[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale było ju\ za pózno. Z wyjątkiem? powtórzyła królowa.Głos miała beztroski, zgodnie z etykietą do pewnegotylko stopnia zaciekawiony, ale oczy jak kamień. Z wyjątkiem czego, mój mistrzu? Czarodziejmilczał, więc ponagliła go ostro: Mów!Westchnął cię\ko. Chodzi o przesłania wymamrotał, wcią\ uciekając spojrzeniem na boki. Nie uczyłemcię, pani, przesłań, poniewa\ sam ich nie u\ywam.Nigdy nie posługuję się przesłaniami, bezwzględu na okoliczności.Nigdy. Ale wiesz, jak ich u\yć. Tak, tak odparł Lanak.Mocno potarł ręce i zadygotał, chocia\ dzień był gorący.Przesłanie to śmierć.Bez względu na to czy dosięga ofiary, zabija.Mo\e objawić się jakomę\czyzna albo kobieta, albo jakieś zwierzę, począwszy od \mii, a na shukri albo skalnym targiskończywszy, ale naprawdę powstaje z samej istoty czarnoksię\nika, który je wywołuje.Jednaknie do końca. Mówił coraz bardziej niecierpliwie i patrzył ju\ wprost na królową. WaszaKrólewska Mość, czary same w sobie nie są ani dobre, ani złe, ale przesłanie jest złem z natury,zawsze.Jak u\yjesz tego, czego cię nauczyłem, pani, to twoja rzecz, ale nie pytaj mnie więcejo przesłania.Błagam, nie pytaj mnie więcej. Co takiego?! zdziwiła się królowa. Wzbudziłeś moją ciekawość.Musisz mi wszystkoo tym powiedzieć, dobry Lanaku. Myślę, \e było coś w spojrzeniu Lanaka, co sprawiło, \ekrólowa dodała: Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru ich u\ywać.Przecie\ jesteś moimmistrzem i twoje słowa traktuję bardzo powa\nie.Dlatego chciałabym usłyszeć wszystko.Wszystko, Lanaku.I tak Lanak nauczył ją przesłań.Zajęło mu to ponad dwa tygodnie; znowu nauka trwała o wiele krócej, ni\ trwa zazwyczaj,nawet gdy się pomija kłopotliwe rytuały, zbieranie ziół i sporządzanie cuchnących odwarów,bezlitosne ćwiczenie swego umysłu a wszystko to dla jednego przesłania! Ale królowapojmowała to tak szybko, jak gdyby chodziło o przepowiedzenie płci dziecka albo ustalenienajlepszego miesiąca do zasiewów.Naprawdę była niezwykłą kobietą, bez dwóch zdań.Wreszcie nauka dobiegła końca.Królowa powiedziała do Lanaka: Dotrzymałeś umowy, więc i ja nie złamię danego słowa.Mo\esz wrócić do domu i rodzinyju\ teraz, je\eli tego pragniesz, choć byłabym wielce zaszczycona, gdybyś tego wieczoru zechciałzjeść ze mną obiad po raz ostatni.Pewnie się ju\ nigdy nie spotkamy, więc je\eli się zgodzisz,chciałabym ci okazać swoje uznanie.Mo\liwe, i\ czasami trochę wyśmiewałam się z ciebie, alenie wtedy, gdy nazywałam cię mistrzem. Wyglądała tak ujmująco, kiedy to mówiła, i była takpełna wdzięczności, \e Lanakowi nie pozostało nic innego, jak tylko się zgodzić.Tego wieczoru sama królowa podawała do stołu, a obiad był taki, \e Lanak nigdy potem,w całym swoim \yciu, nie jadł równie wspaniałego, choć do\ył póznej starości i zdobył większąsławę, ni\ sobie tego \yczył.Oboje pili mnóstwo wina tak, ma pani rację, pani Chasi, winnicetej prowincji zawsze zaopatrywały czarny zamek w wino i oboje się śmiali; Lanak zaśpiewałnawet kilka taktów starej pieśni, którą lud w Karakosk śpiewa o swoich władczyniach w Forsna Shachim, co wprawiło królową w tak dobry nastrój, \e ze śmiechu rozlała wino.Niemniejjednak Lanak, gdy szedł do swego pokoju, był najzupełniej trzezwy i wiedział, \e królowarównie\ nie jest pijana.Odwrócił się w progu i powiedział do niej: Przede wszystkim, pani, nie wolno zapomnieć ostatniego słowa przesłania.To niezawodnezabezpieczenie, gdyby coś się nie udało. Pamiętam je doskonale odparła królowa. Ale wątpię, bym kiedykolwiek gopotrzebowała. Nie wolno zapomnieć równie\ i o tym, \e przesłania nie mają pana. Dobranoc, Lanaku powiedziała królowa.Czarodziej jednak nie poło\ył się spać tamtej nocy.Przy świetle świecy pieczołowicie