[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba dobrze się stało, że jednak niebędzie zarabiać na życie jako prawnik.Mogłoby się to skończyćmarnie.- Minęło parę lat od kiedy wyjechałeś, Jordy.Sądziłam, że toty jesteś tym inteligentnym w naszej rodzinie.Sądziłam, żepotrafisz dokonywać tak prostych obliczeń.Mam terazosiemnaście lat.- Teraz to wiem.- A skoro nie umiesz liczyć, to masz chyba jeszcze oczy?Zaśmiał się.Zazwyczaj to wystarczało.Potrafił oczarowaćludzi, szczególnie kobiety.Właśnie uśmiechem.Zdawał sobiesprawę z tego, że do79brzydkich nie należy.Nawet wśród białych dziewczynwzbudzał zainteresowanie.Wprawdzie w Bostonie istniałaniepisana zasada niepozwalająca białym kobietom na spotykaniesię z czarnymi mężczyznami, ale on widział tyle zalotnychspojrzeń rzucanych przez białe kobiety, że Jordy Samuels Jordanmiał pewność, iż je przyciąga.Skye nie różniła się tak bardzo odinnych dziewcząt w jej wieku.Trochę męskiego uroku mogłozrobić na niej wrażenie.Poza tym była z pewnością zupełnieniedoświadczona w sprawach flirtu.%7łycie towarzyskie nie byłow Waimauku zbyt wybujałe.Zastanawiał się, czy była kiedykolwiek zakochana.Zacząłzastanawiać się nad tym, kto byłby dla niej odpowiednimkandydatem, ale tak wielu twarzy nie pamiętał.Tak wielu imionnie potrafił do tych twarzy przypisać, zdawał sobie też sprawę ztego, że wiele nowych twarzy przybyło.Nowa Zelandia nadalbyła ziemią obiecaną dla wielu, którzy stracili wiarę w innemarzenia.- Teraz to widzę.Widziałem tylko to, co chciałem widzieć.To,czego oczekiwałem - poprawił się.Zdał sobie sprawę z tego, żemiło było popatrzeć na tę osobę, którą Skye się stała.- Odsamego początku chciałem, żebyś pojechała z nami do Auckland.Ale drażniłem się z tobą ze względu na dawne czasy.Nie miałemniczego złego na myśli.Gdybym nie był tak głupi, poprosiłbymcię o to w odpowiedni sposób.- %7łebym pilnowała Daniela? - spytała podejrzliwie.- Jeśli tak,to dziękuję!-Ja będę pilnował Daniela - zapewnił ją Jordy.-Nie jestem takizły, jak myślisz.Danielowi przyda80się męskie towarzystwo.Wtedy nie będzie tak tęsknić zaAnną.Aidan zajmie się Anną, a ja mogę zająć się Danielem.Skye się zadumała.Rzeczywiście, Jordy bardzo szybkozrozumiał, co potrzebne jest Danielowi.Ona oczywiście też towidziała, ale nie do niej należało rozpieszczanie dziecka, którejuż wystarczająco było rozpuszczone.Ale nie miała złego zdaniao Jordym dlatego, że zatroszczył się o Daniela.-Mama nigdy niepozwoli mi jechać! - westchnęła Skye i złożyła to na karbwcześniejszych doświadczeń.- Czasem wydaje mi się, żenajchętniej zamknęłaby mnie w klatce.- Pozwoli ci.Przecież będziesz ze mną i z Mikey'em.Powiem,że będziemy mieszkać w hotelu.- Wziął głęboki oddech.- A jeślito mamę uspokoi, powiem, że będziemy mieszkać u cioci Fiony!- Oni wyjechali do Anglii.- Do Anglii?Skye pokiwała głową:- Przeprowadzili się.Saul chciał wrócić do domu.Mówił, żepogoda jest tu dobra, ale, że mężczyzna z jego kwalifikacjamimarnuje się w takim miejscu.Wyjechali w zeszłym roku.- W takim razie przenocujemy w hotelu - stwierdził Jordy.- Albo u Jodie - dodała Skye.- Jodie nie będzie miała nicprzeciwko, a i mama zgodzi się na to.- O, tata też będzie zachwycony! - zażartował Jordy.- Mogęsię założyć, że Jodie nie wyszła za mąż i że nadal cieszy się takąsamą sławą.- Tata lubi Jodie.Jordy śmiał się nadal.81-Nie w ten sposób! - Skye przewróciła oczami.- Jak możesz tak w ogóle myśleć?- Nie mogę - przyznał Jordy.- Oni są dla siebie stworzeni:mama i tata.- Jordy się rozpromienił.-Mogę ci powierzyć jeszczejedną tajemnicę, Skye! O nich.- O mamie i tacie? - spytała z powątpiewaniem w głosie.-Tajemnicę?Jordy pokiwał głową:- Księżniczka i guziki, i małże - to byli oni.Skye zamyśliła się.Nie próbowała zaprzeczać.