzo żywą twarz, z cudownymuśmiechem, piegami i rudawozłotymi włosami podkreślającymi błękit oczu.Zastanawiał się,dlaczego wyglądała na zmartwioną.Miała udanego męża, profesora, i dwóch synów w wiekulicealnym.- Ward? - zaczęła, czerwieniąc się delikatnie pod jego badawczym spojrzeniem.- O, przepraszam.- Uśmiechnął; się.Jego brązowe oczy błyszczały.- Co mogę dla ciebiezrobić, kochanie?Jego czuły ton sprawił, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej, a on przyśpieszył oddech.Wciąż jeszcze zależało jej na nim.Usiadł wygodnie w fotelu, jego twarz przybrała typowomęski wyraz.Wydało mu się, że znów ma osiemnaście lat i rozsadza go męska drapieżność.Mimoże nigdy nie byli ze sobą naprawdę blisko, w liceum spędzali ze sobą dużo czasu.- Chciałam zapytać, czy nie ma dla mnie więcej pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Obcinamy drobne ogłoszenia.Mamy ich wystarczającodużo, bez zniechęcania starych klientów.Josh był zbyt podejrzliwy, żeby rozmawiać na ten temat bez sprawdzenia danych.Zajętywieloma sprawami nie miał czasu pilnować wszystkich swoich mniejszych interesów.Ze względu naAmandę chciał się przyjrzeć bardziej szczegółowo Gazette.- A o co chodzi z wydawnictwem?- Są trzy nowoczesne drukarnie z liczniejszym personelem i lepszym sprzętem niż nasz.Straciliśmy wielu klientów na rzecz tej szybkiej drukarni w San Antonio.Ona robi fotokopie.- Myślałem, że Harrison kupił ci kopiarkę wysokiej jakości.- Dziewczyna, która wiedziała, jak ją obsługiwać, odeszła.Nowa pracownica zajmuje sięskładaniem.Niewiele wie o drukowaniu, a Tim, który pracuje na prasach, nie ma czasu i robi odbitkitylko wtedy, kiedy musi wytonąć negatywy lub płyty.Josh chciał to zmienić.Dlatego właśnie poprosił o dane.Dopóki ich nie będzie miał,wstrzyma się.- Dobra, dostarcz mi dane.- Ale dopiero póznym popołudniem.Musimy skończyćprzygotowanie do druku.- Dobrze.W słuchawce dało się słyszeć sygnał.Josh zastanawiał się, ile było prawdy w informacjach Johnsona.Amanda była pracowita, aprócz tego też bardzo inteligenta.Sposób zarządzania Warda miał wiele wad, Możliwe, że Amandamiała rację, jeśli chodzi o wydawnictwo.Konkurencja jednak może ich wykończyć.Stało się tak jużz niejedną drukarnią.Teraz, kiedy po śmierci Harrisona miał wpływ na całą firmę, mógł ustawićsobie Warda Johnsona i utrzymać wypłacalność udziałów Amandy.Przeczuwał, że dane nie będąspecjalnie satysfakcjonujące.Ward Johnson już to wiedział.Przeczesał dłonią swoje rudawoblond włosy i patrzyłzrezygnowany na dane, które ściągnął z komputera.Wiedział mniej więcej, jak obsługiwaćurządzenie, natomiast Amanda umiała to robić rewelacyjnie.Nie trudził się, żeby analizować dane.Pracował z dnia na dzień, upewniając się tylko, że utrzyma stare ogłoszenia i zdobędzie kilkanowych.Gazeta zarabiała na siebie.Miał wystarczająco pogmatwane życie osobiste, więc unikałdodatkowych komplikacji w gazecie.Nie chciał wprowadzać zamieszania i zniechęcać klientównowym cennikiem.Kiedy tylko przestudiował księgę przychodów, żałował, ż nie posłuchał Amandy, gdymówiła, że rzeczy w tej kolumnie wymykają im się spod kontroli.Ceny wzrosły wszędzie tylko nie unich.Ward roześmiał się jej w twarz, twierdząc, że jeśli teraz podwyższy ceny za ogłoszenia czyusługi, stracą klientów.Uświadomił sobie jednak, że miała rację.Był na minusie, ponieważproblemy domowe pochłaniały go całkowicie i nie zaglądał regularnie do ksiąg.Ceny należało podwyższyć.Znaczyło to, że teraz trzeba będzie popracować do pózna.Na dodatek będzie musiał wysłać dowód swojej głupoty Joshowi Lawsonowi.Skrzywił się.Nie, nie zrobi tego.Miał czterdzieści trzy lata.Był jeszcze bardzo sprawny umysłowo, ale w jegowieku znalezienie innej pracy byłoby bardzo trudne, nawet jeśli nie udowodniono by muniekompetencji.Gladys byłaby zadowolona, gdyby go zwolnili.Zmiałaby się.Jego żona zawsze sięśmiała z jego niepowodzeń.Lubowała się w nich.Zawsze, nawet zanim jeszcze sięgnęła po butelkę.Nie wiedział już, co było gorsze: Gladys czy ich syn.Czasami czuł się, jakby cały świat spoczywałna jego barkach.Nie zarabiał wystarczająco dużo, żeby utrzymywać żonę alkoholiczkę i synanarkomana.Ale chłopiec nie był zdolny do pracy, nie był zbyt bystry.Ward ostrożnie zmienił kilkagłównych danych.Jeżeli będzie miał trochę szczęścia, do następnego raportu kwartalnegopodwyższy je do sumy, którą wpisał.Nie było to nieuczciwe.Potrzebował tylko czasu.- Muszę cię o coś zapytać - odezwała się Dora, wyrywając go z zamyślenia.Podniósł głowę.Jaka ona słodka, pomyślał.Miała bardzo żywą twarz, z cudownymuśmiechem, piegami i rudawozłotymi włosami podkreślającymi błękit oczu.Zastanawiał się,dlaczego wyglądała na zmartwioną.Miała udanego męża, profesora, i dwóch synów w wiekulicealnym.- Ward? - zaczęła, czerwieniąc się delikatnie pod jego badawczym spojrzeniem.- O, przepraszam.- Uśmiechnął; się.Jego brązowe oczy błyszczały.- Co mogę dla ciebiezrobić, kochanie?Jego czuły ton sprawił, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej, a on przyśpieszył oddech.Wciąż jeszcze zależało jej na nim.Usiadł wygodnie w fotelu, jego twarz przybrała typowomęski wyraz.Wydało mu się, że znów ma osiemnaście lat i rozsadza go męska drapieżność.Mimoże nigdy nie byli ze sobą naprawdę blisko, w liceum spędzali ze sobą dużo czasu.- Chciałam zapytać, czy nie ma dla mnie więcej pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]