zło\yłubrania, które Dwyla mu za pakowała jak\e dawno temu! i wło\ył je z powrotem do torbypodró\nej, razem z prezentami, które kupił jej i córeczce, i darami od królowej.Kiedy skończył,księ\yc znajdował się nisko na wschodzie i słychać było wartowników idących cię\kimi krokamina posterunki na murach zamku.Lanak wcią\ nie kładł się spać.Gdybyście tam wtedy byli, obserwowalibyście ze zdumieniem, jak splata ramiona na piersi;mo\e byście usłyszeli, co mówi półgłosem, zobaczylibyście, jak staje na palcach trochę zawysoko, pomyślelibyście pewno a potem zaczyna obracać się dookoła w dziwny sposób, corazszybciej, unosi się w powietrzu a\ do sufitu i znika w rogu, gdzie nie dochodzi światło świecy.W jaki sposób udało mu się tam pozostać i na jak długo, nie wiem.Wkrótce, gdy wszystkie świece prócz jednej wypaliły się i w czarnym zamku zapadła głuchacisza, dało się słyszeć słabe skrobanie pazurów o kamienną posadzkę korytarza tu\ za drzwiami.Nie zaszczekała gałka ani nie zgrzytnął zamek w którym Lanak nie przekręcił klucza ale cośweszło do pokoju.Na początku skrywał je cień drzwi i choć niewidoczne, czaiło się tam.Zrobiło krok do przodu i znalazło się bli\ej drgającego światła świecy.Stało na dwóchkończynach, ale wyglądało tak, jak gdyby w ka\dej chwili gotowe było z powrotem opaść nacztery.Nogi miało zbyt długie, a zginały się w niewłaściwych miejscach, podczas gdy ręce czymo\e przednie łapy sprawiały wra\enie grubych i bez stawów, a pazury jeszcze je optycznieskracały.Pokryte było rdzawo-zieloną błyszczącą łuską, na brzuchu i piersi miało wielką narośl podobnie jak sheknath, masz rację, Gri, ale \aden \ywy sheknath nie robi wra\enia tak niezdrowomiękkiego.To coś nie było martwe ani \ywe i miało zapach mokrych, gnijących liści.Zrobiło następny krok i światło świecy zadrgało mu na twarzy.Była to twarz królowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ale było ju\ za pózno. Z wyjątkiem? powtórzyła królowa.Głos miała beztroski, zgodnie z etykietą do pewnegotylko stopnia zaciekawiony, ale oczy jak kamień. Z wyjątkiem czego, mój mistrzu? Czarodziejmilczał, więc ponagliła go ostro: Mów!Westchnął cię\ko. Chodzi o przesłania wymamrotał, wcią\ uciekając spojrzeniem na boki. Nie uczyłemcię, pani, przesłań, poniewa\ sam ich nie u\ywam.Nigdy nie posługuję się przesłaniami, bezwzględu na okoliczności.Nigdy. Ale wiesz, jak ich u\yć. Tak, tak odparł Lanak.Mocno potarł ręce i zadygotał, chocia\ dzień był gorący.Przesłanie to śmierć.Bez względu na to czy dosięga ofiary, zabija.Mo\e objawić się jakomę\czyzna albo kobieta, albo jakieś zwierzę, począwszy od \mii, a na shukri albo skalnym targiskończywszy, ale naprawdę powstaje z samej istoty czarnoksię\nika, który je wywołuje.Jednaknie do końca. Mówił coraz bardziej niecierpliwie i patrzył ju\ wprost na królową. WaszaKrólewska Mość, czary same w sobie nie są ani dobre, ani złe, ale przesłanie jest złem z natury,zawsze.Jak u\yjesz tego, czego cię nauczyłem, pani, to twoja rzecz, ale nie pytaj mnie więcejo przesłania.Błagam, nie pytaj mnie więcej. Co takiego?! zdziwiła się królowa. Wzbudziłeś moją ciekawość.Musisz mi wszystkoo tym powiedzieć, dobry Lanaku. Myślę, \e było coś w spojrzeniu Lanaka, co sprawiło, \ekrólowa dodała: Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru ich u\ywać.Przecie\ jesteś moimmistrzem i twoje słowa traktuję bardzo powa\nie.Dlatego chciałabym usłyszeć wszystko.Wszystko, Lanaku.I tak Lanak nauczył ją przesłań.Zajęło mu to ponad dwa tygodnie; znowu nauka trwała o wiele krócej, ni\ trwa zazwyczaj,nawet gdy się pomija kłopotliwe rytuały, zbieranie ziół i sporządzanie cuchnących odwarów,bezlitosne ćwiczenie swego umysłu a wszystko to dla jednego przesłania! Ale królowapojmowała to tak