- Skąd o tym wiesz? - spytała i uniosła brwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Chyba dobrze się stało, że jednak niebędzie zarabiać na życie jako prawnik.Mogłoby się to skończyćmarnie.- Minęło parę lat od kiedy wyjechałeś, Jordy.Sądziłam, że toty jesteś tym inteligentnym w naszej rodzinie.Sądziłam, żepotrafisz dokonywać tak prostych obliczeń.Mam terazosiemnaście lat.- Teraz to wiem.- A skoro nie umiesz liczyć, to masz chyba jeszcze oczy?Zaśmiał się.Zazwyczaj to wystarczało.Potrafił oczarowaćludzi, szczególnie kobiety.Właśnie uśmiechem.Zdawał sobiesprawę z tego, że do79brzydkich nie należy.Nawet wśród białych dziewczynwzbudzał zainteresowanie.Wprawdzie w Bostonie istniałaniepisana zasada niepozwalająca białym kobietom na spotykaniesię z czarnymi mężczyznami, ale on widział tyle zalotnychspojrzeń rzucanych przez białe kobiety, że Jordy Samuels Jordanmiał pewność, iż je przyciąga.Skye nie różniła się tak bardzo odinnych dziewcząt w jej wieku.Trochę męskiego uroku mogłozrobić na niej wrażenie.Poza tym była z pewnością zupełnieniedoświadczona w sprawach flirtu.%7łycie towarzyskie nie byłow Waimauku zbyt wybujałe.Zastanawiał się, czy była kiedykolwiek zakochana.Zacząłzastanawiać się nad tym, kto byłby dla niej odpowiednimkandydatem, ale tak wielu twarzy nie pamiętał.Tak wielu imionnie potrafił do tych twarzy przypisać, zdawał sobie też sprawę ztego, że wiele nowych twarzy przybyło.Nowa Zelandia nadalbyła ziemią obiecaną dla wielu, którzy stracili wiarę w innemarzenia.- Teraz to widzę.Widziałem tylko to, co chciałem widzieć.To,czego oczekiwałem - poprawił się.Zdał sobie sprawę z tego, żemiło było popatrzeć na tę osobę, którą Skye się stała.- Odsamego początku chciałem, żebyś pojechała z nami do Auckland.Ale drażniłem się z tobą ze względu na dawne czasy.Nie miałemniczego złego na myśli.Gdybym nie był tak głupi, poprosiłbymcię o to w odpowiedni sposób.- %7łebym pilnowała Daniela? - spytała podejrzliwie.- Jeśli tak,to dziękuję!-Ja będę pilnował Daniela - zapewnił ją Jordy.-Nie jestem takizły, jak myślisz.Danielowi przyda80się męskie towarzystwo.Wtedy nie będzie tak tęsknić zaAnną.Aidan zajmie się Anną, a ja mogę zająć się Danielem.Skye się zadumała.Rzeczywiście, Jordy bardzo szybkozrozumiał, co potrzebne jest Danielowi.Ona oczywiście też towidziała, ale nie do niej należało rozpieszczanie dziecka, którejuż wystarczająco było rozpuszczone.Ale nie miała złego zdaniao Jordym dlatego, że zatroszczył się o Daniela.-Mama nigdy niepozwoli mi jechać! - westchnęła Skye i złożyła to na karbwcześniejszych doświadczeń.- Czasem wydaje mi się, żenajchętniej zamknęłaby mnie w klatce.- Pozwoli ci.Przecież będziesz ze mną i z Mikey'em.Powiem,że będziemy mieszkać w hotelu.- Wziął głęboki oddech.- A jeślito mamę uspokoi, powiem, że będziemy mieszkać u cioci Fiony!- Oni wyjechali do Anglii.- Do Anglii?Skye pokiwała głową:- Przeprowadzili się.Saul chciał wrócić do domu.Mówił, żepogoda jest tu dobra, ale, że mężczyzna z jego kwalifikacjamimarnuje się w takim miejscu.Wyjechali w zeszłym roku.- W takim razie przenocujemy w hotelu - stwierdził Jordy.- Albo u Jodie - dodała Skye.- Jodie nie będzie miała nicprzeciwko, a i mama zgodzi się na to.- O, tata też będzie zachwycony! - zażartował Jordy.- Mogęsię założyć, że Jodie nie wyszła za mąż i że nadal cieszy się takąsamą sławą.- Tata lubi Jodie.Jordy śmiał się nadal.81-Nie w ten sposób! - Skye przewróciła oczami.- Jak możesz tak w ogóle myśleć?- Nie mogę - przyznał Jordy.- Oni są dla siebie stworzeni:mama i tata.- Jordy się rozpromienił.-Mogę ci powierzyć jeszczejedną tajemnicę, Skye! O nich.- O mamie i tacie? - spytała z powątpiewaniem w głosie.-Tajemnicę?Jordy pokiwał głową:- Księżniczka i guziki, i małże - to byli oni.Skye zamyśliła się.Nie próbowała zaprzeczać.- Skąd o tym wiesz? - spytała i uniosła brwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]