szybko, jak gdyby chodziło o przepowiedzenie płci dziecka albo ustalenienajlepszego miesiąca do zasiewów.Naprawdę była niezwykłą kobietą, bez dwóch zdań.Wreszcie nauka dobiegła końca.Królowa powiedziała do Lanaka: Dotrzymałeś umowy, więc i ja nie złamię danego słowa.Mo\esz wrócić do domu i rodzinyju\ teraz, je\eli tego pragniesz, choć byłabym wielce zaszczycona, gdybyś tego wieczoru zechciałzjeść ze mną obiad po raz ostatni.Pewnie się ju\ nigdy nie spotkamy, więc je\eli się zgodzisz,chciałabym ci okazać swoje uznanie.Mo\liwe, i\ czasami trochę wyśmiewałam się z ciebie, alenie wtedy, gdy nazywałam cię mistrzem. Wyglądała tak ujmująco, kiedy to mówiła, i była takpełna wdzięczności, \e Lanakowi nie pozostało nic innego, jak tylko się zgodzić.Tego wieczoru sama królowa podawała do stołu, a obiad był taki, \e Lanak nigdy potem,w całym swoim \yciu, nie jadł równie wspaniałego, choć do\ył póznej starości i zdobył większąsławę, ni\ sobie tego \yczył.Oboje pili mnóstwo wina tak, ma pani rację, pani Chasi, winnicetej prowincji zawsze zaopatrywały czarny zamek w wino i oboje się śmiali; Lanak zaśpiewałnawet kilka taktów starej pieśni, którą lud w Karakosk śpiewa o swoich władczyniach w Forsna Shachim, co wprawiło królową w tak dobry nastrój, \e ze śmiechu rozlała wino.Niemniejjednak Lanak, gdy szedł do swego pokoju, był najzupełniej trzezwy i wiedział, \e królowarównie\ nie jest pijana.Odwrócił się w progu i powiedział do niej: Przede wszystkim, pani, nie wolno zapomnieć ostatniego słowa przesłania.To niezawodnezabezpieczenie, gdyby coś się nie udało. Pamiętam je doskonale odparła królowa. Ale wątpię, bym kiedykolwiek gopotrzebowała. Nie wolno zapomnieć równie\ i o tym, \e przesłania nie mają pana. Dobranoc, Lanaku powiedziała królowa.Czarodziej jednak nie poło\ył się spać tamtej nocy.Przy świetle świecy pieczołowicie zło\yłubrania, które Dwyla mu za pakowała jak\e dawno temu! i wło\ył je z powrotem do torbypodró\nej, razem z prezentami, które kupił jej i córeczce, i darami od królowej.Kiedy skończył,księ\yc znajdował się nisko na wschodzie i słychać było wartowników idących cię\kimi krokamina posterunki na murach zamku.Lanak wcią\ nie kładł się spać.Gdybyście tam wtedy byli, obserwowalibyście ze zdumieniem, jak splata ramiona na piersi;mo\e byście usłyszeli, co mówi półgłosem, zobaczylibyście, jak staje na palcach trochę zawysoko, pomyślelibyście pewno a potem zaczyna obracać się dookoła w dziwny sposób, corazszybciej, unosi się w powietrzu a\ do sufitu i znika w rogu, gdzie nie dochodzi światło świecy.W jaki sposób udało mu się tam pozostać i na jak długo, nie wiem.Wkrótce, gdy wszystkie świece prócz jednej wypaliły się i w czarnym zamku zapadła głuchacisza, dało się słyszeć słabe skrobanie pazurów o kamienną posadzkę korytarza tu\ za drzwiami.Nie zaszczekała gałka ani nie zgrzytnął zamek w którym Lanak nie przekręcił klucza ale cośweszło do pokoju.Na początku skrywał je cień drzwi i choć niewidoczne, czaiło się tam.Zrobiło krok do przodu i znalazło się bli\ej drgającego światła świecy.Stało na dwóchkończynach, ale wyglądało tak, jak gdyby w ka\dej chwili gotowe było z powrotem opaść nacztery.Nogi miało zbyt długie, a zginały się w niewłaściwych miejscach, podczas gdy ręce czymo\e przednie łapy sprawiały wra\enie grubych i bez stawów, a pazury jeszcze je optycznieskracały.Pokryte było rdzawo-zieloną błyszczącą łuską, na brzuchu i piersi miało wielką narośl podobnie jak sheknath, masz rację, Gri, ale \aden \ywy sheknath nie robi wra\enia tak niezdrowomiękkiego.To coś nie było martwe ani \ywe i miało zapach mokrych, gnijących liści.Zrobiło następny krok i światło świecy zadrgało mu na twarzy.Była to twarz królowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]